odchudzicsie
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Oreganko nie smuć się :przytul: Każda z nas bywa naiwna, jakoś to będzie, a widzę że Biricchina już Cię choc trochę rozweseliła :) Poczytaj sobie śmieszne rozmowy wzięte np. z gg albo kanałów na irc-u na bash.org.pl, ja przy nich pękam ze śmiechu :ehem: :D
Ja wyszłam dzisiaj trochę z domu, pojechałam do przyjaciółki, myślałam że już jest mi lepiej, poplotkowałyśmy sobie, ponarzekałyśmy na facetów, ogólnie wyszłam w dobrym humorze, a teraz po przyjściu do domu włączyłam piosenkę Katie Meluy (? nie wiem czy dobrze odmieniłam) "Piece by piece" i znowu smutno... Słowa tej piosenki bardzo do mnie trafiają i pasują, jest piękna... Poza tym do tego dochodzi fakt, że On odzywa się ciągle na gadu (na komórkę nie bo sama tego nie chciałam) i rozmawia ze mną jak gdyby nigdy nic, tak jak wcześniej, przed zerwaniem :( Ja już nie wiem co mam o tym myśleć, miesza mi w głowie :mad:
Ojj wiedziałam, że będziesz chciała mnie jeszcze podręczyć. Coś tak przeczuwałam. Ale i tak jest fajnie. Przynajmniej nie ma agencika i Katie (chyba tak jej było xd). Świetna część!
thx:)
oto kolejne dwie części:)
Siedziała i dumała nad filiżanką gorącej malinowej herbaty. Myślała o tym, co się stało wczoraj... Ten pocałunek... Jakby się to potoczyło dalej, gdyby nie powiedziała nie...
Czy to było świadome posuniecie ze strony jej partnera, czy tylko wynikiem wysokiej temperatury... Zastanawiała się upijając kolejne łyki gorącej cieczy.
Nie mogła nigdy „mieć” Bootha w sposób, jakiego skrycie pragnęła. Od samego początku ich współpracy. Tak od początku poczuła coś do tego zarozumiałego Agencika, którego od razu, jej przyjaciółka Angela, nazwala jej rycerzem w lśniącej zbroi. Nie, nie mogli być ze sobą.
Nie tylko dlatego, że pracowali razem, również dlatego, że była miedzy nimi granica, linia,
wyznaczona na początku ich współpracy, której postanowili nie przekraczać. Także dlatego, że on był związany z kimś innym. tak jak i ona. Pozostawili ich w Waszyngtonie...
Rozmyślania przerwały jej zbliżające się kroki jakiejś osoby... Wiedziała, że to on...
Był już coraz bliżej... I co teraz??? - pomyślała odwracając się w druga stronę...
- Bones - co Ty nie możesz spać - zapytał przysiadając się do niej
- Nie - to nie tak- powiedziała szeptem
- Jak gorączka już spadła - zapytała
- Jaka gorączka?? - zdziwił się Agent
- Hm - nie pamięta - pomyślała
- Nie, nie ważne - uśmiechnęła się do partnera
- Musimy iść czegoś dowiedzieć w naszej sprawie - powiedział
- Tak - tylko kto nam udzieli jakiś informacji - zapytała
- Spróbujemy dowiedzieć się czegoś incognito - poinformował
- Może, a jak nie??- zapytała
- Będziemy się martwic później Bones
- Choć - powiedział i opuścili domek
Po godzinie...
Tak jak myślała, nikt nie chciał udzielić im żadnych informacji... Postanowili wrócić do domku...
- Musimy powiedzieć prawdę - powiedziała
- Tak - przytaknął
- Poznałam dziś rano właściciela naszej chatki - może on na m coś powie - zaproponowała
- To taki miły starszy pan - uśmiechnęła się do Agenta
- Dobrze - zapytamy
Po chwili...
