Indeks odchudzicsiekażda piosenka musi posiadać tekstKażda noc Patrycja Markowskakażda chwilaKażdy swoje dziesięć minut maKażdy swoje 10 minut maKański Bogusław ForumKarty postaci WampirKazimierz TomczakKarol ZuchwałyKarnety Wielkanoc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ragy.opx.pl
  •  

    odchudzicsie

    Emm... Pewnie niektórych urazi to, co powiem, ale dla mnie "Trylogia" nie jest specjalnie ambitna. Owszem, jest osadzona w pewnej epoce historycznej, którą Sienkiewicz oddał najlepiej, jak umiał, jednak nie używałabym tych książek jako "pomocy naukowej", a sama fabuła nie jest wcale "bardziej wartościowa", niż w wielu książkach fantasy. Ot, wojna, miłość, bohaterstwo. Owszem, dzieła Sienkiewicza miały "wyższy cel", "ku pokrzepieniu serc", jak to powtarzają w każdej szkole. Ale to właśnie wynikająca z tego "patriotyzmu" "jednostronność" sprawiła, że stracił pozycję mojego ulubionego autora.

    Dlaczego neguję fakt, że fantastyka jest gatunkiem?
    Jeśli jakaś opowieść ma w sobie elementy fantastyczne, jest fantastyką. W porządku.
    Jeśli jakaś opowieść ma w sobie elementy fantastyczne, ale porusza poważniejsze tematy, nie jest fantastyką, lecz *czymśtam* z elementami baśni.
    Mówię: wóz albo przewóz. Jest fantastyka, albo jej nie ma.

    Przy okazji, Naju, ja nie mówiłam, że TY się uważasz za lepszego. To, co miałam na myśli to fakt, że ten rodzaj retoryki, który zastosowałeś w pierwszym poście przemówi raczej tylko do tych, którzy chcą za takich uchodzić. Rozumiem, że boli Cię omijanie Twojego ulubionego rodzaju literatury szerokim łukiem. Uwierz, ja też miewam to uczucie "ludzie, spróbujcie chociaż, bo nie wiecie, co tracicie" Cały problem w tym, że czasami wiedzą *sigh*
    Przepraszam za naskoczenie na Ciebie.



    Niezależnie od tego, czy IPN to "Polska Inkwizycja", Leńskiego i Świerczewskiego winny być zmienione już paręnaście lat temu. Wiadomo, że ludzie zmuszeni do zmiany dowodów, pieczątek, innych dokumentow zawsze będą oponować i tu wszelkie koszty (nie tylko finansowe) powinna ponosić administracja.Argumentacja, że są ważniejsze sprawy, mija się z celem, bo zawsze są jakieś "ważniejsze sprawy". Natomiast należałoby nadawać takie nazwy, aby w przyszłości nikomu nie przyszło do głowy ich kwestionowanie, choć różnego rodzaju oszołomy pojawiają się w każdej epoce i w każdym systemie.



    Ściąga.pl


    Adam Asnyk - "Do młodych"

    W epoce pozytywizmu samotny bohater walczący o wyzwolenie ojczyzny przekształcił się w człowieka, którego celem jest uświadomienie najniższych warstw społecznych. Bohater epoki pozytywizmu musiał stać się nauczycielem. Utwór Adama Asnyka „Do młodych” konkretyzuje zadania tych, którzy będą sięgać po „nowe życie”. Wiersz ten nazywany jest manifestem pokolenia pozytywistów, i z tego powodu często porównywany jest do mickiewiczowskiej „Ody do młodości”. Adresatem są, jak wskazuje tytuł, młodzi pozytywiści. Adresatem jest całe społeczeństwo, ale też i każda jednostka. W utworze znajduje się nawiązanie do filozofii Comte’a (należy wiedza i rozumem poszukiwać nowych dróg). Moim zdaniem, Asnyk akceptuje ją, ponieważ utylitaryzm, który zawierała w sobie miał służyć człowiekowi, pozwalał mu rozwijać się. Utwór wyraża bezgraniczną wiarę w postęp dziejowy, ewolucję myśli. Poeta nawołuje do poszerzania horyzontów wiedzy przez każdego człowieka. Dalej jednak ostrzega przed pozorami wiedzy, nauki, rozmaitymi wierzeniami, mitami, które powinno się zostawić marzycielom. W manifeście tym poeta znalazł także miejsce do historii i osiągnięć poprzedników. Pokolenia przyszłe powinny pamiętać o osiągnięciach pokoleń wcześniejszych. A więc rozwój powinien dokonywać się w oparciu o przeszłość, bez niej jest niemożliwy. Ostatnia strofa jest wezwaniem do ugody między zwaśnionymi pokoleniami, tj. starsi powinni pozwolić działać młodym, a młodsi winni są im szacunek. Przypomina również o przemijaniu, że nawet na młodych przyjdzie kiedyś czas, a to, co inni zdziałali będzie bazą dla kolejnych pokoleń. Dlatego też przez ewolucje myśli, przemijanie, pojawianie się nowych pokoleń dokonuje się postęp ludzkości. Asnyk wskazuje, aby młodzi przejęli z dorobku poprzednich pokoleń to, co najważniejsze i wzbogaciwszy to o swoje dokonania pozostawili potomnym. Wiersz mówi o konieczności kształcenia najniższych warstw społecznych. Uważam, że utwór "Do młodych" jest wskazówką dla młodego pokolenia pozytywistów. Moim zdaniem, jest w nim zawarta prośba o odrobinę tolerancji i o "niesienie pochodni wiedzy" najuboższym. Asnyk apeluje do młodych o poszukiwanie „prawdy jasnego płomienia” i o „odkrywanie nowych, nie odkrytych dróg”. Myślę, że właśnie w ten sposób akceptuje pozytywistyczna koncepcję postępu, rozwoju i naukowych metod poznania świata.



