Indeks odchudzicsiekawałek piosenki tytu tytukawalerka w TBS na 2 pokoje w TBSkawałek przy którym wchodzi Fedorkawalerki do wynajęcia w Warszawie tanioKawalerka za czynsz i opłaty Warszawakawalerki w Warszawie mieszkania jednopokojoweKawaleria Powietrzna Odcinki od14kawalerki Rynek wtórny -bielanykawalerka Zielona Góra wynajemkawalerka 600 zł Warszawa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hafciarstwo.pev.pl
  •  

    odchudzicsie

    rus <apawlow@go2.plzapodał(-a):

    CURRICULUM VITAEDANE PERSONALNE
    Imię: Arkadiusz Przemysław
    Nazwisko: Pawłowski
    Stan cywilny: kawaler
    Adres zamieszkania:ul. Niegolewskich 1b m 1542-700 Lubliniec
    Tel. (034)3564638 lub 0603483141
    e-mail: apawlow@go2.pl


    [...]

    A może być "starszy konsultant ds. ochrony danych osobowych" ;-P



    Żabiniec - to jeszcze w granicach Częstochowy - miejsce kameralne i urokliwe -
    meandry Białki, łąka, mały lasek i aż dziwne że nikt tam nie jeżdzi np. na
    piknik. Przeciez dojeżdża tam 19-tka!
    Mstów - mój ulubiony. Np. kościół na cmentarzu - jeden z niewielu oryginalnych
    w naszym regionie. Ruiny starego młyna nad Wartą.
    Nie mogę odżałować spalonych stodół na wzgórzu...
    Pałac w Szczekocinach,
    Pałac w Kruszynie,
    Targ ze stodołami w Żarkach,
    Sukiennice w Przystajni,
    Drewniany kościół na cmentarzu w Woźnikach z poduszkami wyciąganymi spod głów
    zmarłych panien i kawalerów (miejscowy zwyczaj),
    Olesno,
    Lubliniec,
    Dobrodzień,
    Kościół w Janowie (podobny do tego we Mstowie),
    Skarpa w Maluszynie nad Pilicą,
    i wiele innych...

    Nasz region jest piękny, trzeba go tylko chcieć kochać...



    Rozumiecie?
    • do wlaścicieli czwrongów i miłośników zwierząt (9) Gość: boberek
    14.05.05, 15:44
    • brak ławek na rynku.... skandal !!! (5) Gość: 123456789 14.05.05, 13:17
    • Sanepid w TG gdzie? (4) Gość: Joanna 14.05.05, 13:08
    • Strzybnica - rosbanka (11) emarx 13.05.05, 19:13
    • Bałagan w Parku Wodnym (4) Gość: klientka 13.05.05, 13:23
    • Światowa wystawa psów w Lublińcu (4) Gość: Madzia z Lublińca 13.05.05,
    12:27
    • Śmieciarze (1) Gość: adolf II 13.05.05, 01:12
    • Mr.Koala - kiedy? (5) chilum 12.05.05, 13:54
    • Karlik wpadl??? (1) Gość: :-))) 12.05.05, 12:52
    • I jak tam forumowiczom poszły matury? (8) loggic 12.05.05, 08:01
    • Ungier-kolejny niewinny "biedny miś" (16) scyzoryk2 11.05.05, 09:29
    • Opony 155/70 R13 kupię (5) jerry_72 11.05.05, 09:08
    • Józef Sienicki - SLD czy Platforma Obywatelska ? (17) lupino1 11.05.05,
    08:49
    • Kawalerka w TG - wynajmę (2) chilum 10.05.05, 19:31
    • III Tarnogórskie Spotkania Jazzowe (3) Gość: Karol 10.05.05, 18:08
    • Wybory jesienią -" dziękujemy ci SLD !" (18) scyzoryk2 10.05.05, 15:39
    • Wasze tarnogórskie dziewczyny są ... (3) Gość: Samotny Obserwator
    09.05.05, 23:17
    • Wyprawa rowerowa 05 - ALPY (5) czajnakluczbork



    CURRICULUM VITAEDANE PERSONALNE
    Imię: Arkadiusz Przemysław
    Nazwisko: Pawłowski
    Stan cywilny: kawaler
    Adres zamieszkania:ul. Niegolewskich 1b m 1542-700 Lubliniec
    Tel. (034)3564638 lub 0603483141
    e-mail: apawlow@go2.pl

    EDUKACJA:

    Od 1998 do  2003   Politechnika Wrocławska filia w Jeleniej Górze,Wydział
    Elektronika i Telekomunikacja, specjalizacja Sieci Telekomunikacyjne.
    Zakończone napisaniem pracy dyplomowej "Dyspersji polaryzacyjnej w
    światłowodach telekomunikacyjnych" i obronienie się na ocene bardzo dobrą

    Od 1993 do 1998   Technikum Elektroniczne w Kaletach o specjalności
    elektronika ogólna

