odchudzicsie
Informacje dot nowego stadionu
Będzie nowy stadion
Artur Brzozowski 14-01-2005 , ostatnia aktualizacja 14-01-2005 19:56
Jeśli Polska z Ukrainą zostaną organizatorami piłkarskich mistrzostw Europy w
2012 roku, we Wrocławiu powstanie wielki stadion sportowy
Mistrzostwa w Polsce wymyślili szefowie Polskiego Związku Piłki Nożnej. 25
stycznia rząd zadecyduje, czy polskie władze oficjalnie zaakceptują tę
inicjatywę i udzielą rządowych gwarancji. Prezes PZPN Michał Listkiewicz
zapewnia, że premier Marek Belka jest wielkim zwolennikiem tego pomysłu.
Wiemy, że Wrocław znalazł się obok Warszawy, Krakowa, Gdańska i Poznania w
gronie polskich miast wytypowanych do rozgrywania meczów podczas mistrzostw.
Pomysłodawcy organizacji ME wybierali miasta, które są w stanie wybudować dobre
drogi, rozbudować lotniska, stworzyć miejsca hotelowe.
- Nasza inicjatywa spotkała się bardzo ciepłym przyjęciem władz Wrocławia -
podkreśla Michał Listkiewicz, prezes PZPN.
Na razie wszelkie plany inwestycyjne są we wstępnej, bardzo ogólnej fazie.
Wiadomo jedynie, że nowiutkie stadiony miałyby powstać we Wrocławiu i Gdańsku.
Z tego, co udało się nam dowiedzieć, obiekt we Wrocławiu na 35-40 tys. widzów
miałby powstać w pobliżu zapowiadanej na 2010 r. obwodnicy autostradowej. Mówi
się o dwóch możliwych lokalizacjach: terenach między Leśnicą a Żernikami oraz
obszarze za Osobowicami. Całość inwestycji ma być sfinansowana z kredytów i
dotacji państwowych.
Równocześnie we Wrocławiu nieśmiało lansowana jest druga koncepcja: generalna
modernizacja Stadionu Olimpijskiego. Problem w tym, że jego właścicielem jest
Akademia Wychowania Fizycznego, która sama nie jest w stanie pozyskać funduszy
na to przedsięwzięcie. Do tego nie jest zainteresowana wydzierżawieniem obiektu
miastu, które mogłoby z publicznych pieniędzy wyremontować obiekt.
Polaków i Ukraińców nie zniechęca fakt, że teoretycznie mają niewielkie szanse
na przyznanie im organizacji mistrzostw w 2012 roku, gdyż głównymi faworytami w
tym rozdaniu będą Grecy i Włosi. Prezes Listkiewicz podkreśla, że jeśli ta
misja zakończy się fiaskiem, to na pewno zgłosimy chęć organizacji mistrzostw w
2016 roku. I ta data wydaje się bardziej prawdopodobna. Ale żeby myśleć o
przeprowadzeniu tak wielkiej imprezy, już dziś trzeba rozpocząć działania
lobbingowe i inwestycyjne.
Teraz Oporowska
Zanim jednak we Wrocławiu powstanie wielki, nowoczesny obiekt sportowy, już w
tym roku rozpocznie się modernizacja stadionu piłkarskiego przy Oporowskiej,
gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna Śląska. Według ostatniej koncepcji stadion
pomieści około 15 tysięcy widzów, będzie miał zainstalowaną podgrzewaną murawę
oraz oczywiście sztuczne oświetlenie. Prace ruszą w lipcu tego roku.
W pierwszym etapie całkowicie zburzona i zbudowana od nowa zostanie trybuna
kryta oraz dobudowane dwie trybuny za bramkami. Zainstalowane zostanie również
oświetlenie. Ten etap modernizacji potrwa do września 2006 roku.
Drugi etap rozpocznie się od modernizacji trybuny odkrytej, później powstanie
nowy parking i boisko treningowe (od ulicy Kruczej). Koszt inwestycji wyniesie
około 50 mln złotych. Przedsięwzięcie sfinansowane zostanie z budżetu miasta i
Totalizatora Sportowego.
Jak Zachod okrada Polske...
Budowlana wojna
Sąd Najwyższy, Opera Krakowska, Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego,
najdroższe hotele i biurowce - Porr, Strabag, Hochtief i inne austriackie
oraz niemieckie firmy budowlane przejmują niemal wszystkie kontrakty na
najbardziej intratne inwestycje. W tym czasie polscy budowlańcy są brutalnie
dyskryminowani w Niemczech, a do Austrii w ogóle nie mają wstępu. Rząd
powiedział: dość.
Hotel Intercontinental w Warszawie, zbudowany przez koncern Porr, to jeden z
licznych przykładów intratnych inwestycji zrealizowanych przez austriackie i
niemieckie firmy budowlane
(c) KATARINA STOLTZ
Polski ambasador w Berlinie Andrzej Byrt wysłał do niemieckiego Ministerstwa
Spraw Zagranicznych ostry list protestacyjny. Podjęto także interwencje w
Wiedniu. Polskie władze rozważają podjęcie działań odwetowych. Mają one
początkowo polegać na drobiazgowych kontrolach w austriackich i niemieckich
firmach budowlanych działających na terenie naszego kraju. - Wówczas okaże
się, że wielu polskich przepisów nie wypełniają - przewiduje Andrzej Byrt.