    Za dwa dni przypada kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej.

    Przed chwilą jedenastoletnie dziecko powiedziało mi: "Tatuś, 1 września trzeba nagrać uroczystości z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej z Westerplatte". Z przykrością odpowiedziałem mu: "przeglądałeś program? widziałeś tam jakieś uroczystości?"

    Co Wy na to? Przeglądaliście program? Nawet publiczna telewizja nie wspomina o tym - jak lepiej zapobiec powtórzeniu się tragedii niż poprzez pamięć o niej? Czy teraz pamięta się co dziesięć lat - tak do 100, a potem co sto? Jak ja mam to dziecku wytłumaczyć? Czy powiedzieć mu, że niewygodnie jest mówić i pamiętać pewne sprawy i nazywać je po imieniu, bo można kogoś wielkiego (przyjaciela?) urazić/narazić się. Jeśli to jest prawdziwa przyjaźń, nie będzie miał nic przeciwko prawdzie, choćby najbardziej niewygodnej. To nie jest niepotrzebne rozdrapywanie starych ran, jak niektórzy twierdzą, nie jest to też budzenie nienawiści; pamięć i otwarta jej demonstracja jest naszym ludzkim - nie tylko polskim, ale ludzkim obowiązkiem. I nie wolno się od niej uchylać w imię polityki, układów, czy mody. Jest obowiązkiem choćby przez szacunek dla przodków, ale też przez troskę o przyszłe pokolenia - żeby historia jednak nie zatoczyła koła. Chcieli byście zrobić to swoim dzieciom czy wnukom?

    Przepraszam, zmienię na chwilę temat:
    Przed chwilą na koncercie z okazji rocznicy "Solidarności" emitowanym w TVP1 wykonano "Obławę" a raczej jej parodię - to było coś strasznego , profanacja, kabaret. Co się z tym Krajem dzieje?

    Wracając ...
    Od jakiegoś już czasu coraz mniej mówi się u nas o sprawach trudnych, mniej wygodnych, a jeśli już się mówi, to mimochodem, jakby wstydząc się tego i sztucznie uśmiechając. Dlaczego nie można białego nazywać białym, a czarnego - czarnym? Bez mieszania ich w bezkształtną szarą masę. Czy mamy wstydzić się swojej historii. Kto za nas będzie o niej pamiętał?

    "Każda epoka ma swe własne cele
    I zapomina o wczorajszych snach...
    Nieście więc wiedzy pochodnię na czele
    I nowy udział bierzcie w wieków dziele,

    (...)

    Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
    Choć macie sami doskonalsze wznieść;
    Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
    I miłość ludzka stoi tam na straży,

    I wy winniście im cześć! "

    ps. Muszę zwrócić trochę honoru artystom z tego koncertu - inne utwory były jak najbardziej w porządku. Ale "Obławą" to przegięli (to oczywiście moja subiektywna ocena)



    click
    Pierwsza część, resztę znajdziecie w linkach po prawej stronie

    Filmik demaskujący to całe wielkie zagrożenie globalnym ociepleniem.
    Streszczę mniej więcej, jak komuś nie chce się oglądać (ale i tak polecam, naprawdę wspaniały dokument):

    - do niedawna ekolodzy wykres zmian temperatury w zależności od czasu na ziemi pokazywali jako kij golfowy, tzn przez tysiące lat const, na początku XX w - bziuuum w górę. Perfidny FAŁSZ. Otóż pewnie większość z nas słyszała o małej epoce lodowcowej w średniowieczu, gdy przez Bałtyk można było przejść o suchej nodze a na środku morza stały karczmy (!!!). Jakiś czas później w Anglii było tak cieplutko, że bez problemu uprawiano pyszne winko. A Grenlandia? Grunlanden, Greenland? Zielona kraina? No gdzie ta zieleń??? Otóż za czasów wikingów wyglądała zupełnie inaczej. Zupełnie!!! Ponadto, gdy popatrzymy na dokładny wykres zmiany temperatury w 20 wieku, zobaczymy, że po drugiej wojnie światowej podczas boomu przemysłowego wraz ze wzrostem produkcji i gwałtownej sprzedaży samochodów, przez 40 lat, nie przez 5 lecz przez 40! klimat nagle się ochładza. Cud?
    Tak więc klimat się drastycznie zmieniał zanim człowiek zaczął gospodarować Ziemią. Te oczywiste fakty w końcu do niektórych matołów dotarły, więc trzeba było znaleźć inny argument. Al Gore (polityk!) prezentuje nam wykresy wzrostu CO2 i temperatur na przestrzeni chyba 10k lat. Widzimy, że się prawie pokrywają, choć trochę brakuje, jednak można zauważyć, że wykres CO2 jest lekko przesunięty w prawo. A więc... najpierw rośnie temperatura, potem CO2...
    Dlaczego? Bo wzrost CO2 jest efektem, nie powodem wzrostu temperatur!
    Teraz trzeba powiedzieć sobie, co jest źródłem CO2 w atmosferze oprócz działalności przemysłowej: człowiek jako istota żywa, zwierzęta , wulkany (każda erupcja to tysiące, jak nie miliony ton CO2), rozkład cząsteczek organicznych (miliardy ton liści) i ... oceany! Odparowuje z nich nie tylko woda, ale i CO2 (w szkole mnie tego nie uczyli :/). A więc gdy wzrasta temperatura, przyspiesza proces odparowywaniai oczywiście wzrasta też CO2... A gdzie naszym samochodom i fabrykom do potęgi mórz.
    Tak więc zastanówmy się, co tak naprawdę potrafi zmienić średnie temperatury na Ziemi. Popatrzcie za okno, o to zółte, tak: Słoneczko
    Moc tego gigantycznego reaktora jądrowego zmienia się na przestrzeni wieków, pojawiają się plamy (miejsca wyjątkowej aktywności), które to właśnie odpowiadają za zwiększenie temperatury. Zwiększa się też moc pola elektromagnetycznego Słońca, które powoduje zmniejszenie promieniowania kosmicznego (dzięki któremu tworzą się chmury) i w efekcie mniej chmur --> mniej energii Słońca jest odbijana od atmosfery.
    Słyszeliście, że ostatnio na Słońcu plamy pojawiają się bardzo często. Gdy powiążemy to ze wzrostem temperatur... A teraz naukowe dowody: wykres aktywności Słońca wpasowuje się niemal idealnie w wykres temperatur.
    Oczywiście, to też może być manipulacja, ale ja z reguły biorę stronę mniejszości i nie ufam zielonym, lewakom i Unii
    Mimo głosów sprzeciwu prawdziwych naukowców miliardy dolarów (ale i złotówek!!!) idą na tych nierobów. Gdyby to były prywatne fundusze - ok, niech robią co chcą. Ale do KUR*Y NĘDZY pytam się: kto za to płaci??? Pan płaci, Pani płaci, my KUR*A płacimy. Jako członkowie Wspólnoty Europejskiej i ONZ musimy utrzymywać kolejnych nierobów.
    Jasne, ochrona środowiska jest potrzebna przede wszystkim dla naszego dobra (życie wcześniej czy później się odrodzi, człowiek za to może mieć przesrane), ale po pierwsze: za jaką cenę i po drugie: trzeba się zastanowić które działania są stratą pieniędzy i czasu. Pierwszorzędnym celem ludzkości jest sukcesywny rozwój, a ten z różnych powodów został znacznie zwolniony.



