odchudzicsie
Po trzecie zaskakujące jest dla mnie coś co, gdybym był złośliwy, nazwałbym "prorosyjskim podejściem do śledztwa" (no ale przecież nie jestem, więc gdzieżbym śmiał). Nie rozumiem czemu całą wina za katastrofę obarczani są polscy piloci bez cienia refleksji, że zawinić mogła także druga strona i czemu bezkrytycznie wierzy się w komunikaty MAKu (dziennikarz Wyborczej poruszył na konferencji wątek tego, że w ich dochodzeniach na ogół minimalizuje się wady rosyjskich maszyn i błędy kontrolerów). Przeczytaj sobie procedury jakie obowiazuja w lotnicwie i o roli kontrolea lotow na lotnisku. Nie ma zadnej symetrii odpowiedzialnosci kazdej ze stron. Z tego co do tej pory wiadomo obsluga naziemna wypelnila swoje zadania, bez kwitowania wysokosci przez zaloge nie znaja wysokosci samolotu i nic mu poradzic nie moga. Bo narazie probujesz udowodnic ze jak autobus wylecial na ostym zakrecie jadac 80km/h przy ograniczeniu do 30 km/h i oznaczonym znakami ostrzegawczymi, to winny jest zarzadca drogi bo nie wiadomo czy dokladnie pomalowal bariery energochlonne.
PS Gdzies w tym watku znalazlem statystyke ze za 80% wypadkow lotniczych odpowiadaja bledy pilotow.
Xander podzielam twoje zdanie nawet ostatnio na onecie była wypowiedź jednego Rosjanina kiedyś pilota teraz kontrolera lotów , twierdzi że widział lądowanie tego składu wcześniej i (jak on stwierdził) była to koronkowa robota że ci piloci byli bardzo dobrzy i był bardzo oburzony twierdzeniem że to była wina pilotów
No właśnie. To nie są pierwsi lepsi piloci tylko żeby zostać pilotem maszyn specjalnych trzeba mieć wylatanych bardzo dużą ilość godzin i przechodzić bardzo rygorystyczne szkolenia. Ja bym stawiał na brak informacji pilota o lotnisku. W żadnym wypadku nie jest to jego wina, takie info powinien albo dostać od Rosjan albo od naszych. Było kilka przypadków w których pilot nie miał tych danych i jeżeli pogoda była zła to wszystkie kończyły się katastrofą.
Ta katastrofa o której wspominasz miała miejsce z winy szwajcarskiego kontrolera, a nie z winy samolotu Tu-154.
...
Rzeczywiscie dobrze ze sie przyznajesz ze pilotem nie jestes bo to zdanie powyzej zabrzmialo conajmniej podejrzanie jak na kogos kto teoretycznie pownieni byl obeznany ze swiatem ATC i kto za co jest odpowiedzialny. Tak, szwajcarski ATC ponosi wine ale olbrzymia wina tez tu ciazy na rosyjskim pilocie ktory nie byl odpowiednio doszkolony w uzyciu TCAS. Gdyby pilot tego Tu-154 byl obeznany z podstawowymi zasadami uzycia TCAS stosowanym w calym swiecie zachodnim do wypadku by nie doszlo i kupa ludzi by dzis zyla. Powyzej napisales ze wyszkolenie rosyjskich pilotow nie ustepuje innym a tu jest wlasnie idealny przyklad jak to rosyjskie szkolenie nie nadarza za obecna technologia. W analizie tego wypadku napisano ze niestety poniewaz w TCAS wyposazone sa tylko samoloty rosyjskie latajace na zachod (gdzie TCAS jest obowiazkowy) - stopien otrzaskania sie pilotow rosyjskich z tym urzadzeniem jest slaby. Mozna tylko wspomniec o innych wypadkach gdzie kapitan rosyjski pozwolil swojemu synowi na siadanie za sterami albo o innych pilotach z tamtych stron pozwalajacych na miejsca "stojace" w kabinie podczas ladowania. Nie wiem czy to trening temu jest winny ale niefrasobliwosc pilotow ze wschodu naszej granicy daje duzo do myslenia co do ich zawodwego wyszkolenia.
Piszesz ze Tu-154 jest "bardzo dobra" maszyna. DC-3 albo DC-8 tez sa bardzo dobrymi maszynami ale juz nikt ich nie uzywa w normalnym ruchu pasazerskim, nie te czasy, nie ta epoka. Tu-154 dawno powinien byc zastapiony bardziej nowoczesnym (i ekonomiczniejszym) samolotem ktory by dal Rosjanom wieksze bezpieczenstwo i komfort lotu ale przy 45% clach na importowane samoloty linie lotnicze z dawnego ZSRR nie stac na wymiane calej floty. Tow. Putin i Duma wola podtrzymywac szczatkowy przemysl lotniczy w Rosji niz dac Rosjanom samolot ktory by dorownal standartowi obecnych Boeingow i Airbusow.
Wszyscy wiedzą już o tym co się wydarzyło w północnej Polsce. 20 "asów" lotnictwa robiło się samolotem, przyczyny katastrofy pozostają niejasne, wczoraj większość ekspertów zapewniała że nie była to raczej wina maszyny, dziś już mowa jest o tym że mogły zawieść stery, które zostały oblodzone.
A mnie zastanawiają dwie rzeczy:
- czy po każdym - choćby nie wiem jak spektakularnym wypadku transportowym, musimy ogłaszać żałobę narodową? I to na 3 dni? Ostatni raz taki cyrk był jak pielgrzymi we Francji rozwalili się autokarem z mostu. Teraz jeszcze mniej osób zginęło niż wtedy, a pomimo tego też ogłoszono żałobę. Czy to nie powoduje, że ogłaszanie żałoby - zarezerwowanej wszak na jakieś wyjątkowo paskudne wydarzenia w dziejach narodu - będzie skutkowało zdewaluowaniem się tej instytucji? Może przyszły rząd będzie ogłaszał żałobę po każdym większym karambolu na autostradzie? Z całym szacunkiem dla rodzin ofiar tego wypadku lotniczego - ale czym niby taki wypadek różni się od innych wypadków komunikacyjnych? Co z tego że zginęli generałowie i wysocy rangą oficerowie? To oni są w jakiś sposób lepsi, bardziej uprzywilejowani w obliczu śmierci od zwykłych, "szarych" ofiar wypadków komunikacyjnych? Nie przypominam sobie byśmy ogłaszali żałobę narodową po świetnym kierowcy rajdowym śp. Januszu Kuligu, gdy ten zginął na przejeździe kolejowym (i to nie ze swojej winy). A Kulig na pewno dla rzesz polaków więcej znaczył niż jakiś tam 20 bliżej nikomu nie znanych szefów polskiego lotnictwa wojskowego...
- czy po każdym takim wypadku rząd będzie na lewo i prawo rozdawał pieniądze podatników na zapomogi dla WSZYSTKICH rodzin cierpiących z powodu takiej tragedii? Bo ja rozumiem i popieram wypłacenie zapomogi jakiejś rodzinie która z powodu tragedii nie będzie mogła nawet opłacić pogrzebu członka rodziny (bo np. w tragedii zginął jedyny żywiciel), no ale sorry - zginęła wierchuszka kadry oficerskiej - i choć w WP płace wysokie nie są, to generałowie, pułkowniki i inni panowie oficyjerowie wyżsi rangą to na wojskowych ciepłych posadkach nigdy biedy nie cierpieli, rodzinom ich przysługiwać będą wojskowe emerytury po zmarłych mężach, ojcach itp. - i my mamy jeszcze dokładać do nich jakimiś ekstra-zapomogami? A z jakiej racji niby? Pogrzeb na koszt państwa no to wiadomo - no ale jeszcze kasa? Przecież na biednych nie trafiło? Czemu ma to służyć poza PR efektom na konto rządu...
