odchudzicsie
- Buahaha! Ale ja rózniczkuje po y!
ps. Czy komukolwiek wydaje sie on śmieszny? :D
No może śmieszny bardzo to nie, ale czuję się wtajemniczony ;)
No to kawał-zagadka z MIM UW:
Co jest łatwiej znależć w stogu siana: igłę czy wianek składający się z sześciu słomek?
Oczywiście igłę - bo to prosty algorytm liniowy. Bierzemy po kolei wszystkie słomki i patrzymy: jak słomka, to weż następną, jak igła, to koniec poszukiwań :)
Żeby znaleźć wianek, trzeba wziąć wszystkie możliwe kombinacje sześciu słomek i sprawdzić czy tworzą wianek. Algorytm jest wykładniczy, można nie skończyć do końca świata :]
Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wędrowycza, Zagadka Jakuba Wędrowycza, Czarownik Iwanow, Weźmisz czarno kure, Wieszać każdy może.
Są to zbiory niezależnych od siebie, napisanych lekkim, często potocznym i odbijającym kulturowe dziedzictwo regionu językiem, opowiadań o bohaterze przez duże „B” – Tytułowym Jakubie Wędrowyczu. Jest to najlepszy w Polsce i w Europie egzorcysta-bimbrownik Mieszka w Wojsławicach koło Chełmna, jest na emeryturze a jego mętna niczym bimber historia jest ciekawa i wciąga. Tytułowemu Jakubowi bliżej jest do antybohatera niż kogoś kogo chciałoby się spotkać. Z wyglądu stary dziadek, z wieloma zmarszczkami, brudny, o słowiańskiej twarzy i takim samym, sczerym uśmiechu, oczach, o których można powiedzieć, że niektóre krowy mają bardziej inteligentne spojrzenie. Ubiera się w stare rzeczy, w większosci prane ostatni raz zanim je zdobył podczas II wojny światowej. Czarna esesmańska kurtka zdjęta z niemca, płucienne spodnie, gumofilce firmy stomil, kufajka, butelka truskawkowej pryty na siarce za pazuchą. Oto cały Jakub. Doświadczenia życiowe których miał pełno ze względu na swój wiek sięgajacy obecnie powyżej 100 spowodowały, że w gronie przyjaciół i obcych posługuje się specyficzną mieszanką języków Polskiego, Rosyjskiego, Ukraińskiego i międzynarodowego bimbrowniczego esperanto. Jego plugawa siedziba której strych ugina się pod ciężarem bimbrowni jest omijana przez ludność miasteczka. Mieszkańcy, gdy nie mają spraw do egzorcysty wolą omijać go z daleka, dla własnego bezpieczeństwa. Przeciwnie wręcz do kościoła i policji którzy prowadzą z Jakubem regularną wojnę podjazdową na miny, broń palną i inne wybuchajace rzeczy. Jednak gdy trwoga, to do Jakuba. Ale bohater przez większą częsć życia nie jest odosobniony, tworzy z kilkoma kumplami całkiem zgraną paczke. Semen Korczaszko pamięta jeszcze wojnę mandżurską i kultywuje w swoim domu kulturę carskiej Rosji. Tomasz Paczenko ma pod stodołą zakopany mały problem. Problem ten to uszkodzony statek kosmiczny w którym jego przodkowie rozbili się na Ziemi. Kolorowa gromadka... i tak samo kolorowe przygody mają. Jakub z kumplami zwiedził kawał świata wysyłajac demony i zapomnianych bogów na wieczny odpoczynek. A tych nigdy nie brakuje. Każda kultura stworzyła przecież swoje własne nadnaturalne istoty, które autor sprytnie wplata w treść opowiadania. I tak spotkamy się z duchami, wampirami, zapomnianymi słowiańskimi bałwanami, nieumarłymi itp. I każda z tych istot musi zostać zlikwidowana. Wydawać by się mogło że bez wiedzy teologicznej ani rusz... a jednak! Jakub jako ze wojna przerwała jego edukację na poziomie 2 kl. Podstawówki bierze wszystko na prosty, chłopski rozum. Jeśli coś chodzi, oznacza to, że wysłany w kierunku tego czegoś pocisk z urzadzenia miotajacego najpewniej uszkodzi cel. I tak oto mamy scenę w której śmierć obrywa z panzerfausta. Ale także metody z demonologii ludowych nie są mu obce. Jedno jest pewne. Ma MOC. Kto normalny uznałby więc to za ciekawą lekturę? Jakub wszedł niczym burza lub osikowy kołek w klatkę wampira i zdobył wierne rzesze fanów. W każdym opowiadaniu przemyca w sobie, coś z naszej romantycznej historii ala Kargul i Pawlak. A to rzewne wspomnienie kombajnu marki Bizon, co to wszedł w szkodę i już z niej nie wyszedł, na znajomą ludową nutę "chłop żywemu nie przepuści". To on w końcu, mimo naszego wrodzonego szczękościsku, wyciśnie z każdego ten ludyczny rechot, tak że żadne stopery tego nie wytłumią, a nasze poczucie humoru wytresowane na pawlakowej i wędrowyczowo-montypythonowskiej nierzeczywistości, powróci do nas peerelowską czkawką przeżytego przy okazji kolejnego deja vu. Pandemiczna wyobraźnia Jakuba Wędrowycza, to również balsam na doświadczone na własnej skórze gierki pseudokapitalistycznej swołoczy, która jak mumia Lenina, w opowiadaniu "Lenin2- Coś zostało", ożywiła Golema ludzkiej pazerności, cynizmu, pędu do władzy i zwykłego chamstwa. Pilipiuk z dziką satysfakcją komentuje współczesność spadkobierców demoludu. Wie, iż gotowi jesteśmy obudzić w Sobie największą bestię zachłanności byle tylko kwestia koryta przestała niepokoić raz na zawsze. Pod płaszczykiem magicznych rytuałów by Chlewki odsłania nasz moralny i etyczny bardak, jak mówił Semen Korczaszko . Zapewniam, że dowolny rozdział z tych książek przeczytany przed snem, jest gwarancją pozytywnych i błogich snów w nocy, które wcześnie rano brutalnie przerwie budzik.
