odchudzicsie
Informacja o imprezie roznosiła się razem z plotką, że to pożegnanie Kryształowej. W internecie zawrzało od protestów. - To nieprawda. Działamy normalnie - uspokaja Ewa Rybarek, współwłaścicielka Kryształowej. Nie ukrywa jednak, że kawiarnia nie prosperuje tak jak kiedyś, gdy centrum Katowic nie zamierało wieczorami i weekendy. Walter ma nadzieję, że piątkowa impreza to dopiero początek i teraz potencjał Kryształowej zostanie na nowo odkryty.
W byłej kawiarni "Kryształowa" " poszła" kolejna szyba...tak to już jest, jak lokal jest nieużywany to się szybciej degraduje.....no, ale jak słyszałem były dzierżawca płacił bardzo niski czynsz i nie stać go było na taki, który standardowo występuje w Katowicach, jeśli chodzi o takie lokale.....ale na propozycję by rozszerzył ofertę np o obiady to stwierdził iż to kawiarnia i "nie będzie z kotletami latał ":)
Tak więc lokal czeka na szczęście w postaci inwestora z kasą i pomysłem....byle nie instytucje finansową, która zrobi z tego miejsca standardowe, obite płytami gipsowymi pudełko....
Katowice: Spór o kamienicę
Nie ma recepty na to, jak państwo powinno załatwiać sprawy ze spadkobiercami dawnych właścicieli zabytkowych nieruchomości. Stanisław Wojtasiński, spadkobierca współwłaściciela zabytkowej kamienicy przy ul. Warszawskiej 5 chce, by miasto podzieliło się z nim budynkiem. Urzędnicy zapowiadają, że nigdy nie zgodzą się dać mu pomieszczeń Kryształowej.
Kamienica jest jednym z symboli miasta. Działa tu kawiarnia Kryształowa - miejsce kultowe i z historią. Okoliczna śmietanka - przedsiębiorcy i inteligencja - przychodziła tu na kawę już sto lat temu. Wtedy kawiarnię prowadził Liborius Otto. W latach 20. zeszłego stulecia jej właścicielem został Stanisław Beszczyński, a po wojnie kawiarnię prowadziła jego żona Aniela. Dręczona domiarami zdecydowała się oddać lokal państwu. To właśnie wtedy lokal ochrzczono mianem Kryształowa, od kryształowych żyrandoli zawieszonych w kawiarni.
Niedawno pojawił się spadkobierca, który rości sobie prawa do jednej trzeciej udziałów z budynku. Mężczyzna chce podziału budynku i pieniędzy za to, że miasto przez lata pobierało tu czynsze. Gmina nie godzi się, aby dostał pomieszczenia Kryształowej, ale również na wysokość sumy, której zażądał spadkobierca. Urzędnicy policzyli bowiem, że chce on więcej, niż miasto zarobiło na czynszach. Miasto planuje remont obiektu i nagłośnienie jego historii. Spadkobierca chce uzyskiwać profity ze swej własności. Spór rozstrzygnie sąd.
Jednak jeszcze przed wyrokiem spadkobierca zapowiada podniesienie czynszów. Chce do 100 zł podnieść czynsz, który teraz wynosi 6 zł. Słuszne są starania prawowitego właściciela do odzyskania tego, co jest mu należne. Jednak kogo będzie stać, na taką podwyżkę opłat? Może ona spowodować, że z budynku zniknie świetnie znana kawiarnia z tradycją – Kryształowa – wizytówka miasta. Na jej miejsce pojawi się lokal jednej z ogólnoświatowych sieci z ogromnym kapitałem. Tylko, że Kryształowa jest jedna i niepowtarzalna, a lokale popularnych sieci są identyczne, czy znajdują się w Katowicach, Berlinie czy Waszyngtonie.
Opracowała na podstawie materiałów Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej: Marta Rudnicka
http://www.architekci.pl/prasa/index.ph ... =1946&od=0
Młodzi też lubią wuzetkę i kawę "na gruncie"
Iwona Sobczyk 2009-06-02, ostatnia aktualizacja 2009-06-02 12:16:08.0
Każdy, komu się wydaje, że przed Kryształową, najstarszą kawiarnio-cukiernią w mieście, nie ma przyszłości, grubo się myli. Drewnianą boazerią i kawą "na gruncie" zachwycili się młodzi ludzie, zamierzają wykorzystać potencjał tego miejsca.
Kryształowa powstała na początku XX wieku. Nazywała się wtedy inaczej. Liberius Otto, bogacz, właściciel lokalu i całej kamienicy nazwał kawiarnię swoim imieniem. Gości witał elegancki portier, wewnątrz czekała kawa w porcelanowych filiżankach, słodycze na delikatnych talerzykach, kryształowe żyrandole, marmurowe stoliki i mahoniowa boazeria. Przez 100 lat Kryształowa się postarzała, straciła portiera i marmurowe stoliki, ale rewolucyjnych zmian, przynajmniej jeśli chodzi o wystrój, nie przeszła.
