odchudzicsie
Aresiku znowu jest "13" wydaje mi się że w miesiącu wszytskie daty kojarzą mi się z Tobą. ale nie bez przyczyny to przecież 13 października ubiegłego roku dowiedzieliśmy się o Twojej strasznej chorobie, 13 tygodni trwała walką o Ciebie, no i w przyszłym tygodniu minie 13 tygodni odkąd Cię z nami nie ma.... ile to już czasu minęło, teraz jest już tak pieknie na dworze jak byłeś chory to wydawało się że ciągle była noc... nadal brakuje twojego szczekania, codziennie jak wracam z pracy patrzę na miejsce w którym w lecie siedzieliśmy i czekaliśmy aż wróci z pracy moja siostra twoja druga pańcia, tyle się zmieniło tyle dróg jest nieprzebytych... wracam do domu pukam w okno i czekam serce na chwilkę zamiera w oczekiwaniu na upragniony znajomy i tak kochany głos, głos który zawsze nawet po najgorszym dniu wlewał otuchę w serce. Śniło mi się dwa razy że mieliśmy innego pieska i czułam straszne wyrzuty sumienia bo nie potrafiłam go pokochać tak jak Ciebie... po prostu nie potrafię ciąglę myślę że jeszcze było coś do zrobienia, przecież tyle piesków tak długo nie poddaje się i walczy, czy mogliśmy pojechać do innego lekarza??? zastosować inne metody??? na biurku leży cała masa naszych wspólnych zdjęć, na oknie stoi kalendarz na którym czas zatrzymał się na 20 grudnia.... to wtedy właśnie umarła ogromna część mnie, wszystko stało się obojętne... czekam już tylko na spotkanie z Tobą....... tymczasem dobranoc mój złocisty skarbie
Smutna prawda jest taka, że jeśli nikt się nie zlituje, to za jakis czas niestety będzie można przeczytać, że piesek nie doczekała domku i umarł bez swojego człowieka :-(
Kochani - niech każdy, kto zajrzy tu choć na chwilkę i przez przypadek popyta wszystkich możliwych znajomych, czy nie znają kogos dobrego, kto zechciałby przygarnąć niekłopotliwego, kochanego staruszka i czasem go przytulić, pogłaskać, nakarmić... On byłby taki szczęśliwy mogąc grzać stare kostki w swoim domku u boku swojego człwoieka...
masz rację !! A piesek ten piesek nie wymaga wiele.
Dot.: Starsi mężczyźni i młodsze kobiety - 10 lat i więcej? :) cz.2
Aivilo- podziwiam odwage:) Skoro tak czujesz to bardzo dobrze robić. Ja mimo, że pewnie nie zalicze tej sesji przez to wszystko co działo się przez cały rok, muszę się zmobilizować i dać wszystko z siebie we wrześniu. A za Ciebie i Twój wymarzony mam nadzieję kierunek trzymam kciuki.
Małgosia- często jest tak że narzekamy narzekamy a jednak jakoś wszystko zaliczamy. Może nie będzie tak źle??
Morire- Eh kobieto przy Tobie to nawet umarły by się rozruszał.:d Więc do dzieła.
Maguś- ja tak samo jak Morire jestem pod wrażeniem tarty:D Normalnie cuuuuudo.
Serpentine - Wszystko będzie ok, dobrze że dajesz mu czas na to wszystko. Wyluzuj teraz, zrób coś dla siebie byle tylko o tym nie myśleć co będzie, bo na to wpływu nie masz. Wyjdź na jakieś spotkania ze znajomymi, imprezę, rób wszystko tylko nie miej ani chwili na myślenie co będzie gdyby. To najlepszy lek na takie trwanie w niepewności. I trzymaj się kochana:*
Morenica- rozważ plusy i minusy po prostu. Eh.... fajnie by było mieć którąś z was w Wawie, nawet raz na jakiś czas.....:rolleyes:
Dobra ja uciekam na egzamin i potem do domku o 18 wyjeżdżam także może mnie nie być przez jakiś czas, ale mam nadzieję dobić się do kompa jak najszybciej.
