odchudzicsie
Zgodnie z radą podaj jakieś miejsce na popas między Białą a Hajduszo.
Ps.Twój priv nie działa (błąd poczty).
zaczynam od PS - tutejsze forum nie odkręciło jeszcze kurka z privem, ale poczta mejlowa działa...
w kwestii zasadniczej - jeśli nawet godzinkę dłużej pośpicie, to powinniście z spokojem dojechać do "strefy noclegowej" czyli odcinka drogowego między Sibiu a Sebes, gdzie czynnych jest co najmniej kilka pensjonatów i moteli, z ceną przystępną, bierzcie jednak pod uwagę takie kwestie jak:
- w weekendy czasami całe pensjonaty wynajmowane są jako domy weselne, nie zrażajcie się, czasami pozostają wolne pokoje, macie zapewniony program lokalnego "disco-polo", ale nie jest to nudne...
- znaczna część Karpat jest płaskowyżem nawiedzanym latem silną falą opadów burzowych, przeciągajace się deszcze dają efekt powodziowy i przyczyniają się do spowolnienia prędkości podróżnej...
:D :D
25.08.1996
Cracovia Kraków-Stal Stalowa Wola
6 gości ze Stali, lecz nikt się nie ujawnił - wstyd!
Edi - "Polish Hool's" nr 0
JKS Jarosław-Karpaty Krosno
Orzeł Wierzbica-Stal Poniatowa
Tarnovia Tarnów-Wisłoka Dębica
Tego samego dnia kiedy my graliśmy (pół godziny po nas?) grało Podkarpacie Pustynia (dosłownie- bo lks wrócił do macierzy i przenieśli ich "Klub" czy raczej "związek" [lzs} znów do Pustyni). Tak wiec grali w Tarnowie jednak na Błękitnych. Oczywiście LKSy nie pojechały tym pociągiem co my , tylko następnym. Tym samym wiedzieli ze spóxnią sie na mecz z tego powodu :D Nas na PKP zjawia się ok. ...20u, z tym że jedzie tylko 16u. (tak mało ze względu na represje po wyrokach z Kańczugi, a był to pierwszy wyjazd po w/w znamiennym wyjeździe). Wsiadamy do osobówki i jedziemy do Tarnowa. Kanar był nawet spoko i nie robił jakiś problemów. W Tarnowie przejęły nas psy i zaprowadziły na stadion, Tarnovii leżący tuż obok (koło torów). Nie mieliśmy flag, tylko szale. Psy siedziały w autach nieco dalej za nasypem, tak więc w razie czego nie moglibyśmy na nich liczyć. Tuż przed meczem podchodzi pod naszą klatkę ok. 60u od nich, po czym tylko się gapią i nic Bez trudu mogli przeskoczyć maleńką siatką, poza tym nawet gdyby psy interweniowały, to minęłoby trochę czasu zanim by tu się dowlekli! My jedynie pochowaliśmy szale wiedząc, że zaraz będziemy się z nimi pewno lać. Jednak nic z tych rzeczy, co nas bardzo zdziwiło bo mieli wymarzona okazję! W przerwie meczu leżymy sobie na trawie i rozmawiamy o przyśpiewkach „disco-polo”- które akurat serwowała nam Tarnovia. Śmiejemy z nich we własnym gronie- jednak jak się okazało, obok „gumowe ucho” miał jeden z tarnowskich gliniarzy. Zbulwersował się gdy podsłuchał- że śmiejemy z Tarnovii oraz tego że słuchają disco-polo! Ostrym tonem powiedział do nas, że "zaraz może nas uspokoić"! Tak dla przypomnienia- to Tarnów zawsze był ostoją tej „muzyki” :wink: ! Na meczu prowadzimy ekstra doping (fanfara, trąbka). Wisłoka oczywiście wygrywa. Pod koniec I połowy jedzie pociąg, w którym parę osób wymachuje szalami biało - niebieskimi. Wiedzieliśmy że to LKSy, które dla swojego bezpieczeństwa pojechały następnym pociągiem . My wracamy bez przygód z piłkarzami.
Gotyk
Widzew Łódź-Ruch Chorzów
powoli zaczynam rozstrzygać dylemat - jaką trasę dojazdową wybrać...
a jest w czym wybierać...
pierwszym motywem jest - jechać nową trasą, a kolejne to...
jadąc znaną trasą - wreszcie poznać obiekty i punkty krajobrazowe do tej pory odkładane "na zaś"...
spowolnić czas jazdy - już nie spieszę się na zamówioną kwaterę...
ale też dopasować czas przejazdu do dni, w których jedzie się najlepiej, znamy, że przez Rumunię najszybciej jedzie się w soboty - ruch TIRów jest minimalizowany...
lecz w soboty i w niedziele spotyka się często pewne trudności z zakwaterowaniem na trasie, przy czym nie jest to bardzo kłopotliwe, ot, trzeba wziąć po uwagę, że w soboty odbywają się w motelo-restauracjach imprezy weselne, więc jest tam o miejscówki raczej trudno, a jeśli już jakąś dostaniemy, to można liczyć na fajną i darmową produkcję lokalnej odmiany muzyczki w rytmie odpowiadającym naszemu disco-polo i to w czasie, gdy chcielibyśmy raczej zasnąć... metodą zapobiegawczą jest zatem znalezienie noclegowni z zwiększonym wyprzedzeniem czasowym...
jak się to ma do metody rezerwowania wcześniej noclegów stosowanej na przykład do PAPa ? ano większość krajanów planuje maksymalną ilość kilometrów do zaliczenia na danym etapie, ta słynna większość ogranicza się do jednego noclegu, spędza w autku ca 15 godzin po czym zalicza nocleg w słynnym już moteliku Comfort między Sebes a Sibiu, potem już tylko jednym skokiem dojeżdża przed północą do swojego wykupionego miejsca hotelowego...
prosta analiza planowania trasy przez PAPa wykazuje, że dobiera on relatywnie małe przebiegi dzienne, każdego dnia ma w programie co najmniej jeden a nieraz i trzy obiekty do zwiedzenia, a na to potrzeba czasu... nie liczyłem średniej dobowej przejeżdżanej danego dnia przez PAPa ale tak na wyczucie mogę wyszacować, że nie jest ona większa niż 400 km... tylko niektóre odcinki są u Niego dłuższe, ale są to trasy, gdzie na prawdę niewiele jest atrakcyjnego do zobaczenia, lub są to odcinki w drodze powrotnej, gdy impreza urlopowa się kończy...
przyrównuję się ( wewnętrznie ) nieraz do PAPa w kwestii projektowania trasy, różnica zasadnicza - wiadomo - u Niego są pasażerowie, którzy wysiedli już z mojego autka i domku i poszli na własne...
równoważnikiem zasadniczym jest z mojego punktu widzenia zmniejszona już z uwagi na co nieco podeszły wiek nie najwyższej klasy sprawność, cóż, nie mogę się równać z kondycją młodzieniaszków, czas czyni swoje...
dlatego ja rozumiem PAPa, że chce mieć komfort psychiczny i przyjechać na nocleg czekający już na niego - nie musi się martwić o spanko dla swojej czeladki...
ale też ja nie mogę sobie zaprojektować i zamówić ( płatnych ) rezerwacji na trasie w sytuacji, gdy nieraz nawet na 2 dni przed wyjazdem nie jestem pewien, czy nie zostanie odwołany zawnioskowany urlop... praca jest pracą, można się uprzeć i pojechać na zawnioskowany urlop w swoim terminie, lecz powrót może się okazać powrotem na stypendium w Urzędzie Pracy...
kolejnym segmentem decydującym o wyborze trasy jest pogoda...
no bo skoro chcę tam coś zobaczyć, to nie mogę tego czynić w strugach deszczu... dlatego częstokroć tuż przed startem sprawdzam pogodę na prognostyku typu Weather - patrząc jaka ona będzie w zaprojektowanym czasie przejazdu na danej trasie...
wbrew pozorom, Karpaty rumuńskie są płaskowyżem, więc i w lipcu i w sierpniu jak dotrą tam fale wilgotnego powietrza, to spodziewać się można znaczej dokuczliwości opadów...
nieraz oglądałem w telewizji, już następnego dnia po przejechanej trasie jak w miejscowościach przez które tranzytowałem pokazują zalane drogi, ulice z pułapkami pod wiaduktami...
choć też zdarzało mi się jechać trasą, gdzie intesnsywna burza lub ulewa przeszła tuż, tuż ... na drodze powalone drzewa, konary, które częstokroć zapobiegliwa ludność bardzo szybko sprzątała jako dodatkowy przydział darmowego paliwa na chłodne dni...
dla uspokojenia dodam, że w ostatnich kilku latach rumuńskie służby drogowe z całą świadomoscią i perfidią wytrzebiły znaczne połacie zasieków z drzew typu topola rosnące od wieków przy głównych trasach ....
a na koniec dopasuwuję dojazd na wybrzeże w taki sposób, by nie odbywał się w dniu, w którym następuje zmiana turnusów wykonywana przez Bułgarów...
choć w ostatnich 2 latach zmniejszył się brak miejsc noclegowych z bardzo prostych względów... wybudowano tam bardzo dużo pensjonatów, moteli, apartamentowców, że problemy z zakwaterowaniem mają jedynie Ci, którzy upierają się mieszkać akurat w samym centrum kurortu lub tuż przy samej plaży...
ilość inwestycji nad Morzem Czarnym które obserwowałem w zeszłym roku - zupełnie przypadkowo - ale i samorzutnie - bo aż rzuca się w oczy - wskazuje, że nawet w sezonie można będzie jechać w ciemno....
byłeby do miejsca zakwaterowania dotrzeć przed zmrokiem...
ta ostatnio wymieniona zasad - jest więcej niż żelażną...
ciąg dalszy dywagacji planistycznych - już wkrótce...