Austriacy ani razu nie wydali zgody
Możliwe jest także wstrzymanie pozwoleń na pracę dla austriackiej i
niemieckiej kadry zarządzającej zatrudnionej w koncernach budowlanych w
Polsce. - Do tej pory nie zdarzyło się, aby któryś z naszych austriackich
pracowników miał z tym problemy - przyznaje Beata Matuszelańska z polskiego
oddziału Porr. To przeciwieństwo tego, co przeżywają polskie firmy budowlane
w Austrii. - Nie słyszałem o ani jednym przypadku wyrażenia zgody na
zatrudnianie polskich robotników budowlanych przez nasze firmy budowlane -
przyznaje Krzysztof Jakubiszyn, radca handlowy w Wiedniu.
W traktacie o przystąpieniu Polski do Unii Niemcy i Austria co prawda
zastrzegły 7-letni okres przejściowy, podczas którego rynek budownictwa
pozostanie dla polskich przedsiębiorców zamknięty, jednak w tym samym
dokumencie Polska uzyskała prawo stosowania, na zasadzie wzajemności, takich
samych ograniczeń. Do tej pory urzędy pracy nigdy z tego nie skorzystały,
zawsze wydając pozytywną decyzję w sprawie zatrudniania obcokrajowców.
W Niemczech sytuacja naszych budowlańców nawet się pogorszyła po
przystąpieniu Polski do Unii. Niemal dwukrotnie, do 13 tys., ograniczono
liczbę pracowników, którzy mogą co roku być zatrudnieni przy wykonywaniu
usług w Niemczech na podstawie sięgającej jeszcze 1990 r. umowy. Władze
bardzo rygorystycznie egzekwują wymóg wypłacania polskim pracownikom
niemieckich pensji. - To bardzo brutalne inspekcje z użyciem psów,
aresztowań, konfrontacji świadków - przyznaje radca handlowy w Berlinie Józef
Olszański. - Nie rozumiem, dlaczego Niemcy ustalają pensje polskich
pracowników. Sami eksportują do nas wiele towarów, bo są tańsze. A praca to
taki sam towar jak każdy inny - oburza się ambasador Byrt. Zdaniem urzędników
Ministerstwa Gospodarki i Pracy Polska rozważa interwencję w Brukseli, bo
pogorszenie warunków dostępu do niemieckiego rynku po 1 maja jest sprzeczne z
traktatem akcesyjnym.
Jedyny taki przypadek na świecie
Liberalnym podejściem polskich władz do zachodnich koncernów budowlanych są
oburzeni polscy przedsiębiorcy. - To fenomen na skalę światową. Oni wygrywają
kontrakty nawet na wykonanie najbardziej prestiżowych budynków użyteczności
publicznej - wskazuje prezes Kongresu Budowlanego Roman Nowicki. Wśród
umieszczonych na portalu internetowym Porr wykonanych przez firmę obiektów
jest m.in. Warszawska Giełda czy Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego.
Hochtief ma na swoim koncie Pałac Sprawiedliwości w Warszawie, siedzibę TVP 3
w Poznaniu czy Operę Krakowską. Zdaniem Nowickiego sekret sukcesu tych
koncernów tkwi w ich wiarygodności kredytowej. Każdy bank udziela im dużych
pożyczek, i to na dogodnych warunkach. Polskie firmy cierpią natomiast z
powodu zatorów płatniczych. Większość z nich jest uważana za niewiarygodne
przez banki działające w Polsce.
Atutem zachodnich koncernów jest jednak także terminowe i staranne wykonanie
inwestycji. Koszty zwykle nie przekraczają tego, co oferują rodzime firmy, bo
Niemcy i Austriacy zlecają realizację wielu robót polskim podwykonawcom.
Teraz apartamentowce i magazyny
Zapaść na niemieckim rynku budowlanym, spowodowana przegrzaniem koniunktury
na rynku b. NRD w latach 90., powoduje, że niemieckie i austriackie firmy
ostatnio z jeszcze większą determinacją walczą o kontrakty w Polsce. - Do tej
pory koncentrowaliśmy się na budowie luksusowych hoteli i biurowców, bo tam
marża zysku jest największa - przyznaje Beata Matuszelańska z Porra. Dopiero
teraz zaczynamy budować apartamentowce, a nawet magazyny w mniejszych
miastach - dodaje. Austriacy i Niemcy starają się ponadto przejąć wykonanie
najważniejszych inwestycji finansowanych z unijnych funduszy strukturalnych,
jak autostradę Berlin - Warszawa.
Ograniczenie z dnia na dzień metodami administracyjnymi tak szerokiej
działalności mogłoby spowodować poważne trudności. Nie wiadomo, kto
zastąpiłby Niemców i Austriaków w realizowaniu poważnych inwestycji
budowlanych. Dlatego polskie władze starały się rozładować spór z Austriakami
i Niemcami polubownie. Niedawno w Wiedniu zaproponowały utworzenie
kontyngentów dla naszych pracowników budowlanych. Austriacy oświadczyli
jednak, że dopóki bezrobocie nie spadnie tam do 3 proc., nie ma o czym mówić.
W tej sytuacji uniknięcie konfrontacji będzie coraz trudniejsze. •