Indeks odchudzicsiekarmię piersią i mam nierówne piersikarmię piersią jedna mnie boli i jest twardakarmie piersią kiedy wprowadzić kaszkękarmienie piersią ile razy na dobękarmienie mieszane kiedy wprowadzać produktykarmienie niemowlęcia a wyjazd na jeden dzieńkarmię przez nakładki i leci mi krewkarmienie dzieci przez zgłębnikKarmienie piersią biała plamkakarmienie nocne 4 miesięcznego dziecka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  •  

    odchudzicsie

    nie mogę patrzeć jak po raz kolejny powstaje kłótnia przez muzykę dlatego postanowiłem wam uświadomić kto tak naprawdę jest najlepszym wykonawcą i kogo słowa są piękne i głębokie a piosenki niosą za sobą WIELKIE przesłanie :

    Pewnego razu Kinga
    spotkała wikinga.
    Mieszkał na obrazku.
    Zrywał się o brzasku.
    i zwiedzał wielkie morza,
    a Kindze było go żal.
    A ja wolę moją mamę
    co ma włosy jak atrament
    złote oczy jak mój miś
    i płakała rano dziś.
    Pewnego dnia Dorota
    znalazła w lesie kota.
    Wzięła go więc do domu
    zamiast dać byle komu
    i świetnie się bawili
    i w zgodzie sobie żyli.
    A ja wolę moją mamę
    co ma włosy jak atrament
    złote oczy jak mój miś
    i płakała rano dziś. (4xbis)

    by Majika Jeszowska from polonia
    zobaczcie tą piękną historie, o dziewczynce co było żal vikinga, albo o drugiej co znalazła kota i nie dała (chyba kota?) byle komu tylko swojej mamie, i tą miłość do matki pomimo tego że włosy miała koloru atramentowego (błękit paryża, denaturatowy, sinoblady) i jaka ona wraźliwa bo płakała rano dziś - TO JEST DOPIERO UTWóR, TO JEST DOPIERO MUZYKA, CZUJECIE TE KOCIE RUCHY JAK SOBIE TO POD NOSEM NUCICIE? bo ja tak, już się na mnie w biurze dziwnie patrzą i zaglądają czy pod biurkiem nie ma znowu jakiej flachy - bo się tak baunsuje

    PEACE






    takie są skutki jak sie w pupie przewraca z nudów w robocie WOLNOść DLA OGRODOWYCH KRASNALI I ICH PRZYJACIELA "YNTELIGENTNEJ YOKSANIE"
    jeszcze 3 godziny w robocie <sciana>




    no niestety ten nałóg przeważył i dlatego się z Ewą nie ożeniłam :evil_lol:
    Ona wie co o tym sądzę już ć mówiłam ile karmy zamiast tych fajek by było:diabloti:
    to pisałam ja matka ssaka - kidy przyjedziesz do na tęsknimy :cool3:
    To Ty miałaś przyjechać :razz:


    Naprawdę ten kot jest fenomenalny :lol: A jak sie objawia jego nienawiść do innych kotów? I ja chcę zdjęcie Ivana w budzie :lol:

    :-o :-o
    atakuje koty , gryzie , zagryza , dostaje szału nawidok kota.. kiedyś przyniosłam kota dodomu , drugiego , to nie był tak uprzejmy jak do Klementyny :angryy: normalnie jak dziki pitbull się na niego rzucił :-(


    Jakiś przepis na wychowanie chłopa poproszę :cool1: Coś do jedzenia dodajesz może? :razz: ;) nie karmie wcale :evil_lol:


    Czar rozsiewa:diabloti: też :diabloti:


    ZADAŁAM !!!!!! od dziś jestem samodzielna i mogę podejmowac więcej decyzji :multi: :diabloti:



