odchudzicsie
Moja pierwsza ocena tutaj. Przeczytałam i jestem zaczarowana, uważam, że się należy parę dobrych słów obu dziewczynom. Także do rzeczy.
Pomysł
A - 1,7
B - 1,3
Oba mi się podobały, pierwszy jest cudowny i magiczny. I ta herbata, te proste gesty, coś w moich klimatach. Drugi jest bardziej gorzki, życiowy i angstowy. Drugi to prawdziwa antybaśń, choć chyba związki kazirodcze to już standard w antybaśniach? Albo to moje wrażenie...
Styl
A - 1,1
B - 0,9
Oba style pasujące do opowiadań. Pierwszy niespieczny, magiczny, obrazowy, taki bliski memu sercu. Drugi smutny i gorzki. Ale tp drugiego nie pasowałby inny...
Realizacja tematu
A - 0,3
B - 0,7
A mimo wszystko był mniej angstowy niż B.
Ogólne wrażenie
A - 2,2
B - 1,8
I tu mam dylemat, dziewczyny, bo oba teksty zrobiły na mnie duże wrażenie. Pierwszy za tę magię, którą czułam w każdym zdaniu, w opisach, w zachowaniu bohaterów i w tym prostym parzeniu herbaty. Prostym, a jakże wymownym...
Drugi tekst natomiast ma plusa za swoją gorycz i antybaśniowość, za to, że to, co kiedyś było piękne, teraz zostało zniszczone. I za Kornelię, która sama rozprawia się ze swoim losem. Muszę przyznać, że parę zdań z tekstu B wstrząsnęło mną i zapadło mi w pamięć.
Wyniki
A - 5,3
B - 4,7
Gratuluję obu autorkom!
Nel
Hmm... Grysku. Niestety nie powaliło mnie na kolana. Nie odbieram tego opowiadania jako kwikogennego, a takie chyba w zamierzeniu mają być parodie. Szkoda, bo sam pomysł z elementami z telenowel całkiem fajny, ale nie wykorzystałaś go do końca. Obracasz się wokół tego samego motywu zdrady i kochanków, a przecież są jeszcze dzieci z nieprawego łoża, spadki i wojny o nie, oszustwa, zabójstwa, prawdziwie zakazane miłości, napomknięcia o kazirodztwie itd. Parodia powinna to wszystko wytknąć. No i jak wspomniały przedpiszące: mnie też wydaje się, że niektóre imiona maja inną pisownię (ale się przy tym nie upieram, bo się nie znam), a jeśli porównać tego ficka do Twoich i Zakręconej przygód Kizii (świetnych!) – to on przepada z kretesem w tym porównaniu.
Podsumowując: pomysł całkiem ciekawy, ale wykonanie już nie bardzo.
Czekam na następny – lepszy – utwór.
Pozdrawiam
A.
Po prostu świetnie.
Pomysł dobry, wykonanie jeszcze lepsze, jak to zwykłam pisać w komentarzach. Podobał mi się stosunek Morfina do Meropy, to kazirodztwo. To do nich pasuje i myślę, że naprawdę mogło tak być. Dobrze przedstawiłaś relacje całej rodziny.
Twojemu stylowi nie mam nic do zarzucenia. Jest taki, jaki lubię. Tekst czytało się szybko, przyjemnie, z zaciekawieniem. I był klimat. Plus jeszcze za dialogi i wybuch ognia.
To opowiadanie wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie.
Gratuluję.
i wyjął z nim małą buteleczkę
Ciekawie przedstawione.
Właściwie to też nie wyobrażałabym sobie świąt Gauntów z choinką i takimi innymi...
Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób przedstawiłaś postacie Meropy, Marvola i Morfina, stosunki między nimi.
Kazirodztwo... Wydaje mi się, że to, jak traktowana była Meropa przedstawiona w tym opowiadaniu przez ojca i brata, jest bardzo prawdopodobne. Cholera, nie miała lekkiego życia...
Pozytywka. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że mogła nie być przeznaczona dla niej...
Muszę powiedzieć, że ten tekst do mnie przemawia.
A.
Najtrudniej komentuje się te dobre, poruszające teksty. Trudno jest wtedy ubrać w słowa wszystko to, co się czuje. Często mam potem wrażenie, że czegoś zapomniałam, że nie o wszystkim napisałam.
A ten tekst przeczytałam już drugi raz. I jednym słowem mogę podsumować całe to opowiadanie: świetne.
W zgrabny sposób przedstawiłaś nam historię Jasia i Małgosi, którzy popełniali kazirodztwo, do czasu, kiedy las dopomniał się o ofiarę.
I podoba mi się twój Jaś - odważny, ciekawy, który w wieku szesnastu lat stał się mężczyzną. Podoba mi się Małgosia, która jest prowokująca, zmysłowa i groźna. Opisy lasu, nagłej ciszy, a także czerwone wstążki wiszące na gałęziach, martwe kruki - to wszystko dodaje klimatu, stwarza nastrój grozy i tajemnicy.
I ja się cieszę, że tak wyglądają ostatnie dwa zdania. Pierwsze zawiera znaną nam treść, że z lasu trudno się wydostać, że można zabłądzić i że z niektórych nie ma wyjścia.
A to drugie zdanie w nawiasie powoduje, że nasza ciekawość ponownie się rozbudza, tekst przybiera na tajemniczności.
Bardzo ładnie, Sh'eenaz.
Wchodząc tutaj spodziewałem się ckliwego opowiadania o uczuciach i miłości. I właściwie to dostałem.
Ale potem zobaczyłem pairing. I to mnie kupiło. Syriusz/Tonks. Kazirodztwo w prawie najlepszym wydaniu . Incest is the best. Put your kinfolk to the test jak mawia się w anglojęzycznym fandomie.
- Co się stało, mała? â spytałeś lekko sennym głosem.
- Czy robimy coś złego, Syriuszu?
- Jestem twoim wujkiem, skarbie â rzuciłeś z uśmiechem. â Jeśli zrobisz coś złego, to pierwszy ci o tym powiem.
Gdy zaczęłam publikować swoje opowiadania w internecie, nauczono mnie złotej zasady - piszesz, odkładasz na dwa tygodnie, publikujesz. Wierzę, że gdybyś Ty zastosowała się do niej, ten tekst miałby szansę być dobry. Teraz jest zwyczajnie kiepski i nieciekawy.
Nie dziwią mnie właściwie komentarze pod fanfikiem (polski fandom jest niemożliwie konserwatywny, ma problemy nawet ze slashem, a kazirodztwo to już coś nie do pomyślenia) i chociaż nie jesteś pionierką Blackcestu w Polsce (kilka świetnych tekstów napisała Vilya), wierzę, że niektórym może wydawać się odkrywcze to, co napisane po angielsku i wrzucone na jakąś incestową community zostałoby skwitowane ziewnięciem i/lub wzruszeniem ramion.
Tekst jest do bólu schematyczny, ale każdy prawie blackcestowy fanfik w jakiś sposób ociera się o schemat i wtedy zaczyna liczyć się pomysł. Tutaj go nie ma. Po prostu. Dlatego nie mogę o tym fanfiku napisać więcej, niż to, co napisałam, bo nawet żadne urocze drobiazgi nie chwyciły mnie za serce, raczej rozdrażniły wykrzykniki, które wcale nie dodawały tekstu niczego poza dużą dozą pretensjonalności.
Następnym razem naprawdę radzę posiedzieć nad tekstem przed jego publikacją. Nie tylko sprawdzając literówki, ale zastanawiając się, czy jest jej warty. Chwila krytycznego spojrzenia na tekst przydaje się - i moim zdaniem pomaga - każdemu.
Zupełnie na marginesie - do napisania komentarza zainspirowały mnie świetne blackcestowe drabble, opublikowane ostatnio na forum. W porównaniu z nim "Black" wypada jeszcze bardziej blado.
Pozdrawiam (ha, to mój pierwszy post!),
Random.
Sto lat samotności - GarcÄÂa MÄĄrquez Gabriel, piękna książka, może zniechęcić grubością i niezwykła zawiłością i komplikacjami, przyznam szczerze, ze czytając książkę rysowałam sobie drzewo geneolagiczne <coś poplątałam > z racji strasznej ilości bohaterów i ich pokrewieństwa... trudno się połapać, a po paru rozdziałach człowiek nie orientuje się kto jest kim, niezwykłe umiejętności pisarskie, niezwykły język i styl, niezwykły sposób opowiadania o kazirodztwie w rodzinie, niezwykły sposób nadawanie sensu i nazw wszystkiemu co istnieje... Właściwie tej książki nie da się opowiedzieć, jeśli ktoś naprawdę lubi dobrą literaturę, ma czas i chęci, powinien ją przeczytać.
Poczwarka - Terakowska - opowieść o rodzinie w której rodzi sie dziecko z zespołem Downa. Opowieść o trudach codziennych, o wstydzie i upokorzeniach, o bólu, radości i problemach. Bardzo poruszająca.
Mistrz i Małgorzata - dosłownie klasyka, piękna historia miłości, i o tym, że diabeł może być dobry<?>