odchudzicsie
A może (jak już się nieco lepiej poczujesz) wrzucisz nam tu jakieś refleksje porekolekcyjne, co?
To były rekolekcje młodzieżowe, trwające od wtorku do czwartku.
Pierwszego dnia ksiądz wygłosił kazanie, piękne, dotyczące życia w przyjaźni z bogiem z i bliźnim. Po czym pomodliliśmy się Drogą Krzyżową.
Drugiego dnia był dzień spowiedzi św. i nabożeństwo pokutne z homilią dot. tego, jak ważny jest sakrament pokuty i ksiądz przedstawił krótki rachunek sumienia.
Czwartek to moment kulminacyjny, czyli eucharystia. Dołączyły się do nas również dzieci z pierwszy klas podstawowych i wspólnie się modliliśmy.
Refleksje porekolekcyjne są dosyc spore. Ogólnie pogłębiłem swoją wiarę o kolejne punkty, ale prawdziwe rekolekcje, jak już pisałem gdzieś, przeżywac będe w niedziele palmową.
Do kościoła nie chodzę od 10 lat. Przestałem bo mnie to nudziło, w kółko to samo tylko kazanie się różniło jedno od drugiego ale tylko tyle co filmy w polsacie. Fajnie posłuchać chóru czy organów o ile takie są w kościele. U mnie nie ma a ponad połowa ludzi chodzi do kościoła tylko po to żeby sąsiedzi nie gadali i żeby sami mogli na sąsiadów gadać. Księża są zwykłymi ludźmi tylko wykształconymi w innym kierunku. Tak jak policja bierze łapówki od przestępców, tak księża sprzedają się diabłu mówiąc prosto. Nie ma że kościół jest zły tylko ludzie którzy nim kierują (taaa akurat Bóg kieruje kościołem... ale poprzez ludzi którzy mają wybór, słuchać go czy nie) maja trochę nie równo tu i tam. Dziś nie żałuję że nie chodzę do kościoła bo jak słyszę co się tam wyprawia to mnie krew zalewa. A to nie tylko u mnie w mojej małej wsi. Z moimi nerwami mógłbym nie wytrzymać ...kazania i albo by mnie wyrzucili i wyzwali od heretyków albo by się wywiązała długa dyskusja... A jeszcze lepsze są sytuacje kiedy jeden klecha na kazaniu przeklina wszystkich żyjących na kocią łapę chce ich wyrzucać z kościoła, przepędzać do szatanów, a drugi mówi że tych ludzi trzeba nawracać żeby wzięli ślub albo żyli w czystości (czyt. każde w innym budynku). Jedyna nagroda za siedzenie w kościele co niedziele jest taka że ksiądz udzieli ślubu, ochrzci dziecko, i zakopie na cmentarzu parafialnym (oczywiście nic nie zrobi za darmo, ale zgodzi się to zrobić...). Dalej się nie wypowiadam bo jak o tym myślę to się we mnie krew gotuje... Każdy musi wybierać sam, po to dostał rozum i wolną wolę żeby wiedział czy słuchać księdza czy Boga, czy w co tam wierzy.
Ksiądz mówicie,,,,,,,,, ,ze ma cięzkie życie? miałby gdyby żył tak jak sam to głosi. Osobiście nie znam księdza, który pomaga biednym, karmi głodnych itp.Głoszą SŁOWO BOŻE, które tylko głoszą ale napewno nie żyją wg. niego. Kiedyś bywałam w kościele i wierzyłam w to wszystko .Obecnie nie mogę patrzeć na księży . Wierzę ,ze jeśli Bóg istnieje to napewno nie ma nic wspólnego z Kościołem. Idzie do kśiędza i poproście o cokolwiek dla biednych z parafi, nie koniecznie o pieniądze ale np. o jedzenie czy węgiel...co wam powie?
no własnie. Księza żyją wbrew bibli, którą głoszą. Potrafią tylko głośić kazania i zbierać pieniądze na budowę tego czy tamtego, a może by tak zbierali chociaż w jedną niedzielę na potrzeby biednych w parafi. A ich pieniądze tym bardziej mnie interesują bo idą z moich podatków a wolałabym żeby poszły chociaż nia domy dziecka a nawet na schroniska dla psów.
[ Dodano: 2006-11-04, 18:37 ]
Kurcze,napisałam tak dużo i coś sam komputer mi się wyłączył i wszystko poszło w kosmos.
Nie mam już weny do ponownego pisania.
myszka,tak to już jest w życiu,nasze pociechy zajmują nam wiekszość dnia a nawet nocy .Ja jak byłam na komuni to kazanie miał młodziutki ksiądz i bardzo fajnie mówił przeważnie do dzieci,dzieciaki nawet tym kazaniem rozweselił.No i pogodę też mieliśmy wspaniałą.Wnucia kuzynki wszystkimi dyrygowała,jak przyjechaliśmy w piątek wieczorem to już zapowiedziała,że robimy w sobote i niedzielę po obiedzie grila,no i trzeba było robić.Ale oni maja duży dom z dwoma wejściami,mieszkaja w nim kuzynka z mężem i jej dwie córki z rodzinami,dzieci 5 od 6 do 11 lat.Wesoło było.Dom jest z pieknym dużym tarasem i pięknym ogrodem.
U mnie nadal piękna pogoda,wczoraj było cudownie,na obiad przyjechał syn i potem poszliśmy do przyszłych swatów,siedzielismy u nich w ogrodzie przy cieście,kawce i naleweczce.
Miłego dnia
To prawda.Po raz kolejny-niewypał.Ten kapłan-rekolekcjonista pracuje na terenach na których wiara była wiele lat trzebiona i być może tam jego słowa trafiają na właściwy grunt.Tu u nas kościoły mamy w zasięgu wzroku,kto chce korzysta a kto nie chce ten i tak rekolekcji nie wysłucha.Czyli znowu te dość mocne słowa trafiają nie do tych do których powinny trafić.Jak w szkole na wywiadówce,uwag wysłuchują ci rodzice którzy przyjdą bo sie własnymi dziećmi interesują.Kto olewa,nawet się nie pofatyguje posłuchać.
Mnie zaskoczyły w niedzielę niektóre teksty.Np,ze nigdy już sie nie powtórzy takie wydarzenie jak te rekolekcje,nigdy nie będzie równie ważnych wydarzeń w tym kościele.A-pytam sie-kto to może wiedzieć?Może za rok będzie o wiele lepiej i więcej osób skorzysta?Choć trudno mi w to uwierzyć,bo jakoś mamy pecha jeśli o rekolekcje idzie.
Czy nie mogą nasi kapłani rekolekcji poprowadzić?Sądząc po kazaniach niedzielnych,chyba by to lepiej przebiegało.
Na niedzielnej mszy dla dzieci nie skierowano ani jednego słowa do maluchów.Kazanie było tak dramatyczne,że niejeden maluch się popłakał.
Młodzież uczestniczy cwanie,znamy to i ja trochę przestaję sie dziwić ,jak usłyszałem jakie tematy były poruszane i w jaki sposób.
On 25 Lis, 18:57, "Fantom" <szczu...@poczta.onet.pl-skasujto> wrote:[color=blue]
> Witam
> Gdzie na lewobrzezu, jest jakas parafia spelniajaca dwa warunki :
> - ogrzewany kosciol (w praktyce a nie teorii)
> - msze dla dzieci - czyli takie z aktywnym dla dzieci kazaniem itp. aby sie
> nie nudzily tylko "uczyly".[/color]
Zdecydowanie polecam parafię rzymsko-katolicką na Pocztowej, mają
stronę w necie wystarczy zapytać goglarkę. Msze dla małych dzieci w
niedziele o 12.30 w tzw. dolnym kościele, sala ogrzewana, specjalna
liturgia dla maluszków, doświadczona pani organistka śpiewa a
dzieciaki wyklaskują rytm, specjalna aktywna nauka i modlitwy,
najlepiej sprawdzić samemu. Moje dzieciaki są już duże ale byłem
niedawno na tej mszy i dalej wygląda to bardzo dobrze. Polecam.
Dot.: Spowiedź
Cytat:
Napisane przez blaque
(Wiadomość 6136899)
Tym bardziej mi przykro to słyszeć.
Widocznie trafiam na dobrych księży.
To miło, że na dobrych trafiłaś :)
Niestety u mnie ksiądz zamiast zrobić kazanie o szacunku/miłości/pomocy innym czy tym podobne robi kazanie o tym, że ludzie dają za mało pieniędzy na tace. Powiedział, że młodzież i dzieci powinni sobie odmówić przyjemności (np. drożdżówki do szkoły) i oddać w niedziele swoje kieszonkowe na tace... to kazanie (samo kazanie) trwało niecałą godzinę (jakieś 45-50 min) a że zawsze stoje w kościele prawie zemdlałam, nie mogłam tak długo wystać :( to zdarzenie bardzo mnie odsunęło od Kościoła.
Mnie się wydaję, że tak:
- "ofert" do ludzi młodych jest dużo ponieważ jeśli oni rezygnują z kościoła to robią to radykalnie (przestają chodzić i zrywają wszelki kontakt) więc aby ich zachęcić trzeba czegoś co będzie w ich duch (radykalne) milczące rekolekcje, filipy itd
- zaś dorośli jeśli rezygnują z wiary to często jeszcze długo chodzą do kościoła przynajmniej w niedzielę albo od wielkiego święta, bo sąsiedzi obgadają, bo może jednak coś jeszcze usłyszę że wrócę do Pana Boga itd Więc dla tego chyba do nich głównie są skierowane kazania w Niedzielę na większości Mszy Św. A one z pewnościa powinny służyć ciągłemu ewangelizowaniu człowieka tyle tylko że trudno jest usłyszeć takie kazanie które trafiało by od dziecka po pierwszej Komuni do człowieka po 70. Dlatego tworzy się niby Msze dla dzieci, dzla młodzieży itd Ale przecież z nimi też przychodzą dziadkowie rodzice. Więc trudno jest żeby słowo księdza wtedy trafiły do wszystkich.
Ale jeśli o "oferty" dla ludzi doroslych to też są choćby "Nauki Neokatechumenalne" i rekolekcje milczące są i do nich skierowane, można tez wybrać się do jakiegoś zakonu na prywatne rekolekcje.
- A ofertę większości rekolekcji można znaleźć na portalu duchowy.pl
Wracając zaś do świadectwa życia, to nawet jeśli człowiek o nim pamięta, że całym swoim życiem powinien świadczyć to zwykle to robi po cichu i w jaki sposób on chce ewnagelizować na wielkim blokowisku (bo o to mi chodziło)?
Bo jak rano chodze do kościoła na Msze to większość sąsiadów śpi więc w jaki sposób miałbym ich ewangelizować swoim życiem??
Bo to że w niedzielę np. Nie pójdę do sklepu tylko na spacer to obecnie robi tak bardzo dużo ludzi choćby z powodu że próbują pokazać sobie (bądź innym) że wcale ich życie nie jest nastawione tylko na konsumpcję, ale tak nie robią tylko Katolicy, ale dużo osób nie wierzących tez i to wcale nie jest wyróżnik.
Więc jednak według mnie najlepiej jest wyjść do ludzi i wtedy pokaząć im Boga poprzez świadectwo życia i wcale nie chodzi o wypytywanie o sprawy wiary typu "czy chodzisz do kościoła?" i bycie wścibskim tylko o to żeby przekać drugiemu człowiekowi tę najwspanialszą wiadomość: "BÓG CIĘ KOCHA:!: JAKI BYŚ NIE BYŁ I CO BYŚ NIE ZROBIŁ".
Ja i moja rodzina jesteśmy zatwardziałymi chrześcijaniami, co to nic nas nie ruszy :twisted: A mimo tego interesuję się mangami, fantastyką itp. :mrgreen:
A tak na poważnie: kiedyś pójście do kościoła to było odsiedzenie za filarem tą godzinę. Mało mnie interesowało, co się dzieje. Moherowe Berety przy kościele na głos mnie krytykowały, ksiądz mówił nudno i bezbarwnie, i co niedziele groził nam z ambony wiecznym potępieniem. Taaaa... Aż pewnego razu pojechaliśmy do Saletynów. To było kom-ple-tnie coś innego! To była wspólnota, czuło się tą więź i ciepło. Ksiądz mówił do nas jak do przyjaciół, a nie "gorszej rasy grzeszników". Nie wołał o piekle i sądzie ostatecznym, tylko o miłości Chrystusa. A co mi się najbardziej podobało... Przed kazaniem ministranci rozłożyli na schodach przed ołtarzme podkładki, po czym ksiądz zawołał wszystkie dzieci. I przydreptały te wszystkie czterolatki, pięciolatki. Ksiądz opowiedział krótką historyjkę i zaczął zdawać pytania małym dzieciom.
Ksiądz: A teraz, kto mi powie, co się dzieje na wiosnę... No, może ty. Jak się nazywasz?
Jacek: Jacek.
K: Jacek. A więc, powiedz mi, Jacku, co się dzieje na wiosnę?
J: Kwitną kwiaty, są motyle, trawa rośnie...
K: No właśnie, a jak myślisz, kto to wszystko sprawia?
J: Pani Wiosna. :mrgreen:
Jeszcze nigdy, przenigdy nie słyszałam, żeby ludzie śmiali się w kościele. Nigdy przenigdy.
A co do innych religii - nie mam nic do nich. Mój tato w USA pracował u Żydów (bardzo fajni ludzie), na koloni mieszkałam z jedną Hinduską, buddystką zresztą, a tutaj, jak widzę, mam ateistów [img]/biggrin.gif[/img] Happy [img]/biggrin.gif[/img]
Pozdrowienia i niech kisiel marchewkowy będzie z Wami ^^