Indeks odchudzicsiePUSZCZA KOZIENICKA mapaPuszcza Napiwodzko RamuckaPuszcza JaworowaPuszcza RządowaPuszcza HajnówkaPuszcza KampinoskaPuszcze w PolscePuszcza WierzchucińskaPuszczy w Polscekatolik Sandomierz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasia-art.htw.pl
  •  

    odchudzicsie

    Sanem znowu spłynęło drewno !
    "PODKARPACIE. - Pamiętam sprzed lat, że duże ilości drewna spławiały
    nadleśnictwa: Brzozów, Krasiczyn i Dynów. Na długim odcinku Sanu nie było
    wówczas żadnego mostu, a sieć dróg leśnych do wywozu dopiero była w budowie.
    San był podzielony na trzy kategorie trudności, od których zależały stawki dla
    flisaków – mówi Wojciech Szepieciński, zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji
    Lasów Państwowych w Krośnie.

    Obecnie, po prawie 40 latach, na Sanie znów pojawiły się tratwy flisackie.
    Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pw. św. Barbary, działające od roku 1993,
    urządziło spław "Szlakiem Błękitnego Sanu". Drewno do budowy tratwy podarowały
    nadleśnictwa położone wzdłuż Sanu: Bircza, Brzozów, Dynów, Krasiczyn, Radymno,
    Leżajsk i Sieniawa. Łącznie ponad 40 metrów sześciennych sosny o dobrej
    wyporności (koniecznie z pozyskania zimowego) pozwoliło zbudować czterotaflową
    tratwę z "głową", "przedgłowiem", "przedcolem" i "colem". Na "buchcie"
    zbudowano szałasy flisackie i słomiany domek - "retmankę". Przy drygawce (ster
    tratwy) stanął retman Wincenty Pityński, który 40 lat temu zawodowo pływał "na
    drzewie". Całością kierował cechmistrz Bractwa, retman Mieczysław Łabęcki. Na
    tratwie płynął też burmistrz Ulanowa (leśnik z zawodu, również z flisackimi
    tradycjami) Andrzej Bąk i radny sejmiku wojewódzkiego Bogusław Tofilski.
    Bractwo skupia dziś prawie 80 osób, posiada swą kapelę i chór. Jest jedyną taką
    organizacją w Polsce, należy do międzynarodowego stowarzyszenia organizacji
    flisackich.

    - W mojej rodzinie tradycje flisackie sięgają 250 lat, nic dziwnego, że dobrze
    czuję się na wodzie. Pływamy nie tylko Sanem, ale i po Odrze, i po Bugu.
    Zorganizowanie prawdziwego spławu drewna jest możliwe dzięki współpracy z
    Lasami Państwowymi. Płynąc Sanem dostaliśmy drewno z RDLP Krosno, gdy płyniemy
    Odrą drewno zapewnia nam Nadleśnictwo Oława – mówi cechmistrz Mieczysław
    Łabęcki.

    Cieszy nas, że na Sanie znów pojawiła się tratwa z drewnem z podkarpackich
    lasów. To, co robią obecnie potomkowie flisaków ulanowskich to doskonała
    promocja naszego regionu, ale i dobry przykład aktywności społecznej. To
    również okazja, by przypominać o leśnych tradycjach Podkarpacia. Dlatego
    organizatorzy spławu mogą liczyć na pomoc leśników – podkreśla Wojciech
    Szepieciński.

    ***

    Od XV wieku Polska była potentatem w produkcji "darów lasu". W Puszczy
    Sandomierskiej i w Karpatach wytwarzano duże ilości mazi, dziegciu, potażu,
    węgla drzewnego, smoły drzewnej i wykorzystując drogę wodną Sanem i Wisłą
    dostarczano te produkty do portu w Gdańsku. Głównym przedmiotem spławu było
    jednak drewno. Specjalistami od jego transportu rzeką byli flisacy z Ulanowa –
    niemal cała osada żyła z pracy na wodzie. Jeszcze do końca lat 60. ub. wieku
    prowadzono spław na odcinku Mrzygłód-Rudnik. Z samego Nadleśnictwa Sieniawa
    spławiano wtedy do 15 tysięcy metrów sześciennych drewna rocznie."
    www.pressmedia.com.pl/sn/publicystyka/d2.asp?u_file=r%2Etxt




