odchudzicsie
Miejsca które mogę polecić z doświadczenia:
Krynica Zdrój - kto był, ten wie. Miasto ma swój niepowtarzalny urok. Zawsze chętnie tam wracam.
Duszniki Zdrój - Chyba najładniejsze miasto w górach stołowych. Park zdrojowy jest przepiękny.
Kazimierz Dolny - Rynek jedyny w swoim rodzaju, do tego ten cudny widok z baszty.
Zakopane - Ładne miasto, dla mnie już trochę jednak oklepane.
Kudowa Zdrój - całkiem ładnie, jednak Duszniki ładniejsze. Plus taki, że Kudowa, Polanica i Duszniki są obok siebie i można zwiedzić wszystko na raz łącznie ze Szczelincem i Błędnymi Skałami.
Nie trudno zauważyć, że preferuję góry. Dla mnie góry mają to coś, czego nigdy nie znalazłem nad morzem
Konkretnych ośrodków Ci nie podam niestety, zawsze wszystko załatwiałem na chybił-trafił. W Krynicy mogę Ci polecić Jagiellonkę lub Pegaz.
" />No i Kazimierz Dolny (w odróżnieniu od górnego, czyli dawnego podkrakowskiego miasta lokowanego przez Kazimierza Wlk., dziś dzielnicy Krakowa).
W Kazimierzu Dolnym z naprawdę starymi zabytkami nie jest najlepiej, ale "Baszta" (tak naprawdę to chyba wieża) i ruiny zamku jakieś się znajdą. Prócz tego sporo tam młodszych, nowożytnych budowli. Kazimierz może się podobać za całokształt, za atmosferę.
Niestety przy skanowaniu zdjęcia trochę tracą na wyrazie i wyrazistości.
Test
„Wycieczka”
Na wycieczce szkolnej byłem
Kazimierz Dolny zwiedziłem
Bardzo rano wstałem
Więc się nie wyspałem
I mimo że tam byłem
To za Iplom tęskniłem
Muzykę w słuchawkach słysze
I ten oto wiersz pisze
Kazimierz Dolny zwiedziłem
I się nie myliłem
Było tam wspaniale
Nie nudziłem się wcale
W autokarze parę godzin siedziałem
Ze starym kumplem gadałem
Basztę i Górę Trzech Krzyży zwiedziłem
I się trochę nachodziłem
Rano się wyspałem
I pomysł miałem
Żeby tu odkryć siebie
I czuć się jak w niebie
Dzień drugi upłynął za szybko zbyt
I czułem przygód niedosyt
Wreszcie poczułem się sobą
Nikomu nie przeszkadzałem swoją osobą
Tutaj bardzo pięknie było
Lecz się ostatniego dnia skończyło
Mimo że się dobrze bawiliśmy to do domu wróciliśmy
Tak oto zanim zmorzy mnie sen
Kończę wiersz ten
Zapamiętam wiele przeżyć
I to jak lepiej żyć
" />Mmmm:-)... Kazimierz Dolny n. Wisłą! Piękne miasteczko z klimacikiem! Na pewno będziecie zadowoleni. Często przyjeżdżają tam Krakowianie na wypoczynek...
Nie zam bazy noclegowej, bo nigdy tam nie nocowałam, bo mam do Kazika tak blisko, że wpadam tam na parę godzin i zmykam do domku.
Koniecznie zwiedźcie ruiny zamku, basztę, stary spichlerz, wejdźcie na wzgórze 3 krzyży, pospacerujcie po rynku - zróbcie sobie zdjęcie przy zabytkowej studni, odwiedźcie starą Katedrę w rynku przepłyńcie promem do Janowca. W Janowcu jest równie pięknie, ale nieco spokojniej, mniej ludzi...
o jedne to jak sie nie myle z Baszty w Kazimierzu Dolnym. tak?
Dziękuję! :-)
Przy okazji - może wypadałoby ujawnić autorów wszystkich zdjęć?... ;-)
o jedne to jak sie nie myle z Baszty w Kazimierzu Dolnym. tak?
Tak jest!
Na spotkaniu MazdaSpeed w Janowcu 20 sierpnia 2005 r. uczestniczyli:
Achemenid, Demon, GULI, Inka, JimmyK, Marek, Mx_3_CK, nemi, Orion, Smirnoff, Sywiza oraz Tribute.
Mimo że Janowiec to niewielka miejscowość położona nad Wisłą (nieopodal Puław), to gościli w niej Klubowicze z kilku miast: Lublina, Warszawy (Inka, Marek), Kielc (Mx_3_CK), a nawet Wrocławia (Sywiza) i Wiednia (Achemenid).
Janowiec to miejsce wyjątkowe – górują nad nim ruiny zamku, a po przeciwnej stronie Wisły leży znany z festiwali filmowych Kazimierz Dolny. Wyjątkowy też był sam zlot – tym razem to nie auta były w centrum uwagi, ale sami Klubowicze. Mieliśmy okazję zwiedzić piękny janowiecki zamek, ale tematy na krużgankach – jak przystało na miłośników pięknych aut – były motoryzacyjne. Następnie udaliśmy się do dworku obok zamku i „mini skansenu”.
Po tym jak okazało się, że w pobliskiej knajpce mają jedynie dwie porcje żurku udaliśmy się do Kazimierza. Tam przyszedł czas na posiłek i rozejrzenie się po starówce, gdzie zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, po czym poszliśmy do kolejnych ruin zamku, podziwiać piękną nadwiślańską panoramę z dość wysokiej baszty.
Po powrocie do Janowca (po uprzednich zakupach procentów w Puławach :-)) okazało się, że nie możemy zrobić imprezki w ustalonym miejscu, bo właścicielka postanowiła jednak zamknąć lokal! Nastała pewna konsternacja, ponieważ staliśmy na parkingu pod kościołem... Achemenid zaczął rozwozić nas po kwaterach i jeden z gospodarzy zaproponował, żeby zrobić u niego na podwórku! Użyczył zamrażarki, kieliszków, tależy i nawet deskę do krojenia kiełbasy, więc zlot został uratowany i to na tyle skutecznie, że niektórzy pojechali do domów dopiero późnym popołudniem następnego dnia.
W tym miejscu należą się podziękowania dla Achemenida za wielki wkład w organizację oraz wszystkich uczestników za przybycie!
Niech ktoś uzupełni braki, doda co się działo w nocy i trzeba zaatakować Globiego o umieszczenie na stronie klubowej . I myślcie o czymś następnym...