odchudzicsie
http://www.poznan.naszemiasto.pl/wydarzenia/702025.html
SWARZĘDZ - Katastrofa na bocznym torze
http://www.poznan.naszemiasto.pl/zdjecie/702025_40_1.html
Tuż przed północą na szlaku kolejowym wiodącym ze Swarzędza do
podpoznańskiego Franowa doszło do katastrofy. Na bocznym torze wykoleiło się
osiem wagonów, którymi przewożono mazut. Dwa z nich osunęły się z nasypu.
Dwie z cystern rozszczelniły się i wyciekło z nich kilkadziesiąt ton
substancji. Całą noc trwała akcja ratunkowa. Na miejscu zjawiły się
specjalistyczne jednostki ratownictwa chemicznego, straż gminna i okoliczni
mieszkańcy. Strażacy twierdzą, że na razie substancja nie zagraża
mieszkańcom Swarzędza, bo w pobliżu miejsca wycieku nie ma ujeć wodnych.
Realne było zagrożenie zanieczyszczenia nie tylko jeziora w Swarzędzu, ale
także poznańskiej Malty. Nad ranem stwierdzono pojawienie się plam
ropopochodnych na pobliskich stawach. Zagrożony jest także skansen. Teraz
mazut dzięki niskiej temperaturze stwardniał i nie przedostaje się do
ziemi. - W akcji do tej pory uczestniczyło już 19 zastępów. - mówi Bartosz
Mańczak, kapitan z poznańskiej straży pożarnej - Na razie udało nam się
postawić zapory, żeby zahamować rozprzestrzenianie się substancji. Jesteśmy
już przygotowani do przepompowywania. Czekamy tylko na to, aż PKP podstawi
cysterny. - dodaje. Na razie nie są znane przyczyny wypadku. Branych pod
uwagę jest wiele możliwości. Ruch kolejowy odbywa się normalnie. O
szczegółach będziemy informowali. - Głos Wielkopolski
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=19385
dodano: 2007-02-20 23:59
Mazut wypłynął
W podpoznańskim Swarzędzu trwa walka z mazutem. W nocy z poniedziałku na
wtorek na stacji kolejowej z torów wypadło osiem wagonów pociągu towarowego
relacji Płock-Świnoujście. Z dwóch przewróconych cystern wyciekło około 70
ton paliwa. Nie ma katastrofy chemicznej, z pewnością jest biologiczna -
mówią strażacy.
Mazut zalega w rowach, przepłynął też do stawów w Skansenie Pszczelarskim,
położonym po drugiej stronie torów. Gęstą maź o intensywnej woni usuwa z
nich teraz specjalistyczna firma. Paliwo nie dotarło na szczęście do Jeziora
Swarzędzkiego, nie zagraża mieszkańcom.
Prawdopodobna przyczyna wypadku to - wg nieoficjalnych informacji -
osłabiony materiał - bądź szyn, bądź wagonów. Pociąg jechał z prędkością 19
km/h. Wykluczono błąd motorniczego lub pracownika nastawni. Jednak już teraz
Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska wskazuje winnego.
Zdaniem Hanny Grunt pełną odpowiedzialność za katastrofę ponosi kolej, która
może liczyć się z wysokimi karami.
Zbigniew Wolny, rzecznik regionalnego oddziału Polskich Linii Kolejowych w
Poznaniu powiedział Radiu Merkury, że z wszelkimi ocenami trzeba poczekać na
wyniki prac komisji badającej przyczyny wypadku. Poznamy je w ciągu
miesiąca. Natomiast w środę mamy poznać wyniki badań wód powierzchniowych,
które prowadzi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,3933943.html
Katastrofa w Swarzędzu
Michał Kopiński
2007-02-20, ostatnia aktualizacja 2007-02-20 20:15
70 ton mazutu wyciekło z cystern, które w poniedziałek przed północą
wykoleiły się w Swarzędzu. Pobliskiemu jezioru groziła katastrofa
ekologiczna. Sytuację uratowali strażacy
http://miasta.gazeta.pl/poznan/51,36001,3933943.html?i=0
Co dokładnie zdarzyło się o godz. 23.10 - nie wiadomo. Wiadomo jednak, że
chwilę po minięciu swarzędzkiego Dworca PKP z jadącego w stronę Poznania
pociągu towarowego z Płocka do Świnoujścia wypadło osiem środkowych wagonów.
Sześć z nich wyjechało z torów, dwa się przewróciły. We wszystkich był
mazut - oleista ciecz używana m.in. jako paliwo do statków. Z jednej z
przewróconych cystern momentalnie wyciekła prawie cała zawartość - 50 t.
Później okazało się, że mazut wyciekał również z drugiej. Łącznie - 70 t.
- Powołaliśmy komisję, która ma miesiąc na ustalenie przyczyn wycieku - mówi
Zbigniew Wolny, rzecznik prasowy oddziału regionalnego PKP PLK. - Do czasu
ujawnienia wyników jej pracy nie będziemy spekulowali.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że przyczyną wykolejenia nie był błąd
maszynisty ani pracownika odpowiedzialnego za kontrolę ruchu. Pociąg, który
chwilę wcześniej przejechał przez dworzec, poruszał się wolno - 19 km na
godz.
Natychmiast po wykolejeniu na miejscu katastrofy pojawili się strażacy. Ich
głównym zadaniem było zatrzymanie rozlewającej się cieczy. Niestety, mazut
zdążył przedostać się do dwóch pobliskich stawów. Strażakom udało się jednak
ochronić znacznie większy akwen: Jezioro Swarzędzkie.
- Ustawiliśmy tamy, które zatrzymały płynącą ciecz - tłumaczył w rozmowie z
"Gazetą" Wacław Zajączkowski, dowódca jednej ze strażackich grup,
pracujących przy katastrofie. Akcję obserwować mogli pasażerowie
przejeżdżających przez Swarzędz pociągów osobowych - katastrofa nie
wstrzymała ruchu.
Na pytanie, jakie wyciek będzie miał konsekwencje dla środowiska, nikt nie
umiał nam wczoraj odpowiedzieć. - Wody gruntowe nie zostały skażone -
twierdzi Waldemar Paternoga, szef Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu
Wojewódzkiego. - Nasi ludzie nadal wypompowują rozlaną ciecz - relacjonował
o godz. 16 Piotr Wilczewski, rzecznik wielkopolskich strażaków. - Pomaga nam
pogotowie ekologiczne, ale już wiemy, że nie wszystko uda się wypompować.
Trzeba będzie wykopać i wywieźć ziemię, w którą mazut wsiąknął - dodał. Na
kilkudniową operację wywożenia ziemi przygotowana jest gmina.
Według naszych informacji do godz. 14 strażakom udało się zebrać ok. 8 z 70
rozlanych t. Po godz. 17 strażacy zakończyli akcję i przekazali teren
pracownikom PKP. Dalszym jego oczyszczaniem zajęło się pogotowie
ekologiczne, czyli wynajęta przez kolej specjalistyczna firma. Ok. godz. 18
rozpoczęła się operacja podnoszenia dwóch przewróconych cystern.
Nikt z naszych rozmówców nie potwierdził pojawiających się wczoraj
informacji, jakoby zagrożone skażeniem było Jezioro Maltańskie. Nie wiadomo,
ile katastrofa w Swarzędzu będzie kosztować PKP. O ile za pracę strażaków
kolej płacić nie będzie, o tyle za skażenie środowiska już najpewniej tak. -
Gmina, będąca właścicielem zanieczyszczonego wskutek katastrofy gruntu, może
dochodzić od przedsiębiorstwa kolejowego odszkodowania - powiedział nam
poznański prawnik Jerzy Krotoski.
http://www.glos.com/index.php?ida=2264
Rozlany mazut w Swarzędzu
2007-02-21
Kilkadziesiąt ton mazutu wydostało się z cystern, które wykoleiły się w nocy
z poniedziałku na wtorek w okolicach Swarzędza. Udało się nie dopuścić do
przedostania się substancji do Jeziora Swarzędzkiego. W miejscu katastrofy
wciąż trwa akcja usuwania jej skutków.
Pociąg towarowy jadący z Płocka do Świnoujścia ciągnął osiem wagonów. Dwa z
nich przewróciły się i roz- szczelniły. Według różnych informacji, z cystern
mogło wydostać się od 30 do 70 ton mazutu. Ciecz przedostała się do rowów
melioracyjnych, a stamtąd do stawów na terenie Skansenu Pszczelarskiego.
Pokrył je gęsty kożuch o intensywnym zapachu. Na szczęście w okolicy nie ma
ujęcia wody dla mieszkańców.
W akcji uczestniczyło 19 jednostek straży pożarnej. Obecnie prowadzone są
działania mające na celu uniemożliwienie dalszego przenikania mazutu do
gruntu.
Jezioro bezpieczne?
Nad bezpieczeństwem czuwa Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Próbki
wody zostały już pobrane. Pomogą one zorientować się jak daleko sięgnęło
zanieczyszczenie i czy mazut przedostał się do wód gruntowych. - W obecnych
warunkach mazut szybko zastyga. Dzięki temu utrudnione jest jego przenikanie
do gruntu, ale i działania straży - mówi Hanna Grunt, Wielkopolski
Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. - Dwukrotnie przeprowadzone badanie
próbek wody wykazało, że w miejscu przed zaporami znajdują się substancje
ropopochodne, przed ujściem do jeziora natomiast już ich nie ma.
Mazut nam nie grozi
Bezpieczeństwu ludzi nic nie zagraża, gdyż mazut nie jest toksyczny, mogło
jednak dojść do poważnego skażenia środowiska. Zagrożone mogą być też
niektóre zwierzęta, bo substancja okleja powierzchnie ciała i utrudnia
oddychanie. Usuwanie widocznych skutków katastrofy może potrwać kilka dni
albo nawet tygodni.
- Obecnie sytuacja jest stabilna. Skutki katastrofy będzie usuwało PKP i
wyznaczona przez nie firma. Kiedy tylko będzie to możliwe, wagony zostaną
podczepione do pociągu ratowniczego i odholowane. Najpierw jednak ich
zawartość musi być przepompowana, a cysterny usprawnione, by mogły
bezpiecznie jechać - wyjaśnia będący wczoraj na miejscu zdarzenia Waldemar
Paternoga z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu
Wojewódzkiego.
Człowiek nie zawinił
- Cysterny mogą być zabrane już dzisiaj. Całość prac, z usunięciem ziemi i
naprawą torów może potrwać 7 do 10 dni. To jednak najbardziej optymistyczna
wersja, zależna też od warunków pogodowych - mówi Zbigniew Wolny, rzecznik
PKP PLK S.A.
Przyczyny katastrofy wciąż są badane. Nieoficjalnie mówi się, że mogło to
być osłabienie materiału szyn lub wagonów.
Anna Kosek
Na pomoc kaczce
Kaczkę, która nie mogła wydostać się z zalanego mazutem stawu, wyłowili
pracownicy swarzędzkiego Pałacyku pod Lipami. Ptak został przewieziony do
pobliskiego zoo, gdzie zajęli się nim lekarze weterynarii.
Odszkodowanie za katastrofę?
W przypadku katastrofy kolejowej, której skutkiem jest zanieczyszczenie
środowiska, właściciel terenu może dochodzić odszkodowania choćby za koszty
rekultywacji gruntu. W zależności od tego, czy przyczyną wypadku był stan
pociągu, czy linii kolejowej, odpowiedzialność leży po stronie
przedsiębiorstwa utrzymującego infrastrukturę kolejową lub przedsiębiorstwa
przewozowego.