Przed chwilą wróciłam od Łatka. Byłam z nim na krótkim spacerku wokół kliniki. Ciągnął! mnie na smyczy i naszczekał na hydraulika:loveu: . Słodziak kochany! Jak zobaczył innego faceta z siatką pełną jedzenia, to szarpnął, żeby za nim iśc. Gdy facet się odwrócił, zawarczał na niego i cofnął się (boi się mężczyzn????:cool1: ).
Przyjechał po mnie znajomy z Ursynowa - wielki wielbiciel psów. 2 lata temu umarła mu na raka sunia. Już od dawna urabiam go, żeby wziął psa, ale nie chce się zgodzić jego żona. Jak zobaczył Łatka, prawie się popłakał. Obiecał, że pogada z żoną. Nie ukrywam, że wiążę z nim nadzieje. To byłby dobry dom (Ursynów, blok, mieszkanie na parterze z ogródkiem). Ale - szczerze mówiąc - wątpię, że żona się zgodzi. W każdym razie wywiesiłam na Ursynowie (okolice Galerii Ursynów, kliniki) sporo ogłoszeń. Kilka dałam BognieW, która przyniosła Łatkowi kleik z kurczaczka :lol: (niestety, Łatuś nie chciał) , a kilka znajomemu. Kolejnych kilka innej znajomej, która zgodziła się DAĆ ŁATKOWI TYMCZAS DO KOŃCA STYCZNIA. Zastanawaim się, czy lepiejm umieśćić psa w hotelu z kliniką, która w razie czego pomoże mu zdrowotnie, czy też w domu tymczasowym (Kabaty, kilka bloków obok mnie; jamniczka plus kot) :roll: .
W pokoiku Łatusia nie było wymiocin. Była za to częściowo nadjedzona karma Intestinal (nie chcial, kiedy podtykałam mu pod nos miskę). Nie był podłącozny do kroplówki. Do góry zaniosłam go po schodach, ale schodził po nich o własnych siłach!!!!:multi: Jest TRAGICZNIE chudy!
WPŁACIŁAM NA LECZENIE ŁATKA 300 ZŁOTYCH (w tym 50 awansem od Eloise, która obiecała wpłatę i 100 złotych - też awansem - z ubranek, które sprzedałam Dropce). Doliczając dzisiaj wpłacone przeze mnie 100 złotych na INTESTINAL (osiem pozostałych puszek już odłożonych dla Łatka) daje to kwotę, która na razie (tydizeń?) wystarczy.
Lekarka powiedziała, że do 2 stycnzia odpowiada za Łatka dr Persona, bo dr Cygańskiej nie ma do 2 stycznia. Lekarka dyżurująca ponoć przyjmowała Łatka i jego przetrwanie określiła mianem CUDU. Anioł, kochany!!!!! Oby jadł i znalazł wspaniały domek! (wyję jak bóbr.....:placz: )
Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych Tadeusz Ross wcielał się w postać pana Zulu Gula zwykł mawiać, że Polska to jest bardzo dziwna kraj. I trzeba przyznać, że te sześć słów doskonale charakteryzowało ówczesną Polskę. Niestety w roku 2010 jest ono nadal aktualne.
Nie trudno się domyślić, że nie odnoszę się tutaj do tekstu, który pojawia się w internecie jako Polska - artykuł we francuskiej gazecie. Chodzi oczywiście o żałobny teatrzyk, który od kilku dni mamy okazję obserwować. W sobotę 10 kwietnia roku 2010 w godzinach porannych rozbił się rządowy samolot, na którego pokładzie znajdowali się wysokiej rangi urzędnicy, wśród nich Prezydent wraz z małżonką, dowódcy o wysokich stopniach, duchowni. Nikt nie przeżył. Zwykle w takiej sytuacji zastanawiam się nad nieprzewidywalnością losu. Smucić się z tego faktu czy cieszyć? Ani jedno, ani drugie - po prostu odpuszczam, jednak nie na tyle, by odmówić sobie przyjemności umieszczenia pierwszego wpisu na moim pierwszym blogu.