- Wciąż czuć tu zapach papierosów, które nie wiedzą, co to filtr - śmieje się Patrycja Walter, menedżerka Archibaru. Przyzwyczaiła się do tego, że zaproszeni na kawę do Kryształowej znajomi reagują zdumieniem. - Dzisiaj bywa tu niewielu młodych ludzi. A szkoda, bo to miejsce piękne i ważne dla historii Katowic. W innych miastach w podobnych lokalach organizuje się rozmaite imprezy, młodzi ludzie świetnie się na nich bawią, choćby dlatego, że takie otoczenie to dla nich pewna odmiana. Kryształowa jest trochę niewykorzystana - mówi Walter.
Na piątek wieczór zaprosiła do Kryształowej elektroniczne trio RGBoy. Na tle drewnianych boazerii zawisły ekrany na wizualizacje. Przygotowano parkiet i... transmisję z kawiarni do Archibaru. To była pierwsza taka impreza w Kryształowej. - Cała reszta, poza muzyką, była taka, jak zwykle. Gości obsługiwały panie z Kryształowej, można było zjeść wuzetkę i wypić kawę "na gruncie", czyli po turecku - mówi Walter. Wszyscy zapewniają, że to nie żaden snobizm. - To miejsce legenda, jeśli w nim za dużo zmienimy, straci urok - mówi Piotr Ceglarek z RGBoy.
Informacja o imprezie roznosiła się razem z plotką, że to pożegnanie Kryształowej. W internecie zawrzało od protestów. - To nieprawda. Działamy normalnie - uspokaja Ewa Rybarek, współwłaścicielka Kryształowej. Nie ukrywa jednak, że kawiarnia nie prosperuje tak jak kiedyś, gdy centrum Katowic nie zamierało wieczorami i weekendy. Walter ma nadzieję, że piątkowa impreza to dopiero początek i teraz potencjał Kryształowej zostanie na nowo odkryty.
To już koniec. Właściciele Kryształowej oddali klucze
Anna Malinowska
2010-08-23, ostatnia aktualizacja 2010-08-23 23:54
Najstarsza kawiarnia w Katowicach przestaje istnieć. Jej właściciele, którzy dzierżawili pomieszczenia w kamienicy przy ul. Warszawskiej, właśnie oddali klucze.
Fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Gazeta
Katowice. Kawiarnia Kryształowa to już wspomnienie
Kryształowa przed wojną była jedną z najbardziej ekskluzywnych kawiarni w mieście. Dla wielu osób stała się miejscem kultowym. Dopiero po 1989 roku czas w Kryształowej jakby się zatrzymał. Złośliwi wytykali, że przydałby się jej remont, a wciąż serwowana kawa parzona to relikt minionej epoki. Jakby na przekór kawiarnia miała swoich wielbicieli, których kusiły m.in. przystępne ceny.
Przed kilkoma dniami właściciele oddali klucze w magistracie. Twierdzili, że nowe, wyższe stawki czynszu zaproponowane przez miasto są nie do przyjęcia. Kamienica przy ul. Warszawskiej w połowie należy do miasta. - Ogłosimy przetarg na nowego dzierżawcę, ale lokal nadal ma pełnić funkcję gastronomiczną. Nie ma mowy, żeby wprowadził się do niego bank czy jakieś biuro - mówi Dagmara Ignor z magistratu.
Taki warunek przetargu ucieszył dr. Andrzeja Rożanowicza, który od międzywojnia mieszka nad kawiarnią. - Dalej z łezką w oku będę wspominał Kryształową, ale jest nadzieja, że wciąż w tym miejscu będzie można zjeść ciastko czy wypić kawę - mówi.
Z decyzji miasta zadowolony jest Łukasz Brzenczek ze Stowarzyszenia "Moje Miasto". - Ostatnio doliczyłem się ponad 100 pustostanów, które zostały w centrum Katowic po tym, jak wyprowadziły się z nich sklepy, punkty usługowe i knajpki. Na ul. Słowackiego jest ich najwięcej. Większość wyprowadziła się do dużych centrów handlowych. Teraz tylko należy mieć nadzieję, że nowy właściciel wprowadzi nowy wystrój, a zostawi starą nazwę, bo wszyscy w mieście do nazwy Kryształowa są przyzwyczajeni - mówi Brzenczek.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... lucze.html
Odp. dla Salutuj:
Jasne, ze tak, zgadzam sie - vide chocby nasza dyskusja w watku o Zenicie.
Dysponowanie odpowiednia plyta Rynku jest tylko jednym z wielu, ale bardzo istotnym warunkiem animacji zycia w centrum miasta.
Przeciez przy nowym Rynku proponuje takze budowe blizej jeszcze niezdefiniowanych gmachow "Centrum Handlowego" (przed ING, obok Skarbka) i "Centrum Kultury" (przy Rawie, obok Teatru), deptaku spacerowego z lokalami restauracyjno- rozrywkowymi (na Warszawskiej, az do apteki "Pod Orlem" i kawiarni "Krysztalowej"), Zenitu Multimedialnego, czynnego do poznych godzin nocnych....
A sama plyta Rynku? - jasne, ze nie moze byc asfaltowa ani betonowa i ze musi miec mala architekture. Tym zajma sie specjalisci dobrej klasy.
Chodzi mi po glowie luzna mysl ,co do glownego akcentu artystycznego przebudowanego Rynku, by nie byla to kolejna n-ta w miescie fontanna i wyraze ja z duzym zazenowaniem: a gdyby w odkrytej Rawie umiescic jako pomnik prawdziwie funkcjonujaca, ale wyrazona artystycznie, Kuznie Bogucka, te figurujaca symbolicznie w herbie Katowic?
Na razie nie powiem nic wiecej na ten temat.
Odp. dla Sputnik-a:
Podziw dla potoczystego sarkazmu. Wszelki Rynek pograzony, brawo! Demagogia zapiera dech, taka piekna.
Proponowana plyta Rynku (11 a nie 17,5 tys. m2) to raptem trzy czwarte Placu Miarki.
Tam trzeba by bylo glownie plyt granitowych czy podobnych, a dla trawki nie bardzo jest miejsce, wiec te owieczki....
Katowice obecnie rzeczywiscie nie maja zadnego placu do takich czy innych zgromadzen, a w przypadku Rynku nie tylko o to chodzi, bo jego funkcje sa bardziej kompleksowe w tetniacym zyciem miescie
Taki Rynek skadinad bylby kontrapunktem wobec perspektywy "manhattanskiej" zabudowy obszarow blizej DTS, w tym Korfantego.
I jeszcze jedno, tak po cichutku, mnie cepeliady tez nigdy zbytnio nie bawily, ale z wiekiem staram sie byc troche bardziej wyrozumialy nawet dla buszujacych na rynku czy na orbicie lajkonikow.
Co zostało z eleganckiego pasażu handlowego w Katowicach?
Naszemiasto.pl Justyna Przybytek
Dzisiaj 11:29:05 , Aktualizacja dzisiaj 13:05:23
Straszy tu ruina Varietes Centrum u Michalika. Niebawem straszyć będzie puste USC, aż je wyburzą.
Barbara Pawlikowska mieszka przy ul. Ordona. Pasażem handlowym przy Korfantego dawniej chodziła codziennie do pracy w Separatorze. Pamięta, jak było tu przed laty.
- Ładnie i elegancko. Był klub u Michalika, wyżej w budynku kawiarnia, sklepy - wspomina. Sama wybierała się częściej do Kryształowej na Warszawskiej, ale pamięta, że w pasażu ruch był spory.
Dziś pasaż handlowy nadal nosi tę nazwę, ale zdaje się, że tylko dlatego, że nikt nie wpadł na pomysł, by zdjąć szyld wiszący od strony ul. Skargi. Sklepów jest niewiele: apteka, sklep z bielizną, piekarnia. Od strony al. Korfantego
bank, fryzjer. Ludzi, oprócz mieszkańców Superjednostki i Ślizgowca, którzy tędy i tak przechodzić muszą, nie ma.
Varietes Centrum u Michalika to ruina. Właściciel obiektu i działki, na której stoi, od lat planuje tu postawić wysoki biurowiec. Ostatnio zmienił plany na czas kryzysu i zamierza obiekt remontować, tak, aby na siebie zarabiał. Jak na razie, patrząc na budynek "u Michalika", nic nie wskazuje na to, że jakikolwiek remont byłby szykowany. Jest jeszcze w pasażu Galeria Sztuki Współczesnej BWA. Obok stoi Urząd Stanu Cywilnego. Już niedługo.
W listopadzie urzędnicy wyprowadzą się stąd do nowej siedziby - pałacu Goldsteinów przy pl. Wolności. Ci, którzy martwili się, że stara siedziba USC skończy tak jak Varietes Centrum u Michalika są w błędzie, gmach zostanie zburzony. Co będzie w jego miejscu? Nie wiadomo. - Może dodatkowe miejsca parkingowe? - zastanawia się Marzena, studentka, która zostawia auto w okolicy BWA.
Podobną do al. Korfantego ulicę widział w Dreźnie Dominik Tokarski ze Stowarzyszenia Moje Miasto. Chodzi o Prager Strasse.
- Tyle, że tam są kafejki, kawiarenki, restauracje, knajpki, sklepy z ciuchami. Ulica tętni życiem - mówi.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... ,id,t.html