odchudzicsie
Doktór znasz Konserwatyste ? nie a ja ci mówie, ze to swój chłop. Jest twardy i się nikomu nie liże. Poznałem go na forum a teraz przez przypadek znam osobi?cie. I k..de nie lata jak kogut na wieży, gdy wiatr zawieje. Sorry, bo łykn?łem dzisiaj " kazimierza" , bo dzisiaj kaziuki. Pozdro! doktórko i inne dochtory.
Trzeba pomóc Stoczni Gda ąskiej - uznał minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki i wbrew wcze śniejszym deklaracjom zdecydował, że kontrowersyjny remont starego holenderskiego parowca można przeprowadzi Ś w Polsce.
Przez kilkana ście dni Marian Szołucha, rzecznik Wiecheckiego, wielokrotnie zapewniał: - Polska to nie wysypisko śmieci, podtrzymamy decyzję Urzędu Morskiego............
"Rotterdam" pozbędzie się 500 msze śc. azbestu na redzie gda ąskiego portu. Do jego burty przybije mniejsza jednostka, która zabierze przemycone śmieci do Holandii. Potem parowiec wróci do Gda ąska i zacznie się remont. Dlatego wła śnie z decyzji Wiecheckiego - oprócz Holendrów - ciesz ą się przedstawiciele Stoczni Gda ąskiej, której prezesem jest Andrzej Jaworski, polityk PiS i pełnomocnik prezydenta RP ds. przemysłu stoczniowego. W ubiegłym tygodniu, gdy Urz ąd Morski i wojewoda pomorski Piotr Ołowski (także PiS) zapowiedzieli, że przymusowo odholuj ą "Rotterdam" do portu w Holandii, SG podpisała kontrakt na remont transatlantyka.
Szołucha nie ukrywa, że miało to wpływ na decyzję Wiecheckiego. - Wiemy, w jak trudnej sytuacji jest Stocznia Gda ąska. Minister wzi ął to pod uwagę - tłumaczy rzecznik.
To dla stoczni nietypowe zlecenie. Jeszcze w marcu Kazimierz Smoli ąski (PiS), prezes Stoczni Gdynia, czyli wła ścicielki Stoczni Gda ąskiej, zapewniał, że oba zakłady specjalizuj ą się w produkcji, a nie remontach, więc nie będ ą zainteresowane robotami na "Rotterdamie".
Azbest z izolacji skaził prawdopodobnie aż tysi ąc ton materiałów, z których zbudowano "Rotterdam". Wszystko to ma by Ś usunięte w SG. Armator deklaruje, że niebezpieczne odpady wywiezione zostan ą na wysypisko śmieci w Niemczech. Nieoficjalnie mówi się, że Holendrzy zapłac ą za roboty w Polsce ok. 100 mln zł.
Remont ma potrwa Ś do maja 2007 r.
...jak znam Niemców, to uciesz ą sie jak cholera z takiego prezentu...
To, że Holendrzy nielegalnie wwie źli do nas te tony azbestu i mieli w nosie zarz ądzenia
wojewody i innych służb nakazuj ących im opuszczenie portu w Gda ąsku, to pryszcz, podobało im sie sta Ś w naszym porcie , to stali ,w nagrodę pan minister wyraził zgodę na remont tego wraka. Nieważne co mysli o tym wojewoda, ważne, że prezes stoczni załatwił sobie przychyln ą decyzję pana ministra......a panu ministrowi zdanie zmienia Ś wolno.....pewnie zależy to, z której strony wiatr zawieje.....
Szkodliwo ś Ś azbestu dla zdrowia ludzkiego
Azbest jest naturalnym, praktycznie niezniszczalnym surowcem o budowie włóknistej. Pęczki włókien mog ą rozszczepi Ś się na włókna cie ąsze niż ludzki włos, krusz ą się i łami ą, przedostaj ąc w ten sposób do atmosfery. Dopóki włókna nie s ą uwalniane do powietrza i nie występuje ich wdychanie, wyroby z udziałem azbestu nie stanowi ą zagrożenia dla zdrowia. Na występowanie i typ patollogii wpływa rodzaj azbestu, wymiary tworz ących go włókien i ich stężenie oraz czas trwania narażenia. Biologiczna agresywno ś Ś pyłu azbestowego jest zależna od stopnia penetracji i liczby włókien, które uległy retencji w płucach. Duż ą rolę odgrywa także wrażliwo ś Ś osobnicza (podatno ś Ś danej osoby) i palenie papierosów. Niewidoczne dla oka, unosz ąc się w powietrzu, s ą wdychane przez ludzi. Włókna azbestowe wnikaj ą do organizmu człowieka przez układ oddechowy i pozostaj ą na zawsze. Zalegaj ące w płucach włókna mog ą powodowa Ś zwłóknienie tkanki płucnej, czyli azbestozę, ale także raka płuc i międzybłoniaka opłucnej. Azbest jest najbardziej niebezpiecznym czynnikiem rakotwórczym. Największe zagrożenie stanowi ą włókna mikroskopijnej wielko ści, które na zawsze pozostaj ą w płucach i mog ą powodowa Ś choroby nowotworowe płuc. Ważna jest świadomo ś Ś, że choroby wywołane azbestem rozwijaj ą się po 10-40 latach od czasu kontaktu z azbestem.
Siedlecka: skala inwigilacji literatów była ogromna.
Największym zaskoczeniem podczas badania dokumentów dotyczących inwigilacji przez służby bezpieczeństwa środowisk literackich, był ogrom i skala tego zjawiska, a także ilość zgromadzonych materiałów - powiedziała Joanna Siedlecka, autorka książki Kryptonim „Liryka”, która dziś trafia do księgarń.
- Zaskoczył mnie rozmach bezpieki i zasięg jej działania. W archiwach IPN-u zachowało się świadectwo tej tytanicznej pracy, ogromnych nakładów finansowych, jakie musiano ponosić - stosowano śledzenie, podsłuchy, wykonano tysiące fotografii. Przebadałam zaledwie część zachowanych dokumentów. Starałam się opisać możliwie szeroki wachlarz postaw. W pierwszej części książki przedstawiam przypadki pisarzy inwigilowanych m.in. Antoniego Słonimskiego, Leopolda Tyrmanda, Stanisława Dygata. Kolejna część dokumentuje postawy tych pisarzy, którzy zdecydowali się pomagać SB w rozpracowywaniu swoich kolegów - na przykład Andrzej Kuśniewicz czy Kazimierz Koźniewski - opowiadała pisarka.
Siedlecka podkreśla, że pisarze decydowali się na współpracę z bezpieką z najróżniejszych powodów, najczęściej chodziło o ułatwienie kariery literackiej, możliwość wyjazdów na Zachód, eliminację konkurencji.
- Nie było tutaj reguł. Wśród donosicieli byli pisarze słabi jak Jan Maria Gisges, ale też znakomici literaci, jak Andrzej Kuśniewicz. Lesław Bartelski uchodził za pisarza sympatyzującego z ustrojem, jednak właśnie on nie zgodził się na donoszenie. Przykład Bartelskiego dowodzi, że można było odmówić współpracy nie rujnując sobie bynajmniej kariery - mówiła Siedlecka.
Jednym z zaskakujących odkryć Siedleckiej jest kilkuletnia współpraca ze służbami bezpieczeństwa Włodzimierza Odojewskiego, pisarza uchodzącego za symbol polskiej opozycji, autora Zasypie wszystko, zawieje - pierwszej książki, która w otwarty sposób mówiła o tragedii Katynia. W archiwach zachowała się teczka Odojewskiego, 15 raportów z rozmów z nim prowadzonych. Ocalał protokół z pozyskania współpracownika a także pokwitowanie z 16 września 1964 r. na 1000 zł, które przekazali mu funkcjonariusze.
W książce znalazły się fotokopie raportów, z których wynika, że Odojewski przekazywał funkcjonariuszom informacje na temat swoich przyjaciół - Jerzego Krzysztonia, a także z redakcji „Współczesności” choćby Jerzego Sito oraz pisarzy tej miary co Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Antoni Słonimski.
W wywiadzie w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” Odojewski zarzuca Siedleckiej, że przedstawia jego kontakty z SB w sposób przesadzony, w dodatku - z nienawiścią.
- Starałam się nie oceniać, pozwolić przemówić dokumentom - deklaruje pisarka.
Siedlecka przedstawia także inne przypadki literatów, którzy zaangażowali się we współpracę z bezpieką. Agent 33 - to Kazimierz Koźniewski, dziennikarz m.in. „Polityki”, autor kilkudziesięciu książek, wieloletni harcmistrz. Donosił na środowisko Szarych Szeregów, m.in. Aleksandra Kamińskiego, ale też na Iwaszkiewicza, Kotta, Tyrmanda, Kisielewskiego, Wańkowicza, Andrzejewskiego.
Andrzej Kuśniewicz, autor m.in. Króla Obojga Sycylii i Lekcji martwego języka to kontakt operacyjny „Andrzej” o wyjątkowo bogatym dorobku. W polu jego zainteresowań znajdowało się niemal całe środowisko literackie - m.in. Marek Nowakowski, Tadeusz Konwicki, Jerzy Andrzejewski. W ostatnich latach życia Pawła Jasienicy Kuśniewicz zaprzyjaźnił się z nim, a każde spotkanie, nawet to ostatnie, w sali szpitalnej, szczegółowo opisywał. Jasienica był więc inwigilowany nie tylko przez swoją żonę Zofię Obertenny (pseudonim „Ewa”), ale też i przez przyjaciela. Agenci nie wiedzieli wzajemnie o swojej działalności i opisywali jedno drugie w raportach.
Książka Siedleckiej pokazuje, że w ubeckich archiwach zachowało się wiele pasjonujących materiałów na temat świata polskiej literatury. Zachowały się m.in. stenogramy rozmów telefonicznych Tadeusza Konwickiego i Stanisława Dygata, które same w sobie mają wartość literacką. Niekiedy materiały SB dostarczają rewelacyjnych informacji biograficznych. Potwierdziły na przykład udział Leopolda Tyrmanda w wileńskiej konspiracji, choć wielu nie wierzyło w opowieści pisarza na ten temat.
Ciekawe informacje zachowały się też na temat Jerzego Giedroyca i Agnieszki Osieckiej. Ze zgromadzonych materiałów można przypuszczać, że mieli oni romans.
- Być może potwierdzenie tego można znaleźć w archiwach „Kultury”, gdzie przechowywana jest ich korespondencja - dodała Siedlecka.
[Źródło: http://ksiazki.wp.pl/wiad...ta=2008-12&s=0]
Czytał ktoś "Obławę" - poprzednią książkę J. Siedleckiej?