    Sumo to jeden z najbardziej popularnych sportów w Japonii. Kolorowe,
    tradycyjne stroje noszone przez rikishi (zapaśników) i gyoji (sędziów),
    charakterystyczna fryzura oichomage i najróżniejsze rytuały czynią ten
    sport wyjątkowo egzotycznym i, oczywiście, przyciąga turystów.

    Przez te wszystkie lata wielu obcokrajowców próbowało przebić się do
    szeregów sumo. Tylko bardzo nielicznym się to udało.

    Podstawowym problemem jest język, z którego wiele fachowych terminów
    używanych jest nawet w anglojęzycznych transmisjach. Dla rikishi sumo
    to nie tylko sport. To sposób życia, niewiarygodnie trudny dla nowicjuszy,
    ale też opłacalny dla tych, którzy dostaną się na szczyt.

    Najlepszymi rikishi na dohyo (ring) w 20 wieku byli Futubayama
    (1912~68 ), który wygrał rekordowo 69 kolejnych (!) walk, Taiho (1940~),
    który wygrał 32 turnieje przed wycofaniem się w 1971, Chiyonofuji
    (1955~), który był prawie niepokonany w latach osiemdziesiątych,
    otrzymał nawet pseudonim "Wilk".

    Po wycofaniu się, Chiyonofuji stał się oyakata (stajenny... każdemu może
    się zdarzyć...) pod nazwiskiem Kokonoe.

    Najcięższym w historii sumo rikishi był Hawańczyk Konishiki - ważył
    "tylko" 280 kg.



    Arena Sumo


    W ostatnich czasach, głównie w styczniu 2000 roku, pojawiły się głosy o
    sporych aferach korupcyjnych wśród topowych rikishi. Cena jednego
    meczu miała jakoby wynosić 3-400 000 jenów. Wszystko zostało
    wyciszone przez Japan Sumo Association, ale sport stracił na popularności.

    Sumo pojawiło się przed ok. 2000 lat temu, ale stało się sportem
    zawodowym dopiero we wczesnej Epoce Edo (1600-1868). Jest także
    praktykowany w niektóeych obszarach i uniwersytetach. Mimo to zwykle
    zwycięzcy rikishi z uniwersytetów w zawodowym sumo pozostają daleko
    za tymi, którzy zaczynaliw profesjonalnym heya jako nastolatkowie.

    Wszyscy maezumo (uczniowie) i rikishi muszą mieszkać w swym heya pod
    okiem oyakata (patrz wyżej) i jego żoną okamisan. Żyją zwykle głównie
    w zależności od rangi. Juniorzy muszą się dzielić pokojami, wstawać i
    trenować wcześniej, wykonywać wszystkie prace w domu i jeść tradycyjne
    danie dla zawodników sumo - chanko-nabe (coś w rodzaju gulaszu) -
    dopiero, gdy wszyscy inni skończą. Najsłynniejszym heya jest Futagoyama
    Beya, dom dynastii sumo Hanada.

    Jest 6 lig - 4 juniorskie, które walczą tylko przez 7 z 15 dni basho (turniej)
    i 2 wyższe, w których rikishi zyskują miano sekitori, otrzymują pieniądze
    od Sumo Association i walczą przez wszystkie z 15 dni basho. Awanse
    (lub degradacje) do kolejnych lig są uzależnione wyłącznie od występów w
    basho. W tym wypadku zaawansowane doświadczenie wcale nie oznacza
    wysokiej rangi (czyli rikishi, który od wielu, wielu lat walczy może być
    ciągle juniorem, bo nigdy nie wygrał). W każdej z lig juniorów i sekitori
    głównym celem jest yusho lub mistrzostwo. Yusho zwykle prowadzi do
    yokonaza (wielkie mistrzostwa), sanyaku (trzy miejsca dla mistrzów).

    Jeśli nie jest to możliwe do osiągnięcia, celem dla zawodników jest
    uzyskanie przynajmniej kachikoshi lub większość zwycięstw, by zapewnić
    sobie awans do następnego basho. Mekekoshi - większość przegranych -
    zapewnia degradację do niższej ligi na bazuke (liście z wszystkimi rikishi i
    ich rankingiem w basho). Jedyni rikishi, którzy nie mogą być
    zdegradowani to yokozuna. Mimo to, jeśli odstają od wysokich standardów
    ich rangi, oczekuje się od nich rezygnacji.







    iaponia.pl dnia Nie 21:08, 20 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •