odchudzicsie
Nie przejmujcie się brakiem Lyncha w zapowiedziach. Na liście były również rzeczy z Nowej Prozy i ktoś wyciął o jedną książkę za dużo. Drugi Locke Lamora ukaże się 18 kwietnia.
Jeśli zaś chodzi o nowych autorów...
K.J. Bishop Akwaforta Poniżej fragment recenzji Jacka Dukaja z Czasu Fantastyki
Przyznaję, proza K. J. Bishop mnie zauroczyła. Można się dopatrzyć w powieści pewnych wad konstrukcyjnych, nie dosyć wyważonego gospodarowania wątkami i postaciami. Raule, zrazu główna bohaterka, rozmywa się do figury trzecioplanowej. Pojawiają się nawiązania do rozmaitych tradycji literackich (pułkownik Bright sprzedający broń tubylcom toczącym plemienną wojnę w sercu dżungli wygląda na żywcem wyjętego z Josepha Conrada czy Grahama Greena), sprawiając wrażenie, że autorka nie tyle pozostawiła wolność odczytania ich sensu czytelnikowi, co sama nie miała serca wyciąć malowniczy nadmiar.
Ale “The Etched City” zwyciężyło mnie stylem, klimatem i nienachalną, nieefekciarską pomysłowością, bardziej jednak niż w scenografii, przejawiającą się w zapętleniach fabularnych, układankach symboli, filozoficznych rebusach. Myślę sobie, że gdyby Julio Cortazar wychował się na urban fantasy, zaczynałby pewnie od czegoś podobnego. Mam tylko nadzieję, że K. J. Bishop osiągnęła ten efekt nie przez ślepe naśladownictwo, ale wędrując samodzielnie własną ścieżką. Co najłatwiej poznamy po drugiej jej powieści: czy będzie kopią “The Etched City” (kopią kopii, tj. odbitką z cudzego sztychu), czy czymś innym – jeszcze bardziej dziwnym.
Daniel Abraham Shadow of the Summer
Solidna fantasy. Nie tak błyskotliwa jak Kłamstwa Locke'a Lamory (choć miłośnikom Martina, Kay'a czy Eriksona może spodobać się bardziej). Poziom zbliżony do Hobb czy Kearney'a. Wkrótce na naszej stronie napisze więcej na jej temat.
Alan Campbell Scar Night
Mam słabość do takich rzeczy. Ktoś napisał o niej "Wheel of Time meets New Crobuzon" i niewiele się pomylił, ponieważ Campbell stworzył bardzo fajne czytadło w sztafażu nie mniej oryginalnym niż Dworzec Perdido czy Blizna. Mamy tu ogromne miasto zawieszone nad otchłanią, na dnie której czai sie pradawny bóg zbierający ciała i duże, aby jeszcze raz zaatakować niebo. Są anioły i demony (jeden z głównych bohaterów jest aniołem, jednym z ostatnich), nieumarli, szaleńcy, klimaty rodem z horroru lub Imajicy Barkera... Jednym słowem bardzo dobra dark fantasy lub new weird, jak kto woli. Wkrótce więcej szczegółów.
Mike Carey Mój własny diabeł
Felix Castor to prywatny egzorcysta; jego podwórkiem jest Londyn. Praca pogromcy duchów ma swoje zalety – płacą dobrze, człowiek nigdy się nie nudzi – ale istnieje też ryzyko: wcześniej czy później jakiś duch okazuje się silniejszy od ciebie. Próbując wycofać się z zawodu, Castor przyjmuje pozornie łatwe zlecenie pozbycia się ducha, nawiedzającego jedno z londyńskich muzeów – w końcu musi z czegoś żyć. Lecz teoretycznie proste egzorcyzmy wkrótce zmieniają się w rozgrywki pod tytułem „Kto Pierwszy Załatwi Castora”, w których o główną nagrodę walczą duchy i demony. Nic nie szkodzi: Castor umie sobie radzić z umarłymi. To żywi go wkurzają…
Carey jest scenarzystą takich serii komiksowych lak Lucifer i Hellblazer (na podstawie, którego powstał film Constantine). Książki o Castorze to jednak inna liga, coś pomiędzy Kingiem, Gaimanem i Chandlerem; zdecydowanie lepsze od filmu.