odchudzicsie
Master Blaster wrote:
Mam lepsza...
Ide sobie osiedlem gdzies na uboczu... widze dzieciaki jak ciagna sobie
kawal drutu z zerwanego slupa, wypedzam je a sam odrzucam kabel gdzies na
bok bez pomyslunku ze to gowno bylo pod pradem...... upadam ...... budze sie
po 5-10 minutach wstaje i ide do domu .....
Yhy.
Bez sensu całkiem.
A kim jesteś ? Bo nie chce mi się sprawdzać ?
Darius Jack napisał(a) w wiadomości: <3653D0C5.3@usa.net...
| A zawodowcy i tak pisza copyright i jak sie pytalem, czy cie maja
| sluchac to powiedzieli ,ze nie ma takiej potrzeby.
| Mnie sie nie pytales ;-)
[a zawodowcem sensu stricto jestem,
tu byl wlasnie "wyrwany konteks" ;-) heheh
| GŁUPIŚ!)
Czy na tym polega zawodowstwo ?
A moze w sumie i tak. W moim przypadku to amatorstwo. Nie zajmuje sie takimi
diagnozami na codzien i nie biore za to pieniedzy. Jednak w tym przypadku
nawet moj poziom wiedzy dotyczacej psychologii i psychiatrii pozwolil na
wystawienie IMHO fachowej diagnozy...
Prosze o niekontynuowanie tych zenujacych "zawodowych" wywodow.
EOF.
Twoje wywody sa zenujace. Czy zauwazyles, zeby ktos przyznal Ci racje???
Przypomnial mi sie kawal (moze z broda ale na temat): Jedzie kobieta
autostrada i slyszy w radiu - "jakis szaleniec jedzie zla jezdnia autostrady
pod prad!!!" - Kobieta na to - "Zeby tylko jeden... "
PS. Jestes lame<sup2</sup. Skrot EOF oznacza End Of File... Mysle, ze
chodzilo Ci o EOT (End Of Thread).
Pozdrowienia
Maciek Sonik so@sonik.pl
-----
30lat SONIK & SONIK | http://sonik.pl | poc@sonik.pl
strzalka...
po tych powaznych dywagacjach nt. OTW i balistyki, moze dla odmiany ... kto
zna jakies kawaly bez sensu ?
jakies 20 lat temu jak bylem piekny i mlody, koles przy piwie, czy tez po
(na kacu), nie pamietam :-), sprzedal nam taki tekst, mowil, ze sam
wymyslil, ale do tej pory nie wiemy czy niezaslyszany ;-)
Do sklepu papierniczego przychodzi facet:
- poprosze 2 litry kielbasy,
- hehe, alez prosze pana... przykro mi, ale nie mamy pradu,
- nieszkodzi, jestem na wrotkach
;-)
zdrowka
arti
ps
pozdrowionka dla autora jesli to czyta czyli Tomasza R vel "Spadla" :)
r@op.pl
| Bez sensu to chybaby było przenosić całe zaplecze utrzymania
lokomotyw,gdzieś
za misto i to np; pod Mińsk.Pomyśl nad tym co napisałeś.Co 72 godziny
lokomotywy maja przegląd kontrolny a szybkie(EP08,EP09) co 24.Więc jak
sobie
wyobrażasz to? Lokomotywy spalinowe ,które obsługują Szczęśliwice,Grochów i
wszystkie bocznice w okolicy wywalić taki kawał?Po co,aby od nowa budować
szopę w nowym miejscu i dodatkowo spalać paliwo na dojazdy?To są ogromne
koszty.
E tam. PKP nie płaci za prąd ( przynajmniej nie tyle co trzeba)
Myślę tak : Ep09 rano ciągnie osobówkę z Mińska do Wawy, potem jest
przeczepiany na IC, robi kurs do Kraka czy gdzieś tam wraca potem z IC do
Wawy i ciągnie wieczorną osobówkę do Mińska.
A
miasto się rozrasta i może się za kilka lat okazać,że Wesoła,Sulejówek a
nawet
Mińsk zostaną wchłonięte.Wokól lokomotywowni Odolany a nawet dworca
Zachodniego
kiedyś rosła kapusta a teraz?
Blusity. Właśnie lepiej IMHo sprzedać te tereny pod tego typu inwestycje to
się weźmie tyle kasy że wystarczy na kupno naprawdę niezłego taboru. no chyba
że lepiej jeździć syfem, ale mieć lokownie warsztaty w centrum miasta
pozdrawiam aron
Prawda o zabiciu Krowy
Krowę najlepiej zabić uderzeniem ciężkiego narzędzia podobnie świnie. (Wszak
ewolucja wykształciła właśnie do zdobywania jedzenia umiejętność posługiwania
się narzędziami). Drób najlepiej zabija się ucinając głowę. Bydło i trzodę można
zabijać też prądem. I cóż? Mnie to nie przeraża i spokojnie mógłbym wielkim
nożem rozcinać półtusze a potem zakrwawiony zjadać upieczone mięsko. Soja mi nie
smakuje podobnie jak większość roślin. Warzywa są po prostu NIESMACZNE dla mnie
i wole kawał dobrze przyprawionego mięsa niż coś z soi.
Uważam że każdy może jeść to co mu smakuje i nikomu nic do tego. Nie ma sensu
porównywać do tego wyrzucania śmieci itp bo jedzenie to zupełnie coś innego.
Niech ktoś kto chce jada warzywa a kto nie chce to niech jada mięsko z grilla i
jego sprawa.
