odchudzicsie
Niedziela, 6 stycznia 2008
W warszawskim mieszkaniu znaleziono zwłoki niemowlaka
PAP 10:55
Zwłoki trzymiesięcznego chłopca znaleźli pracownicy pogotowia w mieszkaniu na warszawskiej Ochocie. Matka dziecka był pijana - policja wyjaśnia przyczyny tragedii.
Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler lekarze z pogotowia otrzymali informacje, że coś niepokojącego dzieje się z dzieckiem w mieszkaniu przy ul. Grójeckiej.
Gdy dojechali na miejsce stwierdzili, że chłopczyk nie żyje od kilku godzin i natychmiast wezwali policję.
Jak się okazało niemowlak był synem 30-letniej Żanety M., która odwiedzała swoją znajomą. W mieszkaniu było też jej drugiego dziecko - 7-letni Piotruś oraz koleżanka - powiedział Szyndler.
Matka chłopca była pijana - miała ok. 2,5 promila alkoholu we krwi.
Odwieziono ją do izby wytrzeźwień. Prawdopodobnie w niedzielę zostanie przesłuchana. Przeprowadzona zostanie też sekcja zwłok dziecka - to od jej wyników zależy m.in. czy i jakie zarzuty zostaną postawione matce - dodał rzecznik.
7-letnim chłopcem zajął się ojciec. (mj)
PAP / 2004-07-15
Policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji odbili z rąk porywaczy 25-letniego mężczyznę.
Zatrzymano czterech członków gangu odpowiedzialnego za porwanie. Do sądu został skierowany wniosek o ich aresztowanie.
Jak poinformował w czwartek dziennikarzy komendant stołeczny policji nadinspektor Ryszard Siewierski, młodego mężczyznę odbito 13 lipca po brawurowej akcji zatrzymania samochodu porywaczy, w jakim był przewożony. Odbyło się to na trasie z Nadarzyna do Pruszkowa pod Warszawą niedaleko miejscowości Granica. Na miejscu zatrzymano trzech sprawców, dzień później czwartego. Grozi im do 15 lat więzienia.
25-latek został porwany 9 lipca z Dworca Centralnego. Przerażona rodzina nie zgłosiła porwania policji. Jak podkreślał w rozmowie z dziennikarzami oficer z wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP, porywacze musieli od pewnego czasu obserwować mężczyznę i jego najbliższych. Wiedzieli m.in. że mają znaczne środki finansowe. Na razie nie wiadomo czy porywacze torturowali go. Uwolniony mężczyzna był bardzo wyczerpany.
Stołeczna policja wyjaśnia sprawę gróźb wobec premiera Kaczyńskiego i wicepremiera Giertycha.Mamy dwie sprzeczne relacje. Według źródeł policji ostrzeżenie nadeszło SMS-em do olsztyńskiej komendy policji na specjalny numer telefonu dla głuchoniemych. Według innych źródeł ktoś zadzwonił do warszawskiej siedziby PiS i poinformował recepcjonistkę, że życie obu polityków jest zagrożone. - To nie była groźba, tylko ostrzeżenie - mówi jeden z działaczy PiS z Warszawy. Niedawno premier Kaczyński dostał list z trzema nabojami i listem od nadawcy: Dla Ciebie, kota i Twojej matki
Informacja zaczerpnięta z bezpłatnej gazety Metro
Komisarz Tomasz Kruszyński komenda stołeczna policji, kłaniam się. jak dla mnie nie ma sprawencji, policjant tez czlowiek, niech tylko beda wporzadelu i daja ludziom pracowac, prosta rzecz - musi byc sztama w 2 strony : niebiescy trzepia frajerow i bandytow co leja na zasady a daja zyc ludziom i na towarzycho odwroca jak mus oko, a towarzycho trzyma sie tego zeby robotki szly na czysto i nie bylo obsuwy i wtedy jest gitara. zasztela mnie zawsze jak slysze o drogowcach co sami biora a odjechac nie daja, albo jak blacharnia zawija lamusa o barachlo a za rogiem jest kapurno i tam ich potrzeba bardziej
Znany dziennikarz w stanie krytycznym po wypadku.
Samochodem Ferrari, który rozbił się wieczorem w Warszawie kierował Maciej Zientarski – dowiedział się RMF FM.
Znany dziennikarz wypadek przeżył, jest w stanie krytycznym. Kolega, z którym jechał - dziennikarz "Super Expressu", nie żyje.
Jak powiedział Karol Jakubowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji do tragedii doszło ok. godz. 22. - Samochód jadący ul. Puławską uderzył w jeden ze słupów podtrzymujących wiadukt prowadzący na Ursynów. Auto zaczęło się palić - powiedział. - Pasażer samochodu spłonął. Kierowcy udało się wydostać z palącego się ferrari. W stanie ciężkim przewieziono go do szpitala - dodał Jakubowski.
Na razie nie wiadomo co było przyczyną wypadku. - Ustalamy okoliczności tej tragedii - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler. Jak dodał, być może przyczyną była nadmierna prędkość, o czym świadczyłyby zabezpieczone na miejscu ślady i stan rozbitego auta.
Najgorsze w tym wszystkim że nasz zakład jest jedynym zakladem w Polsce / nie wspominałem ?/ Jest teraz pora obiadowa więc bedę sięstreszczał. Podstawą funkcjonowania systemu monitoringu w Warszawie jest umowa pomiedzy Prezydentem Miasta / wtedy Kaczyńskim / a Komendą Stołeczną Policji/ . Administratorem systemu jest Policja i to ona jest dysponentem 24-godzinnych nagrań kamer. Praca operatorów głownie sprowadza się do "wykrywania" wykroczeń, przestępstw, i innych zdarzeń wymagających interwencji. W czasie obserwacji wspólpracuje na bieżąca z danym patrolem SM i przekazuje mu informacje np. o przemieszczaniu się chuligana itp. Do tego celu posiada w centrum oglądowym radiostację którą otrzymał od SM. Jeżeli ten teat mamy ciągnąć dalej to w terminie poobiednim mogę przedstawić argumenty prawne. smacznego....
Gliny zastrzeliły psa. Wczoraj na pierwszej stronie stołecznej. A co piszą dziś?
http://miasta.gazeta.pl/w...62,2524732.html
"Zdarzenie zarejestrowała kamera policyjnego monitoringu. Nagranie jest już w komendzie przy ul. Grenadierów, ale w związku z zarzutami Towarzystwa, będzie odtworzone dopiero przez prokuraturę."
Mam dziwne przeczucie, że taśma zniknie...
Ale wrócmy do głównego wątku: idzie pijany chłopak z psem, przecież nie zatrzymałby zwierzaka, gdyby ten nabrał ochoty na wyrwanie się. Policjanci musieli się jakoś obronić. Ale czy strzał ostrzegawczy by nie wystarczył? Kto tam wie takie psy, mógłby się nie przestraszyć a zaatakować. A żeby policjanci nosili zwykłą amunicję, gumowe kule, pociski usypiające na zwierzeta i może jeszcze wiele innych rodzajów amunicji to przesada.
Co sądzicie o takich sytuacjach? Co powinna robić policja?
Policja rozbiła gang napadający na warszawskie hurtownie
Dziewięć osób należących do tzw. grupy "Bajbusa", napadającej na hurtownie odzieżowe na terenie Warszawy i powiatu wołomińskiego, zatrzymała stołeczna policja. Wpadł m.in. szef gangu Krzysztof M., pseud. "Boss".
Gang był odłamem tzw. grupy mokotowskiej specjalizującej się w porwaniach dla okupu. Według ustaleń policji jego członkowie napadli na co najmniej kilkanaście hurtowni. Policjanci pracowali nad tą sprawą ponad pół roku - powiedział Temistokles Brodowski z zespołu prasowego komendy stołecznej Policji.
Jak dodał, do zatrzymania przestępców doszło przed godz. 6.00 rano, funkcjonariusze podzieleni na grupy równocześnie weszli do ich mieszkań. W trakcie przeszukania znaleziono m.in. broń - pistolet Walter i ostrą amunicję, zabezpieczono też sześć luksusowych samochodów, w tym dwa auta używane przez członków gangu do napadów.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid...wiadomosc.html
Użytkownik "Grzenio" <grzegorz@ankar.pl> napisał w wiadomości
news:4bea4d9d$0$2591$65785112@news.neostrada.pl...[color=blue]
> <...> Okazało się, że napastnik miał ponad dwa promile alkoholu w
> organizmie. <...> W pewnym momencie podszedł do
> niego mężczyzna. Najpierw mu naubliżał, a później uderzył w twarz -
> poinformowała we wtorek Komenda Stołeczna Policji.
> Funkcjonariusz osunął się na ziemię. Wtedy z pomocą ruszyli pasażerowie
> autobusu. Wezwali na miejsce pogotowie i policję. Pomogli także w
> zatrzymaniu napastnika. Okazało się, że był pijany. <...>
>
> skoro społeczeństwo musi bronić stróża prawa to po co nam tacy stróże???
> jeśli jeden pijany chłystek sam otwarcie atakuje gliniarza a ten -
> przecież
> doskonale wyszkolony specjalista od samoobrony - dostaje po ryju i musi
> liczyć na pomoc postronnych świadków, to przecież wstyd dla całej policji.
> Tym razem niebiescy nie będą mogli, tak jak poprzednio, swojej
> niekompetencji, braku wyszkolenia i kretyńskich zachowań maskować
> obojętnością i znieczulicą cywilów.
>
> Wstyd Panowie policjanci - w końcu między innymi - za to bierzecie kase,
> żeby nie dać się pobić w pojedynke byle pijanej mędzie[/color]
To tylko notka w gazecie, kto wie, jak było naprawdę. Może tak, a może nie.
siliana . pisze:
[color=blue]
> w rmf podali, ze to prowadzil maciek zientarski, a pasazerem byl dziennikarz
> super expressu.[/color]
[url]http://wiadomosci.onet.pl/1700909,11,znany_dziennikarz_w_stanie_krytycznym_po_wypadku,item.html[/url]
Znany dziennikarz w stanie krytycznym po wypadku
Samochodem ferrari, który rozbił się wieczorem w Warszawie kierował
Maciej Zientarski â dowiedział się RMF FM.
Znany dziennikarz wypadek przeżył, jest w stanie krytycznym. Kolega, z
którym jechał - dziennikarz "Super Expressu", nie żyje.
Jak powiedział Karol Jakubowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej
Policji do tragedii doszło ok. godz. 22. - Samochód jadący ul. Puławską
uderzył w jeden ze słupów podtrzymujących wiadukt prowadzący na Ursynów.
Auto zaczęło się palić - powiedział. - Pasażer samochodu spłonął.
Kierowcy udało się wydostać z palącego się ferrari. W stanie ciężkim
przewieziono go do szpitala - dodał Jakubowski.
Na razie nie wiadomo co było przyczyną wypadku. - Ustalamy okoliczności
tej tragedii - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin
Szyndler. Jak dodał, być może przyczyną była nadmierna prędkość, o czym
świadczyłyby zabezpieczone na miejscu ślady i stan rozbitego auta.
Zientarski, syn znanego dziennikarza i eksperta motoryzacyjnego
Włodzimierza Zientarskiego, prowadzi m.in. V Max w cyfrowym Polsacie,
jest też współtwórcą programu "Pasjonaci".