odchudzicsie
Użytkownik CIAho napisał:
Jeśli chodzi o karpia, to najlepszy jest smażony.
Jeśli chodzi o karpia na najlepszy jest ten którego nie ma i nie będzie.
Biedne karpie.....
Natomiast każdy je takiego, jakiego lubi. ;)P
No i dlatego ja nie jem żadnego :)
Smierdzi mi mułem, bleee
Użytkownik "Darek S." <darek_s@_WYTNIJ_TO_op.plnapisał
Karpia, pod żadną postacią nie lubię.
Wczoraj po paru latach sprobowalem w koncu karpia. Ta ryba faktycznie
smierdzi zgniłym mułem! ble...
Protz
"Protz" <n@mam.plnapisał w wiadomości
gdzies mi imputujesz ze 'oszczedzam na jedzeniu'
Jeśli wyjaśniasz, że gdzieś tam warto kupować to i tamto,
bo jest taniej, to znaczy, że szukasz tańszego. Proste.
Ty zrozumiałeś, że oszczędasz na jakości żarcia,
a ja Tobie pisałem o szukaniu oszczędności na cenach
Twoich zakupów. Nie zrozumiałeś mnie. Trudno.
tutaj tez nie widze związku.
Też trudno. :)
a ta panga - nie dziwie sie, przeciez karp smierdzi syfem.
Jakiego Ty tego karpia jadłeś, że Ci tak śmierdział? Może był
z Wisły, może źle oprawiony, źle przyrządzony? :)
Jadłem lina śmierdzącego mułem, ale był źle przygotowany.
Karpia sobie nie przypominam. :)
Wesołych Świąt
Ciaho<[]:o)
Protz naskrobał(a):
Użytkownik "wera" <werk@nospam.gazeta.plnapisał
| to moja ulubiona potrawa wigilijna- jakby kto nie wiedział.
karp smierdzi mułem, jakby nie byl zrobiony i tak mieso jest tym smrodem
przesiakniete.
od razu uprzedzajac, ja wiem ze wasze mamy babcie i tak dalej robia super
karpia, plukaja godzinami w wodzie z cytryna (?) czy innymi rzeczami.
Ale jesli po tych zabiegach myslicie ze nie czujecie mułu to macie cos z
kubkami smakowymi.
Tak Protzu, masz coś nie tak z kubkami smakowymi..:-PP
dobrze zrobiony karp nie wali mułem.
po drugie, skad wiesz, jaki jest smak mułu?
a propos wczesniejszej rozmowy o karpiu o smaku mułu.
Mama go jakos plucze, cos tam cytryny daje, w lodowce trzyma i tym podobne,
coby nie smierdział mułem.
w tym roku sama stwierdzila, ze bardzo dobry i mulem nie smierdzi, wiec sama
sie przyznala, ze czasem pewnie smierdzial.
wiec ciacho i inni: widocznie to moze faktycznie zalezy od hodowli, od
samej jakosci ryby a nie przyrzadzenia.
No i co z tego ze nie smierdzial, jak go do geby wsadzilem to i tak niedobre
było. A wszyscy inni sie zachwycali.
Wole sledzika.
Do zobaczenia.
Protz
p.s.
dostalem Hennessy 'fine de cognac'. to jakis ostry lans? lepsze od zwyklego
'very special'? na stronie ich nie widze tego gatunku a sam sie nie znam.
Nie wiem czy Kibek ma mi zazdroscic czy nie...
p.s. 2
widze ze ciekawie na alcie, ale nie bede mial na razie czasu sie wczytac czy
cos dopisac :(
Zygmunt M. Zarzecki <zygm@malpa.zarzecki.kom.wytnij.malpe.zmien.kom.na.comwrote:
| Nie nawidze ryb! Oczywiscie mowie o ich jedzeniu. Smierdza i maja osci. A
| sledzie to juz wogole, cos ochydnego! Brrrrrrrrrrrrrrrrrr!!
jadłeś sandacza w sosie cytrynowym?
nie?
to się zamknij!
zyga, karp tfu! sandacz, okoń, tuńczyk mniam!
Bo karpia to trzeba umieć kupić tak by smakował rybą a nie mułem.
Grzesiek
Nie bądźcie hipokrytami i tak zeżrecie te ryby,
czyli i tak skazaliście je na śmierć dla własnej przyjemności
podniebiennej, zachowujecie się jak władcy co to dają skazanemu do
wyboru rodzaj śmierci (i jaki by nie był delikwent i tak nie
przeżyje).
Może lepiej odpuśćcie sobie jedzenie karpi to problem ich mordowania
w taki czy inny sposób sam zniknie (z resztą jak można jeść rybę co
śmierdzi mułem, błe).
A poza tym przemyślcie swoje całe zachowanie, często litujecie się
nad kwiatkiem, zwierzątkiem, rybką a dla innych ludzi jesteście
gorsi niż dzikie bestie.
HIPOKRYZJA PIERWSZEJ WODY !!!!
> Cóż zlituje sie i w tym roku kupie imitacje :DD
Imitację widziałam. Rybka z tworzywa przybita na deseczce, po naciśnięciu
guzika wygina się, trzepie ogonem i śpiewa - bodajże "Łi łiszju, Emeryk,
rismes" - powalające!!!
> Serio to nie jadam Karpii na święta - chyba nawet w życiu karpia nie jadłem
Ja jadam wyłącznie na Święta, przymuszona groźbą Mamy - że chociaż kawałek, ale
muszę. Ale nie lubię, bo śmierdzi mułem ;P
> Ryb tez nie lubisz?
> Dla mnie wiekszosc owocow morza, to jak ryby po prostu w smaku i
konsystencji.
> Mysle, ze to ksztalt, wyglad owocow morza budzi w ludziach tyle
niecheci, bo an
> i
> to fuj, ani nie ma sie czym zachwycac - ot jak ryba.
Niekoniecznie, ba, powiedziałabym nawet - bzdura. Ryby bardzo lubię,
oprócz tych, które śmierdzą mułem. A co do owoców morza... Uwielbiam
wąsacze;) - tak na krewetki mówią pewne znane mi osoby, które mierzi
sam ich wygląd. Uwielbiałam też mule, dopóki się nimi nie strułam,
czego żałuję, bo pamiętam, jaką frajdę sprawiało mi ich jedzenie, po
prostu szalenie mi smakowały. A z drugiej strony - nienawidzę
ostryg. Miałam okazję je spróbować w miejscu, gdzie były świeże,
wyłowione prosto z morza, i znienawidziłam. Podobnie nie podeszły mi
kalmary w jakimś środziemnomorskim kraju - fuj. Smażone w głębokim
tłuszczu w panierce może by mi smakowały - nie czuć byłoby smaku.
Reasumując - nie ma co wrzucać do jednego worka wszystkich ryb i
owoców morza. Można przecież uwielbiać wołowinę, a nie cierpieć
świni. Lubić łososia, nie lubić karpia czy dorsza. Kurczę, wszystko
w porządku z twoimi kubkami smakowymi, że nie widzisz
takich 'subtelnych' różnic?