odchudzicsie
Panowie!
Najpierw Duroc. Otóz na polityce znam się słabo, ale nie aż tak. Po prostu niejasno się wyraziłem. Pisząc o wojnie 1809 roku miałem na myśli fakt, że klęska Francuzów na drugorzędnych teatrach działań nie byłaby dla niuch tak poważna, jak klęska na tych samych teatrach Austriaków, dla Wiednia. Coś w ten deseń, jak porażka Niemców w Afryce w czasie II wojny św. a porażka (hipotetyczna) Anglików. Chociaż to i tak niedoskonały przykład. Nie zawsze jest tak, ze porażka jednej ze stron, oznacza wielki sukces drugiej. Francuzi byłi na tyle silni, zę mogli sobie pozwolic na porażki na drugorzędnych frontach.
Wiadomo jaka była sytuacja w Prusach, król się wahał (po Essling powiedział: "Jeszcze jedno zwycięstwo Austrii, a przychodzę i sądzę, że nie sam!"). Tym jeszcze jednym zwycięstwem mogło byc powodzenie wojsk habsburskich w Księstwie. Taki tez był jeden z celów Austrii - zając Księstwo i uczynic z niego towar wymienny w zamian za wejście Prus do wojny. Odwróciłoby to radykalnie sytuacje polityczną, a co za tym idzie - militarną.
No, właśnie. Nie wiadomo, czy chodziło o zwycięstwo w Księstwie, czy w Niemczech. Przecież na początku znając stosunek sił, każdy mógł spodziewać się raczej porażki wojsk polskich. A potem już nie? Bo udało nam się, nie ulec rozbiciu u ruszyć szukać poparcia u "galunów"? Gdyby Cesarz przegrał sam, to sie zgadzam, ale nie w Polsce.
Drażliwy, bywam, ale nie w ten sposób . Ocena polskiej piechoty w skrócie w czasie powstania: nie da się za bardzo, aby nie generalizować. Ale żeby nie było to: oczywistym jest, ze na początku była znakomita, bo duża liczba wyszkolonych żołnierzy. Ale czy rzeczywiście tak duża? Przed wybychem powstania zwolniono wielu z nich, biorąc nowych rekrutów. NIestety nie dysponujemy danymi ilu ich było. Wiemy, że w 1819 wzięto 10100 rekrutów, a w 1820 4000. Tych z 1819 przetrzymano ze względu na groźbę wojny. Tak więc szeregi opuściło wielu znakomicie przeszkolonych. Co prawda powrócili wkrótce w szeregi armii, walcząc w powstaniu, ale nie było ich ewidencji. Nie wiadomo ilu wróciło. Armia stopniowo rosła, utworzono 16 nowych pułków piechoty po dwa bataliony, pułki strzelców celnych. Chłapowski, wspomagany później przez Giełguda formowali dodatkowe pułi na Litwie. W sumie 30-40 tys. nowej piechoty. Logicznym jest, ze w takim wypadku jej jakość, a co za tym idzie skuteczność maleje. Przy tym w pierwszym okresie wojny ciężkie straty ponosi praktycznie tylko stara piechota (Kałuszyn, Wawer, Grochów), niektóre pułki tracą prawie połowę stanów. Później dołączają do nich częściowo czwarte bataliony, te które nie poszły z Dwrenickim na Wołyń. Ale później wszystkie jednostki zaczynają zdobywać doświadczenie bojowe, które szybko zmniejsza różnice między starą a nową piechotą. Tak więc wartość malała, ale nie aż tak bardzo, jak by tochciało wielu historyków, którzy udowadniają, że powstanie nie miało szans. I rzecz jasna nie zaliczam Cię do nich Duroc .
Spać mi się już troche chce, więc na jakże ciekawy temat mojego odniesienia do kwestii historyków i obiektywnej prawdy innym razem. Nie ominie was to panowie, macie jak w banku.