odchudzicsie
atama napisała:
>A o 10 przykazaniach słyszałeś??
To były wspaniałe kazania na jesieni zeszłego roku. Niestety tylko
kilka z nich słyszałem. Byłem zachwycony i poruszony szczególnie
omówieniem szóstego przykazania. Gdy pojawi się książka kupię na
pewno.
>Też bym chciała, żeby moje dzieci nie musiały prostować w swoim
>życiu widzenia Boga skrzywionego przez (w tym miejscu można by
>wiele osób wpisać). Ale to chyba nie do uniknięcia.
Dlatego konieczny jest zawsze komentarz rodzica, który czuwa nad
przygotowaniem swojego dziecka do spowiedzi, aby przynajmniej
najgrubsze błędy sprostować od razu. Ja miałem w swoim dziecięcym
rachunku sumienia takie kwiatki: „Czy miałem wątpliwości w wierze?”
Na szczęście jako dziecko kompletnie nie wiedziałem o co w nim
chodzi? Przecież wierzyłem w Boga, o co więc może chodzić? Dziś
czytam u Halika, że wątpliwości najczęściej świadczą o tym, że wiara
jest żywa, że są wręcz konieczne do rozwoju wiary, by nie zatrzymać
się na poziomie dziecka. Były też pytania: „Czy wykonuję polecenia
władz państwowych?” (rok 1965). Być może cenzura państwowa
nakazywała, aby coś takiego znalazło się w książeczce, by mogła być
wydana. Gdy nie poszedłem kiedyś na czyn społeczny w niedzielę
zarządzony przez szkołę (rok 1968) miałem wątpliwości czy to grzech,
czy nie grzech?
Nabożeństwo majowe z pieczątką sołtysa
To już przechodzi ludzkie pojęcie. Kiedy kler obudzi się z ręką w nocniku
będzie już za późno. DLACZEGO KOSCIOL SAM ODSTRASZA WIERNYCH OD SIEBIE?
Drodzy księża biskupi, przetrawcie to w waszych głowach (ale najpierw
wywietrzcie je z dymu kadzidła). Może nie za rok ani za dwa, ale za 10 lat już
bp Dzięga czy inny nie będzie miał kasy na wystawienie przyjęcia imieninowego.
Wierni od was się odwrócą! Nie od Boga, ani od Jezusa, czy od samej wiary,
tylko od was! Sami sobie kopiecie dołek takimi chorymi akcjami. Stawiając się
w roli właścicieli prawdy oraz używając języka agresji tak jak ten cytowany
ksiądz nic nie zdziałacie. To nie jest tak, że ludzie nie potrzebujący Boga
nie chodzą do kościoła. Odnoszę wrażenie, że ci którzy tam nie drepczą co
niedziela i nie słuchają waszych wynurzeń (nie Ewangelii, na szczęście nie wy
ją pisaliście, tylko waszych durnych kazań) mają większe pojęcie o tym co
mówił Jezus niż wy wszyscy razem wzięci. Nie jestem szalony ani opętany tak
więc nie przysyłajcie mi do domu egzorcysty, ale zastanówcie się nad tym:
Szanuj bliźniego jak siebie samego. Na pożegnanie: w większości nie jesteście
opoką, na której Jezus nakazał Piotrowi zbudować wspólnotę. Jesteście w
większości zwykłym betonem.
Akcja Jehowi
Moje spotkanie bylo z nimi baaardzo szybkie :]
Siedze przy kompie, normalnie, legalnie a tu ktos poka w drzwi. Jako, ze bylem
w swoim domostwie calkowicie jedyna zywa dusza, takoz musialem wstanac z fotela
i przemiescic swoj organiz o oddalone o 3,56m drzwi :) Nie patrzajac w wizjer
szybkim, zdrowym ruchem otworzylem drzwi domostwa za ktorymi stala para - jakze
pieknie sie prezentujaca - Pana starszego z Panem mlodszym. Jako, ze nie mialem
ochoty na przebywanie w ich towarzystwie wiecej niz nakazuje minimum kultury,
przez 10 sekund wysluchiwalem "kazania" zebym wzial folder reklamowy. OK.
Szybko wezme to szybciuchniej wroce do kompa :) wiec wzialem, polozylem pod
lustrem, nie lookajac ni razu na den ulotke.
Po odejsciu od komputera, podczas pochodu mego w strone pokoju gdzie zostal
podany obiad pod lustrm zobaczylem kartke, mowie sobie "ok. wezme, co oni tam
chcieli" Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy zobaczylem, ze ulotka w moich rekach
wcale nie reklamuje zadnego perfum ani pizzy czy czegokolwiek innego zas
Zlot Jehowych! :/
Kartka nagle zaczela parzyc, wprost wyfrunela z rak moich niczym wrobelek.
Mysle sobie: "No zeby to! Beda teraz przychodzic przez rok!" Ale poki co,
w zadne niedzielne przedpoludnie, zaden "nawrociciel" jeszcze do domu mojego
nie dotarl.
A jakby juz przyszedl to... :D
Jaki z tego moral? Patrz co Ci w rece wciskaja :D
Pozdrawiam serdecznie! :))
to juz wouo o pomsta do ...
Kierownik kolonii będzie reformował stocznie
Mikołaj Chrzan, Gdańsk2006-10-28, ostatnia aktualizacja 2006-10-27 20:55
Mariusz Olchowik, najbliższy współpracownik prałata Jankowskiego, zajmuje się
restrukturyzacją polskich stoczni. Dostał tę pracę, choć nie skończył studiów,
a jego najpoważniejsze doświadczenie zawodowe to stanowisko kierownika kolonii
fot. Damian Kramski / Agencja Gazeta
Nikt nie wie,jak to się stało,że Olchowik mianujący się fanatycznym
zwolennikiem ks. Jankowskiego został nagle specjalistą od stoczni. Na zdjęciu:
idą razem na konferencję prasową,by ujawnić agentów SB donoszących na
prałata,wrzesień 2006- Od trzech miesięcy pracuję w biurze restrukturyzacji
Korporacji Polskie Stocznie w Warszawie - przyznaje 25-letni Mariusz Olchowik,
założyciel i prezes fundacji Instytut im. ks. Henryka Jankowskiego. - Jestem
pełnomocnikiem zarządu do spraw tworzenia oddziałów KPS w Gdańsku i Szczecinie.
Zajmowałem się także przygotowaniami programu restrukturyzacji stoczni, który
wysyłaliśmy do Komisji Europejskiej w Brukseli. Roboty było tyle, że siedziałem
w biurze od rana do wieczora.
Jeśli wpływ Olchowika na program restrukturyzacji był tak wielki, jak on sam
utrzymuje, to świeży pracownik Korporacji został wrzucony na głęboką wodę. Bo
akceptacja tego programu przez UE to być albo nie być polskich stoczni.
KPS to spółka-córka państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Gdy powstawała w 2004
r., miała być centralą holdingu zrzeszającego wszystkie polskie stocznie. PiS z
koncepcji konsolidacji zrezygnował, ale Korporacja dalej działa. Teraz - z
kapitałem ok. 290 mln zł - ma pomagać stoczniom m.in. w zdobywaniu pieniędzy na
produkcję statków.
Jak Olchowik trafił do korporacji? - Rozsyłałem swoje CV do różnych firm. Jedną
z nich była Agencja Rozwoju Przemysłu. No i tam chyba prezes ARP uznał, że
warto mnie zatrudnić w Korporacji. Od dzieciństwa marzyła mi się praca przy
stoczniach.
Co znalazło się w CV Olchowika?
Kilka zdań o współpracy z ojcami pijarami i prowadzoną przez nich fundacją Krąg
Przyjaciół Dziecka. - Byłem tam sekretarzem, organizowałem różne kursy, a przez
jedne wakacje byłem nawet kierownikiem ośrodka kolonijnego - wylicza.
Informacje o wykształceniu - sześć lat temu zaczął studiować prawo na KUL,
potem przeniósł się na Uniwersytet Warszawski. Studiów nie skończył. - Miałem
urlop dziekański, napisanie pracy magisterskiej i obrona zajmie mi jeszcze
jakiś rok - mówi. Jednak w CV pochwalił się, że zaczął już studia podyplomowe -
w utworzonej przez o. Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkole Komunikacji Społecznej i
Medialnej w Toruniu.
Paweł Brzezicki, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, nie potrafi sobie
przypomnieć, czy rekomendował Olchowika do KPS.
Tego, jak Olchowik dostał etat, nie wie też jego szef - wiceprezes KPS Jerzy
Konopka (aktualnie spółka nie ma prezesa): - Nie przypominam sobie dokładnie.
Może dawaliśmy jakieś ogłoszenie do prasy?
Choć cała Korporacja zatrudnia kilkanaście osób, Konopka nie wie nawet, na
jakim stanowisku pracuje Olchowik. - Zajmuje się chyba jakimiś organizacyjnymi
rzeczami - spekuluje i zapewnia: - Ale nie jest na stanowisku kierowniczym.
Według pracowników KPS w zdobyciu etatu Olchowikowi pomogły znajomości: -
Żyjemy w takich czasach, że w państwowych firmach trudno o lepsze referencje
niż bycie studentem ks. Rydzyka czy współpraca z księdzem Jankowskim - mówią,
prosząc o zachowanie anonimowości.
Olchowik nie ukrywa zażyłości z prałatem Jankowskim: - Jestem z nim związany
już od czasów liceum - przyznaje. - Można to nazwać rodzajem fanatyzmu wobec
legendarnego kapelana "Solidarności". Kiedy chodziłem do liceum, dojeżdżałem co
niedzielę z Białegostoku do Gdańska, by nie stracić żadnego z kazań księdza
prałata.
Pod koniec 2005 r. wspólnie z prałatem zawiązali fundację, która ma zajmować
się dokumentowaniem najnowszej historii Polski i udziału Kościoła w upadku
komunizmu. Gdy prałat leżał w szpitalu w związku z ciężkim atakiem cukrzycy, to
Olchowik informował media o jego zdrowiu. Atakował też arcybiskupa Tadeusza
Gocłowskiego, gdy ten krytykował ks. Jankowskiego za działalność komercyjną.
Wkrótce fundacja ma wydać serię monet z wizerunkami 13 kapelanów "Solidarności".
Olchowik nie chciał powiedzieć, ile dokładnie zarabia w KPS, twierdzi, że na
poziomie średniej krajowej (czyli ok. 2,6 tys. zł brutto). - Łączenie
działalności w fundacji z etatem w korporacji nie sprawia mi najmniejszych
trudności - zapewnia.