- Panie Sherman - pamięta nie pan - zapytała podchodząc do siedzącego przy kominku staruszka
- Tak - rozmawialiśmy rankiem - uśmiechnął się
- Wie pan nie powiedziałam całej prawdy o sobie - szepnęła
- Domyśliłem się- Była pani bardzo zamyślona- powiedział
- Chyba w ogóle nie słyszała pani moich ppytań- posmutniał
- Wiec jestem biegłym antropologiem sadowym, a to mój partner - powiedziała wskazując na Bootha
- Agent specjalny Seeley Booth
- Pewnie jesteście w sprawie tego ciała- zapytał
- Tak, może nam pan coś opowiedzieć- zapytał agent
- Tak, wyglądacie na dobrych ludzi - powiedział, zaczynając z tamtego dnia...
Rankiem, obudziło go głośne ujadanie psów. Astał, ubrał się i otworzył drzwi na podwórko.
Jego suczka, wybiegła szybko z domu...Martwiąc się o pupila, postanowił iść jej poszukać.
Wiedział, ze w pobliżu ich domu pojawił się niedźwiedź. Bal się, ze może zrobić malej krzywdę. Zabrał ze sobą strzelbę ze środkami usypiającymi, na wypadek spotkania z groźną bestia....
Po paru chwilach zauważył w krzakach jakieś pogryzione ciało...obok niego stała szczekająca Daisy.... Postanowił niezwłocznie udać się do domu i poinformować szeryfa o zwłokach.
Tak jak powiedział, tak uczynił...
- Czy może nas pan tam zaprowadzić - zaproponowała Bones
- Dobrze, to nie daleko - powiedział i ruszyli
Na miejscu znaleźli tylko pokrwawiona trawę i nic więcej....
- Czy mogę porozmawiać z szeryfem - zapytała
- Tak, to mój siostrzeniec, już do niego jedziemy....
- Dzień dobry Arthur - powiedział starszy pan
- Dzień dobry wuju - odpowiedział ściskając rękę staruszka
- Ci państwo są z policji w sprawie tych zwłok - powiedział
- Wreszcie się ktoś pojawił - powiedział wskazując krzesła partnerom
- Pewnie wuj opowiedział Wam historie - zapytał
- Tak - powiedział agent
- Czy mogę zobaczyć kości?? - zapytała
- Tak - proszę za mną - powiedział
- Tylko tyle kości - zapytała
- Autopsja ujawniła więcej fragmentów kości w żołądku niedźwiedzia i w jelicie - powiedział lekarz
- W niedźwiedziu - zdziwi się agent
- Był żarłokiem, jadł wszystko co znalazł, przed tym jak został uśpiony - powiedział szeryf
- Zaraz je przyniosę - powiedział
- Mam nadzieje,ze pomoże pani zidentyfikować nam pani ciało - powiedział szeryf
- Z ręki?? - zapytała
- Na pewno ludzka, przestawiony kciuk, po rozmiarze prawdopodobnie mężczyzna.
- Oto one - powiedział
- Czaszkę musimy przesłać zdjęcia Angeli - stwierdził Agent
- W torbie mam aparat - powiedziała wyjmując go
- Gotowe - już ja wysłałam
- Czy ma pan zdjęcia zaginionych mężczyzn w wieku 25-30 lat w ciągu ostatnich dni - zapytała
- Tak zaraz je przyniosę - powiedział
Brennan otrzymała szybko odpowiedz od Angeli. Na komórkę wysłała jej przybliżona twarz ofiary. Porównali ja ze zdjęciami osób, które przyniósł szeryf. Znaleźli ofiarę. To był młody podróżnik z pobliskiej miejscowości. Widocznie usnął w nocy, i stal się pożywieniem dla wygłodniałego niedźwiedzia.
- To już koniec spraw - wracamy - powiedziała Bones
- Mamy rezerwacje do jutra, zostańmy - zaproponował agent
- Tu jest tak pięknie - uśmiechnęła się zgadzając
Powoli zbliżał się wieczór... Staruszek bardzo polubił partnerów... Na pożegnanie ostanowił zrobić...
powiem tyle, że staruszek sie postara ;D ;D ;D