Pomału wyłania się nam oficjalna wersja katastrofy samolotu TU 154.
Bezpośrednią winę ponoszą piloci i złe warunki, wzbogaca się to o pośrednia wersję winy, czyli moralna odpowiedzialność ludzi stojących za podejmowanymi decyzjami o obsadzie personalnej. Ci ludzie i piloci też zginęli , a wiec winnych nie ma już w śród żywych.
Czyż nie taką wersję obstawiałem ?
Załoga feralnego lotu to elita? Doświadczenie nie rzuca na kolana
Wrak samolotu Tu-154
PAP
"Rzeczpospolita": Trzydziestokilkuletni dowódcy Tu-154 i ledwie dwóch drugich pilotów. To elitarny pułk do wożenia samolotami najważniejszych osób w państwie
Według gazety, w fatalną pogodę na kiepsko wyposażone lotnisko w Smoleńsku posłano załogę, która drugi raz w życiu wylatywała w tym składzie. Żaden z lotników nie miał certyfikatu na prowadzenie rozmów z wieżą lotniska po rosyjsku. Nigdy wcześniej wspólnie nie trenowali awaryjnych sytuacji na symulatorze lotów. Kto ich posłał w tak trudną misję z elitą kraju na pokładzie? Gdzie byli dowódcy? Szefowie Ministerstwa Obrony?
W mediach załogę feralnego lotu okrzyknięto elitą polskiego lotnictwa. Zdaniem "Rz", prawda jest taka, że byli to młodzi, utalentowani żołnierze, ale ich doświadczenie nie rzuca na kolana. Dlaczego więc do Smoleńska posłano tak młodą załogę? Bo i tak byli najbardziej doświadczeni w lataniu Tu - trudnymi do pilotowania maszynami.
Już przed katastrofą sytuacja w jednostce odpowiedzialnej za wożenie VIP-ów była dramatyczna. Służyło tam ledwie trzech pilotów wyszkolonych na dowódcę Tu-154 (jeden z nich egzamin zdał dopiero w zeszłym roku). Z drugimi pilotami było jeszcze gorzej. Po śmierci mjr Grzywny został tylko jeden. Być może ktoś z załogi popełnił błąd pod Smoleńskiem, ale znacznie poważniejsze błędy popełniono wcześniej - stwierdza "Rzeczpospolita".
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
link: http://wiadomosci.onet.pl...olana,item.html
moja kolej na pompkę w szprychy... wyszło przydługo ale to wszystko co mam do powiedzenia. najslabszym ogniwem każdego systemu są nie maszyny a ludzie
nie byłem i nie jestem w wojsku ale mój brat pchał się tam długie lata, a kiedy postanowił dostać się na odrzutowce drogą okrężną przez oddział cywilny i odkąd tam mieszka już ponad pół roku, szybko zobaczyłem analogię do niewojskowego systemu edukacji...
W tzw szkolnictwie wyższym na każdej z 5 państwowych szkół wyższych tu w Lublinie i w Polsce problem jest ten sam. Na 1 osobę z dydatkyki przypada 2 osoby z administracji. 4 panie Basie w dziekanacie zamiast dwóch. zastępy "obsługi technicznej" i inni ludzie żyjacy sobie w ten sposób. To pociąga za sobą "zapał" tych z dydaktyki by poziom ich nauczania był adekwatny do ich pensji. A tzw studenci mojego pokolenia odbierają to tak, że stawia nam się przeogromne wymagania w postaci samodzielnej nauki bo program jest z roku na rok obcinany i widzimy gdzie nas niektórzy mają.więc kładziemy laskę.No cóż... uczelnia toleruje to zachowanie gdyż pensje marne a kogoś uczyć trzeba
Tak powstaje kolo o którym w tamtym roku napisał tygodnik typu polityka :"polski system edukacji to pastwisko wiedzy przez które przepędzane są stada bydła. Jeden skubnie drugi powącha a trzeci nic nie zrobi a wszyscy i tak zostaną wynagrodzeni na koniec"
Gdyby ktoś w ministerswie myślał to nie powstawaly by masowo prywatne pralnie budżetowej kasy gdzie każda lala w białych kozaczkach dostaje tytul magistra...
Co to ma do Dęblina? To że wg informacji jakie dostaję jedyne minimum jakie musisz spełnić to sugerowanie że ci się chce i objawianie to w postaci dowolnej ekwilibrystyki byle by zdać. Ta postawa jest za przyzwoleniem tych którzy powinni nauczać. Jednak nie czują się do tego zobowiązani za takie pensję czyli róbta co chceta wykład się odbył ja doktor profesor jeszcze nie habilitowany zarobiłem...
Dla tego ważna jest postawa ludzi którzy idą do wojska. Dowiaduje się że jest wielu na których barkach będzie można oprzeć intelektualną przyszłość WP. Pytanie tylko jakim odsetkiem do reszty oni będą.
Wzajemne przyzwolenie na leniwy krąg istnieje prawdopodobnie i w wojsku skoro wiem że Ci którzy mają tatusiów z kopertami do Dęblina sie dostają choć testy sprawnościowe nie poszły po myśli...
jeśli ktoś będzie traktował wojsko jako typową karierę bez określonej postawy nie tylko moralnej ale i zawdowej czyli merytorycznej to już w tym miejscu jest moc problemów.
Ci którzy myślą i chcą coś zmieniać nie powinni pisać jak wyżej "że jak widzę o co kaman to odechciwa mi się tam iść"
Rzeczywiście prowokatorskich przepychanek, zbędnego gadania jak było napisane w książce "filozofowania w wojsku" jest już pod dostatkiem i trzeba to zacząć zmieniać. To zmienią Ci którzy teraz nie machną ręką tylko zachowają te przemyślenia aż do czasu gdy dojdą wytrwałą pracą na właściwe stanowiska... Polskie wojsko staje się ofiarą jakości polskiej zmanipulowanej gospodarki, politycznych wojenek i innego fiku miku. Zamiast posyłać Polaków nie nie nasze wojny do obrony interesów DE i USA (jak to się wyraził odwołany prezydent DE) i pól heroiny w Afganistanie albo ropy w Iraku, to powinno się te miliardy zacząć mądrze gospodarować
Nie wiem Panie Majorze kto rządził wojskiem kiedyś i gdzie są Ci ludzie (nie doczytalem ksiązki do końca) ale jeśli słucham o wycieczkach jakie teraz można sobie robić po terenie wojskowym Dęblina to wolę nie wiedzieć jak jest w innych szkołach tego typu w Polsce.
Na koniec dosadny przykład: wnioski do samodzielnej dedukcji: możliwe najgłupsze źródło czyli wikipedia. tytuł katastrofa polskiego Tu .... itd
Katastrofę zaczęła także badać Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego powołana przez Ministerstwo Obrony Narodowej, nieorzekająca o winie i odpowiedzialności za katastrofę. 24 kwietnia jej przewodniczący, Edmund Klich, będący jednocześnie przedstawicielem Polski akredytowanym przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), skrytykował dotychczasowy przebieg śledztwa, zwracając uwagę m.in. na to, że śledczy chcą całą winą obarczyć pilotów maszyny[45]. 27 kwietnia szef MON zmienił rozporządzenie regulujące działania komisji, m.in. wprowadzając przepis, że przewodniczący komisji podlega bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów i że decyzję w przedmiocie udzielania informacji o przebiegu i rezultatach badań prowadzonych przez komisję podejmuje Premier. 28 kwietnia poinformowano, że Edmund Klich zrezygnował (???) z przewodniczenia komisji; jej nowym szefem został minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller !!!