odchudzicsie
A mnie podobają się też polskie rowerowe gry słowne typu Pozdrower, Rower Power czy Cykloza. Natomiast brakuje mi generalnie w polskim nazw jak w angielskim typu byki, osy, szerszenie a my mamy Odry, Wisły, GKS'y i inne bezsensowne nazwy. A jeszcze gorzej z tymi dziwacznymi firmami budimexy, dromexy, stalexy i inne exy z początku lat 90'ych. Ale wracając do rowerkowych nazw z angielskiego bardzo fajny jest Chriss King (Krzysiu Król), Cannondale (to chyba można tłumaczyć jak dziura armatnia, może o okop dla działa chodzi, nie wiem ale i tak fajnie brzmi), fajne też jest Banshee, ciekawe co znaczy dokładnie Ellsworth (łokciowarty ?) bo kojarzy mi się z naszym Łokietkiem. Swoją drogą fajnie by było gdyby polskie firmy po polsku nazywały ramy czy rowerki np. imionami Królów Polskich. Taki Kazimierz Wielki, Jagiełło czy właśnie Łokietek fajnie brzmi nie ? Natomiast mam też pewnie jak wielu niemiłe a nawet obrzydliwe i oczywiste skojarzenia z nazwą SRAM i naprawdę ma to wpływ na postrzeganie i odbiór w Polsce przeze mnie i chyba nie tylko tej firmy. Wiem to nie ich wina i nie mogą raczej z tym nic zrobić (może gdybyśmy byli rynkiem wielkości USA) jednak wrażenie pozostaje niemiłe. Niemniej jednak mam nadzieję, że jak pojawi się jakaś nowa alternatywa dla Shimano (nomen omen podoba mi się określenie Shitmano) to nie będzie się nazywać RZYGAM :D :D :D .
dzis odkryłem 5 nowych miejsc w Tczewie na ktorych calkiem niedawno zmodernizowano oswietlenie sodowe na MH
tj : czesc ul. Wł Broniewskiego (elgopark z MH), Ul Kazimierza Wielkiego (SGS 203 z MH) ul. Christiana Andersa( elgopark z MH) czesc ul.Nad Wisła (nieznane mi oprawy z MH) ale co najdziwniejesze na Ul.Leona Kruczkowskiego w istniejacym juz jakis czas oswietleniu (sodowych SGS 203) powymieniano żródla z sodowych na MH
niedlugo fotki z tych ulic
mam jeszcze do sfocenia Ul. Tetmajera (w całosci MH z oprawami SGS 203 ktore zastąpily sodowe ledy) i niedługo ulice Starowiejską na ktorej montują SGS 254 z MH ktore zastąpią sodowe SGS 203
" />Wyobraźmy sobie, że fragmenty poezji Broniewskiego wykorzystane w Dialogu są dziełem innego poety, nie spętanego ideologicznie. Lub idąc dalej wyobraźmy sobie, że nie przeżyliśmy jako naród i jako państwo zalewu turańsko â bolszewickiego barbarzyństwa, a Broniewski jest autorem tych słów.
Śpiewam radość człowieczej mocy
Kiedy tworzy, kiedy wyzwala,
Kiedy dumnie światu wśród nocy
Prometejskie ognie zapala.
Nasz obowiązek - orać ziemię,
wydrzeć to, co w jej wnętrzu drzemie,
nasz obowiązek - o nią bić się,
ta ziemia to nasze życie.
Bić się będziemy w imię człowieka,
w imię ziemi. Przyszłość czeka.
O pieśni gniewna! -, tyś nadzieją!
przelatuj, wiej nad moim krajem,
rozkwitaj mi zielonym majem,
obłokiem płyń nad drogą polną,
gdzie sercu - śmiało, oczom - wolno,
zbożowym łanem, borem, Wisłą,
nad ornym polem błyśnij iskrą.
Rosjo, Polsko,
Ucałować każdą okrwawioną cegłę Warszawy!
Kochać ludzi!
