odchudzicsie
To ja, Jarząbek. Po raz kolejny mam pytanie ;)
Tekst stosunkowo skończyłam wczoraj, ale dziś (przy nanoszeniu ostatnich poprawek) Word mi zjadł jedną stronę. Na razie jestem w czasie jej rekonstruowania, ale oczy mi się już kleją, mimo wczesnej godziny. Ech, tak to jest, jak się człowiek zrywa do przybytku edukacji o piątej rano.
Ale przechodząc do sedna - chciałam tylko poprosić, czy ewentualnie moge tekst wysłać jutro, gdzieś ok 14.00? (po powrocie ze szkoły). Oczywiście, postaram się to zrobić już dziś, ale nie jestem po prostu pewna, czy trzecia kawa coś mi pomoże i czy nie usnę nad klawiaturą ;)
Z góry przepraszam za komplikację, ale los mi wyciął złośliwy kawał.
Edit: Bardzo dziękuję!
Kopia z mirriel, no może trochę rozbudowana xD
No w końcu znalazłam czas żeby skomentować. Zacznijmi od treści. Podoba mi się. Lubię takiego Snape'a, złośliwy i ironiczny do bólu, ale poczucie humoru też ma wspaniałe. Hermiona, jak przystało na prawdziwą gryfonkę, gotowa do niesienia pomocy i wytrwała w swoich dążeniach. Uwielbiam te jej rozmowy z Severusem. Harry, kanoniczny, najpierw robi, potem myśli, ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Jestem trochę zaskoczona szybkim zwrotem akcji, w końcu to dopiero piąty rozdział. No cóż zobaczymy co się będzie dalej działo.
Co do tłumaczenia, cóż mogę powiedzieć, nie mam żadnych zastrzeżeń. Czyta się lekko i przyjemnie, nie zauważyłam zgrzytów bądź literówek.
Nie porównywałam z oryginałem, ale naprawdę nie widzę takiej potrzeby.
Jednym słowem Magdo, kawał dobrej roboty.
Gratuluję i życzę dużo weny i zapału w dalszym tłumaczeniu
Pozdrowionka
Aevenien
Ja jestem zdecydowanie przeciw polityce na tym forum!
Jesli ktos chce wyrazic swoje poglady polityczne, to nie tu.
Agn, nicol81, anetam - wyobrazcie sobie, ze moze ktos tu na forum jest za obecnym rządem i za obecnym prezydentem.
Czy nie sadzisz, że takim postem, kawalem, zartem moze robisz komus przykrosc? Albo poruszasz jakis temat, ktory moze sie przerodzic w dyskusje polityczna? A chyba nie po to jest to forum, prawda? Chyba ze sie myle?
Zeby nie bylo niedomowien - ja jestem za obecnym rzadem i popieram prezydenturę Lecha Kaczynskiego. Ale nie chce tu krytykowac Tuska, Kwasniewskiego itd itd., choc mam im bardzo wiele do zarzucenia. I nie zamieszczam zlosliwych kawalow na ich temat.
Ja chce choc tutaj odpoczac od polityki.
Czy to wytlumaczenie wystarczy?
I dlatego prosze o wyciecie kawalow politycznych, bo jest na to odpowiedni punkt w regulaminie forum.
Hell's Kitchen - po trafieniu piłką do kosza na boisku dostaniesz interesującą wiadomość....
Kawał o koszykarzu:
Koszykarz wybrał się do kina. Kupił bilet w pierwszym rzędzie. Już po chwili rozlegają się okrzyki:
- Niżej! Nie zasłaniać!
Koszykarz kuli się coraz bardziej, niestety, nie zadowala to siedzących za nim widzów. Zirytowany postanawia opuścić salę i wstaje z miejsca.
- Widzą państwo, jaki złośliwy? Teraz nawet stanął na krześle!
- khe najwyraźniej nigdy nie było nam dane wspiąć sie na szczyty intelektualnej finezji, na których jak się zdaje, od pewnego czasu przebywasz- Włoch odpowiedział, pozwalając sobie na replikę do złośliwego komentarza Anity. Po czym pobłażliwie dodał - tak, coż, skoro przyleciałem taki kawał drogi, trzeba nadać tej podróży jakiś sens. Zgadzam się, ale proszę cię Anito nie uzurpuj sobie prawa do nałożenia nam obroży...i co więcej nie groź nam. Jak sama pewnie wiesz - nie tak traktuje się przyjaciół. Alessandro położył szczególny nacisk na ostatnie słowo. Di Brivio z pewnym żalem wpatrywał sie w kobietę. Jak mogła prosic go o coś takiego...Cóż jednak względy przyjaźni muszą mieć jakieś znaczenie. Uhonoruję, tę być może nazbyt lekkomyślnie zawartą, znajomość. Eech, mimo wszystko mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego o co nas prosisz - Alessandro powiedział już znacznie łagodniej, z czasem złość gdzieś wyparowała. I rzeczywiście, mam nadzieje, że po tym wszystkim, Twoja wdzięczność osiągnie rozmiary oceanu...Di Brivio beznamietnie kontynuował: Pewnie już wiesz gdzie się zatrzymałem, wiec to możemy pominąć. Jeżeli nie koliduje to nadto z planami Twoimi i twoich przyjaciół, to chciałbym się najpierw skupic na odnalezieniu Nosferatu. Czuję, że mogą odegrać tutaj jakąś rolę. Poza tym jak będziemy mogli się z Tobą skontaktować? Chyba, że nie zakładasz takiej możliwości? Jak mi się wydaje, wstęp do Elizjum jest wolny i niczym nie ograniczony dla członków Camarilli, zatem przynajmniej to nie powinno stanowić problemu...
Dziękuję Sencei. Wyraźnie napisałem, że to są żarty i po co. Nie chodzi mi żeby obrażać parapeciarzy i bluzgać na nich, a żeby oni mi się odgryzali. Ale jakiś inteligentny lekko złośliwy dowcip może ktoś zna.
A tu komentarz do mnie i zamknięty wątek.
Nie mam możlwości nawet odpowiedzieć po tym co mi Kabesz napisał.
Napisał do mnie "jark", że to On mi przymknął temat, ze względu, że obrażanie i wyśmiewanie nie jest celem forum.
Cytat:
do WALKI z Twoimi znajomymi
to się uśmiałem.....może na końcu żartów im w ryja przyłoże....
u mnie znajomy znaczy chyba nieco więcej....
kurde jakiś przewrażliwiony chłopie jesteś
Cytat:
może lepiej byłoby założyć temat: żarty/kawały o narciarzach
zdecydowanie!!! dla równowagi!!
np. ten skopiowałem
Cytat:
Zima, stok.
Na stoku narciarz w pełnym ekwipunku, gogle, kask, fajny kostium.
Jedzie... nagle na muldzie podskakuje, obraca go, wlatuje z trasy i w drzewo...
Wstaje... kijki połamane, narty leżą w odległości kilkunastu metrów, strój podarty, gogle rozbite, cała twarz we krwi, parę zębów brakuje...
Otrzepuje się, patrzy do góry i mówi:
K...., ale i tak lepiej niż w robocie!
H.incei ugryzła
Witam serdecznie,
na forum jestem nowa ale terrarystyką zajmuje się już kawał czasu.
Chciałam poruszyć pewną kwestię, mianowicie ukąszenia. Otóż wczoraj po południu zostałam ukąszona przez Holothele incei ok L7.
Pajączek jest najprawdopobniej przed wylinka i zachowywał sie dziwnie. Podczas codziennego sprawdzania wilgotnosci i sprzatanka u pająkow, zajrzałam też do Holotheli. Siedziała z podwiniętymi odnozami, "zdechła"-pomyslalam, więc delikatnie tyknęłam ją palcem. Poruszyła sie, więc zaczełam patrzeć co zrobi teraz. Obróciła się i zaczęła pociągając odnozami powoli wdrapywac się na mojego palca, którego z niewyjasnionych przyczyn nadal trzymalam w jej pojemniku;/ wlazla na tego palucha, przygladam sie a ten zlosliwy stwor zaczyna mi po kolei wbijac kly z palca.oderwalam ja i wsadzilam do pojemnika.
Chcialam tutaj zaznaczyc wyraznie, ze jestem alergikiem i puchne nawet od ukaszenia komara.
Wiemy, że ma słaby jad, ale zaszkodziło mi bardzo ugryzienie smithi'ego, ktory też ma slabiutki jad, wiec wiedzialam czego sie spodziewac. Paluch w lód, obwiazany szczelnie i czekanie.
O dziwo tylko swedziało, nie spuchło nawet. Zdziwiłam sie bardzo, sspodziewalam sie chociaz dusznosci i opuchlizny jak zwykle.
Duzo czytania, wiem, ale czy istnieje mozliwosc, że gryząć nie użyła jadu? Czy ptaszniki tak robia?? Czy gryzą na sucho? Nie spotkałam się z takim czyms w mojej wieloletniej przygodzie z terrarystyka.
Pozdrawiam
Dagmara
//Proszę używać odpowiednich prefixów - DTM
Hitogoroshi Sashana
Czyta w myślach?
Obserwowałam wiewiórkę śmigającą po gałęziach. Cześć, siostro. Żebyś wiedziała, jak ja ci czasem zazdroszczę... Przeczesałam palcami rozwiane włosy i spojrzałam z lekkim zdziwieniem na wujka. Czyta w myślach. Ale jak widać, jego myśli były czasem równie łatwe do odszyfrowania, jak moje. Odwzajemniłam uśmiech, równie lekki lecz naprawdę szczery. Jeśli pozwoli mi na to, pomogę mu...
Czas mijał błogo a przyjemny widok i pogoda poprawiały nieco nastrój i uspokajały rozbiegane, chaotyczne myśli. Jeszcze tylko wziąć kawał kartonu, węgiel albo ołówek... I nie myśleć o niczym, po za liniami na papierze. Podeszliśmy do dojo. Po okiełznaniu krótkiego popłochu, który wywołał w uczniach nasz widok, ktoś pobiegł po sensei'a a ja zostałam otoczona. Uniosłam brew, czując jak ciepło napływa mi do policzków. Banda wyposzczonych, młodych chłopców nie wróżyła niczego dobrego. Pewnie długo nie widzieli tu dziewcząt...Uśmiechnęłam się złośliwie, wyobrażając sobie dynie i owieczki. Przedstawiłam się samym tylko imieniem, podając jedynie za uczennicę Kojiro'ego. Co mi tam. Krępowały mnie natrętne spojrzenia i czułam lekką irytację; im więcej adepcików podchodziło, tym większą czułam potrzebę wydostania się na wolną od ludzi przestrzeń. Westchnęłam tylko, uśmiechając się z rezerwą i delikatnie wycofując z kręgu.
Spojrzałam uważnie na stryja, przysłuchując się wymianie zdań dwojga mężczyzn. Zmrużyłam oczy. Widać, nie tylko mnie coś się tu nie podobało. Chciałabym towarzyszyć w reszcie rozmowy, ale Kojiro okrutnie stłamsił tę chęć w zarodku. Spojrzałam na chłopaków, kryjąc zażenowanie za łobuzerskim uśmiechem.
- No dobra... To co proponujecie na rozgrzewkę? - zawołałam do ogółu, splatając dłonie na karku i dmuchając w miedzianorudą grzywkę. Uśmiechnęłam się dziecięco, nadając swojej twarzy słodki wygląd, którego nie można by traktować poważnie. - A może też dostanę takie czaderskie, czarne kimono i zrobię z kims od razu mały sparing, hm?
Udał mi się złośliwy kawał. Ciekawe jak długo się ostanie i czy mnie wywalą: http://forum.pokoj.i.dobro.pl/?akcja=pokaz&id=3514223
No to bomba. Kurde pięknie. Nie miniął miesiąc odkąd czarna jamniczka, którą nazwałam roboczo "Zołza" wróciła na łono rodziny.....i mam kolejnego.
TO JEST KURDE JAKIEŚ FATUM!!!!!!
Ludzie, to mój 3 pies znaleziony na ulicy w przeciągu ostatnich 2 tygodni. Zwariuję......W miedzyczasie znalazłam też kota.......
Jamnik jest brązowy - młody. To znaczy żaden podrostek czy szczeniak. Pies w sile wieku. Dorodny, lekuchno zapasiony........NIEWIARYGODNIE cięzki. Noo taki kawał chłopa.
Z całą pewnością rodowodu to on nie ma........tatuażu też. Ale dość wiarygodnym jamnikiem jest. Zadne takie a'la. Ładne uszy, niezła długość, noo parę wad, ale nie powiem:-)
Usiłował przeprawić się na drugą stronę jezdni we wsi Dosin okolice Zalewu Zegrzyńskiego. Tak sie złośliwie złożyło, ze na wysokości drogi przy której mieszkam. Po drugiej stronie poligon......żywego ducha.
Wracam sobie z przedadopcyjnej, cudna pogoda, wrzucam kierunkowskaz - skrecam do domu.....a tu widzę czai się taki na poboczu......dałam po hamulcach, skręciłam i się rzecz jasna zatrzymałam. Następny kierowca za mną jakby mniejszy miał refleks......Wyskoczyłam z auta. Nic akurat nie jechało......kucnęłam wołam. No zainteresował się, ale nie podszedł. Kolejny samochód. STÓJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ryknęłam. Posłuszeństwo uratowało mu życie. Zrobiło mi się słabo.....Klnąc jak szewc pod adresem tego co z drugiej strony jechał ........znów jak debil : jamniorek, jamniorek......
Podszedł, na próby "caps" za czerwoną, skórzaną obrozę ( bez identyfikatora wrrrrrrr!!!), którą miał na szyi ..........zareagował odskokiem. Ciut żeśmy się poganiali. Zwabiłam go na potwierane drzwi auta, przymilne zagadywania.........i pewny chwyt. Mam!!!!! Nawet nie usiłował chapsnąć, chociaż taki urażony ruch zeborami zrobił.....
Przyznam się.......przelatywało mi przez głowę.......noo dobra próbowałam.......nie przecież nie dał się złapać. Co to ja świeta jestem.......nie udało się. A drugi głos....jasssne, całe 5 minut mu poswieciłaś........a jak zobaczysz go jutro przy drodze....( pamiętasz tego rottweilera........jak jechałaś do pracy biegał - nie zatrzymałaś się......prawda? jak wracałaś lezał.....pamietasz??)- Od......się Głosie!PAMIĘTAM. Wierzysz, ze ktoś mu tu pomoze? Tiaaa pomoze.....na wódkę sprzeda......ze niekastrowany to zauważyłam
Eeee cholera jasna..........Jamniorek, jamniorek.........no chodź do cioci.....