    Czytalem kiedys obszerny artykul napisany przez faceta ktory wiele lat pracowal w firmie produkujacej komponenty uzywane do produkcji psich pasz. Padle na fermach kurczaki + padle lub uspione zwierzeta gospodarskie + to co nie udalo sie sprzedac w hipermarketach(styropianowe tacki,folia i zawarta w nich padlina laduja w kotle,sa mielone i poddawane obrobce termicznej).Z takiej breji powstaje to co reklamuje sie potem w TV. Nikt mi nie wmowi,ze pasza dla psow i kotow,na skale przemyslowa produkowana jest z czegos z czego daloby sie zrobic chocby parowki dla ludzi...a robi sie je z resztek wlasnie. Sam karmilem psy wolowina,dobra jest tez konina ale nigdy nie mialem. Przyznaje,ze na mielonych kurczakach dobrze rosna szczeniaki (duzo bialka i wapnia) ale na dluzsza mete moga powodowac zaburzenia plodnosci u suk, niedonoszenie ciaz itp.
    Milionom ludzi na calym swiecie wmowiono,ze nie sa w stanie sami przygotowac pozywienia dla swojego psa-co jest oczywista bzdura. Pies,towarzyszac czlowiekowi od tysiecy lat,jadl to czego nie zjadl czlowiek i jako gatunek odniosl sukces. Lubie wiedziec co laduje w zoladku mojego psa i zaden producent preparatow dla kosmonautow nie wmowi mi,ze kawal wolowiny jest gorszy od paczki granulek. To tak jakby czlowiek jadl chipsy i popijal coca cola.
    Jestem zdania,ze wiekszosc problemow z zywieniem wynika wlasnie z tego,ze od szczeniaka karmi sie te nieszczesne psy paszami zamiast pokarmem do ktorego stworzyla je Matka Natura czy Bog-jak kto woli. Pozdrawiam.



    Od zawsze moją uwagę przykuwali Edward Stachura i Zbigniew Herbert, jednak najbliżsi są mi Julian Tuwim i Jan Leśmian (Brzechwa), bo na nich zostałam wychowana, a może po prostu dlatego że inni mnie przerastają?!

    Brudas - Jan Brzechwa

    Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła,
    Dość już mam szczotki, wstręt mam do mydła!"
    I odtąd przybrał wygląd straszydła.

    Płakała matka i ojciec gryzł się:
    "Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
    Od dwóch tygodni już się nie myje,
    Czarne ma ręce, nogi i szyję,
    Twarz ma od ucha brudną do ucha,
    Czy kto takiego widział smolucha?
    Poradzcie ludzie, pomóżcie, ludzie,
    Przecież nie można żyć w takim brudzie!"

    Józiona prośby wszelkie był głuchy,
    Lepił się z brudu jak lep na muchy,
    Czego się dotknął, tam była plama,
    Wołał: "Niech mama myje się sama,
    Tato niech kąpie się nieustannie,
    Stryjek i wujek niech siedzą w wannie,
    Niech się szorują, a ja tymczasem
    Będę brudasem! Chcę być brudasem!"

    Przezwał go stryjek "Józio - niemyjek",
    Wujek doń mówił "niemyty ryjek",
    Błagała ciotka: "Józiu mój złoty,
    Myj się!" Lecz Józio nie miał ochoty.
    Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
    I zawiadomił rodziców listem,
    Że myć się nie ma zamiaru, trudno!
    I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.

    Mrówka - Jan Brzechwa
    Wół
    Miał odwieźć do szkoły stół.

    Powiada do osła: "Na wieś
    Stół ten do szkoły zawieź."

    Osioł pomyślał: "O, źle!"
    I rzecze do kozła: "Koźle,

    Odwieź ten stół, bardzo proszę,
    Dostaniesz za to trzy grosze."

    Zawołał kozioł barana:
    "Odwieź ten stół jutro z rana."

    Baran był na podwórku,
    Do psa więc powiada: "Burku,

    Odwieź, bo mnie nie ochota!"
    Pies wezwał do siebie kota

    I warknął: "Kocie-ladaco,
    Ty zająć się masz tą pracą!"

    Kot stołu wieźć nie zamierza,
    Przywołał w tym celu jeża.

    Jeż myśli: "Gdzie stół, gdzie szkoła?"
    Więc szczura do siebie woła

    I mówi: "Do pracy, szczurze,
    Stół odwieź szybko, a nuże!"

    Szczur chciał się myszą wyręczyć,
    Lecz mysz nie lubi się męczyć,

    Więc rzecze do żaby: "Żabo,
    Stół odwieź, bo mnie jest słabo."

    Żaba jaszczurkę zoczyła:
    "Jaszczurko, bądź taka miła,

    Najmocniej proszę cię, zawieź
    Stół ten do szkoły na wieś."