Uwaga, informacje zawarte w recenzji zdradzają nieznaczne fragmenty fabuły.
Tytuł: Miasto Pajęczej Królowej
Tytuł oryginału: City of the Spider Queen
Kampania do Zapomnianych Krain
Opracowanie: James Wyatt
Tłumaczenie: Kreczmar Tomek
Cena: 59 zł
Stron: 160+ 16 stron map
Oprawa: miękka
Data wydania: wrzesień 2002
Data wydania w Polsce: 2005
Autor recenzji: Emil ‘LOL’ Smyk
Redakcja: Kamil "Kamulec" Chmiel
Nie ma nic trudniejszego, niż wymyślenie dobrej kampanii w świecie Forgotten Realms: Zapomniane Krainy, a co dopiero, jeśli ta ma się dziać w Podmroku. Niemal zupełny brak informacji w podręczniku Zapomniane Krainy: Opis Świata, jeszcze bardziej to utrudnia.
Kiedy dostałem w swoje ręce świeży egzemplarz Miasta Pajęczej Królowej byłem pewien, że to typowa kampania. Zwykły badziew, który tak samo jak Żyjący Greyhawk: Przewodnik Geograficzny przeczytam, położę na półkę i będę odkurzał co jakieś dwa tygodnie. Tak się nie stało.
Kampania Miasto Pajęczej Królowej zapewnia graczom awans z dziesiątego na osiemnasty poziom. Rysunki oraz sposób, w jaki książka została napisana, na pewno zachęcają do czytania, ale to nie wszystko. Rozwojowa fabułą, wiele ciekawych i w całości nowych pomysłów oraz oprawa graficzna utrzymana w klimacie Zapomnianych Krain są niewątpliwym plusem.
Kampania zaczyna się dość typowo. Ludzie w Dolinie Sztyletów potrzebują pomocy w rozprawie z drowami, które nękają tę okolicę. Sytuacja jednak nie jest taka prosta, na jaką wygląda. Liczne intrygi i wrogowie wciągają bohaterów coraz głębiej w Podmrok. Ten tajemniczy świat rozdarty wojną domową wygląda zupełnie inaczej, niż wyobrażają go sobie gracze. Ruiny miast mrocznych elfów i forteca w planie eterycznym są niewątpliwym urozmaiceniem w kampanii, w której większość graczy spędzi czas na rozwalaniu przeciwników. Niestety wrogowie, z którymi zmierzą się gracze są mało zróżnicowani, a praktycznie ciągła walka może zniechęcić bohaterów nie radzących sobie w jej czasie. Musimy pamiętać jednak, że taka ilość walki jest konieczna, aby bohaterowie poradzili sobie pod koniec kampanii, w boju z głównym przeciwnikiem. Autor książki wynagrodził nam tą drobną niewygodę, szczyptą zagadek i tym, iż w czasie eskapady możemy napotkać stworzenia, z którymi można się zakolegować. Niestety nie zmienia to zakończenia kampanii, przez co może ona przypominać niektóre gry komputerowe.
Następnym plusem tego podręcznika są wskazówki, jak nie wykorzystane, a opisane w kampanii tereny i wątki zastosować po jej ukończeniu.
W książce tej znajdziemy jeszcze dwa dodatki. Pierwszy opisuje nowe potwory i magiczne przedmioty zastosowane w tym podręczniku. Drugi natomiast opisuje statystyki wszystkich napotkanych postaci w czasie eksploracji Podmroku. Sam w sobie drugi dodatek to kawał dobrej roboty. Powiedziałbym majstersztyk.
Chciałbym umieścić tu fragment recenzji Adam Waśkiewicz, który najlepiej opisuje ogólną ocenę tej książki i pogratulować autorowi trafnej uwagi:
„Jeśli bowiem miałbym jednym tchem wymienić elementy, które składają się na tę kampanię, podałbym ich pięć: łażenie po podziemiach, jatka, Pomrok, drowy i majaczące gdzieś w tle ratowanie świata - za każdą z tych rzeczy, którą darzysz sympatią lub, która, Twoim zdaniem, zwiększa atrakcyjność scenariusza, daj tej kampanii jeden punkt; za każdą, którą darzysz niechęcią lub uważasz za obniżający ogólną wartość przygody - odejmij punkt. Jeżeli sumaryczna ocena będzie równa przynajmniej trójce, z czystym sumieniem mogę polecić Ci sięgnięcie po tę kampanię, w przeciwnym - daruj ją sobie, szkoda Twojego czasu.”
Moja ocena 5.