odchudzicsie
Odcinek 11
Karina siedziała na przeciwko Vicktora i wpatrywałą się w układ jego warg, kiedy mówił.
- Dlaczego wybrałeś właśnie nasz szpital? - spytała.
- Nie wiem, to był przypadek. Wasz szpital poszukiwał kogoś na staż, a ja znalazłem się we właściwym miejscu i czasie.
- To dobrze, że tu trafiłeś.
- Dobrze? - spytał Vicktor wpatrując się w Karinę.
- dobrze dla kogo? - dodał.
- Może..dla mnie. - odparła szeptem.
Karina poczuła, że ich wargi się do siebie zbliżają. I nie wiedzieć kiedy połączyły się w pocałunku. Był delikatny i długi.
Kiedy w końcu popatrzyli na siebie, w ich oczach odbijało się zaszokowanie całą tą sytuacją.
- Przepraszam...- wyszeptał Vicktor.
- Nie powinienem był. - dodał.
- Ale..przecież..chyba oboje coś czujemy...- zaczęła Karina.
Vicktor położył jej palce na ustach i wyszeptał:
- Nie..jeszcze nie..
Po tych słowach wziął ją w ramiona i pocałował ponownie.
****************************
- No no! - rzucił Pablo widząc Andreę.
- Coś nie tak szefie?
- Wszystko dobrze. Jestem pozytywnie zaskoczony.
- Wow, to coś nowego.
- Tylko powiedz mi jedną rzecz.
- Jaką?
- Dlaczego wciąz, pomimo, że powtarzałem to chyba już 1000 razy, nosisz te czerwone trampki!!! - podniósł głos Pablo.
Andrea spojrzała w dół, wzięła łyk kawy, po czym rzuciła:
- Bo je lubię, szefie.
Po tych słowach odeszła od Pabla zostawiając go bez słowa.
- Cruz! Czy ja mówię po chińsku?
- Nie, mówisz w zrozumiałym dla mnie jezyku. Pomijając twój dziwny wytrzeszcz oczu, kiedy coś mówisz i się denerwujesz. No i nie móiąc o tej dziwnej gestykulacji. Ale ogólnie, wiem o co ci chodzi. Tyle tylko, że w regulaminie jest napisane, że obuwie ma być z dobrą nieśliska podeszwą.
Po tych słowach uniosła noge podnosząc podeszwę i wskazując na nią palcem rzuciła:
- I ja taką mamą. Tak więc, zakończmy temat butów raz na zawsze.
Pablo patrzył na Andreę z rosnącym zdziwieniem, a kiedy skończyła mówić rzucił tylko:
- Cruz, grabisz sobie.
- Alez skąd. Ja tylko lubię swoje buty. - po tych słowach poszłą przed siebie.
********************
- Pocałował mnie! - wydusiła z siebie Karina wchodząc do gabinetu, gdzie siedział Raul.
- Kto?! Pacjent? - zdziwił się Raul.
- Ależ skąd! Vicktor! Pocałował mnie i to dwa razy! - powiedziała jeszcze nieprzytomna z radości.
- Wow!
- I tylko tyle? Wow? -powiedziała zawiedziona.
- Czy istnieje na tym świecie taki, który by cię nie pocałował? Wątpię. - usprawiedliwił się Raul.
- Nikt mnie jeszcze tak nie całował....- wyszeptała Karina.
- Jeszcze nie wiesz jak ja całuje. - rzucił Raul ruszając śmiesznie brwiami.
- Oj przestań sobie żartować! - rzuciła Karina i wyszła z gabinetu.
************************************
Andrea szła powoli.
- Może powinnam ją odwiedzić. Tak spontanicznie. Bez zaplanowania tego wcześniej. - pomyślała i skierowała się w stronę ośrodka.
Nagle przed wejściem do budynku spotkała Saula.
- Saul? - zdziwiła się.
- Oo..Andrea..- odparł Saul wyraźnie zmieszany.
- Co tu robisz? - spytała andrea zdzwiona jego tajemniczym zachowaniem.
- Ja...- już miał wyjaśniać, kiedy jedna z pielęgniarek krzyknęła:
- Pani Andreo! Dobrze, że pani jest!
- Co się stało? - zaniepokoiła się Andrea.
- Nie wiem, jak mam to pani powiedzieć...pani mama...
Andrea złapała ją za ramiona:
- Co z moja mamą?!
- Pani mama...
- Niech pani mówi! - ponaglił ją Saul.
- Pani mama ... zniknęła!
- Co takiego?!! - wykrzyknęła Andrea wyraźnie poruszona.
Czekam prawdy nie chcąc znać
Nazbyt dziwny jest jej smak, cały czas
Czego pragniesz, czego chcesz?
Już wiem... uciec przede mną
W myślach chorych tonę wciąż
Podświadomie słyszę też Twój głos
Ale Ty nie mówisz nic
Jak głaz milczysz przede mną
K.Kowalska " Bezpowrotnie"