odchudzicsie
Poza tym nie odpowiedziałeś na pytanie, które zadał Jacol - skoro próbujesz wytłumaczyć wszystko za pomocą matematyki, jak wytłumaczysz cudowne uzdrowienia ludzi z nieuleczalnych chorób, których medycyna nie potrafi wytłumaczyć? Śmierć kliniczną, gdzie ludzie widzieli swoich bliskich już nieżyjących, albo widzieli, co w tym czasie robili ich żyjący krewni, często oddaleni o kilkaset km? Stygmaty ojca Pio, objawienie Jezusa św. Faustynie Kowalskiej i objawienia Maryi w Fatimie? To, że w czasie potopu Szwedzi zajeli całą Rzeczpospolitą, a nie zdołali wejść do klasztoru na Jasnej Górze, a także to, że w Wambierzycach oficer szwedzki strzelił do obrazu Matki Boskiej chcąc udowodnić, że wiara to zabobon, po czym kula odbiła się od obrazu, trafiła go w czoło i zginął na miejscu? To, że Karol Wojtyła, jeszcze jako biskup Krakowa był przy otwarciu grobu Kazimierza Jagiellończyka na Wawelu, a potem w krótkim czasie wszyscy obecni przy tym otwarciu zmarli z wyjątkiem Karola Wojtyły? Albo to, że później jako papież nie zginał z ręki Ali Agcy, mimo, że tamten stał zaledwie kilka metrów od papieża i słynął z pewnej ręki? I wreszcie fakt, że ktokolwiek próbował podbić swiat albo chociaż Europę, stosując wszystki możliwe środki i tak przegrywał - że wygrywała jednak ta "dobra" strona?
to bylo juz meganaiwne, bez obrazy ale na poziomie lekcji religii w podstawowce.
I znowu postawa roszczeniowa wobec nauki - domniemanie ustanowione in favor religii. Przedstawiasz wybrane fakty, a nauka ma sie Twoim zdaniem do nich ustosunkowac, wyjasnic i udowodnic, ze nie byly to cuda.
A odbicie sie kuli rykoszetem to moim zdaniem jest chyba tzw. przypadek, ale jak tam sobie wolisz. Zreszta wredna i okrutna ta Matka Boska skoro szacunku dla zycia nawet najwiekszego niegodziwca nie ma
to z otwarciem grobu to jest dobry scenariusz na jakis film albo powiesc w stylu "Kodu Da Vinci".
Smierci klinicznej, obiawienia Faustyny i cudownych uzdrowien nie widzialem i nie znam nikogo kto by widzial. Wiem tylko, ze magiczna woda z cudownych miejsc potrafi byc droga. Slyszalem tez o przypadku, ze niuleczalnie chory po wizycie w Lourdes i wykapaniu sie w swietej wodzie, umarl potem w wyniku wychlodzenia organizmu. Bozia go widocznie nagrodzila za glupote.
Muzeum Teatru Starego
Muzeum Starego Teatru, jedyne przyteatralne muzeum w Polsce, powstało z inicjatywy Jerzego Gota i Jana Pawła Gawlika. Otwarto je w październiku 1981 roku za dyrekcji Stanisława Radwana. Celem muzeum jest sporządzenie pełnej dokumentacji wydarzeń artystycznych tej sceny od 1781 roku, oraz gromadzenie materiałów związanych z powstaniem wersji scenicznych sztuk a więc projektów scenograficznych fotografii, scenariuszy, kostiumów, rekwizytów, taśm z zarejestrowanymi spektaklami. Stała ekspozycja prezentuje ponad 200-letnią historię Teatru, znacząc największe nazwiska reżyserów, aktorów, scenografów, muzyków, dyrektorów.
Do szczególnie cennych eksponatów należy para obrazów przedstawiających Alojzego Żółkowskiego i Wojciecha Bogusławskiego, jako Komedię i Tragedię z około 1820 roku.
Z XIX wiecznej historii Starego Teatru bogato prezentowane są czasy Stanisława Koźmiana (1866 - 1885) oraz stworzonego przez niego zespołu dokumentującego krakowską szkołę gry aktorskiej. Helenie Modrzejewskiej, jednej z najwybitniejszych aktorek teatru polskiego, poświęcono przygotowaną w 1991 roku monograficzną wystawę , uwzględniono także jej amerykańską i angielską karierę.
Od 1985 roku Muzeum przygotowuje czasowe wystawy, które uzupełniają powojenną historię Teatru przedstawioną w stałej ekspozycji. Obejmują one monografie artystyczne: reżyserów (Konrada Swinarskiego, 1985, 1994; Andrzeja Wajdy, 1986, 1990, 1996; Władysława Krzemińskiego, 1986; Jerzego Jarockiego, 1987, 1996, 2002; Krystiana Lupy, 1992, 2000; Zygmunta HĂźbnera, 1998); scenografów (Krystyny Zachwatowicz, 1988; Kazimierza Wiśniaka, 1992; Jana Polewki, 1996; Barbary Hanickiej, 1998; Tadeusza Kantora, 2000); kompozytora Stanisława Radwana, 1993; aktorów (Romana Stankiewicza, 1987, Zofii Niwińskiej, 1989; Wiktora Sadeckiego, 1995); dramaturgów (Karola Wojtyły, 1988; Sławomira Mrożka, 1990; Stanisława Ignacego Witkiewicza, 1996; Johanna Wolfganga Goethego, 1997); grafika Lecha Przybylskiego współpracującego ze Starym Teatrem od 1963 roku, twórcy znaku Teatru, 1990; czy Wojciecha Plewińskiego fotografującego przedstawienia w Starym Teatrze od 1959 roku.
Ponadto Muzeum proponuje:
- projekcje wideo, w których przypominamy najciekawsze inscenizacje Teatru Telewizji, zrealizowane na scenie Starego Teatru. Projekcje odbywają się w Muzeum Starego Teatru od października do czerwca, w pierwszy poniedziałek każdego miesiąca, o godzinie 17.00. Wstęp wolny.
- lekcje teatralne, w formie 45 minutowych wykładów z historii Starego Teatru, poparte i urozmaicone materiałami archiwalno-zdjęciowymi, projektami scenograficznymi, fragmentami przedstawień na wideo. Ich tematy związane są z bieżącym repertuarem Starego Teatru i z 200 letnią historią tej sceny. Aby wziąć udział w Lekcjach wystarczy zarezerwować bilety dla grupy na wybrany spektakl. Jako wprowadzenie do przedstawienia, lekcje teatralne są bezpłatne.
- warsztaty teatralne stanowią cenne uzupełnienie programu szkoły średniej z zakresu literatury, wiedzy o teatrze, praktycznych wiadomości o sztuce inscenizacji, reżyserii, gry aktorskiej, scenografii, muzyce. Proponują interaktywną naukę poprzez wykłady, spotkania z twórcami, pokazy fragmentów na wideo wielkich inscenizacji, oryginalnych kostiumów i projektów dekoracji. Warsztaty tematycznie skupiają się na analizowaniu materiałów związanych z powstawaniem przedstawienia teatralnego. Informacje o tekcjach teatralnych, projekcjach wideo i warsztatach - Anna Litak, tel. (012) 422-85-66, (012) 422-80-20, poniedziałek - piątek, godz. 11.00 -13.00 oraz fax (012) 292-75-12, e-mail: bilety@stary-teatr.pl
Rezerwacje Lekcji Teatralnych przyjmuje także Biuro Obsługi Widzów, pl. Szczepański 1, tel. (012)422-40-40, fax (012) 292-75-12, e-mail: bilety@stary-teatr.pl
Adres: ul. Jagiellońska 1, 31-010 Kraków
Kontakt: (012) 422-85-66, (012) 422-87-63, (012) 422-80-20 wew. 128
www: http://www.stary-teatr.pl
Ciekawym, czy na każdą ewentualność byli przygotowani nasi dowódcy w Warszawie. Ciekawym czy rozważali dokładnie każdą opcję. Zagrali bowiem va banque sztonami o dużej (najwyższej pewnie jakie mieli) wartości.
Wybuch Powstania dawał im cień szansy na to, ze Zachód się za nimi ujmie. Radiowe audycje zaś dawały im cień nadziei, że Stalin zachowa się choćby tak, jak we Lwowie, czy Wilnie.
Spróbuj zagrać ze mną w kółko i krzyżyk. Widzisz jakieś rozwiązanie tej planszy, którą Ci przedstawiłem?
Z drugiej strony ciężko im przypisywać jakąkolwiek zasługę, że dzięki tej decyzji Sowieci nie weszli na ostro w 1956, czy 1981, bądź też, że możliwa była pokojowa transformacja. Tak daleko to nikt w 1944 nie patrzył - no chyba, że babinka spotkana przez Montera na Pradze miała szklaną kulę i tam Monter wszystko wypatrzył, a czołgi na Pradze sam sobie wymyślił aby racjonalnie przekonać resztę decydentów.
Nie pamiętam, żeby ktokolwiek na tym forum sugerował, że Monter, Bór, czy Niedźwiadek przewidywali rok 56. czy 81. Nie przypominam sobie takiego wpisu.
To, że Powstanie mogło mieć jakiś wpływ na nieinterwencję w 56 nie znaczy wcale, że przewidzieli to jego przywódcy. Tak, jak Mieszko nie przewidywał Karola Wojtyły.
Osobiście uważam, że pamięć o Powstaniu mogła być jednym z czynników branych pod uwagę przez Sowietów w 56. JEDNYM z kilku. Ale to chyba temat na dyskusję w innym dziale.
Podkreślam raz jeszcze, na szali położono najdroższe co tylko Polska miała. Czy w tej sytuacji przygotowano się adekwatnie do wagi nadchodzącej próby? Czy podjęto wszelkie środki aby zmaksymalizować szanse i zminimalizować straty?
