odchudzicsie
" />PORWANIE W TIUTIURLISTANIE
FILM ANIMOWANY, RYSUNKOWY
ROK PRODUKCJI: 1986
Akcja toczy się w fikcyjnym państwie â Tiutiurlistanie.
Przy drogowskazie spotyka się trójka wędrowców: Kogut (kapral Pypeć), Kot Mysibrat i Lisica.
Cała trójka zasiada do kolacji. Kapral Prypeć opowiada o swoich przygodach wojennych.
W pewnej chwili do ich ogniska podjeżdża królewski goniec informując, że córka władcy Tiutiurlistanu â królewna Wiolinka została porwana przez nieznanych sprawców.
W dalszej wędrówce docierają do obozu Cygana i przypadkowo uwalniają porwaną królewnę. Ale to dopiero początek kłopotów...
GŁOSÓW UŻYCZYLI:
Iga Cembrzyńska: Drumla
Andrzej Gawroński: Kogut
Ewa Kania: Lisica
Kazimierz Brusikiewicz: Kot
Jolanta Żółkowska: Wiolinka
...i to zestawienie nazwisk bardzo mnie sama zaskoczylo, to znaczy proporcje: kobiety-mezczyzni. I tak z kobiet, ktore juz odeszly wszystkie Pani wymienila, a mnie nasuwaja sie sami panowie (pomijam nazwiska wymienione juz przez Pania): Kazimierz Rudzki, Aleksander Bardinii, Jerzy Binczycki, Tadeusz Janczar, Stanislaw Jasiukiewicz, Kazimierz Wichniarz, Henryk Machalica, Waclaw Kowalski, Wladyslaw Hancza, Krzysztof Chamiec, Jozef Nowak, Kazimierz Brusikiewicz, Jozef Nalberczak, Andrzej Szczepkowski, Andrzej Nardelli, to ci co pamietam. A przeciez zapisali sie w teatrze polskim: Wojciech Boguslawski, Juliusz Osterwa, Ludwik Solski, Jozef Wegrzyn, Stefan Jaracz, Eugeniusz Bodo... Wiele, wiele wspanialych postaci i wykreowanych przez nich rol.
A teraz co do Shirley Valentine: wydaje mi sie, ze to bardzo szczegolna sztuka, ogladana chetnie przez pary ale glownie przez kobiety, bo pokazuje przeistoczenie sie tzw. kury domowej w kobiete swiadoma swych potrzeb, wlasciwie feministke! W koncu zmeczona szarym zyciem przy boku egoistycznego i nie doceniajacego jej meza mowi: dosc! Dalej tak zyc nie musze i nie chce. Znajduje w sobie sile, energie a przede wszystkim odwage by zrealizowac swoje marzenia, wyjezdza do slonecznej Grecji, ktora do tej pory znala tylko z plakatu powieszonego na scianie w kuchni, bo to byl glownie jej swiat. Przez wyjazd na greckie wakacje zmienia sie w kobiete niezalezna, znajaca swoja wartosc, zrelaksowana, gotowa na milosc, ktorej od dawna w domu nie zaznawala... Romans nawiazany w Grecji z restauratorem w rezultacie wychodzi na dobre malzenstwu Shirley. Porzucony maz zrozumial kogo stracil! I podejmuje walke o odzyskanie zony, ktora (okazuje sie) wciaz kocha... Jak dobrze obejrzec taka historie zanim zacznie sie zle dziac w naszym zwiazku, prawda? Tak mysli widz wychodzacy z tej sztuki, szczegolnie panom spadaja luski z oczu, ludzie po teatrze i pani grze w SHIRLEY VALENTINE sa wzmocnieni i jakby ostrzezeni: uwazajcie, nie dopusccie do sytuacji, w ktorej moze byc juz za pozno na ratowanie malzenstwa... Rozpalcie na nowo ogien, starajcie sie znow o siebie, zycie jest piekne i niekoniecznie trzeba byc w Grecji by bylo ciekawie, znowu romantycznie. Nawet jesli za oknem Londynu czy Warszawy pada deszcz, nas to nie obchodzi, gdy razem siedzimy przy kolacji w cieplym domu, wino purpurowieje w kieliszkach, a swiatlo swiec lagodnie wydobywa usmiechy na naszych twarzach - znow mamy dla siebie czas i uwage, ty i ja... Dobre zycie naprawde jest proste! Trzeba sie tylko zatrzymac w pogoni za kariera, za pieniedzmi, za rzeczami, z ktorych potem nawet nie mamy czasu i sil tak naprawde korzystac. Miec czy byc? Oto jest pytanie...
Pozdrawiam Pania serdecznie