Mamy dwa samochody - benzynę za jeden refunduje pracodawca, drugi jest dziecka i
samo sobie kupuje. Dentysta póki co odpukać nie chce nam niczego borować. Leki
wpisane - w wydatkach stałych. Do kina chodzimy rzadko, jakoś nie przepadamy, na
nieprzewidziane doliczyłam 200 zł miesięcznie. Poza tym w sumie po odjęciu tych
stałych, chemii i innych pierdółek zostaje więcej niż 4000 tysiące, zaokrągliłam
w dół. Generalnie chcielibyśmy oszczędzić ze 2 tyś, oszczędzając póki co tylko
na jedzeniu, a w miarę jak wymierne stawałyby się oszczędności za prąd i wodę -
może trochę więcej.
Jakie to jest "normalne" jedzenie? Naprawdę nie wiem, czy kupuję za drogie
jedzenie w sensie nie tam, gdzie jest tanio, czy może przeginam z ilością
Ćwiartki kurze dla naszego Posokowca kupuję po ok. 5 zł/kg (zjada tego z 10 kg
na miesiąc) a filety po ok. 12 zł. Schab nawet nie wiem dokładnie za ile, ale
zawsze na promocji i pakuję do zamrażarki duże kawały. Czy opłaca się robić
wędlinę w postaci pieczonych schabów i szynek? A może to wychodzi jeszcze
drożej? W końcu mięso kurczy się w piekarniku.
Dużo o mnie beze mnie... bez sensu.
Jarkoni,
bedzie już bez poematów, naprawdę szkoda prądu.
Żeby była jasność - nie zdenerwowałam się nawet,jak poczytałam te
Twoje smętne wypociny, to jest jednak kawał przedniej komedii, a ja
się lubię śmiać.
Łżesz jak pies w każdym zdaniu, i przepraszam byle pinczerka za
takie porównanie, bo jest żenujące dla czworonoga dowolnej rasy. To,
co Ty wyprawiasz w przeinaczaniu faktów jest rozbrajające. Ja się
zastanawiam, czy Ty nie jesteś trzecim bratem Kaczyńskim, bym się
nie zdziwiła.
I nie ma znaczenia, co Ci tu napiszą ludzie, bo Ty i tak masz jedyną
słuszną wersję wydarzeń, które się zresztą nigdy nie wydarzyły.
Troszku żenujące, ale nie takie rzeczy dało się przełknąć. Ty po
prostu byś trzasnął, jak napompowany balon, gdybyś musiał się
przyznać, że dałeś ciała, a właściwie zwiałeś w siną dal, żeby
przeczekać niewygodne zamieszanie. Bohaterska postawa, zgodna z
honorowym kodeksem Rycerstwa Narcystycznego.
> I, co ciekawe, nikt na odpowiedź nie czekał i jej się nie
>dopominał.
Straszne. Nie wiem, jak przeżyłeś taką traumę.
Ale jakoś przeżyłeś i nic Ci się nie stało. Lane kluchy w tym samym
wydaniu.
ps.
A tak poza tym to pozdrawiam wszystkich - z demencja i bez też.
już przed wojną...
lewskiy napisał:
> Hej , Lis
> Wiem że kawał jest na bardzo kiepskim poziomie.Ale poziom kawału odpowiada
> sensowi wyrażenia "tramwaj wodny".Dla mnie osobiście tramwajem jest pojazd jak
> najbardziej lądowy poruszający się na kołach po dwóch równoległych szynach i
> zasilany energią elektryczną z przewodu jezdnego.Żyjemy w czasach szynobusów ,
> autobusów szynowych , niektórzy na autobusy mówią szosobusy.A określanie
> stateczku wycieczkowego mianem tramwaju czyli czegoś co z definicji absolutnie
> tramwajem być nie może , brzmi tak samo jak nazywanie liczydła ręcznym
> komputerem.Ale cóż wolno nam bo niekiedy ogarnia nas wszystkich pomroczność
> jasna.Wiem że cała dyskusja i tak jest bez sensu ale skoro widzimy tramwaj to
> mówmy że to tramwaj a nie statek szynowy na prąd.
już przed wojną były tramwaje wodne w Bydgoszczy - nie ma się co obruszać na
nazewnictwo
Czy myślicie, że oszalałam? Mega dół....
Zaczęło się od tego, że atmosfera w pracy zrobiła się straszna. Po
przepłakanych kilkudziesięciu nocy postanowiłam tę robotę “z piekła
rodem rzucić”. No I czułam, że po blisko 20latach w zawodzie trochę
się wypaliłam.
Tak też się stało. Od kilku miesięcy jestem technicznie bezrobotna,
ale w praktyce moi klienci I firma ciągle czegoś jeszcze ode mnie
chcą. Zaprzata to moją uwagę ale też powoduje, że ciagle zastanawiam
sie czy dobrze zrobiłam odchodząc z dobrzepłatnej pracy w której
spędziłam kawał życia.
W pierwszych dniach po odejściu moja głowa pełna była różnych
pomysłów na własny biznes. Zrobiłam badania rynku skontaktowałam się
z producentami towarów itd... zaczęłąm nawet studiować, we własnym
zakresie marketing, żeby te moje idee sprzedać na rynku. No I
niestety jakby ktoś wyłączył mi prąd.....
Pomysł biznesu I samo odejście przestały mieć jakikolwiek sens....
Zreszta sama nie wiem bo ja już dłużej pracować tam nie dam rady,
choć wrócić mogę w każdej chwili.
Pogubiłam się nie wiem co robić... liczę na wasze opinie. Znajomi
myślą, że oszalałam odchodząc... tylko, że ja nigdy nie wspominałam
im o tym ile mnie ten sukces zdroia kosztował.
Pozdrawiam
www.mamabuly.pl