odchudzicsie
Euro-Centrum rośnie
www.biznespolska.pl
W czerwcu oddane zostaną do użytku dwa kolejne budynki wchodzące w skład katowickiego parku przemysłowego Euro-Centrum
Znajdować się w nich będą biura, a także pomieszczenia przydatne do zarządzania całością terenu. Główny budynek, o powierzchni 6 tys. mkw., oddany zostanie do użytku w sierpniu. W tej chwili widać już jego zewnętrzną oszkloną fasadę. Budynek będzie stanowił główny punkt powstającego w Katowicach-Ligocie Parku Przemysłowego. Rodzące się centrum biurowe już teraz budzi spore zainteresowanie inwestorów. - Z doświadczeń innych tego typu parków wiemy, że gdy całość oddana zostaje do użytku, liczba kontrahentów natychmiast znacznie się zwiększa. W tej chwili widać duże postępy w pracach. Dlatego przedsiębiorcy coraz liczniej zabiegają o miejsce w Euro-Centrum - mówi Jerzy Kwiatkowski, wicedyrektor Parku Przemysłowego ds. ekonomiczno-finansowych. Powstające Euro-Centrum znajduje się na terenie po Zakładach Aparatury Chemicznej Wimach przy ul. Ligockiej w Katowicach. Lokalizacja jest o tyle korzystna, że zaledwie kilka kilometrów jest stąd do autostrady Katowice - Wrocław i Drogowej Trasy Średnicowej. Dotąd w ramach Euro-Centrum oddano do użytku trzy budynki: biurowo-magazynowy o powierzchni 632 mkw., trzykondygnacyjny biurowy o powierzchni 2,4 tys. mkw. oraz biurowy mający 669 mkw. Całość prac zostanie zakończona w 2007 roku. Wartość inwestycji we wstępnej fazie szacowano na 53 mln zł (33 mln pozyskano z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego). Ostateczny koszt budowy, ze względu na zmieniające się ceny na rynku, nie jest jeszcze znany. Celem powstania parku, który wchodzi w skład Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, jest stworzenie warunków dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. W jego ramach powstaną biura, magazyny, zakład produkcyjny o powierzchni 1520 mkw., a także sale konferencyjne. Otwarty zostanie też punkt doradztwa finansowego, którego specjaliści informować będą o możliwościach pozyskiwania funduszy europejskich.
Adam Sieroń
Działka za 2,5 mln zł: co z Muzeum Śląskim?
Przemysław Jedlecki
2009-01-04, ostatnia aktualizacja 2009-01-04 21:17
Katowiccy radni zdecydują w poniedziałek, czy miasto kupi za 2,5 mln zł niewielką działkę przy ul. Kopalnianej. Bez niej budowa gmachu Muzeum Śląskiego będzie niemożliwa.
Chodzi o 800-metrową działkę przy ul. Kopalnianej 6. Stoi na niej wyremontowany barak. Cztery lata temu w przetargu nieruchomość sprzedał Katowicki Holding Węglowy. Teraz okazało się, że Katowice muszą wykupić działkę od prywatnych właścicieli. Jest ona potrzebna, by wybudować nową siedzibę Muzeum Śląskiego, w tym miejscu ma być też prowadząca do niego droga. Jeśli działka pozostanie prywatna, to całe muzeum trzeba będzie projektować od nowa, tak by przesunąć budynki w stronę Spodka.
Tymczasem katowiccy radni nie wiedzą jeszcze, czy zgodzą się na transakcję. Cała nieruchomość ma kosztować 2,5 mln zł, czyli około 3 tys. zł za metr. Tymczasem 22 grudnia prezydent Katowic kupił w tym miejscu inną nieruchomość (jest na niej garaż), płacąc 1 tys. zł za metr. - Jasno zatem wynika, że ceny w tej części miasta nie są tak horrendalne, jak się wydaje. Poza tym nie dostaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania, które zadaliśmy prezydentowi. Chcę wiedzieć m.in., za ile holding sprzedał ziemię - mówi Adam Warzecha, szef klubu radnych PO.
Józef Kocurek, wiceprezydent Katowic, przekonuje, że trudno porównywać te transakcje. - Jedna dotyczyła garażu, druga zaś zmodernizowanego obiektu biurowego (tak wiceprezydent określa wyremontowany barak przy Kopalnianej 6) - mówi Kocurek.
W całej sprawie jest wciąż sporo wątpliwości. Barak KHW sprzedał w 2005 roku. Ryszard Fedorowski, rzecznik spółki, mówi, że miasto wiedziało o przetargu. Mimo to urzędnicy nie skorzystali z okazji, by go kupić.
To dziwi, tym bardziej że na datowanych na ten rok mapach dotyczących budowy muzeum widać w tym miejscu drogę. - A to oznacza, że miasto już wtedy powinno starać się o działkę - wytyka urzędnikom Warzecha.
Kocurek broni się. Przekonuje, że miasto o przetargu nic nie wiedziało, a co do drogi, to nie było wtedy pewności, że będzie budowana. Zdaniem wiceprezydenta o tym, że działka będzie potrzebna, wiadomo dopiero od 2007 roku, kiedy to rozstrzygnięto konkurs architektoniczny na projekt gmachu muzeum.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowic
Deptak na Dworcowej bardziej realny
Justyna Przybytek
2010-03-01 07:58:57 , Aktualizacja 2010-03-01 09:48:23
Władze miasta chcą w kwietniu ogłosić przetarg na koncesję, dotyczącą wybudowania pod ulicą Dworcową podziemnego parkingu, a Marek Koźmiński, prezes polsko-włoskiej spółki Eurostar Real Estate, która ma większą część gmachu starego dworca, chwali się, że firma ma już prawie gotową koncepcję jego przebudowy.
O tym, że ul. Dworcowa zamieni się w deptak, prezydent Katowic Piotr Uszok opowiadał już w 2005 r. O gruntownej modernizacji popadającego w ruinę zabytkowego dworca Marek Koźmiński mówił z kolei trzy lata temu, po tym, jak spółka kupiła go za 45 mln zł od PKP. Deklarował, że dworzec odrestauruje, a wewnątrz będą eleganckie restauracje i butiki. Na początek otwarto tu... targowisko, potem giełdę komputerową. I tak na zapowiedziach się skończyło, a jeden z najładniejszych budynków w Katowicach i niegdyś jedna z bardziej reprezentatywnych ulic w mieście niszczeją.
Coś jednak w sprawie Dworcowej drgnęło. Przedstawiciele Eurostaru odwiedzili w ubiegłym tygodniu katowicki magistrat i pokazali koncepcję modernizacji dworca.
- Nic rewolucyjnego, ale już to, że takie spotkanie w ogóle się odbyło, znaczy, że firma ma chyba najemcę na obiekt i bierze się do roboty - dowiedzieliśmy się od urzędników.
- To będzie gruntowna przebudowa - obiecuje Koźmiński. - Projekt jest już prawie gotowy, trafi do konserwatora zabytków. Wystąpimy też o wydanie warunków zabudowy, prace blokuje na razie układ komunikacyjny - dodaje.
Budynek starego dworca z zewnątrz nie zmieni się prawie wcale. Przebudowana zostanie tylko część środkowa - biurowa.
- W naszej opinii najmniej ciekawa - ocenia Koźmiński. Po modernizacji, która jednak nie wiadomo kiedy ruszy, w gmachu mają się mieścić butiki i restauracje. - W połowie przyszłego roku jesteśmy w stanie uzyskać pozwolenie na budowę - dodaje prezes.
Znacznie wcześniej, bo w drugiej połowie marca, przedstawiciele Eurostaru znów przyjadą do Katowic. W magistracie odbędzie się spotkanie z właścicielami obiektów wzdłuż Dworcowej w sprawie organizacji komunikacji na przebudowanej ulicy. Dworcowa ma być reprezentatywnym deptakiem z zielenią, kafejkami i ławeczkami, wyłącznie dla pieszych. Rozmowy w urzędzie mają dotyczyć m.in. kwestii dostaw towaru.
- Poinformujemy właścicieli o możliwych rozwiązaniach. Pomysł jest taki, aby dostawy odbywały się z poziomu minus 1 - mówi Adam Śledziak, kierownik Projektu Przebudowy Strefy Dworcowa-Mariacka, Nowy Dworzec PKP-Plac Szewczyka.
Inwestycje na ul. Dworcowej są ze sobą powiązane. Harmonogram przebudowy gmachu starego dworca i ulicy jest uzależniony od znalezienia przez miasto chętnego na budowę parkingu. Inwestor będzie musiał wyłożyć kasę na budowę i liczyć na to, że inwestycja mu się zwróci. W sumie wstępne założenia są takie, że parking ma być dwupoziomowy i pomieścić ok. 350 aut.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=858
Za serwisem www.gazeta.pl
Muzeum w kamienicy
Maciej Szmigel 03-06-2005 , ostatnia aktualizacja 03-06-2005 20:36
Puste mieszkanie przy ul. Kościuszki 47 na swoją filię chce zaadaptować Muzeum Historii Katowic. - Nie chcemy tutaj muzeum! - protestuje część mieszkańców. Boją się obcych i przymusowej przeprowadzki.
Problem pojawił się, gdy w zeszłym roku mieszkanie o pow. 300 m kw. na pierwszym piętrze opuściła firma elektroniczna Waldeks. Jej dyrektor odkrył, że znajdujące się w jadalni meble z czarnego dębu pochodzą z 1913 r. Sama kamienica została wybudowana jeszcze w XIX w. i jest wpisana do rejestru zabytków. Dyrektor bał się zniszczenia mebli i o pustostanie dał znać muzeum.
- Od razu się nim zainteresowaliśmy, bo akurat szukaliśmy pomieszczenia dla stworzonej przez nas pracowni Pawła Stellera. Mielibyśmy gdzie przechowywać i wystawiać zbiory z nim związane - mówi Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektorka muzeum. - Wystąpiliśmy do magistratu o przyznanie tego lokalu.
Do planu urządzenia filii muzeum w kamienicy zapalił się też jeden z jej mieszkańców Jarosław Lewicki. - To rewelacyjny plan, mieszkał tu przez jakiś czas znany niemiecki fotografik i grafik Hans Bellmer - przekonywał. Chciał, aby jedno z pomieszczeń poświęcić właśnie temu twórcy.
Pomysłowi jednak zdecydowanie sprzeciwiła się reszta mieszkańców. - Nie chcemy tutaj muzeum! - kategorycznie stwierdza Karol Krzyżowski, który ze spornym mieszkaniem sąsiaduje przez sufit. - To wiąże się z otwarciem drzwi. Boimy się napadów i kradzieży. Teraz przed obcymi chroni nas domofon - uzasadnia jego żona Krystyna.
- W budynku przez całą dobę będzie ochroniarz, takie są przepisy. Zamontujemy też urządzenia przeciwwłamaniowe i przeciwpożarowe - odpowiada na te zarzuty Lipońska-Sajdak. - Poza tym ile osób dziennie odwiedzi muzeum? Do biura Waldeksu na pewno chodziło więcej - dodaje.
Urząd początkowo odmówił. Mieszkanie poszło na przetarg, ale zainteresowania nie było. Wtedy magistrat podpisał z muzeum umowę o przejęciu mieszkania. Gdy jednak pracownicy muzeum zobaczyli lokal, szybko się z niej wycofali. - Mieszkanie było w takim stanie, że nie moglibyśmy z niego korzystać. Potrzebny był remont - mówi Lipońska-Sajdak.
Sprawa na pewien czas ucichła. Teraz Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, który administruje kamienicą, remontuje budynek. - Potem przejmiemy mieszkanie - cieszy się dyrektorka muzeum.
Mieszkańcy, nie czekając na koniec prac, wysłali protest do prezydenta miasta. Podpisało się pod nim pięć osób. Pojawił się też kolejny problem. Nie wiadomo, czy drewniany strop udźwignie ciężar muzealnych zbiorów i zwiedzających. - Jeżeli stropy trzeba będzie wymienić, to grozi nam przeprowadzka - żalą się Krzyżowscy.
- Właśnie czekamy na ekspertyzę - mówi Roman Buła z magistratu. - Jeżeli okaże się, że strop nie wytrzyma, to albo trzeba będzie wyprowadzić mieszkańców z dołu do mieszkań zamiennych, albo muzeum ograniczy swoje plany i zaadaptuje mieszkanie na pomieszczenia biurowe. To piękne i zabytkowe mieszkanie i warto, żeby muzeum wzięło je pod swoją opiekę - dodaje Buła.
Paweł Steller (1895-1974)
Wybitny śląski artysta żył i pracował w Katowicach. Specjalizował się w drzeworytach. Swoimi grafikami zdobył uznanie. Prasa francuska nazwała go "polskim DÄźrerem", a polska - "śląskim Skoczylasem". Przez wiele lat pracował również jako pedagog, m.in. w Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych. We wrześniu na pl. Grunwaldzkim w galerii ludzi wybitnych związanych z Katowicami ma stanąć jego popiersie.
Hans Bellmer 1902-75
Urodzony w Katowicach niemiecki fotografik, rysownik, malarz i pisarz. W Katowicach skończył liceum (obecnie im. Adama Mickiewicza) i przez pewien czas pracował w kopalni. Jeden z najwybitniejszych i najbardziej radykalnych przedstawicieli surrealizmu w fotografii. Twórca Lalki - określanej jako najważniejszy manekin w dziejach europejskiej sztuki. Latami towarzyszyła artyście aura twórcy sztuki o charakterze pornograficznym. Na paryskiej wystawie Bellmera w 1968 r. interweniowała policja. Ta sama ekspozycja przeniesiona do Londynu w ogóle nie została otwarta.
Niepotrzebne koszty
Uszok naprawia błąd, szkoda, że tak drogo
Przemysław Jedlecki2009-01-05, ostatnia aktualizacja 2009-01-05 20:10
Radni Katowic zgodzili się w poniedziałek, by prezydent kupił za 2,5 mln zł 800-metrową działkę przy ul. Kopalnianej. Obecnie, w prywatnych rękach, jest przeszkodą w budowie Muzeum Śląskiego.
Po sfinalizowaniu transakcji (o ile do tego dojdzie) przeszkoda zniknie, ale prezydent Piotr Uszok nie będzie mógł zaliczyć tej sprawy do swoich sukcesów. Feralna działka mogła być już w rękach katowickiego samorządu, gdyby kilka lat temu, gdy sprzedawał ją Katowicki Holding Węglowy, w magistracie ktoś nie zaspał. I zapewne nie kosztowałoby to tak drogo, jak w tej chwili. O tym, że Muzeum Śląskie ma powstać właśnie w tej okolicy, na terenach dawnej kopalni Katowice, wiadomo było już wtedy, gdy holding sprzedawał działkę, z powodu której dziś jest tyle zamieszania. Wprawdzie władze Katowic upierają się, że nie wiedziały o przetargu KHW, ale to tylko, niestety, świadczy o ich lekkomyślności i krótkowzroczności. Czy aż tak trudno śledzić obrót ziemią i ogłoszenia prasowe dotyczące działek w kluczowych dla miasta okolicach? A gdyby nawet wziąć wyjaśnienia magistratu za dobrą monetę, to 2 listopada 2006 roku Uszok zobowiązał się, że w ciągu roku zapewni wszystkie niezbędne grunty potrzebne dla muzeum. Terminu, jak widać, nie dotrzymał. Teraz wreszcie próbuje naprawiać swój błąd.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Działka za 2,5 mln zł: co z Muzeum Śląskim?
Przemysław Jedlecki
2009-01-04, ostatnia aktualizacja 2009-01-04 21:17
Katowiccy radni zdecydują w poniedziałek, czy miasto kupi za 2,5 mln zł niewielką działkę przy ul. Kopalnianej. Bez niej budowa gmachu Muzeum Śląskiego będzie niemożliwa.
Chodzi o 800-metrową działkę przy ul. Kopalnianej 6. Stoi na niej wyremontowany barak. Cztery lata temu w przetargu nieruchomość sprzedał Katowicki Holding Węglowy. Teraz okazało się, że Katowice muszą wykupić działkę od prywatnych właścicieli. Jest ona potrzebna, by wybudować nową siedzibę Muzeum Śląskiego, w tym miejscu ma być też prowadząca do niego droga. Jeśli działka pozostanie prywatna, to całe muzeum trzeba będzie projektować od nowa, tak by przesunąć budynki w stronę Spodka.
Tymczasem katowiccy radni nie wiedzą jeszcze, czy zgodzą się na transakcję. Cała nieruchomość ma kosztować 2,5 mln zł, czyli około 3 tys. zł za metr. Tymczasem 22 grudnia prezydent Katowic kupił w tym miejscu inną nieruchomość (jest na niej garaż), płacąc 1 tys. zł za metr. - Jasno zatem wynika, że ceny w tej części miasta nie są tak horrendalne, jak się wydaje. Poza tym nie dostaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania, które zadaliśmy prezydentowi. Chcę wiedzieć m.in., za ile holding sprzedał ziemię - mówi Adam Warzecha, szef klubu radnych PO.
Józef Kocurek, wiceprezydent Katowic, przekonuje, że trudno porównywać te transakcje. - Jedna dotyczyła garażu, druga zaś zmodernizowanego obiektu biurowego (tak wiceprezydent określa wyremontowany barak przy Kopalnianej 6) - mówi Kocurek.
W całej sprawie jest wciąż sporo wątpliwości. Barak KHW sprzedał w 2005 roku. Ryszard Fedorowski, rzecznik spółki, mówi, że miasto wiedziało o przetargu. Mimo to urzędnicy nie skorzystali z okazji, by go kupić.
To dziwi, tym bardziej że na datowanych na ten rok mapach dotyczących budowy muzeum widać w tym miejscu drogę. - A to oznacza, że miasto już wtedy powinno starać się o działkę - wytyka urzędnikom Warzecha.
Kocurek broni się. Przekonuje, że miasto o przetargu nic nie wiedziało, a co do drogi, to nie było wtedy pewności, że będzie budowana. Zdaniem wiceprezydenta o tym, że działka będzie potrzebna, wiadomo dopiero od 2007 roku, kiedy to rozstrzygnięto konkurs architektoniczny na projekt gmachu muzeum.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowic
_________________