odchudzicsie
Oto sylwetki ofiar: górników, którzy zginęli w kopalni Halemba
Teodor Banduch, 50 lat
Był doświadczonym górnikiem, od wielu lat pracował w kopalni. W ostatnim czasie był zatrudniony w dziale wentylacji. Wśród załogi uchodził za specjalistę od metanu. Wkrótce mógłby odejść już na emeryturę. Zostawił dwie córki. Młodsza ma 19 lat, starsza wyszła niedawno za mąż.
Jan Bilman, 45 lat
Był pracownikiem firmy Mard. Mieszkał w Chorzowie. Górnik rabunkowy, czyli pracujący na nieczynnym już chodniku. Zawsze witał się słowami": "Szczęść Boże". Miało go nie być na pechowej zmianie, ale zamienił się z kolegą. - Do takiej pracy posyła się tylko najlepszych, więc cóż tu więcej dodawać - mówią koledzy. Kawaler. Zawsze nosił przy sobie tabakę.
Ireneusz Brabański, 32 lata
Górnikiem jest od dziesięciu lat, pięć lat temu został zwolniony z kopalni, ale szybko znalazł nową pracę - w Karwinie w Czechach. Dwa lata temu rzucił czeską kopalnię, bo chciał być bliżej rodziny. Zatrudnił się w firmie Mard. Zostawił żonę Monikę i trzy córki: ośmiomiesięczną Zosię, sześcioletnią Weronikę i ośmioletnią Kamilę.
Krzysztof Bubała, 37 lat
Pracował w kopalni Halemba najpierw w dziale strzelniczym, a ostatnio w dziale tąpnięć. Był żonaty, miał syna. Mirek, kolega z pracy, mówi o nim: - W dziale strzelniczym był moim przełożonym. To prawdziwy fachowiec, w każdej chwili można było do niego iść pogadać, poprosić o radę. Był superczłowiekiem. Bardzo sprawiedliwy, nigdy nie podnosił głosu.
Dariusz Dola, 30 lat
Pół roku temu urodził mu się syn Dominik. Koledzy: - To był bardzo spokojny człowiek, wesołek, wszystko potrafił obrócić w żart. Był elektrykiem, częściej pracował na powierzchni.
Arkadiusz Falkus, 29 lat
Do kopalni poszedł zaraz po zawodówce. Pracował na przodku. Osierocił dwuletniego syna. Mieszkał w Paniówkach, wiosce między Gliwicami a Rudą Śląską.
Krystian Gaszka, 41 lat
Pracował w firmie Mard, ale chciał wrócić na kopalnię. Był zapalonym kibicem Górnika Zabrze, często jeździł na mecze. Zostawił żonę Mariolę (w styczniu przypada 15. rocznica ich ślubu), dziewięcioletnią córkę Patrycję oraz czternastoletniego syna Łukasza. Dzieci były jego oczkiem w głowie.
Janusz Gęsikowski, 47 lat
Długoletni, bardzo doświadczony pracownik kopalni Halemba, ceniony fachowiec. Niedługo mógłby przejść na emeryturę. Do jego obowiązków należało m.in. sprawdzanie poziomu metanu. Mieszkał w Wirku, dzielnicy Rudy Śląskiej, do pracy miał cztery kilometry. Koledzy: - Cichy, bardzo spokojny, skromny. Zostawił żonę i dzieci.
Andrzej Giemza, 47 lat
Był górnikiem strzałowym i kombajnistą. Przez ćwierć wieku pracował w kopalni Polska-Wirek. Cztery lata temu przeszedł na emeryturę, ale chciał dorobić i zatrudnił się w firmie Mard. Zostawił żonę Elżbietę i trójkę dzieci.
Przemysław Jóźwiak, 21 lat
Dla firmy Mard, którą wynajęła kopalnia, zaczął pracować w sierpniu. Wcześniej był w wojsku. Był elektrykiem, miał troje rodzeństwa, w tym brata bliźniaka. Jego ojciec jest górnikiem w kopalni Bielszowice. Przemysław był bardzo towarzyski. Przez jakiś czas uprawiał boks. Uwielbiał swojego dwuletniego siostrzeńca. Mieszkał w Rudzie Śląskiej w Bykowinie.
Daniel Kindla, 21 lat
Mieszkał w Rudzie Śląskiej Halembie. Lidia Guminiak, znajoma z osiedla: - Bardzo miły i uczynny.
W firmie Mard był zatrudniony od września. Bardzo chwalił sobie pracę. Niedługo miał wziąć ślub ze swoją dziewczyną. Był ojcem półtorarocznego syna.
Jacek Mierzchała, 39 lat
Pracownik firmy Mard. Dzień przed wypadkiem obchodził urodziny. Ma nastoletniego syna, w zeszłym roku urodziła mu się córeczka. Bardzo się z tego cieszył. Pod ziemią zawsze można było na niego liczyć - znał się na niemal wszystkich pracujących tam maszynach i urządzeniach, miał uprawnienia do obsługi wielu z nich.
Mariusz Miłkowski, 36 lat
Miał czteroletniego syna, jedyny w rodzinie pracował w górnictwie. Pracownik firmy Mard.
Bernard Poloczek, 46 lat
Żonaty, miał syna. Mieszkał w Rudzie Śląskiej w Bykowinie. Pracował w firmie Mard. - Był zięciem mojego wujka. Uczciwy, wesoły facet. Bał się pracy na tej ścianie w tak niebezpiecznych warunkach, ale co miał zrobić - mówi Sebastian Konieczny, górnik ślusarz z kopalni Bielszowice.
Krzysztof Prygiel, 51 lat
Pracownik firmy Mard. Doświadczony górnik. Żył pracą w kopalni. Zostawił żonę i córkę. Mieszkał w Rudzie Śląskiej.
Tadeusz Rymarzewski, 51 lat
Był sztygarem. Po przejściu na emeryturę zatrudnił się w firmie Mard.
Henryk Samisz, 52 lata
Pracownik firmy Mard. Osierocił nastoletniego syna. Górnik "złota rączka", miał uprawnienia do obsługi wielu podziemnych urządzeń, m.in. ciągników i kolejek. Mieszkał w Rudzie Śląskiej.
Wit Siepka, 48 lat
Zostawił trójkę dzieci, jego syn w tym roku idzie do komunii. Pracował dla firmy Mard.
Krystian Sitek, 47 lat
Do pracy w kopalni Halemba dojeżdżał z Chorzowa. Zostawił żonę i trzech synów: 24-letniego Adama, prawie 18-letniego Artura i 17-letniego Michała. Adam Sitek: - Tata szukał lokalu na 18. urodziny Artura. Chciał wyprawić mu huczną imprezę. Tamtego dnia oglądaliśmy rano w telewizji mecz siatkówki. Tata lubił komentować, czasem gadał więcej niż spiker w telewizji. Sport był jego prawdziwą pasją. Czasem nas nawet irytowało, że zagłusza telewizor, ale często miał cenniejsze spostrzeżenia niż dziennikarze. Od dziecka był kibicem Ruchu Chorzów. Był wspaniałym człowiekiem, wspaniałym ojcem.
Edward Sobota, 59 lat
Pracownik firmy Mard. Sztygar zmianowy. W chwili wypadku miał pod sobą resztę pracowników. - Mało kto znał się na pracy pod ziemią tak jak on. Nie puściłby ludzi do pracy, gdyby przypuszczał, że coś im grozi. Nigdy by nie poprowadził ich na śmierć - mówią koledzy. Zostawił żonę i kilkoro dzieci. Większość z nich ma już własne rodziny. W domu został tylko 23-letni syn. Mieszkał w Rudzie Śląskiej.
Mirosław Toczek, 45 lat
Był elektromonterem. Bardzo wesoły człowiek. Był już umówiony z kolegami na świętowanie Barbórki. - Oby do Barbórki, tak się ostatnio pożegnaliśmy - mówi Jerzy Grochowski, też górnik z Halemby. Miał czworo dzieci, cały wolny czas poświęcał rodzinie. Cieszył się, że za kilka lat przejdzie na emeryturę. Mieszkał w Rudzie Śląskiej.
Zbigniew Turniak, 38 lat
Był elektrykiem. Niedawno kupił mieszkanie, planował ślub, zostało mu siedem lat do emerytury. Mieszkał w Nowym Bytomiu, dzielnicy Rudy Śląskiej.
Adrian Wąsowski, 23 lata
Niedawno skończył służbę wojskową, w armii zdobył zawód ślusarza. Trzy miesiące temu zatrudnił się w firmie Mard. Chciał założyć rodzinę, ustatkować się. Zostawił ojca Michała i o pięć lat starszego brata Artura. Jego matka zmarła dwa lata temu.