odchudzicsie
Natknąłem się na takie info w necie:
Informuję, iż zlot inaugurujący kolejny sezon motocyklowy w oddziale BK PL I odbędzie się w dniach 15-17 maja 2009 r. w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Wpisowe w wysokości 200 zł obejmuje zakwaterowanie w luksusowym pensjonacie, wyżywienie, gadżety, 2xbilety na prom.
Piątek:
Przyjazdy uczestników zaplanowane są od godziny 13:00. Po przyjeździe logowanie uczestników, rozdział kwater, odbiór gadżetów, ciepła strawa i zabawa.
Sobota:
Śniadanie a zaraz po nim spotkanie członków klubu. O godz. 10:45 wyjazd na zamek do Janowca (cała trasa ma ok. 15 km), po drodze 2x przeprawa przez Wisłę, przejazd przez kazimierskie kamieniołomy i wjazd na rynek w Kazimierzu. Tam parkujemy motocykle. Na rynku uroczyste pasowanie i przyjęcie nowych członków w poczet "Błękitnych Rycerzy".
Zwiedzanie miasteczka w tym wejście na górę Trzech Krzyży, zamek i basztę. Po powrocie do pensjonatów zabawa przy grillu.
Niedziela:
Kąpiel, śniadanie i ze łzami w oczach rozstanie - do następnego zlotu.
Ilość miejsc 78, logowanie wyłącznie poprzez emaile. Po przyjęciu zgłoszenia w emailu zwrotnym otrzymacie numer konta.
Wybiera się ktoś Był ktoś kiedyś na tej imprezie w Kazimierzu
Kazimierz to piękne, urokliwe miasteczko, nawet jeśli nie na ten weekend to polecam kiedyś tam zajrzeć
Witam grupę,
Wybieram się w niedzielę 17go Władysławowa, ale ponieważ przejadę taką długą
trasę to chciałbym się zatrzymać w Gdyni na jeden dzień. Dawno tu nie byłem
(już chyba ze trzy lata minie) i troche pozapominałem adresów - proszę
polećcie mi jakieś lokum na tą noc. Nie potrzeba żadnych luksusów, chodzi
tylko o to aby było gdzie postawić auto, odświerzyć się i przespać jedną
noc. Może jakaś kwatera prywatna, może jakieś schronisko młodzieżowe (gdzieś
w głowie kołacze mi się na myśli takie na ulicy Morskiej... ale może coś
mylę)
Pozdrawiam wprost z Kazimierza nad Wisłą,
Leo
Miło i ładnie tu... ale jeść trzeba:cool:
Wracamy do "centrum" i szturmujemy Maćkową Chatę - Janowiec - moje miejsce na ziemi
Placek chłopski (coś jak placek po węgiersku, ale nie zawinięty) za 16 złotych...palce lizać. Do tego żuberek za 3,50... i już w dobrym nastroju można iść szukać Wisły.
Do rzeki jest kilometr, ale my za radą pani z Maćkowej Chaty poszliśmy dłuższą trasą...aż po dwóch kilometrach znaleźliśmy śliczne miejsce, skąd mieliśmy taki oto widok na Wisłę i...Kazimierz.
http://i25.tinypic.com/14lqyx2.jpg
Tak więc...będąc w Kazimierzu proponuje też odwiedzić Janowiec...a np nie mogąc znaleźć kwatery można zahaczyć o tą ciekawą...i mniej obleganą miejscowość - gdzie noclegi kształtują się w przedziale 25-35złotych (a może Zamek za 100zł od osoby?)
Tłumy turystów w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą
Górale z Zakopanego są rozczarowani brakiem turystów. Ręce zacierają za to właściciele kwater w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Tłumy turystów, które zjechały do miasta, są bowiem gwarancją niezłego zysku.
Ci, którzy próbują znaleźć nocleg na miejscu muszą liczyć na cud. Kwatery w Kazimierzu nad Wisłą trzeba było bowiem rezerwować z mniej więcej miesięcznym wyprzedzeniem. Około 70 telefonów wykonałam, żeby coś znaleźć. W odległości trzech kilometrów od rynku mamy kwaterę - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z turystek.
Zdarzają się jednak miłe wyjątki. Nam się udało, bo wczoraj zamawiałam i ktoś zrezygnował - stwierdza młoda kobieta. Czy tłumy nie przerażają tych, którzy chcieliby odpocząć? To też ma swój urok. Kazimierz żyje wtedy, kiedy są ludzie - zaznacza inna kobieta.
RMF FM
Dot.: Zazdrośnic gotowych na wszystko wydanie VI - oby obfitujące w wiadomo co ;p
No spróbuję, chociaż trudno będzie to tak ładnie opisać:rolleyes:
Otóż 14 sierpnia wyjechaliśmy do Kazimierza. Po długiej podróży tak nas zmogło, że musieliśmy się zdrzemnąć na pół godzinki. Gdy już trochę wypoczęliśmy, ruszyliśmy na miasto. Byliśmy zachwyceni Kazimierzem:) No zwłaszcza ja;) Co rusz zaczynałam zdanie od "Ale piękne..." i tak co chwilę: "Ale piękna..."," a to jakie piękne". Gdy już dotarliśmy na rynek, nadal podziwialiśmy piękno miasta, porobiliśmy parę zdjęć i dalej , za łapkę spacerowaliśmy różnymi uliczkami.
Powinnam dodać na początku, że jedyne co wzięliśmy ze sobą to ja -torebkę, a TŻ - aparat w jedną boczną kieszeń spodni, a portfel w drugą kieszeń (miał takie krótkie bojówki na sobie)
No i tak sobie spacerujemy, pstrykamy zdjęcia i w zachwycie to jedno z nas, to drugie, pokazuje to na ciekawą kamienicę, a to na zamek, a to na jakieś inne detale. No poprostu przepiękne miasto:D
Dotarliśmy nad Wisłę. Zdaje się, że jest tam port, bo zawinęlo tam kilka statków wycieczkowych. Krajobraz, podobnie jak architektura - no rewelacja! :) Patrzymy, a Wisłą płynie jakiś gościu na skuterze i mówię do TŻta: "Pomachamy mu? Może spadnie:p:" (taki czarny humor;)) Zamachaliśmy do niego, ten odmachał, zrobił serpentynę na wodzie i popłynął dalej. Drepczemy sobie dalej, słonko chyli się ku zachodowi, a TŻ zatrzymuje się, zachodzi mi drogę i mówi: "Tak bardzo Cię kocham Skarbie. Jesteś najwspanialszą kobietą jaką spotkałem w moim życiu, dlatego..." -i tu BUCH na kolano, wyciąga pudełeczko, ja zasłaniam usta dłońmi i w ryk - "chciałem Cię zapytać, czy zostaniesz moją żoną" Mówił dłużej, ale z wrażenia nie zapamiętałam wszystkiego:D Zaniemówiłam. Przez łzy odpowiedziałam "tak". TŻ wstał, odwiązał kokardkę z pudełeczka, wyciagnął z niego pierścionek i włożył mi go na palec. -"Podoba Ci się?"- zapytał. -"Bardzo":)
Mówił, że cały spacer czekał na odpowiedni moment, a bardzo zależało mu na tym, żeby zaręczyć się już pierwszego dnia pobytu w Kazimierzu:) Wróciliśmy na ryneczek i już jako narzeczeni, poprosiliśmy kogoś , by zrobił nam pamiątkowe zdjęcie. Gdy dotarliśmy do kwatery okazało się, że TŻ przywiózł ze sobą wino, dwa kieliszki i nawet pamietał o korkociągu:-p Szczęśliwym trafem mielismy pokój z łazienką, w której na dodatek była mała wanna.
Uwieńczenie wieczoru? Różowe półsłodkie winko, sączone w wannie z pianą i płatkami kwiatów. Wszystko w świetle malutkich świeczuszek:list:
Cytat
"Tak uważał Wierzyński i inni humaniści"
Kto tak powiedział. "błogosławiony" Bronio, co to z fajką w zębach nie mówi, a "wygłasza" opinie tak jak jego guru Jossef Wissarionowcz Dżugaszwili - ksywa "STALIN".
A jakie jest Twoje prywatne zdanie? Ile utworów czytałeś. A ile z nich zrozumiałeś?
Polkowniku...zrob cos ze swa czcionka , jakas chinszczyzna sie pojawia zamiast liter.
I...spoko! Tutaj spokojnie wymienia sie swe poglady!...Akiko
A wikipedia dosc ulgowo traktuje Broniewskiego..
Władysław Broniewski urodził się 17 grudnia 1897 r. w Płocku. Wywodził się z rodziny inteligenckiej o szlacheckich korzeniach i żywej tradycji patriotycznej. Był synem Zofii z Lubowidzkich i Antoniego Broniewskiego, miał dwie starsze siostry - Zofię i Janinę.
Uczył się w Gimnazjum Polskim w Płocku (obecnie: Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Jagiełły), był tam współzałożycielem półtajnej drużyny skautów, nawiązującej do tradycji Konstytucji 3 Maja i powstania styczniowego.
W 1915 r. Władysław Broniewski wstąpił do Legionów Piłsudskiego. Miał wtedy 17 lat. W 1918 r. wziął udział w manifestacyjnym pochodzie do kwatery Piłsudskiego. Uważał się za socjalistę, cenił sobie osobistą niezależność. Walczył w 4 pułku piechoty Legionów. Brał udział w bitwie pod Jastkowem koło Lublina, gdzie jego pułk poniósł bardzo ciężkie straty. Broniewski otrzymał za zasługi wojenne Srebrny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyż Walecznych.
Za udział w kryzysie przysięgowym Broniewski był internowany w Szczypiornie. Zwolniony z obozu zdał maturę jako ekstern, po czym wstąpił na Uniwersytet Warszawski. Jednocześnie działał w konspiracji, w Polskiej Organizacji Wojskowej. Broniewski nie był zadowolony z reform w powojennej Polsce, co spowodowało zradykalizowanie jego poglądów. Po śmierci Gabriela Narutowicza zbliżył się do lewicy rewolucyjnej.
We wrześniu 1939 roku Broniewski zgłosił się do wojska na ochotnika. Przejechał z Warszawy przez Lublin i Lwów do Tarnopola. 12 września został przydzielony do Ośrodka Zapasowego 28 Dywizji Piechoty w Zbarażu. Zanim jednak miał okazję stanąć do walki z wojskami niemieckimi, Polska została zaatakowana przez Związek Radziecki.
Broniewski był świadkiem wejścia Armii Czerwonej do Lwowa we wrześniu 1939 r. Od tego momentu wszystkie utwory literackie musiały przechodzić przez cenzora. Broniewski nie mógł pogodzić się z tym, że Związek Radziecki napadł na Polskę, czemu dawał wyraz w swojej twórczości.
W grudniu Broniewski ściągnął do Lwowa Marię Zarębińską, z którą od 1938 roku byli w nieformalnym związku, i jej córkę Majkę. Na terenach zajętych przez armię radziecką znalazły się także pierwsza żona Broniewskiego, Janina Broniewska i ich córka, Joanna (Anka).
Okupanci rozpoczęli tymczasem politykę pozyskiwania artystów. Wielu poetów, szczególnie tych o poglądach umiarkowanie lewicowych, wierząc w nieuchronny wybuch wojny niemiecko-radzieckiej zaczęło ściśle współpracować z nową władzą. Rozpoczęto wydawanie polskojęzycznego propagandowego "Czerwonego Sztandaru" - publikował on przedwojenne wiersze Broniewskiego, dając do zrozumienia, iż redakcja współpracuje z poetą, co było nieprawdą. Broniewski nie identyfikował się z linią programową "Czerwonego Sztandaru", próbował jednak wykorzystać pismo do przypomnienia "sprawy polskiej", nieobecnej w polityce sowieckiej. Dał do druku między innymi słynny wiersz Żołnierz polski, wiersz ten oczywiście nie został opublikowany.
Broniewski miał nadzieję, że przebywając na terenach zajętych przez sowietów będzie mógł bez przeszkód publikować swoje wiersze. Radziecka cenzura nie dopuściła jednak do wydawania jego utworów o treści patriotycznej.
24 stycznia 1940 r. Władysław Broniewski został wraz z innymi poetami aresztowany we lwowskiej restauracji "Ognisko Inteligencji" pod fałszywym zarzutem pijatyki. 27 stycznia, a więc trzy dni po aresztowaniu, w "Czerwonym Sztandarze" ukazał się artykuł Witolda Kolskiego pod tytułem "Zgnieść gadzinę nacjonalistyczną", w którym autor starał się uzasadnić aresztowanie, szkalując zatrzymanych poetów. Osoby zatrzymane podczas tej prowokacji zostały przewiezione do ciężkiego więzienia lwowskiego na Zamarstynowie.
Po czterech miesiącach, w maju 1940 r., Broniewski został przetransportowany do więzienia NKWD na Łubiance, gdzie spędził trzynaście miesięcy. Po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej wywieziono go do Saratowa, a następnie do Ałma Aty, gdzie został wypuszczony 7 sierpnia 1941 r.
W 1941 r. wstąpił do armii polskiej, z którą przeszedł na Bliski Wschód. Do kraju wrócił w 1945 roku.
W okresie powojennym początkowo tworzył poezję polityczno-propagandową, później utwory refleksyjne o motywach osobistych.
1 września 1954 córka Władysława Broniewskiego, Anka, zmarła w swoim mieszkaniu przy ul. Koszykowej w Warszawie. Bezpośrednią przyczyną śmierci był ulatniający się gaz. Anka kręciła wtedy film "Wisła". Najprawdopodobniej wróciła bardzo zmęczona z planu filmowego w Kazimierzu prosto do WFD, gdzie montowała nakręcony materiał, potem miała tylko przepakować rzeczy, przenocować i ruszyć rano na następne zdjęcia. Rano ekipa filmowa zastała drzwi do jej mieszkania zamknięte. Na korytarzu czuć było gaz. Ankę znaleziono martwą na tapczanie, w pokoju stały niedopakowane walizki. W kuchni na gazowym palniku stał garnek z wykipiałą kawą. Prawdopodobnie przysnęła i przez sen śmiertelnie zatruła się gazem. Śmierć córki wywarła ogromny wpływ na poetę. Stworzył on wtedy cykl wierszy, porównywany z Trenami Jana Kochanowskiego.
Poeta zmarł na raka krtani, w Warszawie, 10 lutego 1962 roku.