Możliwe, że wszelkie możliwe w danych warunkach. Oczywiście straty byłyby mniejsze, gdyby nie wybuchło Powstanie. Przynajmniej zabitych przez Niemców byłoby prawdopodobnie mniej.
Dowództwo powinno być ocenione tak surowo jak to tylko możliwe.
To właśnie ten punkt, w którym się poważnie różnimy - o ile pod pojęciem "surowo" rozumiesz "negatywnie".
Symbol ten nie jest jednak jakąkolwiek zasługą Bora, Montera czy Niedźwiadka. Jest to zasługa ponadprzeciętnego bohaterstwa żołnierzy walczących w stolicy i usiłującej w niej przetrwać ludności cywilnej.
Tu też się różnimy. Bor, Monter, czy Niedźwiadek to nie Ike, Monty, czy Patton, siedzący na głębokim zapleczu i przesuwający pionki po szachownicy. Ryzykowali także własne życie. No i podejmowali decyzje taktyczne, a te dawały pewne sukcesy wbrew wszelkim szacunkom i przewidywaniom militarnym.
NICZEGO NIE ODEJMUJĄC BOHATERSTWU WALCZĄCYCH, rzecz jasna.
Czy tylko Ci trzej zasługują na Twoją surową ocenę? A Ci szeregowi Powstańcy, którzy chcieli Powstania - to bohaterowie, czy już nie?
Moim zdaniem - nie było tak, że żołnierze AK i ludność cywilna nie chcieli Powstania, ale dowódcy i przedstawiciel rządu na kraj uznali, że Powstanie jest potrzebne. No to gdzie wyznaczysz granicę?
Co do decydującego według Ciebie wymiaru politycznego decyzji zaś, to ocena musi być miażdżąca. Zaśpiewali jak im Moskwa zagrała i później jeszcze mają do całego świata pretensje, że jak dzieci we mgle dali się wpuścić w maliny. Że na własnej (czytaj Warszawiaków) skórze przekonali się, że jest coś takiego jak realpolitik, że honor i moralność w czasie wojny rzadko komu wychodzą na zdrowie i że Moskale nie są przyjaciółmi Lechitów.
Jakby historia od przynajmniej 200 lat przed Powstaniem dawała nam jakiekolwiek inne lekcje.
Zaproponowałem Ci rozwinięcie drugiego scenariusza. Uważasz, że są w nim luki logiczne, albo błędne przesłanki? Chętnie wysłucham Twojej opinii.
Jaką to niby realpolitik może uprawiać rząd na uchodźctwie, którego posunięcia są blokowane i sabotowane przez najbliższego (i właściwie jedynego) sojusznika? Jakie pole manewru miał Mikołajczyk, gdzie popełnił błąd? Jakimi kartami - jestem autentycznie ciekaw - powinniśmy Twoim zdaniem grać po 1939 roku, a jakimi w 1944, skoro wtedy wszystkie figury miał już Stalin?
W 1944 roku NIE prowadziliśmy wojny z Sowietami, pamiętasz? Byli sojusznikiem naszego sojusznika. Poza tym, kiedy wszystko już straciłeś i wszyscy Cię zdradzili, pozostaje Ci jeszcze ten właśnie honor i ta właśnie moralność. I odnoszę wrażenie, że nie tylko Bór, Monter i Niedźwiadek tak wówczas myśleli. Zresztą - jak już napisałem - oni mieli prawo mieć cień nadziei - ten właśnie cień, który podsuwał im Stalin. Ten właśnie, który dawały im podpisane dokumenty o wykorzystaniu Brygady Spadochronowej. Pacta sunt servanda - uważasz, że łamanie danego słowa kłamstwa i wbijanie noża w plecy to realpolitik? Ja nazywam to nieco inaczej.
Poza tym wszystkim - zaproponuj niemoralne lub niehonorowe posunięcie, jakie mogliby podjąć Mikołajczyk, Bór, czy ktokolwiek inny z władz polskich, a które poprawiłoby naszą sytuację.
Jak więc powinna być ocena dowództwa i jego decyzji? Bo póki co jest taka, że do niedawna mieszkałem przy Okulickiego niemalże na skrzyżowaniu z Komorowskiego. Chruściela na osiedlu jeszcze nie ma. Osiedle jednak dynamicznie się rozbudowuje.
Dobrze. Może - czego wszystkim Powstańcom serdecznie życzę - zaczną się tam pojawiać także ulice nazywane nazwiskami szeregowych członków Powstania.
Przypomnę Ci, że były w wielu miastach Polski ulice i place poświęcone pamięci Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Nowotki; były też i poświęcone Leninowi, Stalinowi... I ludzie musieli przy nich także mieszkać. Co więcej - nie mogli wówczas na to narzekać. I kto wie, przy jakich nam jeszcze wypadnie mieszkać ulicach...