    spław drewna
    "PODKARPACIE. - Pamiętam sprzed lat, że duże ilości drewna spławiały
    nadleśnictwa: Brzozów, Krasiczyn i Dynów. Na długim odcinku Sanu nie było
    wówczas żadnego mostu, a sieć dróg leśnych do wywozu dopiero była w budowie.
    San był podzielony na trzy kategorie trudności, od których zależały stawki dla
    flisaków – mówi Wojciech Szepieciński, zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji
    Lasów Państwowych w Krośnie.

    Obecnie, po prawie 40 latach, na Sanie znów pojawiły się tratwy flisackie.
    Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pw. św. Barbary, działające od roku 1993,
    urządziło spław "Szlakiem Błękitnego Sanu". Drewno do budowy tratwy podarowały
    nadleśnictwa położone wzdłuż Sanu: Bircza, Brzozów, Dynów, Krasiczyn, Radymno,
    Leżajsk i Sieniawa. Łącznie ponad 40 metrów sześciennych sosny o dobrej
    wyporności (koniecznie z pozyskania zimowego) pozwoliło zbudować czterotaflową
    tratwę z "głową", "przedgłowiem", "przedcolem" i "colem". Na "buchcie"
    zbudowano szałasy flisackie i słomiany domek - "retmankę". Przy drygawce (ster
    tratwy) stanął retman Wincenty Pityński, który 40 lat temu zawodowo pływał "na
    drzewie". Całością kierował cechmistrz Bractwa, retman Mieczysław Łabęcki. Na
    tratwie płynął też burmistrz Ulanowa (leśnik z zawodu, również z flisackimi
    tradycjami) Andrzej Bąk i radny sejmiku wojewódzkiego Bogusław Tofilski.
    Bractwo skupia dziś prawie 80 osób, posiada swą kapelę i chór. Jest jedyną taką
    organizacją w Polsce, należy do międzynarodowego stowarzyszenia organizacji
    flisackich.

    - W mojej rodzinie tradycje flisackie sięgają 250 lat, nic dziwnego, że dobrze
    czuję się na wodzie. Pływamy nie tylko Sanem, ale i po Odrze, i po Bugu.
    Zorganizowanie prawdziwego spławu drewna jest możliwe dzięki współpracy z
    Lasami Państwowymi. Płynąc Sanem dostaliśmy drewno z RDLP Krosno, gdy płyniemy
    Odrą drewno zapewnia nam Nadleśnictwo Oława – mówi cechmistrz Mieczysław
    Łabęcki.

    Cieszy nas, że na Sanie znów pojawiła się tratwa z drewnem z podkarpackich
    lasów. To, co robią obecnie potomkowie flisaków ulanowskich to doskonała
    promocja naszego regionu, ale i dobry przykład aktywności społecznej. To
    również okazja, by przypominać o leśnych tradycjach Podkarpacia. Dlatego
    organizatorzy spławu mogą liczyć na pomoc leśników – podkreśla Wojciech
    Szepieciński.

    ***

    Od XV wieku Polska była potentatem w produkcji "darów lasu". W Puszczy
    Sandomierskiej i w Karpatach wytwarzano duże ilości mazi, dziegciu, potażu,
    węgla drzewnego, smoły drzewnej i wykorzystując drogę wodną Sanem i Wisłą
    dostarczano te produkty do portu w Gdańsku. Głównym przedmiotem spławu było
    jednak drewno. Specjalistami od jego transportu rzeką byli flisacy z Ulanowa –
    niemal cała osada żyła z pracy na wodzie. Jeszcze do końca lat 60. ub. wieku
    prowadzono spław na odcinku Mrzygłód-Rudnik. Z samego Nadleśnictwa Sieniawa
    spławiano wtedy do 15 tysięcy metrów sześciennych drewna rocznie."
    www.pressmedia.com.pl/sn/publicystyka/d2.asp?u_file=r%2Etxt





    Kiedyś zamieściłem w Wydarzeniach felieton o trasach rowerowych -
    nie scieżkach wzdłuż Alei Niepodległości, bo to nie o to chodzi, ale
    o trasach rowerowych po naszym pieknym otoczeniu Mielca. naraziłem
    się tylko panu Prezydentowi Bieńkowi, który wziął krytyke do siebie,
    choć to sprawa wszystkich okolicznych samorzadów.
    Przypominam ten tekst a pomysł popieram, tylko ze jak będzie
    cieplej. teraz, jak spadnie śnieg, zachęcam do biegania na nartach
    po lasach wkoło
    A oyo i ten felieton
    Na rower, Panowie.

    Kilka dni spędziłem w Jaworkach koło Szczawnicy. Jeżdżę tam po to,
    by pochodzić po górach. Chodzenie po górach, zwane kiedyś turystyką
    górską, staje się zajęciem coraz bardziej elitarnym. Pomijam tu
    Zakopane i Tatry, który to region, jako zupełne kuriozum
    turystyczne, jest tym wyjątkiem, który potwierdza regułę. Kiedyś na
    szlakach górskich spotykało się wielu młodych ludzi ze szkół
    średnich czy wyższych. Obecnie na szlakach dominują ludzie starsi,
    często dziadkowie a młodych spotyka się niewielu. Młodzi ludzie
    pojechali do pracy za granicę. Takie czasy

    Ze Szczawnicy przyjechałem jeszcze z jednym spostrzeżeniem: tak
    dobrze przygotowanych tras do turystyki rowerowej, w tym wypadku
    górskiej, nie spotkałem nigdzie indziej. Oznakowane trasy leśne są
    wyrównane przez maszyny (robi to nadleśnictwo pod swoje potrzeby a
    przypadkiem także dla rowerzystów), trasy wiodące przez łąki na
    halach są wykoszone. Nadzór nad właściwym stanem tras sprawują
    urzędnicy burmistrza Szczawnicy. Oczywiście wszystkie trasy są
    zaznaczone także na mapach.

    Nasz powiat i nasze miasto nigdy nie miały przesadnych ambicji
    turystycznych. Oczywiście, nasz region nie jest zagłębiem
    turystycznym. Nie posiada zbyt wielu walorów ku temu koniecznych.
    Ale chęci zrobienia czegoś w tej materii także się liczą. Wracając
    ze Szczawnicy pomyślałem sobie: jak dobrze byłoby, gdyby w okolicach
    Mielca, ba, w całym powiecie mieleckim, powstało kilka porządnie
    oznakowanych, wspartych odpowiednią mapą, tras rowerowych. Będąc
    aktywnym rowerzystą rekreacyjnym obserwuję podczas podróży wokół
    Mielca bardzo wielu rowerzystów, czasami profesjonalistów - sądząc
    po strojach.

    Kiedyś jeździłem z wojskową mapą i poznawałem lasy Puszczy
    Sandomierskiej. Dzisiaj już nie zabłądzę. Jednak nie wszyscy mają
    tak dobre rozeznanie w terenie i strach przed zagubieniem się, nie
    pozwala im zwiedzić wielu ciekawych miejsc.

    Nie wiedząc, kto odpowiada w mieście i w powiecie za sport,
    turystykę i rekreację i do kogo mógłbym skierować swój apel czy też
    pomysł, zacząłem szukać w Internecie. Okazało się, że w Radzie
    Miasta za te tematy odpowiada Wiceprezydent Bieniek. Jakież jednak
    było maje zdziwienie, gdy nie znalazłem żadnej komórki
    organizacyjnej w Urzędzie Miasta, której te sprawy by
    przyporządkowano. Rozumiem, że Wiceprezydent może podejmować decyzje
    o remoncie stadionu (po co?) i o budowie drugiego basenu (dlaczego
    jeszcze jej nie podjęto, gdy tymczasem gmina Cmolas ma jedną
    pływalnię na 8 tys. mieszkańców a Gmina Miejska Mielec jedną na 80
    tys mieszkańców) ale nie o rysowaniu znaków na drzewach. Może źle
    szukałem, ale nie znalazłem i nie wiem, do kogo mógłbym zwrócić się
    ze sprawą. Z ciekawości popatrzyłem do świeżo opracowanej Strategii
    rozwoju Gminy Miejskiej Mielec i tam, w punktach 3.5.6. i 3.5.6
    znalazłem dane o sporcie , rekreacji i turystyce. Większość tych
    danych jest dla wszystkich oczywista. W całej strategii niewiele
    więcej jest na ten temat. Jedynie analiza SWOT poświęca sportowi,
    rekreacji i turystyce parę akapitów. Oto najciekawsze stwierdzenia.
    Mocne strony: spuścizna i tradycje sportowe. Szanse: prosportowa i
    prorekreacyjna polityka władz samorządowych, wykorzystanie zasobów
    leśnych jako zaplecza rekreacyjnego. Słabe strony: niski poziom
    świadomości mieszkańców na tzw. zdrowy tryb życia. Zagrożenia:
    niskie nakłady finansowe na modernizacją obecnej bazy, mała
    aktywność fizyczna mieszkańców Mielca. No i jeszcze konkluzja, że w
    obszarach strategicznych „Strategii” sport i rekreacja nie
    występują. To tyle.

    Wszedłem na stronę Starostwa Powiatowego w Mielcu. Tu było lepiej.
    Co prawda nie napisano, kto z kierownictwa odpowiada za sport,
    rekreację i turystykę, ale za to jest w strukturze organizacyjnej
    Wydział Edukacji, Kultury i Sportu, któremu rzeczywiście
    przyporządkowano te zadania. Więcej: na stronie jest okienko z
    informacjami o turystyce w powiecie. I jeszcze więcej: są tam mapy i
    opisy trzech tras rowerowych. Na tym jednak szczęście się kończy.
    Trasy te stworzył i opisał jakiś samotnik – działacz społeczny ze
    Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Mieleckiej, z Zespołu Szkół w
    Rzemieniu, nazwiskiem Adam Strzelczyk. Niech mu będzie chwała.
    Trudno jednak jeździć nieoznaczonymi trasami po lasach z komputerem.
    Potrzeba działań, w które zaangażują się władze miasta, powiatu,
    gmin i nadleśnictwa. Apeluję, aby ci, którzy to umieją zrobić,
    załatwili na ten cel pieniądze (zapewne wystarczy kilkadziesiąt
    tysięcy zł) a władze zaprosiły do współpracy prawdziwych turystów i
    społeczników, chociażby tego Pana Strzelczyka, czy Pana Krakowskiego
    z Klubu Turystycznego Carpatia i wspólnie stworzyli w powiecie
    mieleckim system kilku rowerowych tras turystycznych. Czyż nie
    byłoby wspaniale, Panie Starosto, by móc pojechać z Mielca lasami do
    Czajkowej, potem wzdłuż rzeki Jamnicy pojechać do Pateraków, obok
    wspaniałego starodrzewu Rezerwatu Pateraki, jakiego nie ma chyba w
    całej Puszczy a potem wrócić do Mielca? Prawda, że świetna myśl? I
    jeszcze kilka takich tras. Oznakowanych i z mapami.

    Może mieszkańcy Mielca, którzy według „Strategii” mają niski poziom
    świadomości na tzw. zdrowy tryb życia i wykazują małą aktywność
    fizyczna wsiądą na rowery i zmienią się, gdy z nich zsiądą?

    Ja myślę, że oni już siedzą na rowerach, tylko władze tego nie
    widzą, bo same nie jeżdżą.

    Spotkałem na mieście Pana Piotrowskiego, lat ok. 75. Witam kochanego
    pana kierownika – powiedział. Co słychać? Idę na spacer, bo
    przejeżdżam rocznie samochodem 50 tys. km i trzeba rozprostować
    nogi – odpowiedziałem. A ja przejeżdżam 15 tys. km, ale rowerem -
    powiedział Pan Piotrowski.

    Wszystkiego dobrego, Panowie

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •