odchudzicsie
..a ja wpadlam do studni
ojej, biedulek. to chyba musialo byc dosc mocne uderzenie, skoro taka reakcja. a moze dareczek jest bardzo wrazliwy?
moje tez nie raz porzadnie wyrznely. na poczatku nie umialy sie zginac w locie (teraz sa cwane i leca na pupe) i tez spadaly jak dlugie. walac sie oczywiscie w tyl glowy.
ale ja bedac dzieckiem pobilam wszelkie rekordy! majac 2,5 roku wpadlam u babci do 13 metrowej studni! nawet w lokalnej gazecie mnie wtedy opisano. cala wies uznala to za cud, a moja babcie okrzyknieta czarownica, bo nie mialam nawet guza ;)
nie martw sie goha, obserwuj dareczka i na pewno wszystko bedzie dobrze.
pola (nina, adam & maya)
Do jakiego wieku należy wozić dziecko w foteliku?
Prawo o ruchu drogowym stanowi:
Artykuł 39 ust. 3 ustawy:
"W pojeździe samochodowym wyposażonym w pasy bezpieczeństwa dziecko w wieku do lat 12, nie przekraczające 150 cm wzrostu, przewozi się w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi dziecka oraz właściwym warunkom technicznym".
Art. 45 ust. 2, pkt 4:
"Kierującemu pojazdem zabrania się przewożenia w foteliku ochronnym dziecka siedzącego tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu pojazdu samochodowego wyposażonego w poduszkę powietrzna dla pasażera".
Artykuł ten chroni dziecko przed uderzeniem w przypadku otwarcia poduszki powietrznej, co mogłoby spowodować poważne obrażenia, a nawet śmierć małego pasażera.
Art. 45 ust. 2 pkt 5:
"Kierującemu pojazdem zabrania się przewożenia, poza specjalnym fotelikiem ochronnym, dziecka w wieku do 12 lat na przednim siedzeniu pojazdu samochodowego".
http://www.policja.pl/por...zial=87&id=1245
Podkładka (podstawka, "podpupnik") od około 20 kg wzwyż
Tekst Magda Rodak
2005-06-21, ostatnia aktualizacja 2005-06-21 12:40
Podstawkę podwyższającą bez oparcia można stosować dopiero, gdy dziecko jest już na tyle duże, że górna część pasa bezpieczeństwa przechodzi po zapięciu z dala od głowy i szyi.
Zobacz powiekszenie
ZOBACZ TAKŻE
* Wybieramy fotelik samochodowy (21-06-05, 12:34)
Teoretycznie można w niej przewozić dzieci ważące już 15 kg, ale większość dorasta do niej, gdy osiągnie wagę ok. 20 kg. Przydaje się przy podróżach na krótkie dystanse lub jako rezerwowe zabezpieczenie wykorzystywane w samochodzie dziadków czy znajomych. Przy dłuższych podróżach lepiej, by nawet większe dziecko siedziało w foteliku (jeśli jeszcze się w nim mieści): gdy zaśnie, jego główka będzie miała podparcie. Poza tym fotelik daje lepszą ochronę w przypadku uderzenia bocznego.
+ jest lekka i łatwa do przenoszenia, nie trzeba jej specjalnie montować
- młodszego dziecka nie chroni tak dobrze jak fotelik
- nie daje oparcia główce
http://www.edziecko.pl/ed...wo=w%20foteliku
tekst ten znalazłam na stronie www.aphrodita.pl
Właściwie poza ślinieniem się, to do wilczarza pasuje idealnie:
WIESZ, ŻE JESTEŚ WŁAŚCICIELEM DOGA NIEMIECKIEGO, GDY:
- odgłos lecącej wody powoduje, że podrywasz się z okrzykiem WYNOCHA!"
- każesz swojemu psu usiąść, a on cofa się aż znajdzie krzesło
- potrzebujesz 3 osób, aby wnieść psa na wagę u weterynarza
- spacerujesz z psem i wszyscy znają jego imię, a ty nie masz pojęcia kim są ci ludzie
- możesz prowadzić konwersację z psim pyskiem ściśniętym między nogami
- posiadasz psa zdolnego do wyciągnięcia kogoś z nocnika
- twój pies może schować całą piłkę tenisową (wśród innych rzeczy) w pysku i patrzeć na ciebie tym niewinnym wzrokiem, który mówi: Co? Ja nic nie jem!"