    Jaszczurka w pobliskich gąszczach
    Zdołała dostrzec chrabąszcza:

    "Stół odwieź, chrabąszczu drogi,
    Bo bardzo bolą mnie nogi."

    Lecz chrabąszcz to okaz lenia,
    Powiada więc od niechcenia:

    "Wiesz, mucho, zamiast tak brzęczeć
    Mogłabyś mnie wyręczyć."

    Mucha do mrówki powiada:
    "Jest to okazja nie lada,

    Stół trzeba odwieźć do szkoły.
    Ty lubisz takie mozoły."

    Mrówka,
    Nie mówiąc nikomu ani słówka,
    Chociaż nie była zbyt rosła,
    Wzięła stół i do szkoły zaniosła.



    Witam wszystkich miłośników kotów To mój pierwszy post na forum [troszeczkę później pospamuję w wątku odpowiednim do powitań ^^] i cieszę się, że tutaj trafiłam.

    Mam pewien problem, jednak najpierw chciałabym Wam, drodzy użytkownicy naświetlić choć trochę sytuację, więc opowiem pewną historię i proszę, nie oceniajcie mnie z góry.

    W ubiegłe wakacje, na przełomie lipca i sierpnia byłam z rodziną u dziadka na wsi [jak co tydzień zresztą] i pod wieczór od strony lasu przyszła szarobura kociczka. Bardzo miauczała, kładła się na ulicy – dałam jej trochę kiełbaski z grilla [kotu nie powinno się dawać czegokolwiek z ludzkimi przyprawami, ale wtedy tego nie wiedziałam]. Kotka szybko zjadła i widać ośmielona weszła na podwórko – trochę się rozejrzała i zaczęła szukać wody. Dostała pełną miskę mleka, ja odeszłam do rodziców, którzy siedzieli na ławce, a brat stał obok i obserwowaliśmy kotkę. O dziwo, kotka po skończeniu podeszła do nas, siadła na środku i jak gdyby nigdy nic zaczęła się myć ^^ . Doszliśmy do wniosku, że musiała być obeznana z ludźmi, bo nawet dała się trochę pogłaskać [i mruczała jak mały traktorek] Kiedy w tydzień później znów przyjechaliśmy na wieś do dziadka, okazało się, że kotka zadomowiła się na dobre i nawet urodziła dwoje kociąt. Czas mijał, z małych, kocich osesków wyrosła śliczna pręgowana burasia i czarny pingwinek – niestety, są bardzo dzikie, do dziadka wracają tylko w porze jedzenia trochę pobuszować po obejściu i ruszają w swoje strony. Inaczej z matką, ta, wiadomo również łazi po lesie, ale jak wraca to zje, pochodzi, da się pogłaskać, poleży i dopiero wtedy sobie idzie.

    Niedawno kotka była znów w ciąży [nie mam zbytnio możliwości jej zabrać na sterylizacje] i prawdopodobnie już urodziła młode, jednak jeszcze nie wiemy gdzie są. Mam w związku z tym kilka pytań.

    Zawsze chciałam mieć kotka i po kilku latach proszenia rodziców, uzyskałam zgodę. Najpierw chciałam przygarnąć kota ze schroniska, byłam nawet kilka razy jednak adopcja nie doszła do skutku. Ojciec często mówił, że zamiast brać jakiegoś kota ze schroniska, lepiej wziąć kotkę, która jest u dziadka bo „ładne, odchowane, czyste.” Tok rozumowania powalający, ale jednak przemyślałam i wydało mi się to dość rozsądne. Kotka jest faktycznie czyściutka, bardzo dba o futerko. Jest również miziasta jak chce Jak przyjeżdżam to zawsze ją muszę wygłaskać, na początku poddaje się głaskom, ale bez jakiegoś szczególnego zainteresowania [prócz cichego mruczenia i prężenia się jak struna] ale po chwili sama już chodzi koło mnie i ociera się pyszczkiem ^^ [a po chwili odchodzi i idzie się wyczesać ] Jednak nie wiem, czy nie zrobię kici krzywdy – ona prawdopodobnie przez większość swojego życia żyła na wolności, polowała itd. A ja ją chcę zamknąć w mieszkaniu – niestety, nie byłaby ona kotem wychodzącym, mieszkamy na drugim piętrze. Zastanawiam się czy wziąć kotkę czy może jedno z jej nowo narodzonych młodych, nim jeszcze zdziczeją jak ich starsze rodzeństwo. Tylko, że w tym wypadku muszę poczekać, aż przestaną być karmione mlekiem matki i nie będą potrzebowały jej opieki, a niebardzo się orientuję, w którym miesiącu życia to następuje.