Piękna jest kula ziemska.
Dla nikogo nie cudzoziemska,
chwała jej.
Pokój zwycięży wojnę,
gdy wszyscy staniemy do dzieła.
oto głos ludzi wolnych,
ich wola i ich nadzieja.
Znajdujemy w tych kilku wierszach parę fraz ideologicznych, tylko kilka, ale jakże pięknie oddają te wiersze to, co dzisiaj ni stąd ni zowąd, stało się dla niektórych z nas wstydliwe i wolimy o tym milczeć.
Jak silne i pozytywne emocje wobec Ojczyzny targają autorem i... jak cudownie te emocje oddał Niemen w swoim wykonaniu tych wierszy. Dialog co by o nim nie powiedzieć, jest perełką najwyższego lotu.
Teksty w nim wykorzystane są o wiele bardziej wartościowe niż te które dzisiaj można znaleźć w przestrzeni publicznej, w masowej kulturze.
Broniewski też tworzył masową kulturę. Widzimy tę różnicę?
Jak bardzo schamieliśmy, jako twórcy i jako odbiorcy twórczości od czasów Broniewskiego. A przecież âŸta ziemia to nasze życieâÂÂ.
...przelatuj, wiej nad moim krajem,
rozkwitaj mi zielonym majem,
obłokiem płyń nad drogą polną,
gdzie sercu - śmiało, oczom - wolno,
zbożowym łanem, borem, Wisłą,
nad ornym polem błyśnij iskrą.
Słyszę w tych słowach Polskę Kazimierza Wielkiego, Zygmunta III, Jana Sobieskiego.
Słyszę Polskę Pawła Włodkowica i Stanisława ze Skarbimierza.
Może i Niemen też to słyszał, może nawet starał się w ten sposób coś nam przekazać.
SZANSA CZY MRZONKI?
Maciej Wąsowicz, 2009-07-21 ostatnia aktualizacja 2009-07-21 20:25
Nieoczekiwany zwrot w sprawie Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Sojusz śląsko-małopolski ma sprawić, że stadiony: Śląski w Chorzowie oraz Wisły w Krakowie po majowym wyautowaniu przez UEFA znów wrócą do gry, a może i do podstawowego składu polskich aren na Euro 2012. W obliczu głębokiego kryzysu na Ukrainie prezesi śląskiej i małopolskiej piłki postanowili lobbować w PZPN, by ten po raz wtóry, ale już oficjalnie wystawił kandydatury Krakowa i Chorzowa.
Powstała unia śląsko-małopolska, która ma sprawić, że trybuny na stadionach w Krakowie i w Chorzowie ugną się od kibiców Euro 2012. - Zacytuje tutaj słowa świętej pamięci Kazimierza Górskiego, który zawsze mówił, że dopóki piłka w grze to trzeba próbować - stwierdza Rudolf Bugdoł, prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Dlatego nie jeden przed drugim, a wspólnie prezesi śląskiej i małopolskiej piłki podejmą lobbing w PZPN, by wielka piłka jednak nie ominęła południa Polski. - Myśmy nigdy nie wywiesili białej chorągwi. Ciągle uznawaliśmy, że wszystko jest jeszcze przed nami. Nawet te decyzje bukaresztańskie z 13 maja bieżącego roku zamykały pewien proces, ale powiedziałbym wirtualny - podkreśla Ryszard Niemiec, prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Ale smutek po decyzji wykreślającej śląski i krakowski stadion z wielkiej czwórki desygnowanej do Euro był już rzeczywisty, tak jak ostatnia wypowiedź szefa UEFA, piętnująca postępy Ukrainy w drodze do mistrzostw. - Jeśli to nie będzie Ukraina, to trzeba będzie szukać dwóch innych stadionów. Zobaczymy, co się stanie - powiedział Michel Platini, prezydent UEFA gazecie L'Equipe. Te właśnie słowa obudziły nadzieję obu prezesów, że UEFA może nie wprost, ale znów wzięła na cel nasze stadiony. - Życie jest bardziej ciekawe i bogate w wydarzenia, a ostatnie wypowiedzi Platiniego skłaniają byśmy byli w pełnej gotowości bojowej - uważa Bugdoł.