Rozbili się. Nie żyją. Co dalej? A no zaczęły się dyskusje, o tym jak kto zaistniałe wydarzenie postrzega. Wybuchła wrzawa, pojawiły się skrajnie różne opinie. Były wypowiedzi, że o zmarłych powinno się mówić wyłącznie dobrze. Dlaczego? Czy hołdując tej zasadzie mamy dziś dobrze wyrażać się np. o Josefie Mengele? Inni głoszą, że powinno się okazać Im szacunek, ponieważ byli ludźmi. W dawnych czasach, co jest jeszcze praktykowane m.in. w Japonii, na szacunek trzeba zasłużyć. Jeszcze inni mówią, że należy się cieszyć, a nawet świętować, bo zmarli zdrajcy Państwa Polskiego. Oczywiście, są i tacy, którzy głoszą peany na cześć umarłych, bo obecna sytuacja ich do tego nakłoniła. Z którą grupą się zgodzić? Żadna mnie nie przekonuje.
Natomiast niezmiernie przeszkadza mi ten teatrzyk żałobny. To, co mieliśmy okazję zobaczyć w ostatni weekend i czego skrawki oglądamy do dziś, to nie przymierzając eklerek po bitej śmietanie, czekoladzie i landrynkach. Słowem - przesłodzenie. Otóż "polskie" media, które jeszcze jakieś dwa tygodnie temu pluły na polityków, skarżąc się na niski poziom polskiej polityki, na jej drugie dno jak u Leca, nawet trzecie dno, a na pewno bagno niezmierzone, nagle 10 kwietnia 2010 wykonały zwrot o 180 stopni. Dla widza, który posiada odrobinę spostrzegawczości wyglądać to musi na fest propagandę. Zniknął jadowity ton, którym wypowiadane były słowa prawica, PiS, bracia Kaczyńscy, Lech Kaczyński, wyrósł niczym buddyjski lotos ton ciepły i serdeczny. Dziennikarze, którzy jeszcze nie dawno krytykowali Prezydenta i jego środowisko na całej linii, dziś mówią Kochany Panie Prezydencie itd. Że publiczna tak słodzi mógłbym zrozumieć - wszak to telewizja rządowa, ale, że słodzi tak również TVN dziwi mnie niezmiernie, węszę w tym najzwyklejszą chęć przyciągnięcia telewidza. Słyszałem nawet, że do przepraszania byłego Prezydenta wzięli się Jakub Wojewódzki wraz z Szymonem Majewskim. Jeśli to prawda, to wypada stwierdzić: Panowie, trochę godności.
Padło nawet stwierdzenie, że zginał kwiat polskiej inteligencji. I jest to według mnie kolejna manipulacja. Jaka elita - naukowcy, lekarze, businessmani? Nie, politycy. Polityk to w Polsce ciągle zawód - wielu ludzi, którzy zaczynają robić karierę w polityce, nie kończy nawet studiów, bo partia ważniejsza. Nie twierdzę oczywiście, że jak ktoś nie ma studiów to nic sobą nie reprezentuje, ale w tym przypadku hasło kwiat polskiej inteligencji padło w związku z Ich działalnością polityczną. Nie kupuję tego, czyli dziękuję, ale postoję.
Ale Lud to kupuje niczym ciepłe bagietki od lokalnego piekarza. Chadecy łączą się z socjalistami, socjaliści z komunistami, lewica z prawicą. Media wyświetliły kilka zdjęć z nastrojową muzyką i nagle Lud zaczął płakać niczym bóbr (choć ponoć w rzeczywistości inaczej to wyglądało). Na naszych oczach, w kilka minut ludzie się pogodzili, zapomnieli SB, UPA i lustrację. Na naszych oczach zrodziła się Nowa Polska.
Bzdura to oczywiście, media serwują propagandę, Lud kupuje, płacze, a za miesiąc zapomni, za co trudno go winić. Niektórzy pytają co się zmieni. A co się ma zmienić? Nic się nie zmieni, w nas, w mediach, w polityce.
Dodatek:
Dziś rano (czyli 6 dni po umieszczeniu wpisu na blogu) wszedłem na popularne portale internetowe - tematyka wraca do normy. I co, zmieniło się coś?