    Będę bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie.
    Pozdrawiam



    Dot.: Jak Wasze koty znalazły się w Waszych domach?
      1. Dama z fochem.
    Pierwsza kotkę, przecudnej urody, wzięłam z zapytania w sklepie zoologicznym. Kotkę, dorosłą, ze złamaną łapką, znalezli w lesie "dobrzy ludzie" niestety ich kocur rezydent jej nie zaakceptował, bił, dreczył az postanowili wydać komuś bezkotnemu. Ja się napatoczyłam.
    Niestety kotka nie zaakceptowała nikogo poza mną, nienawidziłą naszych dzieci, nie tolerowała w domu ruchu, rozmów, rozgardiaszu jaki robi zywiołowa dośc rodzina, po 2 tygodniach spędzonych w szafie pod sufitem, wychodzenia tylko do mie i tylko noca jak wszyscy inni spali, i mojej pogłebiającej się rozpaczy, zadzwoniła pani od której ją wzięłam. Niby zapytała jak kotce u nas, ja szczerze, ze cięzko, ona wtedy ze wpadnie i pogadamy. Okazało się ze bardzo tęskni, bardzo żałuje, kocur został wykastrowany i razem zdecydowaliśmy, ze kotka wróci do niej. Tam będzie miała ciszę, spokój, zadnych dzieci i duzo już mniej skłonnego do bitki kolegę.
    Uważam ze to była dobra decyzja, kicia ma śię świetnie.

    2. Bida z nędzą.
    Kolejny kot z ogłoszenia z zoologicznego- tym razem 3 miesięczny kocurek. Nawet nie wiedziałam jak wyglada, poszłam i przyniosłam do domu paskudztwo zachudzone (inne domowe zwierzeta go nie tolerowały i mógł jeśc tylko jak własciciele wracali z pracy), dzikawe, bardziej podobne do wyleniałego nietoperza niż do kota.
    Tez podżutek - jego matkę, "dobra dusza" znalazła zimą na śmietniku w kiepskim stanie, przygarnęła a tydzien później miała już 3 koty zamiast jednego:D)
    Ten nie miał problemu, wsiąkł w rodzine jakby był z nami od zawsze, rozejrzał się, zjadł co było i postanowił zostac władcą absolutnym. Wyrósł na imponująco wielkiego, czarnego kota.

    3. Kot dla kota.
    Bida z nędzą wzięta ze schroniska, zeby "jedynak" miał towarzystwo.
    Niestety nie udało się go uratować, wzięłam kocię które wygladało na najbardziej potrzebujące, mimo ze pani ze schroniska odradzała i wciskała inne, ledwo co przyniesione.
    Kotek przez 2 dni cieszył się domem i starszym "kolegą na własność" po czym wylazły z niego wszelkie schroniskowe choroby i pasożyty, mimo intensywnego leczenia nie udało się go ocalić.
    Niestety zdązył zarazić naszego drugiego kota. Pierwszy przezył, ale co się nasłuchałam od weterynarza na temat swojej lekkomyślności to moje.:o

    4. Kot ekskluzywny.;)
    Ze kot domowy znów był jedynakiem, poszukiwania "brata dla kota" trwały. Mąz w TV wypatrzył jakiegoś kota na filmie i stwierdził, ze chce miec kota z takim ogonem. Po przetrzepaniu neta, wyselekcjonowaliśmy 3 rasy: MCO, NFO, SIB. Obdzwoniłam chodowców żeby podpytać, okazało się że za 3 dni jest wystawa. postanowiliśmy pojechać, obejrzeć z bliska, wrócić i pozastanawiac się - mnie się nie mieściło w głowie że mogłabym kota kupić i to jeszcze za taką kasę, skoto tyle tego wszedzie chodzi samopas. Na wystawie okazało się że mój mąż nie kociarz, ma w kieszeni pieniądze na kota, a w jednej z klatek siedzi marzenie: całe czarne, ofutrzone jak szczota, z ogonem jak u pawia 5cio miesięczne kocię NFO.
    I tak to z nami sobie jest 2 kot.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •