Indeks odchudzicsieKazimierz Wielki dlaczego nazwany WielkimKazimierz Dolny is place placeKazimierz Wielki dlaczego został nazwany WielkimKazimierz Wierzynski Gdzie nie posieja mnieKazimierz Dolny okolice noclegiKazimierz Dolny plan miastaKazimierz Marcinkiewicz Rada GabinetowaKazimiera Szczuka Forum GazetaKazimiera Iłłakowiczówna Matka BoskaKazimierz Wielki i jego porażki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •  

    odchudzicsie

    " />
    ">Niestety w Tomaszowie duża część mieszkańców odgrzebuje POwoli swoje ukraińskie korzenie. Wielu z nich piastowało lub piastuje jakieś w miarę, albo bardzo, jak na tomaszowskie warunki stanowiska. Czas POwiedzieć im do widzenia. Dość ukraińskiej pazerności. A ty durniu (czyt. założycielu tematu) kochaj choć trochę Polskę za to że cię wykształciła i wykarmiła, a jak nie, to bogata, przyjazna ludziom, ukochana Ukraina czeka na ciebie. Droga wolna.
    Takie wpisy dyskryminują Palaków jako naród.
    Dlatego zamieszczam z netu taki o to wpis. Bo po co drzwi otwierać, jeśli ktoś już to uczynił.
    "Od dawna już wiecie, że strasznie mnie bawią słowa ‟prawdziwi Polacy” i od wielu notek usiłuję udowodnić, że takie zwierzę po prostu nie istnieje. Ponieważ jestem przepotwornie zajęty, to taki szybki wpis na temat najsłynniejszych polskich językoznawców, ludzi, których działalności dla polskiej kultury nie można przecenić.

    Chyba najważniejszym z nich był człowiek o arcypolskim nazwisku – Aleksander BrĂźckner, jego ‟Słownik Etymologiczny Języka Polskiego”, ‟Dzieje Literatury Polskiej”, ‟Encyklopedia Staropolska”, ‟Dzieje Języka Polskiego” – stawiają go na pierwszym miejscu wśród badaczy języka polskiego. A jeżeli dodamy do tego, że to on właśnie odkrył ‟Kazania Świętokrzyskie”, ‟Rozmyślania Przemyskie”, ‟Ezopa” Biernata z Lublina, dialogi Reja, ‟Ogród Fraszek” Wacława Potockiego – to trzeba się naprawdę zastanowić, czy nie była to krecia, dywersyjna działalność przeciwko naszemu językowi.

    Ja nie wiem, czy to dobrze, że lud polski miał takich dwóch wiernych wielbicieli swojego języka, obyczajów, pieśni jak Oskar Kolberg i Kazimierz Nitsch, obydwaj wprawdzie niestrudzenie przemierzali Polskę wzdłuż i wszerz zapisując każdy wyraz, zwrotkę pieśni, ale czy wszystko prawidłowo zapisali? Ja się tak zastanawiam, że też Oskarowi Kolbergowi, synowi Juliusza, kartografa z Meklemburgii, chciało się wydać 23 serie monumentalnego dzieła ‟Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce’ oraz 11 tomów ‟Obrazków Etnograficznych”! A Kazimierzowi Nitschowi równie obszernych dzieł pt. ‟Mowa ludu polskiego” i ‟Dialekty języka polskiego”. To jest wszystko cholernie podejrzane.

    Jeżeli już piszemy o Kolbergu, to zastanawiające jest z punktu widzenia czystości języka polskiego, aby człowiek o takim nazwisku pisał hasła do ‟Encyklopedii Powszechnej” Samuela Orgelbranda. Jak można dopuścić do tego, aby pierwszą polską encyklopedię, na którą wszyscy muszą się powoływać do dzisiejszego dnia, wydał Samuel Orgelbrand, syn Achima Judy, uczeń Szkoły Rabinów. A co powiedzieć, gdy się spostrzeżemy, że drugą w kolejności była ‟Encyklopedia Staropolska Ilustrowana” Zygmunta Glogera!

    Prawdziwi Polacy mają kłopot z Samuelem Bogumiłem Linde, gdyż to nie był ani Niemiec ani Żyd, ale ‌ Szwed, a na przełomie XVIII i XIX wieku stworzył jedno z największych dzieł poświęconych językowi polskiemu ‟Słownik Języka Polskiego”. I jakie były tego owoce, widać po tym, że pracami Lindego zainteresował się Prawdziwy Polak Jan Niecisław Baudouin de Courtenay, potomek Ludwika VI. Tak się ukrywał, że specjalnie pewnie przyjął takie imiona, a jego ojciec zakonspirował się jako mierniczy w Radzyminie.

    A co ja mam powiedzieć o biegłym lingwiście krakowskim Augustynie Ajchigierze z XVI wieku. Podejrzane nazwisko ma również Stanisław Szober, niby spolszczone, ale nie brzmi tak jak Szoberski. Ja też nie jestem bez winy, bo na mojej półce króluje Juliusza Kleinera ‟Zarys dziejów literatury polskiej”.

    Ja nie wiem, czy tego wszystkiego nie powinien zbadać IPN."



    " />Witam.
    Eugeniuszu, z Mazurami Wieleńskimi, było trochę inaczej. Mazurami Wieleńskimi” w historiografii i literaturze etnologicznej zwiemy ludność zamieszkującą po obu stronach Puszczy Nadnoteckiej, koło Wielenia, w pd. zach., części powiatu czarnkowskiego. Mazurzą (tzn. wymawiają safa, zyto, copka) następujące wsie: Drawsko, Drawski Młyn (Lejarnia), Chełst., Pęckowo, Piłka, Kamiennik, Marylin, Miały, Mężyk, Biała, Rosko, Wrzeszczyna . Kolonizacja mazurska łączy się w folklorze wielkopolskim z osiadłym w Wielkopolsce w XVIII wieku możnym rodem Sapiehów. Jej organizatorem miał być jeden z jego przedstawicieli, a mianowicie Piotr książę Sapieha, chociaż w niektórych pracach poświęconych temu mitowi mówi się o jego ojcu Janie Kazimierzu hrabim Sapiesze.
    Termin pojawił się po raz pierwszy w Oskara Kolberga - w Ludzie, w części pościećonej Wilekiemu ks. Poznańskiemu.W 1877 Oskar Kolberg, naspisal ‟Książę Sapieha, dziedzic Wielenia, sprowadził na początku zeszłego stulecia [tj. XVIII wieku] Mazurów i tych w swoich dobrach osadził. Osady Mazurów pod Wieleniem, Czarnkowem i na lewym brzegu Noteci mieszkających, składają się ze wsi: Drzasko [Drasko], Rosko, Pęckowo, Wrzeszczyna, Maryanowo v. Smrodyniak, Miały, Mężyk, Piłka, [C]Hełst, a nadto są i osady pod Wronkami nad Wartą".
    Dopiero po tej publikacji zaczeli posługiwać się nim językoznawcy i to w kontekście że jest grupa ludzi zamieskzujących nad Notecą, określana tym terminem wywodząca swe pochoedzenie z Mazur, z uwagi na specyficzną wymowę, ale nic tego nie tłumaczy bo cechy ich gway są typowe dla Wielkopolski.
    Ważne stanowisko w badaniach nad tym zagadnieniem zajmują prace Adam Tomaszewskiego. Jako pierwszą należy wymienić pozycję z 1934 roku: ‟Mowa Ludu Wielkopolski” , w której to mazurzenie mieszkańców okolic Wielenia, występuje razem z innymi mazurzeniami typowymi dla pogranicznych regionów Wielkopolski.
    Zagadnienie mitu Mazurów Wieleńskich rozwinął on w zamieszczonym w ‟Wiciach Wielkopolskich. Miesięczniku poświęconym sztuce i kulturze” z 1936 roku w artykule pt. ‟Legenda o Mazurach Wieleńskich” czytamy tam, co następuje: ‟To szczególne znamię mowy ludu spod Wielenia [mazurzenie] nie jest zresztą żadną tajemnicą, pisał o niem Oskar Kolberg, potem kilkakrotnie profesor Kazimierz Nitsch, a także. Dytkiewicz w Wiciach Wielkopolskich nr 6, 7-8, z 1935 roku. Gorzej przedstawia się sprawa wyjaśnienia tego mazurzenia, bo Mazurzy Wieleńscy stanowią jakoby wyspę pośród ludności nie mazurzącej Wielkopolski” . Dalej we wspomnianym artykule, krytycznie ustosunkowuje się do tego, co wcześniej pisali, Kolberg i Callier, zarzuca im, co następuje: ‟Kolberg oświadczył, wprost, że Mazurów sprowadził Sapieha [...]. niestety Kolberg nie podał źródła tych informacji, przypuszczać można, że zaufał wprost któremuś z informatorów”. Następnie przywołuje to co pisał Edmund Callier w Słowniku Geograficznym także bez podania źródła pod hasłem Rosko: ‟W 1710 Sapieha zaludnił wsie sprowadzonymi tu Niemcami i Mazurami ”. O samej legendzie mówi: ‟Jest to po prostu niczym nie uzasadniona legenda, z którą trzeba nareszcie skończyć, bo przeciwko sprowadzeniu ludności spod Wielenia z Mazowsza przemawiają fakty językowe i historyczne” . Następnie na poparcie swojej tezy przytacza dane historyczne przeczące sprowadzeniu Mazurów w okolice Wielenia: pochodzące z Archiwum Państwowego w Poznaniu, m. in. dokumenty sprzedaży ziem przez Piotra Sapiehę ludności zamieszkałej na terenie dominum.