I choć nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu, to Zbigniew Cieńciała ze "Sportu" twierdzi, że trzeba pilnować, by tego piłkarskiego tortu nie pokroili za zachodnią granicą. - Gdzieś właśnie się pojawia spekulacja, że Niemcy mają bardzo dużą chrapkę na Euro. Są przygotowani, mają stadiony, mają pieniądze, mają wszystko. Jeżeli Niemcy mieliby ten kawałek tortu czy dwa kawałki tortu nam sprzątnąć, to musimy zrobić wszystko, żebyśmy byli przygotowani, że to ma być w Polsce - komentuje Cieńciała.
I choć zaraz po majowej porażce nie wróżono Śląskiemu dobrze, to w urzędzie marszałkowskim stwierdzili, że z ponad z 360 mln zł, które mają zmienić oblicze Stadionu Śląskiego, nie ujmą ani grosza. - Stadion Śląski będzie w 2012 gotowy na organizację nie tylko imprez piłkarskich, ale wszystkich, które mogą przyciągnąć kilkadziesiąt tysięcy ludzi - oznajmia Marek Szczerbowski, dyrektor Stadionu Śląskiego.
Ludzi nadal czekających na wielką piłkę na Śląsku, o czym UEFA dowiedziała się już w kilka dni po ogłoszeniu decyzji. - Po tej nieprzychylnej dla nas decyzji marszałek wysłał list do Platiniego, w którym zapewnił, ze Stadion Śląski będzie modernizowany, będzie gotowy na Euro i jeśli zajdzie taka potrzeba to będziemy służyć - wyjaśnia Aleksandra Marzyńska z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
I ta potrzeba, czyli niegotowe stadiony na Ukrainie, to podobno jedyny sposób na to, by nadzieje o Euro 2012 na stadionie Wisły w Krakowie i na Śląskim, ostatecznie nie uleciały. Dlatego o ewentualnym sukcesie będą decydowali właśnie oni. - UEFA przejdzie z fazy sprawdzania makiet i pisemnych raportów, i powie jasno sprawdzam - mówi Niemiec. A wtedy według Bugdoła i Niemca okaże się, że naprawdę duże granie na wysokim poziomie jest możliwe tylko u nas.
http://www.tvs.pl/informacje/13249/
" />
">Niektórzy historycy uważają do tego króla Kazimierza Jagiellończyka za jednego z wybitniejszych władców Polski. To ja mam odmienne zdanie. To właśnie on a później jego synowie położyli podwaliny pod ten wrzód zwany demokracją szlachecką. To dzięki przywilejom nadanym przez niego i jego synów chłopów sprowadzono do roli pół-niewolników, a z mieszczan uczyniono obywateli drugiej kategorii. Od tej pory rozwój Polski miał być podporządkowany na całe wieki jednej grupie społecznej - ziemiaństwu. Jego główną troską była dynastia. Miał na tym polu krótkotrwałe sukcesy, notabene Węgrzy uważają Jagiellonów za jednych z najgorszych swoich monarchów w historii. Dla najważniejszych kwestii reformy finansów i wojskowości zrobił dużo mniej niż mógł. Nie wspomógł Nowogrodu Wielkiego w 1478, co już wkrótce miało się srodze zemścić. Na jego największy sukces - odzyskanie Pomorza też trzeba spojrzeć inaczej. To na jego przywileje w sporach z polskimi królami powoływał się zniemczony Gdańsk. Tutaj warto przytoczyć opinię znawcy tematu Eugeniusza Koczorowskiego:
">Nie udało się scalić trwale Prus Królewskich z resztą Polski. Nadmiernie uprzywilejowany patrycjat gdański zacznie prowadzić odrębną politykę od tej, która miała służyć całości interesów państwa polskiego. Przywileje Kazimierzowskie (privilegia Casimiriand) stanowiły zaczątek uprawnień Gdańska w okresie przyłączenia go do Polski i przyczyniły się niewątpliwie do rozkwitu tego miasta. Rada Gdańska otrzymała między innymi zarząd nad wybrzeżem w Prusach Królewskich, jednak prawo zamykania i otwierania portów król uzależnił od swojej wyłącznej decyzji. Nie na długo jednak, skoro już 15 maja 1457 r. Gdańsk otrzymał kolejny przywilej, zwany privilegium magnum, na mocy którego miasto uzyskiwało między innymi szeroką autonomię w zakresie kontroli nad portem, kontrolowało jego zamykanie i otwieranie, wreszcie pobierało opłaty palowe od handlu zamorskiego.
Fikcją stało się zatem władztwo króla Polski nad wybrzeżem, portami i wodami przybrzeżnymi. Kupiectwo gdańskie, elbląskie i innych portów, przez które szły płody rolne i leśne z polskich folwarków szlacheckich na zachód Europy, na których zresztą kupcy wielce się bogacili, dążyło ze wszystkich sił do zachowania monopolu i pośrednictwa w handlu Polski z Zachodem, bo dawało im to niewyobrażalne bogactwo. Szlachta polska, mająca w pogardzie zajęcia mieszczan, w tym handel, zadowalała się dostawą do portów swoich płodów rolnych i leśnych. Nie interesowała się dalszym losem spławianych przez siebie Wisłą towarów, a przede wszystkim uzyskaniem stosownych kwot pieniężnych za płody rolne i leśne dostarczane pośrednikom w portach morskich. Powielała, a nawet potęgowała błędy popełniane przez Kazimierza Jagiellończyka. Czym zatem tłumaczyć brak zainteresowania Polaków sprawami morskimi w XV w.? Można to tłumaczyć oczywiście mentalnością kontynentalną, parciem na wschód dla zdobywania terenów pod osadnictwo. Ale równie dobrze można tłumaczyć ten brak zainteresowania tym, że zakon krzyżacki pozbawił Polskę dostępu do morza na prawie 150 lat. W tym czasie na tereny Prus i Pomorza migrowała ludność z zachodniej Europy, głównie z Niemiec, uprawiająca wiele rzemiosł przydatnych szkutnictwu i żegludze. Migrowali także chłopi, przynosząc wyższy kunszt i kulturę uprawiania roli. Równocześnie stopniowo rugowane z tych ziem było rycerstwo oraz szlachta polska, także chłopstwo i rybacy mający rodowód polski bądź słowiański. Zwycięskie zakończenie wojny trzynastoletniej dla Korony zamiast umocnić polskość tych ziem, jeszcze bardziej ją umniejszyło. Nastąpiła dominacja miast nad wsiami oraz osadami. W Prusach właściwych utraciły znaczenie rycerstwo polskie, małe miasteczka oraz osady, które do niedawna zasiedlali mieszkańcy polskiego pochodzenia. Nie dość tego! Kazimierz Jagiellończyk, rozradowany osiągniętym zwycięstwem w wojnie, nie spoczął po nadmiernym uprzywilejowaniu Gdańska i Elbląga, postanowił także za wysiłek bitewny przeciwko zakonowi nagrodzić wielu wasalów nadaniami królewskimi, w tym większość z pochodzenia Niemców. Z czasem wyrosły z nich rody junkierskie, wrogie Polsce.
Trudno zatem się dziwić, że obcojęzyczna, obca też kulturowo społeczność osiadała w Prusach i na Pomorzu nie dążyła do zbliżenia ze szlachtą polską i jej kulturą. Z kolei Polacy, nie mając doświadczenia w rzemiośle morskim, nie znajdowali na ogół dla siebie miejsca. Przysłowiowe okna na świat, jak zwykle mówi się o portach morskich, dla Polaków oprócz małych wyjątków okazały się zamknięte.
P.S. Opis bitwy pod Świecinem