Indeks odchudzicsiekazanie na zakończenie roku przez klasę VIKAZANIA SEJMOWE Piotr Skargakazanie na temt palenia papierosówKazanie Skargi opis obrazuKazania radiowe x.piotr PawlukiewiczKazania sejmowe Piotra Skargikazanie na swietego pawlla i piotraKazania świętokrzyskie budowąkazania na zkończenie szkołyKazania świętokrzyskie opis
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ministranci-w.keep.pl
  •  

    odchudzicsie

    atama napisała:

    >A o 10 przykazaniach słyszałeś??

    To były wspaniałe kazania na jesieni zeszłego roku. Niestety tylko
    kilka z nich słyszałem. Byłem zachwycony i poruszony szczególnie
    omówieniem szóstego przykazania. Gdy pojawi się książka kupię na
    pewno.

    >Też bym chciała, żeby moje dzieci nie musiały prostować w swoim
    >życiu widzenia Boga skrzywionego przez (w tym miejscu można by
    >wiele osób wpisać). Ale to chyba nie do uniknięcia.

    Dlatego konieczny jest zawsze komentarz rodzica, który czuwa nad
    przygotowaniem swojego dziecka do spowiedzi, aby przynajmniej
    najgrubsze błędy sprostować od razu. Ja miałem w swoim dziecięcym
    rachunku sumienia takie kwiatki: „Czy miałem wątpliwości w wierze?”
    Na szczęście jako dziecko kompletnie nie wiedziałem o co w nim
    chodzi? Przecież wierzyłem w Boga, o co więc może chodzić? Dziś
    czytam u Halika, że wątpliwości najczęściej świadczą o tym, że wiara
    jest żywa, że są wręcz konieczne do rozwoju wiary, by nie zatrzymać
    się na poziomie dziecka. Były też pytania: „Czy wykonuję polecenia
    władz państwowych?” (rok 1965). Być może cenzura państwowa
    nakazywała, aby coś takiego znalazło się w książeczce, by mogła być
    wydana. Gdy nie poszedłem kiedyś na czyn społeczny w niedzielę
    zarządzony przez szkołę (rok 1968) miałem wątpliwości czy to grzech,
    czy nie grzech?




    Nabożeństwo majowe z pieczątką sołtysa
    To już przechodzi ludzkie pojęcie. Kiedy kler obudzi się z ręką w nocniku
    będzie już za późno. DLACZEGO KOSCIOL SAM ODSTRASZA WIERNYCH OD SIEBIE?
    Drodzy księża biskupi, przetrawcie to w waszych głowach (ale najpierw
    wywietrzcie je z dymu kadzidła). Może nie za rok ani za dwa, ale za 10 lat już
    bp Dzięga czy inny nie będzie miał kasy na wystawienie przyjęcia imieninowego.
    Wierni od was się odwrócą! Nie od Boga, ani od Jezusa, czy od samej wiary,
    tylko od was! Sami sobie kopiecie dołek takimi chorymi akcjami. Stawiając się
    w roli właścicieli prawdy oraz używając języka agresji tak jak ten cytowany
    ksiądz nic nie zdziałacie. To nie jest tak, że ludzie nie potrzebujący Boga
    nie chodzą do kościoła. Odnoszę wrażenie, że ci którzy tam nie drepczą co
    niedziela i nie słuchają waszych wynurzeń (nie Ewangelii, na szczęście nie wy
    ją pisaliście, tylko waszych durnych kazań) mają większe pojęcie o tym co
    mówił Jezus niż wy wszyscy razem wzięci. Nie jestem szalony ani opętany tak
    więc nie przysyłajcie mi do domu egzorcysty, ale zastanówcie się nad tym:
    Szanuj bliźniego jak siebie samego. Na pożegnanie: w większości nie jesteście
    opoką, na której Jezus nakazał Piotrowi zbudować wspólnotę. Jesteście w
    większości zwykłym betonem.



    Akcja Jehowi
    Moje spotkanie bylo z nimi baaardzo szybkie :]

    Siedze przy kompie, normalnie, legalnie a tu ktos poka w drzwi. Jako, ze bylem
    w swoim domostwie calkowicie jedyna zywa dusza, takoz musialem wstanac z fotela
    i przemiescic swoj organiz o oddalone o 3,56m drzwi :) Nie patrzajac w wizjer
    szybkim, zdrowym ruchem otworzylem drzwi domostwa za ktorymi stala para - jakze
    pieknie sie prezentujaca - Pana starszego z Panem mlodszym. Jako, ze nie mialem
    ochoty na przebywanie w ich towarzystwie wiecej niz nakazuje minimum kultury,
    przez 10 sekund wysluchiwalem "kazania" zebym wzial folder reklamowy. OK.
    Szybko wezme to szybciuchniej wroce do kompa :) wiec wzialem, polozylem pod
    lustrem, nie lookajac ni razu na den ulotke.

    Po odejsciu od komputera, podczas pochodu mego w strone pokoju gdzie zostal
    podany obiad pod lustrm zobaczylem kartke, mowie sobie "ok. wezme, co oni tam
    chcieli" Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy zobaczylem, ze ulotka w moich rekach
    wcale nie reklamuje zadnego perfum ani pizzy czy czegokolwiek innego zas
    Zlot Jehowych! :/

    Kartka nagle zaczela parzyc, wprost wyfrunela z rak moich niczym wrobelek.
    Mysle sobie: "No zeby to! Beda teraz przychodzic przez rok!" Ale poki co,
    w zadne niedzielne przedpoludnie, zaden "nawrociciel" jeszcze do domu mojego
    nie dotarl.

    A jakby juz przyszedl to... :D

    Jaki z tego moral? Patrz co Ci w rece wciskaja :D

    Pozdrawiam serdecznie! :))



    to juz wouo o pomsta do ...
    Kierownik kolonii będzie reformował stocznie
    Mikołaj Chrzan, Gdańsk2006-10-28, ostatnia aktualizacja 2006-10-27 20:55
    Mariusz Olchowik, najbliższy współpracownik prałata Jankowskiego, zajmuje się
    restrukturyzacją polskich stoczni. Dostał tę pracę, choć nie skończył studiów,
    a jego najpoważniejsze doświadczenie zawodowe to stanowisko kierownika kolonii

    fot. Damian Kramski / Agencja Gazeta
    Nikt nie wie,jak to się stało,że Olchowik mianujący się fanatycznym
    zwolennikiem ks. Jankowskiego został nagle specjalistą od stoczni. Na zdjęciu:
    idą razem na konferencję prasową,by ujawnić agentów SB donoszących na
    prałata,wrzesień 2006- Od trzech miesięcy pracuję w biurze restrukturyzacji
    Korporacji Polskie Stocznie w Warszawie - przyznaje 25-letni Mariusz Olchowik,
    założyciel i prezes fundacji Instytut im. ks. Henryka Jankowskiego. - Jestem
    pełnomocnikiem zarządu do spraw tworzenia oddziałów KPS w Gdańsku i Szczecinie.
    Zajmowałem się także przygotowaniami programu restrukturyzacji stoczni, który
    wysyłaliśmy do Komisji Europejskiej w Brukseli. Roboty było tyle, że siedziałem
    w biurze od rana do wieczora.

    Jeśli wpływ Olchowika na program restrukturyzacji był tak wielki, jak on sam
    utrzymuje, to świeży pracownik Korporacji został wrzucony na głęboką wodę. Bo
    akceptacja tego programu przez UE to być albo nie być polskich stoczni.

    KPS to spółka-córka państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Gdy powstawała w 2004
    r., miała być centralą holdingu zrzeszającego wszystkie polskie stocznie. PiS z
    koncepcji konsolidacji zrezygnował, ale Korporacja dalej działa. Teraz - z
    kapitałem ok. 290 mln zł - ma pomagać stoczniom m.in. w zdobywaniu pieniędzy na
    produkcję statków.

    Jak Olchowik trafił do korporacji? - Rozsyłałem swoje CV do różnych firm. Jedną
    z nich była Agencja Rozwoju Przemysłu. No i tam chyba prezes ARP uznał, że
    warto mnie zatrudnić w Korporacji. Od dzieciństwa marzyła mi się praca przy
    stoczniach.

    Co znalazło się w CV Olchowika?

    Kilka zdań o współpracy z ojcami pijarami i prowadzoną przez nich fundacją Krąg
    Przyjaciół Dziecka. - Byłem tam sekretarzem, organizowałem różne kursy, a przez
    jedne wakacje byłem nawet kierownikiem ośrodka kolonijnego - wylicza.

    Informacje o wykształceniu - sześć lat temu zaczął studiować prawo na KUL,
    potem przeniósł się na Uniwersytet Warszawski. Studiów nie skończył. - Miałem
    urlop dziekański, napisanie pracy magisterskiej i obrona zajmie mi jeszcze
    jakiś rok - mówi. Jednak w CV pochwalił się, że zaczął już studia podyplomowe -
    w utworzonej przez o. Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkole Komunikacji Społecznej i
    Medialnej w Toruniu.

    Paweł Brzezicki, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, nie potrafi sobie
    przypomnieć, czy rekomendował Olchowika do KPS.

    Tego, jak Olchowik dostał etat, nie wie też jego szef - wiceprezes KPS Jerzy
    Konopka (aktualnie spółka nie ma prezesa): - Nie przypominam sobie dokładnie.
    Może dawaliśmy jakieś ogłoszenie do prasy?

    Choć cała Korporacja zatrudnia kilkanaście osób, Konopka nie wie nawet, na
    jakim stanowisku pracuje Olchowik. - Zajmuje się chyba jakimiś organizacyjnymi
    rzeczami - spekuluje i zapewnia: - Ale nie jest na stanowisku kierowniczym.

    Według pracowników KPS w zdobyciu etatu Olchowikowi pomogły znajomości: -
    Żyjemy w takich czasach, że w państwowych firmach trudno o lepsze referencje
    niż bycie studentem ks. Rydzyka czy współpraca z księdzem Jankowskim - mówią,
    prosząc o zachowanie anonimowości.

    Olchowik nie ukrywa zażyłości z prałatem Jankowskim: - Jestem z nim związany
    już od czasów liceum - przyznaje. - Można to nazwać rodzajem fanatyzmu wobec
    legendarnego kapelana "Solidarności". Kiedy chodziłem do liceum, dojeżdżałem co
    niedzielę z Białegostoku do Gdańska, by nie stracić żadnego z kazań księdza
    prałata.

    Pod koniec 2005 r. wspólnie z prałatem zawiązali fundację, która ma zajmować
    się dokumentowaniem najnowszej historii Polski i udziału Kościoła w upadku
    komunizmu. Gdy prałat leżał w szpitalu w związku z ciężkim atakiem cukrzycy, to
    Olchowik informował media o jego zdrowiu. Atakował też arcybiskupa Tadeusza
    Gocłowskiego, gdy ten krytykował ks. Jankowskiego za działalność komercyjną.
    Wkrótce fundacja ma wydać serię monet z wizerunkami 13 kapelanów "Solidarności".

    Olchowik nie chciał powiedzieć, ile dokładnie zarabia w KPS, twierdzi, że na
    poziomie średniej krajowej (czyli ok. 2,6 tys. zł brutto). - Łączenie
    działalności w fundacji z etatem w korporacji nie sprawia mi najmniejszych
    trudności - zapewnia.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •