odchudzicsie
Ceny wynajmu są dosyć wysokie, i tak
kawalerka stan sredni centrum to koszt 1200-1400 ze wszystkim
2 pokoje stan sredni centrum to koszt 1400-1600
3 pokoje -//- 1800-2000
Pozdrawiam
troche przesadziles z tymi cenami chyba;p watpie zeby ktos dal tyle za kawalerke w szczecinie;P tak na marginesie sam studiuje 4 rok w szczecinie i troche chyba zawyżasz te ceny wynajmow;p no chyba ze ja mialem okazje trafiac same tansze oferty;P pozdrawiam
Wydaje sie ze rynek Szczecina jest na podobnym poziomie co Torunski, choc torunski jest oczywiscie mniejszy. Ceny mieszkan sa podobne.
Hessus, fajnie ze pracujesz w biurze nieruchomosci, jak opierwszy mozesz wychwycici rynkowe okazje i zareagować. Tez mozesz najdrozej wynajmowac swoje nieruchomosic majac lepszy dostep do osob szukajacych mieszkan.
Sam obawiam sie wynajmowania mieszkania na pokoje. Kojarzy mi sie to z byciem takim posrednikiem mieszy mieszkancami tego samego mieszkania, uczestniczeniem w ich wewnetrznych problemach typu: "Zosia wylewa wode z wanny a pozniej nie chce sprzatac. A ja z Wackiem musimy po niej nadrabiac" itp. Rozumiem tez, ze trudno za jednym razem wynajac mieszkanie np 3-4 pokojowe lub dom.
Co do mniejszych mieszkan, kawalerki stanowia moze ok. 15% rynku mieszkan i zawsze byl na nie duzy popyt. Rzadziej natomiast mozna kupic okazyjnie lub nająć od kogoś kawalerke bo one szybciej schodza z rynku.
Orientuje sie ktos tak mniej wiecej jakie trzeba miec zarobki i przez jaki czas zeby kupic kawalerke na wynajem koszt kolo 150-200 tys oczywiscie chodzi mi o kredyt na jakies 30 lat? I w jakim banku najlepiej wziac taki kredyt
tak jak w temacie jesli macie jakies namiary na kogos kto wynajmie kawalerke badz pokoj to piszcie prosze
Zaczynam w pazdzierniku studia i zaczynam po woli szukac mieszkanka
miasto ktore mnie intresuje to Szczecin
Deweloperzy dostali zadyszki
Marcin Zwierzchowski 30-10-2007, ostatnia aktualizacja 30-10-2007 03:37
Rynek trafił na barierę popytu. To tymczasowa zadyszka – twierdzą specjaliści z branży. W Polsce wciąż brakuje 1,5 mln mieszkań. To, czy powstaną, zależy jednak od tego, ile osób stać będzie na kupno własnego M
Nie ma co liczyć na wzrost liczby oddawanych do użytku nowych mieszkań w najbliższych latach. – Wiele osób nie stać już teraz na mieszkanie. Część czeka, licząc na spadek cen. Jednak 1,5 – 2 mln mieszkań brakuje na rynku i to nie podlega dyskusji. Pytanie, ilu ludzi będzie stać na mieszkanie – przyznaje Waldemar Oleksiak, analityk rynku nieruchomości firmy Emmerson.Zarówno on, jak i jego koledzy po fachu są zgodni, że to przejściowa sytuacja. – Na razie rynek nieco stanął, ale w dłuższej perspektywie są prognozy optymistyczne. Rynek pracy stabilizuje się, dochody rosną. W dorosłe życie wchodzi właśnie pokolenie wyżu demograficznego z 1981 roku. Wyjaśniła się sytuacja z niższym VAT, co było dla deweloperów niewiadomą – wymienia.
Wiele zależy od franka
Kondycja rynku jest jednak uzależniona od wielu czynników zewnętrznych. Zdaniem Anny Kwiatkowskiej, szefowej działu mieszkaniowego Cushman & Wakefield, czynnikami o kluczowym znaczeniu będą poziom stóp procentowych oraz kursy walutowe. Zwłaszcza franka szwajcarskiego. – Przy negatywnych zmianach tych czynników mogą pojawić się problemy z obsługą już udzielonych kredytów hipotecznych oraz zmniejszy się tempo udzielania nowych kredytów hipotecznych. To może mieć wpływ na poziom cen i popyt na rynku mieszkaniowym w Polsce – uważa ekspert Cushman & Wakefield.
Przyznaje jednak, że trudno powiedzieć, co się będzie działo za kilka lat. Chociażby dlatego, że ok. 40 proc. klientów kredytuje w całości zakup mieszkania, a na rynek kredytów ma wpływ sytuacja globalna. – Obecna sytuacja na rynku mieszkaniowym w USA, w tym aspekty dotyczące finansowania, może mieć wpływ na rynek nieruchomości w Polsce. Z drugiej jednak strony fundamenty polskiej gospodarki są cały czas stabilne i zapotrzebowanie powinno się utrzymać – uważa Kwiatkowska.
Chętnych nie zabraknie
Analitycy zwracają też uwagę na szansę, jaką jest powrót emigrantów do kraju. Z ponad miliona osób, które w ostatnich latach trafiły głównie na Wyspy Brytyjskie, wiele deklaruje, że chce tam zarobić na własne mieszkanie w Polsce. Oni już zaczęli kupować mieszkania w kraju. Pracą w Anglii czy Irlandii spłacają zaciągnięte w tym celu kredyty. Do tego wraz ze wzrostem zamożności Polaków rosnąć będą ich wymagania. Coraz więcej osób będzie zamieniać kawalerki i mieszkania dwupokojowe na większe. Wreszcie w którymś momencie zacznie się w Polsce rozwijać prawdziwy rynek wynajmu długoterminowego, co także da dodatkowe zajęcie deweloperom.
Zdaniem ekspertów firmy REAS jednym z podstawowych czynników, które mogłyby wpłynąć na wzrost popytu na mieszkania budowane przez deweloperów, jest obniżenie cen w największych miastach. A będzie to możliwe, jeśli zwiększy się dostępność gruntów. Tu ważną rolę odegrają samorządowcy uchwalający plany miejscowe, ale też zaangażowanie środków publicznych w uzbrajanie terenów podmiejskich czy rozwój infrastruktury transportowej i drogowej. Drugi czynnik to powrót do jakiejś formy zachęty podatkowej przy budowie mieszkań na wynajem. Stopy procentowe będą bowiem nadal się podnosiły, przez co mimo rosnących pensji grupa osób mogących sobie pozwolić na własne mieszkanie nie będzie aż tak szybko rosła. Coraz więcej rodzin może się wówczas decydować na wynajem.
Kazimierz Kirejczyk - prezes REAS Do niedawna mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której nadwyżka popytu nad podażą dawała efekt w postaci wzrostu marż i cen. Dziś trend się odwrócił – na najbardziej rozwiniętych lokalnych rynkach wysokie ceny zaczynają ograniczać popyt. W miastach lokomotywach (Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Trójmieście i Wrocławiu) rynek zaczyna zbliżać się do równowagi. W 2007 r. może tam zostać oddane najwyżej 20 – 25 proc. mieszkań więcej niż w tym roku. Największe rezerwy tkwią w miastach średniej wielkości. W nich dotychczas panował zastój na rynku, a ceny kształtują się na niewygórowanym poziomie. Z naszych danych wynika, że potencjał wzrostowy w 30 miastach o wielkości od 100 do 500 tys. oraz Łodzi można szacować w najbliższych latach na 15 – 16 tys. mieszkań rocznie, co oznacza podwojenie produkcji z roku 2006. Największego wzrostu można się spodziewać w Lublinie, Szczecinie, Olsztynie, Białymstoku, Rzeszowie, Toruniu, Bydgoszczy i Katowicach. Realny popyt na mieszkania w przyszłym roku wyniesie ok. 130 tys.
Źródło : Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/65897.html