    DOŚWIADCZENIE ZAWODOWE:

    W 1994    praktyka w Zakladach "LENTEX"S.A. w Lublińcu na wydziałach
    mechanicznym i elektrycznym

    W latach 1994-97   praktyka w zakładzie "ELMIR" w Lublińcu przy naprawie
    sprzętu RTV

    Od 1999 do nadal   praca z ludźmi jako pilot-przewodnik spływów kajakowych w
    firmie "WAKACJE" z Sopotu

    Wrzesień 2002   praktyka w Zakladach "LENTEX"S.A.w Lublińcu na centrali
    telefonicznej SIEMENS-a

    Czerwiec 2003 praktyka w firmie "W.B.Projekt" systemy informatyczne przy
    integracji urządzeń telemetrycznych

    UMIEJĘTNOŚCI:

    Obsługa komputera:
    - Środowisko Windows 9x/2000/ME/XP, MS Ofice: Word, Excel, Front Page,
    znajomość lokalnych sieci komputerowych
    - Projektowanie układów elektronicznych przy pomocy Pspice i Elektronick
    Workbench
    - Projektowanie systemów telekomunikacji ruchowej RRL
    - Projektowanie układów mikrofalowych
    - Znajomość technologii Internetu LAN, WAN, ISDN, BISDN NGN, SDH, PDH, PSTN,
    Tracking, GSM/ GPRS, UMTS, technologie światlowodowe
    - Prawo jazdy kat. B

    DOŚWIADCZENIA POZAZAWODOWE:

    Stanowisko prezesa klubu studenckiego o nazwie "Niezależna Inicjatywa
    Studencka"

    Szkolenia przebyte w ramach studiów:

    - Psychologia oddziaływania na ludzi
    - Najnowsza historia Polski
    - Podstawy prawa

    HOBBY: elektronika, informatyka, turystyka górska i wodna, muzyka, praca z
    ludźmi



    http://www.polska-zbrojna.pl/artykul.html?id_artykul=1706

    Hełm leży w sali tradycji 1. pułku specjalnego. Warstwy kevlaru zostały
    rozerwane niewyobrażalną siłą pocisku wystrzelonego z AK-47. Potrzeba
    pewnego wysiłku, żeby w maleńki otwór wepchnąć śrubokręt, który zobrazuje
    tor lotu kuli. To jedna z najcenniejszych pamiątek jednostki z Lublińca.
    Chyba łatwiej trafić szóstkę w totka, niż przeżyć, gdy kula przebiła
    hełm... - Bez przesady! Takie samo szczęście miał żołnierz z Bułgarii, który
    jechał w tym samym patrolu. Z tym że jemu pocisk przebił hełm i utkwił w
    potylicy - mówi plut. S. Operator służy w sekcji specjalnej 1. pspec., więc
    się nie przedstawi. Po tym wydarzeniu koledzy nazywają go "megaszczęściarzem
    Południowy patrol 6 kwietnia 2004 r. zapowiadał się rutynowo. Ludzie z
    Lublińca prowadzili rozpoznanie specjalne. Jak zwykle współdziałali z
    amerykańską 5. Grupą Sił Specjalnych, w konwoju znaleźli się także żołnierze
    z Bułgarii. Około godz. 15.30 dziesięć pojazdów, w tym honkery, hummery i
    dwa kołowe transportery opancerzone, znalazły się na jednej z głównych ulic
    Karbali. Wzdłuż budynki mające po dwa, trzy piętra. Na ostatnich
    kondygnacjach i dachach zaczaili się napastnicy...
    Nagle ziemia się zatrzęsła. - Nie mieliśmy farta! To była dobrze
    przygotowana zasadzka. Ze wszystkich stron zaczęto do nas strzelać: z
    granatników, kałasznikowów, obrzucano nas granatami. Wokół śmigały pociski
    smugowe, świstały kule. Wydawało się, że trwa to w nieskończoność - wspomina
    plut. S. Poczuł dziwne uderzenie w głowę i spływającą krew... - Jedną ręką
    strzelałem, drugą odruchowo dotknąłem krwawiącego ucha. Myślałem jednak
    tylko o jednym: jak najszybciej wyrwać się ze strefy śmierci - opowiada
    żołnierz. Wiedział dobrze, co to jest "strefa śmierci". Nikt nie powinien
    wyjść z niej żywy. Gdy skończy się walka, wyznaczona grupa napastników
    powinna przejść wśród zaatakowanych i "dla pewności" z odległości około
    metra strzelić każdemu w głowę...

    Jak kopnięcie konia
    - Dostałem w bark. To było jak kopnięcie przez konia. Szarpnęło mną do tyłu,
    nastąpił chwilowy paraliż, zdrętwiała mi ręka. Pomyślałem, że mi ją urwało.
    Czułem krew pod kamizelką kuloodporną - kontynuuje. Już w polskiej bazie
    okazało się, że drugi raz czuwała nad nim opatrzność. Kula przeszła przez
    mięśnie: - Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby przebiła nerw, tętnicę
    czy staw barkowy...
    Potem, już na spokojnie, przeanalizowano zapis z gps. Wyszło na to, że
    patrol był ostrzeliwany przez 1,5 km. Wymiana ognia trwała jakieś pięć
    minut. - Na filmie "Helikopter w ogniu" jest taka scena, gdy konwój hummerów
    zostaje zaatakowany w podobnym miejscu. Nie podaję tego przykładu bez
    przyczyny. Chłopak z 5. Grupy był na wojnie w Somalii. Mówił, że to, co z
    nami przeżył w Karbali, było porównywalne do sfilmowanej akcji w Mogadiszu -
    przekonuje podoficer.
    Honker z rannymi Polakami był tak postrzelany, że załoga musiała ewakuować
    się do amerykańskiego hummera. Napastnicy rozszabrowali i spalili porzucony
    samochód. Po jakimś czasie nasi żołnierze zostali wyposażeni w amerykańskie
    granaty fosforowe. W przypadku nagłego opuszczenia pojazdu, mieli go
    zniszczyć.

    Cud za cudem
    Kolejny cud polegał na tym, że nikt nie zginął. Amerykanin i trzech Bułgarów
    zostało rannych. Dostało jeszcze dwóch Polaków z grupy S. Sierż. G. - w
    przedramię, plut. M. - w kolano. Pierwszy jest już w służbie, drugi nadal
    się leczy. Na pewno nie wróci do sekcji specjalnej, ale chciałby nadal
    służyć w Lublińcu.
    Ranni zostali opatrzeni w polskiej bazie Juliet w Karbali. - Wtedy doszły do
    mnie kolejne strzały. Zarówno w Juliet, jak i w sąsiedniej Limie, w której
    znajdował się polski szpital polowy, było je słychać. Żołnierze jednak
    przygotowali się na atak. Z bazy odpowiedziała więc kanonada. Pomyślałem, że
    terroryści zaatakowali nasze obozowisko. Okazało się, że to jeden człowiek z
    kałasznikowem strzelał z budynku naprzeciwko. Potem zadziałała morfina i
    wszystko stało mi się obojętne - mówi plutonowy.
    Po kwadransie amerykański śmigłowiec Black Hawk przewiózł rannych do
    szpitala w Limie. Plutonowy leżał w nim przez tydzień, następnie przeszedł
    rekonwalescencję. W sumie miesiąc nie wyjeżdżał na działania bojowe. - Ale
    nie chciałem wracać do Polski. Przyjechałem z chłopakami z pułku. Chciałem
    doczekać do końca zmiany. Niektórzy mówili: "nie kuś losu, dostałeś już
    ostrzeżenie". Inni pukali się w czoło i dziwili, że nie chcę wracać -
    opowiada operator, dodając, że to była pierwsza poważna zasadzka w czasie
    drugiej zmiany PKW. Wkrótce rozpoczęła się prawdziwa wojna... Ciągle
    zdarzały się ataki na koalicjantów. Już po powrocie do Polski, na
    konferencji psychologów wojskowych, specjaliści wspominali o fatalnej wtedy
    kondycji psychicznej wielu naszych żołnierzy. Codziennie kilkudziesięciu
    ludzi odmawiało wyjazdów na patrole...
    Podoficer nie chce nikogo oceniać, ale nie rozumie ludzi, którzy przylecieli
    do Iraku, spodziewając się, że będzie tam spokojnie jak w jakichś
    zapomnianych kontyngentach...
    O zasadzce poinformowano w lapidarnym komunikacie: - O niektórych
    wydarzeniach w ogóle się nie informuje. Niekiedy też o misji opowiadają
    legendy. Ostatnio usłyszałem o żołnierzu, który chwalił się w swojej
    jednostce, jak to szkolił Irakijczyków. A faktycznie wypisywał kwity w
    sztabie.
    S. jest kawalerem. Z informacją o wypadku zadzwonił do rodziny jakiś
    oficer. - To było fatalne! Matka odebrała telefon i usłyszała, że syn został
    ranny, ale nie do końca wiadomo, w jakim jest stanie! Dzwoniący nic więcej
    nie wiedział! Z igły zrobił widły! A wystarczyło trochę poczekać. O godz. 23
    sam zadzwoniłem, żeby uspokoić najbliższych. Jednak co przez te kilka godzin
    przeżyli, to tylko oni wiedzą... - irytuje się operator.
    Po powrocie do normalnej służby najtrudniejszy był pierwszy wyjazd "na
    robotę". Oczy krążyły dookoła głowy.
    Z czasem się przyzwyczaił. Co więcej, makabryczna przygoda podziałała
    dopingująco.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •