odchudzicsie
[quote]A ja slyszalem, że starożytni Grecy potrafili posklejać ptasie pióra woskiem i na tak skonstruowanych skrzydlach potrafili nawet przelecieć z Krety do Grecji :-) Tylko musieli uważać, wy za wysoko nie lecieć, bo wosk się topil. Dlatego nie wierzę, że hinduskie latające maszyny zbudowali kosmici :-)
Teraz mi powiedz, że to co pisali Grecy to bajki a tylko Hindus prawdę Ci powie :-)[/quote]a słyszałeś o kulcie kargo? prymitywne plemiona nasladują to co robią bardziej rozwinięci ludzie ale tylko udajac, co nie dowodzi że ktos coś takiego naprawdę robił
[quote]
Za 10 tysięcy lat jak odkryją, że my znaliśmy mit o potopie i Arce oraz Żydzi pisali o czymś podobnym oraz w Babilonie istniala opowieść o Gilgameszu to wedlug Ciebie świadczy, że potop obejmowal caly świat, dotknąl wszystkich tych kultur w związku z tym te kultury występowaly jednocześnie?
Gdzieś byla wielka, trwająca wiele dni powódź. komuś udalo się przetrwać (tylko po jaką cholere bral na arkę komary, muchy Tse-Tse i mendy? :-)). Opowiedzial o tym jakiemuś ludowi. Ta opowieść dotarla po wielu perypetiach i modyfikacjach do Babilonu. Przez wiele lat przekazywana z ust do ust (pokoleń?) wreszcie zostala zapisana na glinianych tabliczkach.
Jedno z plemion będących w Babilonie w niewoli zaslyszalo tą opowieść. Udalo im się wyzwolić z niewoli i powrócić w swoje rodzinne strony. Opowieść o potopie nieco zmodyfikowana i ubarwiona zostala zapisana w świętych księgach tego plemienia.
To jest dobrze udokumentowane. To tylko potomkowie Izraela mieli monopol na zaporzyczenie opowieści z Babilonu? Inni nie mogli?[/quote]
jak się chce to można wszystko zanegować
[/quote]
Jeżeli byl potop obejmujący caly świat to odpowiedz mi na pytanie, gdzie się podziala woda? Tak wiem, Bóg jest wszechmocny i potop to dowód na jego istnienie. Albo kosmici wypompowali bo potrzebowali wodoru do napędu rakiety. [/quote]
a wiesz co to jest grawitacja? i nie twierdze że był na całym świecie dosłownie
tylko biblie potrafisz zanegować i powiedziec że chindus prawdę powie?
iście konstruktywna krytyka, wszyscy w starożytnosci bajki pisali, piramidy są fatamorganą a indian uczyli zapewnie wikingowie
Fidelu, czy Ciebie to dotyczy, czy nie, czy Ci się to podoba czy nie, jest faktem, że psychologia łączy zachowania falo-podobne z kompleksami i psychologicznymi mechanizmami odbicia sobie dawnych frustracji.
Psychologia to niestety nadal w znacznej mierze jedynie kult kargo, odwołujący się do szarlatanów pokroju Freuda czy Junga, kult nie będący (przynajmniej nie w pełni) nauką, a jedynie wzorujący się na prawdziwej nauce i jej procedurach. Innymi słowy psychologowie są trochę jak tubylcy na Pacyfiku w czasie Drugiej Wojny Światowej, którzy postanowili stworzyć własne samoloty, lotniska i elektronikę wzorując się na amerykańskiej technologii, ale zupełnie nie rozumiejąc jej istoty, czego rezultatem były drewniane atrapy, jedynie powierzchownie inspirowane przez pierwowzory, nie będące oczywiście prawdziwą, funkcjonalną technologią.
Nie będę też krył, że podobnie jak Zerowiec Twoją przygodę z koniarzami czytałem niczym zapis z ekspedycji etnograficznej do dżungli amazońskiej... Co ja poradzę, że kojarzy mi się to do bólu z prymitywnymi plemionami i barbarzyńskimi obyczajami?
Przez ostatnie 100 tysięcy lat byliśmy barbarzyńcami żyjącymi w społeczeństwach prymitywnych i ma to swoje konsekwencje. W każdym z nas drzemie uśpiony barbarzyńca, ukształtowany przez tysiące lat nacisków ewolucyjnych do zabijania, gwałcenia i zniewalania obcych z poza naszego własnego plemienia.
Dawniej często dochodziło do pojmania jeńców w wojnie plemiennej. Obcy mogł zostać niewolnikiem, mogł też zostać adoptowany jako pełnoprawny członek plemienia, różnego rodzaju stany pośrednie też były możliwe w zależności od okoliczności. Ale zawsze obcy, zwłaszcza taki który był nastawiony wrogo, musiał zostać złamany i należało mu pokazać jego miejsce w szeregu. Jeżeli się zbytnio opierał to ginął i nie przekazywał swoich genów potomkom. Z kolei nie złamany, krnąbrny niewolnik jest ciężarem i zagrożeniem dla plemienia.
Stąd wszyscy ludzie są potomkami z jednej strony agresorów i tyranów, z drugiej strony uległych niewolników, mniej lub bardziej podatnych na zniewolenie i pranie mózgu. To, która strona się uaktywnia w danej chwili jest zależne od okoliczności i pozycji danej jednostki. A niestety uaktywnia się często automatycznie właśnie w takich sytuacjach, które nasz mózg odbiera jako analogiczne do sytuacji plemienia i nowych jeńców wojennych, najlepszym tego przykładem jest wojsko, w gruncie rzeczy współczesny odpowiednik społeczeństwa plemiennego.
Co z tego wynika? Przede wszystkim to, że trzeba sobie zdawać sprawę, że granica pomiędzy bezpieczną zabawą i rytułałem budującym więzi w grupie, a zniewoleniem i tyranią jest często rozmyta.