odchudzicsie
" />
">Robson: "Ferguson najlepszy!"
Sir Bobby Robson ocenił, że manager Manchesteru United Sir Alex Ferguson jest lepszy w swym fachu od Billa Shankly'ego, Boba Paisley'a, Jocka Steina i Briana Clougha. Dla niewtajemniczonych dodam, że są to największe sławy brytyjskiej "trenerki" o podobnym statusie jaki ma u nas śp. Kazimierz Górski.
Sir Robson uważa, że to właśnie Sir Alex jest największym diamentem wśród wszystkich managerów pracujących kiedykolwiek na Wyspach Brytyjskich.
"Sir Alex jest bez wątpienia najlepszym brytyjskim managerem w historii futbolu" - powiedział Robson, który trenował już Ipswich City, FC Porto, Sporting Lizbonę, Barcelonę, PSV Eindhoven i Newcastle United.
"Shanks, Paisley, Stein i Cloughie i inni byli naprawdę wielkimi ludźmi, ale Sir Alex przebija wszystkich."
"Nim objąłem Newcastle United w 1999 roku, nie miałem okazji zmierzyć się z Sir Fergusonem. Później zaprzyjaźniłem się z nim."
"Jego styl polegał na jednoosobowym zarządzaniu zespołem, co było bardzo dobre dla jego piłkarzy. On wie jak wygrywać, ale potrafi też znieść porażkę. Udowodnił nieraz, że bez wątpienia jest wyjątkowym managerem."
"Sir Alex jest wspaniałym człowiekiem. On zawsze ma czas dla byłych managerów i byłych piłkarzy, którzy mają do niego sprawę."
"Objąłem posadę trenera w Barcelonie, która była wielkim klubem i miała wielkie oczekiwania. Jednak uwielbiałem to, a Sir Alex sam rządzi wszystkim w United."
"Ferguson może pociągnąć jeszcze przez chwilę, jeśli ma na to ochotę. Ma on wspaniały sztab szkoleniowy, wspaniałych piłkarzy i dopóki będzie w stanie to kontrolować, dopóty będzie w United."
"Nie będę zaskoczony, gdy Alex postanowi po tym sezonie trenować Diabły jeszcze przez 3-5 lat."
"Dlaczego miałby odchodzić? Jeśli podoba mu się to, co robi i osiąga sukcesy, to myślę, że będzie jeszcze bardzo długo managerem Manchesteru United. On sam zdecyduje kiedy odejść."
" />[quote="Abdon"][/quote]
To nie chodzi o to że ja Łokietka nie cenie, tylko o zasygnalizowanie pewnych uchybien w jego polityce skoro juz sie mamy bawic ankiete na najlepszego.
To iż mozna się przyczepic to pełna racja, działanie na wielu płaszczyznach polityki i kierowania panstwem musi w konsekwencji rodzic różne posuniecia: lepsze i gorsze.
Zas ta anegdota nie miała celu ukazac za czy przeciw, lecz tak informacyjnie jak wykorzystał opcje krucjaty, odpustu i pieniedzy hehe.
Co do samego rozbicia dzielnicowego, to największy nasz pech tkwi w roku 1241 i śmierci Henryka Pobożnego pod Legnicą. Monarchia henryków śląskich przejawiała juz wtedy silne tendecje zjednoczeniowe i mieli ku temu warunki. Szkoda ze tam smierc przerwała ten proces bo udało by się zjednoczyc kraj jeszcze z nie straconym Śląskiem i w korzystniejszych warunkach.
K Wielkiemu nie mozna odebrac osiągnąć w umacnianiu wewnetrnym panstwa, jednak moim zdaniem chybiona polika zagraniczna musi uwypukluna w takiej ankiecie na najlepszego.
Co do bitwy grunwaldzkiej. Spoko, myślałem ze bedziesz podnosił zarzut iz sama zwycieska bitwa i kroki po niej były zaprzepaszczeniem szansy, jak również ze pokoj torunski był naszą porażką z stosunku do skali zwycięstwo na polach grunwaldu :wink: a to co innego miałes na mysli.
Choc kwestia jest problematyczna, gdyż samo oblężenie Malborka była i tak słabo rokujące suksces - potężna twierdza oraz pospolite ruszenie, nie przystosowane do zdobywania takich obiektów ( a zapewne wojska zaciężne by miały ogromny trud). Wiec jesli szlachta przy przedłuzajacym sie oblezeniu buli morde ze jej sie nie chce i nudzi to król ma troche związane ręce.
Pytasz na kogo mój głos. Imponoją dokonania Chrobrego, który tłukł wroga na zachodzie i bił Szczercem w bramy wroga (mit) na wschodzie. Tylko ze pośrednio kosztem alternatywnymt ego była zapaść i powstanie lat 30 XI wieku.
Głos oddałbym chyba na Kazimierza Jagiellończyka. Skłania mnie do tego chocby jego niepzejednana postawa (np w kwesti objecia tronu), realizm poltyczny (nie pchał sie na tron czeski w czasie wojny z zakonem), zdolnosci dyplomatyczne (rozwiązanie sporu arcybiskupa z kardynałem oleśnickim). To za sprawą tego władcy tron jagiellonowy zrealizował idee ABC, i władania nad trzema morzami hehe.
--
Altruista
władca raczej nie powinien tolerowac buntu w miescie stołeczny, powaznie to nadszarpuje jego autoryte ( jesli o bunt brata alberta Ci chodziło )
Mówię dziewczynom: wy już nie musicie nic udowadniać, ale awansujcie do Final Four dla polskiej siatkówki - zdradza Bogdan Serwiński, trener Fakro Muszynianki, która dziś (godz. 18) podejmuje Eczacibsi Stambuł.
To ostatnia batalia przed wielkim finałem Ligi Mistrzyń. Po zajęciu trzeciego miejsca w grupie Muszynianka wygrała z RC Cannes i jeśli w dwumeczu pokona Turczynki, to awansuje do Final Four. - Szansę ocenami pół na pół - podkreśla Serwiński.
Sprawdzian z historii polskiej siatkówki trener Serwiński zaliczył na piątkę. Po dłuższej chwili zastanowienia cofnął się pamięcią o ponad 30 lat i bezbłędnie wymieniał wszystkie polskie zespoły, które grały w Final Four. W 1978 roku Start Łódź był trzeci podczas finału w RFN, osiem lat później Czarni Słupsk zajęli czwarte miejsce w Szwecji, a w 2000 roku Nafta Gaz Piła też była tuż za podium w Turcji.
Serwiński miał szansę na ocenę celującą, ale nie znał odpowiedzi na pytanie: "Z kim Nafta przegrała mecz o trzecie miejsce?". Szkoleniowiec wymieniał siatkarskie potęgi sprzed dekady, choć nazwę prawidłowej drużyny ostatnio wymieniał setki razy. - Przegrały z Eczacibasi? To rzeczywiście ciekawa sprawa - uśmiechał się Serwiński.
Sztab szkoleniowy Muszynianki grę Turczynek zna na pamięć. W rozpracowaniu rywala pomogły fragmenty meczów oraz statystyki. - Trudno zliczyć, ile godzin nad tym spędziliśmy. Siedzieliśmy z Ryszardem Litwinem [drugi trener Muszynianki - przyp. red.] i ustalaliśmy najdrobniejsze szczegóły - przyznaje Serwiński. - Na jaki skład postawimy? Podczas mistrzostw świata w 1974 roku trener Kazimierz Górski powiedział: "Kontuzja? Nie ma problemu. Wejdzie rezerwowy i wykona swoją robotę". U nas jest tak samo.
W fazie grupowej Muszynianka dwa razy spotkała się z innym zespołem ze Stambułu - Vakifbankiem. Mistrzynie Polski w Turcji przegrały, ale na własnym parkiecie wzięły rewanż. W kolejnej fazie Vakifbank spotkał się właśnie z Eczacibasi i poniósł dwie porażki. To o tyle ciekawe, że w lidze tureckiej dzisiejszy rywal mistrzyń Polski zajmuje dopiero czwarte miejsce, a z dużą przewagą prowadzi Vakifbank. - Te zespoły grają różną siatkówkę, ale mają zbliżony potencjał - ocenia Serwiński. - Eczacibasi wydaje się być kompletną drużyną, ale nie ma rywala, którego nie dałoby się na czymś złapać.
W drużynie Muszynianki panuje spokój. Serwiński zapewnia, że zespół jest wystarczająco przygotowany i nie potrzebuje dodatkowej motywacji. Spokojną głowę ma też szkoleniowiec, choć kilka razy dziennie musi odpowiadać na pytanie: "czy są jeszcze bilety na mecz?". Tymczasem kasy zostaną otwarte dwie godziny przed spotkaniem. Wejściówki kosztują 15 złotych.
W związku z występami Muszynianki w Lidze Mistrzyń władze PlusLigi zgodziły się na zmianę terminarza rozgrywania pierwszej rundy play-offu. Mistrzynie Polski z Gedanią Żukowo zagrają w najbliższy weekend na swoim parkiecie tylko raz (w niedzielę), a kolejne dwa spotkania odbędą się na wyjeździe. - Gedania za nic w świecie nie chciała pójść nam na rękę, ale w końcu władze ligi ją przekonały. Kilka godzin nerwów kosztowało nas załatwienie tej sprawy - zaznacza Bogdan Serwiński, trener Muszynianki.
W pierwszej wersji mistrzynie Polski chciały zagrać trzy mecze w Muszynie, a w zamian pokryłyby koszty przejazdu Gedanii. O takim rozwiązaniu rywale nie chcieli jednak słyszeć.