- zabierasz ze sobą metrówkę, kiedy kupujesz nowy samochód
- posiadasz przynajmniej jedną glut-szmatkę" w każdym pomieszczeniu w domu
- po wygnaniu męża chrapanie w twojej sypialni ciągle nie daje ci zasnąć
- spacerujesz po parku z przyjacielem, który sugeruje, że powinieneś mieć zezwolenie z Wydziału Ochrony Środowiska dla swego psa
- odwiedzający wchodzą do mieszkania chroniąc swoje przyrodzenie,
- rzucasz swemu psu piłkę i przywierasz do ściany, gdy prawie uderza głową o górną framugę drzwi
- bierzesz psa na przejażdżkę, a on trzyma głowę na twym ramieniu, powodując niekontrolowane skręty w prawo
- dałeś spokój z naczyniami na wodę i po prostu używasz wanny
- twoje dwa psy postanawiają pobawić się w domu i w końcu urywają żyrandol - już po raz drugi w tym miesiącu...
- musisz się przesunąć przy myciu zębów, bo twojemu psu chce się pić
- pokazujesz zdjęcia psów i dzieci, a pierwszą osobą którą wskazujesz jest twój pies
- kiedy zatrzymujesz się na światłach, każdy gapi się jak twój samochód podskakuje w przód i w tył, bo twój pies dysząc maluje w nim szyby
- idziesz odkurzyć samochód a większość sierści jest na suficie
- unikasz psów przy wychodzeniu z domu, żeby nie zlizały ci makijażu
- nauczyłeś się wymuszać uśmiech na swej twarzy, gdy cię pytają czy masz siodło dla tego stworzenia
- miesięczny psi budżet przekracza ratę za kredyt hipoteczny
- twój weterynarz zdążył zbudować duży dom z basenem, kupić narty wodne i małą awionetkę
- musiałeś nauczyć swego psa, aby nie lizał naczyń kiedy są w zlewie
- kiedy wracasz do domu pączki, które położyłeś na lodówce zniknęły, a twój pies ma cukier puder na nosie
- twój pies widzi co gotujesz i chce asystować w przygotowaniach
- trzymasz go miedzy rozkraczonymi nogami, a kiedy dzwoni dzwonek u drzwi wykonujesz krótką (ale ekspresową) przejażdżkę do drzwi
- dostawcy pizzy proszą abyś odebrał jedzenie na końcu chodnika
- twój pies stoi na twoich kolanach i wychyla się ponad tobą żeby wsadzić łeb do okienka w McDrive i prawie doprowadza kasjerkę do zawału, kiedy ta odwraca się żeby wydać ci resztę
- kupujesz ogromny telewizor i NADAL nie możesz oglądać programu, kiedy twój pies stoi przed telewizorem
- po operacji - twój znudzony pupilek postanawia wstać i poszwendać się po gabinecie weterynaryjnym, ciągnąc za sobą stojak do kroplówki
Arblith, Arux
Podrapał się w tył głowy. I za to właśnie nie lubił wiary skrzydlatych, miała wiele niedorzecznych elementów. Podniósł swoje monety, wyliczył dziesięć i wrzucił w kupkę dowódcy Volirae
- W prezencie.
Następnie wyliczył kolejne dziesięć, i wrzucił do gromadki z złotem Luciusa.
- Po znajomości, tylko nie wydaj na głupoty.
Pozostałe pięć monet podrzucił w górę i złapał ponownie
- a za to przy następnej okazji sobie na piwo pójdę.
Śmiejąc się do siebie opuścił namiot w kierunku własnego.
- Wybaczcie, ale mam coś do załatwienia, i muszę przygotować jednostki do wymarszu, jak jest coś jeszcze do obgadania to przyślijcie mi posłańca z relacjami, jak czegoś nie zrobię, to ten obóz zaraz wyparuje.
Gdy wszedł do namiotu, jakby inaczej, zobaczył swoją siostrę z plikiem kard, na których były imiona martwych.
- Ile ty chciałeś listów na wysyłać? – Usłyszał w powitaniu, chwilowo postanowił nic nie mówić, patrzył tylko na karty, które leciały na kupki, lewa, lewa, prawa, lewa, lewa, lewa… koniec… zrzuciła karty po lewej na ziemię. – Tylko te trzy się opłaca jeszcze opisać.
- Później o tym pomyślimy. Pozwól że w ogóle cię powitam i spytam o cel wizyty?
- Jak się dowiedziałam że schrzaniłeś pierwszą potyczkę, przybyłam jak szybko mogłam, jak się jeszcze z ludźmi zaczniesz bratać to już w ogóle nasz honor na psy zjedzie.
W tym momencie do namiotu wpadł jeden z Sidhe podległych Arblithowi i rzekł:
- Skoro już przeprosił pan dowódcę ludzi rozumiem, że możemy wchodzić na ich tereny obozu? W końcu są teraz niemal nam równi!
- To dotyczy tylko Luciusa, a teraz wyjdź stąd i do jutra chce papiery o twoim wypowiedzeniu z oddziałów. – Odparł Arblith w odpowiedzi, przerażony sidhe wręcz wybiegł, a sam Arux spojrzał na siostrę, migiem poczuł uderzenie w policzek.
- Że co zrobiłeś!? – Usłyszał w pytaniu
- Ja jestem tutaj głową rodu, a ty doprowadź się do porządku, bo inaczej odeślę cię do twojego męża.
- phew – oburzyła się, łącząc ręce na ramionach, i przyglądając mu się uważnie – chcesz się ze mną o to miano pojedynkować? Myślę, że już do tego dorosłeś.
- Nie mów mi że właśnie po to przybyłaś
- Nie zamierzałam, ale jest to chyba potrzebne.
- Słuchaj, układam już ten obóz tak, aby móc z nimi dobrze współpracować. Eiria, dowodząca żeńskimi oddziałami sidhe dała plamy, a człowiek walczył jak trzeba, zwróciłem mu honor, i mam sprzymierzeńca. Volirae są strasznie dumni, ale to jak trzech na jednego, zaakceptują nasze zasady albo będą kombinować na boku. Eiria wydaje się nieco nietypowa, ale to sidhe, więc jest po prostu jednym z nas.
- No…nie najgorzej to sobie wymyśliłeś. Ale jednak coś mi się nie podoba.
- Dlatego chcę abyś tu została, dam ci prawa głowy rodu na polu bitwy, twój mąż zajmie się resztą.
Aurelia nieco się zdziwiła, ale przytaknęła – w takim wypadku, zgadzam się.
- Gdy jako pierwsi dojdziemy do celu, ustaniemy na laurach. Sekrety Daemo spoczną w naszych rękach.
- Żywa rzecz, co? – Spytała, bardziej jakby chciała westchnąć. – ale mam jeszcze inną informację.
- słucham? – Dziwnie nagle poczuł, że atmosfera spoważniała.
- Ludzie, którzy zdradzili Aurona, naszego dziadka…nie zrobili tego z własnych pobudek…
- Że co!?
- To było na zleceniu Volirae, owa święta inkwizycja twierdziła że nasz ojciec zbyt wgłębił się w sprawę celu zbierania jeńców wojennych…
- Lecz wciąż nie wiemy co wtedy odkrył…jakby nie spojrzeć, sam byłem dzieckiem, uratował mnie jeden z strażników, donosząc do ciebie, a ty ze mną uciekłaś, do innego zamku rodu. I tak wszyscy myślą że zdrada miała miejsce na otwartej przestrzeni…
- I właśnie tego powinniśmy się dowiedzieć, jak poznamy przyczynę śmierci naszego ojca, odkryjemy sposób na otrzymanie klucza, którym wybierzemy potrzebne informacje niczym pióra z skrzydła.
- Muszę ci powiedzieć o czymś jeszcze – przerwał jej Arblith – mam mały plan. Połączę obie gałęzie rodu, skłóconą i sprzymierzoną z ludźmi.
- Zaraz…? – Zaśmiała się – ród Arblithen? Żarty sobie stroisz!?
- Pomyśl jak by wyglądały nasze możliwości, mając wszystko pod ręką
Aurelia nagle spoważniała – dobrze, ale najpierw musisz mnie do tego przekonać.
- Chodźmy do lasu koło obozów, tam powiesz mi więcej o tym, co odkryłaś. – Arblith wyszedł z namiotu – Gilbert! Zostań w moim namiocie i gdyby przyszedł posłaniec przekażesz mi od niego wiadomość, będę w lesie, tam gdzie znalazłeś jagódki….