odchudzicsie
@sztos przesiadka w tej chwili to jak mówisz problem strachu, ale i tego że jest trochę rzeczy w ZUS'ie napisane w VBA, gdzie panie zośki wprowadzają dane. Wprowadzenie oo wymuszał by napisanie tych makr/programów, jeszcze raz. Naturalnie że takie coś powinno mieć miejsce, ale wydaje mi się że to już zawody całkiem sporej wielkości.
BTW. ostatnio usłyszałem od pewnej osoby pracującej w Izbie Skarbowej, że muszą na dyskietkach albo przez prywatne emaille przenosić sobie dane (problem polgał na tym że plik miał 15MB, i skrzynka onetowa tego nie pusczała). Więc zapytałem dlaczego nie puści tego mailem firmowym, albo przez sieć sobie nie puszczą. W odbowiedzi dostałem, że izba niema wewnętrznej poczty, a i "nie wszystkie da się podłączyć do sieci, bo niektóre są za stare".
Ja wysłał bym inną petycje. Aby pozwalniać idiotów którzy pracują w takich IT.
I racja sztos od tego trzeba wyjść że w ZUSie Zosia powinna mieć 28 lat, znać obsługę msoffice i zarabiająca 2500zł na ręke, a nie 1200 (no tyle to jak by była w skarbowości)
Apropo złodziejstwa i marnotrawienia znalazłem dzisiaj dobry text, było o tym jakiś czas temu chyba nawet głośno.:
Wiosną roku 1997 Rydzyk zwołał narodową krucjatę
w obronie istnienia Stoczni Gdańskiej imienia Lenina,
kolebki i ikony Solidarności.
Wezwał do darmowego przekazywania do Radia Maryja
rozdawanych wtedy po jednym każdemu obywatelowi
Świadectw Udziałowych programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
Rynkowa, jak i potem giełdowa, wartość papieru za sztukę
wynosiła wtedy 160 złotych, czyli około 40 USD.
Nominalna cena, którą obywatel płacił w banku za papier wynosiła 60 zł.
Ojciec redemptorysta przyznaje się do zebrania 600 tysięcy Świadectw.
Na podstawie wiarygodnych doniesień media szacują tę wielkość
nawet na milion.
Po przeliczeniu oznacza to kwotę między 96, a 160 milionów.
Zaznaczyć można, że zbiórki publiczne w Polsce
wymagają ministerialnej zgody i są bardzo ściśle rozliczane.
Z wyjątkiem kościelnych zbiórek na cele charytatywne
(na przykład coniedzielna taca).
Rydzyk o jakąkolwiek zgodę nie występował,
a jego papugi po latach tłumaczą charytatywny wymiar
zamierzonej wobec Stoczni pomocy
(ze względu na jej charakter ikony narodowej).
Stocznię kupiła rychło w całości Stocznia Gdynia
i znikła obawa przed wpadnięciem Kolebki w ręce obce kapitału.
Na skutek medialnej krytyki Radio Maryja po kilku latach ogłosiło,
że każdemu kto się zgłosi i udowodni przekazanie daru serca,
może być zwrócone jego indywidualne świadectwo udziałowe.
Inaczej świadectwa przekazane zostaną na zbożne cele,
a Ojcu Dyrektorowi należy zaufać co do konkretnego sposobu.
Po latach okazało się, że już w tym czasie w Radiu Maryja
świadectw tych nie było.
Ulegając namowom nieznanych doradców gospodarczych
Rydzyk postanowił zwielokrotnić majątek, który uznał za podarowany mu.
Dotychczas znane są dwie inwestycje, które przyniosły klapę,
w wymiarze kosztującym Radio Maryja po kilka milionów złotych.
Świadectwa udziałowe zdematerializowano
przez otwarcie rachunku w biurze maklerskim.
Środki finansowe przełożono na prywatne rachunki
dwóch wiekowych redemptorystów, blisko współpracujących z Rydzykiem
(o tym, że są to w świetle prawa darowizny, od których należy
odprowadzić znaczny podatek nikt jakoś nie pomyślał,
i nikt się tym też nie przejmuje,
nawet Ministerstwo Finansów i Urząd Skarbowy).