    Wyniki swoich badań nad mazurzeniem tej ludności opublikował także w artykule ‟Mowa tzw. Mazurów Wieleńskich” , w którym to wykazuje, iż w ich mowie więcej jest cech mowy wielkopolskiej, tak w kwestii, słowotwórstwa, słownictwa, odmiany, czy też głosowni. Przytacza też pogląd, iż dziwnym byłby fakt zaniku w ciągu 150 lat wszelkich cech dialektu mazurskiego, poza mazurzeniem. Najistotniejszy jest jednak zamieszczony w nim pogląd, iż.
    ‟Mazurzenie może być samorodną zmianą dialektyczną, lub też może stać w jakimś związku z mazurzeniem Połabian. Zresztą przypomnieć trzeba, że w województwie poznańskim mazurzy także: zachodnia część powiatu wolsztyńskigo i rawiccy Chazacy, oczywiście także, Odolanów, Ostrzeszów, Kępno jako należące pierwotnie do Śląska” .
    Na podstawie przytoczonej pracy, można stwierdzić, iż fakt mazurzenia przez ludność okolic Wielenia, nie może i nie powinien być jedynym czynnikiem mającym wskazać na ich pochodzenie z Mazur.
    Odmienny pogląd na temat Mazurów znaleźć można we wspomnianym przez A. Tomaszewskiego artykule A. Dytkiewicza ‟List z ziemi czarnkowskiej” zamieszczonym na łamach Wici Wielkopolskich z 1935 roku. Pisze on, co następuje: ‟Wielkie połacie ziemi w okolicy Wielenia w czasach Polski przedrozbiorowej były prawie nie zaludnione. Ziemia była jałowa, mało urodzajna i gęsto zalesiona. Przeto książę Sapieha w Wieleniu będący panem tych ziem, sprowadził pod koniec XVII wieku płodne plemię Mazurów i osadza ich na włościach w okolicy Wielenia. W krótkim czasie powstaje tu wiele osad: Drawsko, Rosko, Pęckowo, Piłka i szereg innych. Lud ten dawniejszą puszczę notecką zamienił pracą swoich rąk na rozległ pola uprawne” . Trudno się zgodzić z zawartymi w nim informacjami, gdyż wystarczy wziąć Słownik Geograficzny, aby przekonać się, iż okolice te wcale nie były pustkami. Natomiast z wydanej w 1921 roku we Lwowie pozycji Z. Hładyłowicza, ‟Zmiany krajobrazu i rozwój osadnictwa w Wielkopolsce od XIV do XIX wieku” , można dowiedzieć się, kiedy rzeczywiście powstały wymienione przez Dytkiewicza osady mazurskie.
    Kolejny artykuł dotyczący ludności określanej mianem Mazurów Wieleńskich, autorstwa Ludwika Gomolca znajduje się w drugim tomie Kultury Ludowej Wielkopolski podaje on, iż omawiana kolonizacja miała miejsce w latach 1768–1772 , jednak bez wskazania źródeł tej informacji. Opowiada się w nim podobnie jak wcześniej Dytkiewicz za mazurskim pochodzeniem mieszkańców okolic Wielenia.
    I jeszcze jden tekst z "Mazurami" z 1864 r. Tygodnik Ilustrowany ‟ Jan Sapieha (...). Po powietrzu roku, 1708 do 1710, gdy niemal wszyscy więksi panowie do opuszczonych i wyludnionych swych posiadłości sprowadzali osadników Niemców, Sapieha przeciwnie zaludnił wsie swoje w dobrach wieleńskich samymi Mazurami, sprowadzonymi z Małej Polski, i ci w tej dość już zniemczonej okolicy przechowali aż dotąd nie tylko narodowość polską, ale nawet swój czysto mazurski dialekt . Powyższy artykuł przesuwa więc czas kolonizacji na okres życia Jan Kazimierza Sapiehy, informuje iż w 1710, miał on sprowadzić Mazurów, nie z Mazowsza, a z Małopolski (!). Tym samym jest jeszcze bardziej odległy od realiów historycznych (pomijając fakt istnienia w latach 1708-1710 epidemii), kwestia sprowadzenia Mazurów z Małopolski, niż przytaczany wcześniej tekst Kolberga.

    Pozdrawiam Kasia

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •