odchudzicsie
Nietzsche
(Młody Nietzsche w mundurze pruskimPo odbyciu obowiązkowej służby
wojskowej)
... dzięki zabiegom nauczyciela i przyjaciela Fryderyka Ritschla,
któremu zawdzięczał też wcześniejsze publikacje, Nietzschemu
zaoferowano profesurę nadzwyczajną na katedrze filologii klasycznej
uniwersytetu w Bazylei. Oficjalne powołanie nastąpiło w lutym 1869,
na podstawie już opublikowanych prac, jeszcze przed doktoratem, bez
egzaminów i formalności habilitacyjnych. Nietzsche miał wtedy
niecałe 25 lat. 28 maja 1869 wygłosił swój pierwszy wykład: Homer i
filologia klasyczna.
pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Nietzsche
pozdrowienia z...
aktualnie z Kolonii.
Padlo juz tyle roznych tramwajow i tramwajkow, ze zaczyna nam sie troche
mieszac gdzie co bylo. Kiedys pisalismy o kolejkach pod Sankt Gallen - obie
zaliczone! Tramwaik Trogener Bahn wozi nawet za soba osobny wagonik pocztowy,
ktory rozladowuje pan z zoltego samochodzika "Die Post" na gorze. Zupelnie
odlotowe. Ciekawe, ze dopoki trasa wiedzie jezdnia, mijanki sa brane
prawostronnie, poza ulica - lewostronnie. Padla tez wiekszosc sieci Appenzeller
Bahn, z ktorej jakas polowa to rzecz bardzo tramwajowa. A widoki - jak to w
Szwajcarii. Zapachy zas - najpospolitszego obornika - wszak Appenzell to kanton
bardzo rolniczy.
Wczesniej padly tramwaje norymberskie (no - czesciowo, bo niezbyt ciekawe) i
sztutgarckie - te padly zwlaszcza, bo ciekawe niezmiernie. W ogole porownianie
Sztutgartu do Lodzi wypada szczegolnie smiesznie.
W ostatnie dni nadkruszylismy dalej Zurych, i sprawdzilismy cos niecierpiacego
zwloki w Bazylei. Padla tez Waldenburger Bahn - ta na torze 780 mm - dzis rano.
Zupelne szalenstwo.
Dzisiaj chcialo nam sie tez wybrac do Bonn (bardzo sympatyczne miasteczko), a
jutro rano bedziemy kruszyc Kolonie. Interurbany Kolonia-Bonn zasuwaja
rzeczywiscie bardzo szybko, kudy tam szwajcarskim do nich... Na razie wyglada
na to, ze tutaj panuje zupelne szalenstwo opuszczanych stopni, ktore
dostosowuja wejscia do niskich peronow.
pzdr dla PT Wariatow Tramwajarzy. Lubiacym zabytki donosimy, ze Katedra stoi,
czesciowo w rusztowaniach zreszta (jak to zwykle one robia).
„Requiem” w Siedlcach zapowiada się również jako „Requiem” siedlczan. W przed-
sięwzięciu weźmie udział 75 śpiewaków z Chóru Miasta Siedlce oraz Chóru
Chłopięco-Męskiego Katedry Siedleckiej „Pueri Cantores Podlachienses”.
Siedlczanami są też soliści: Agnieszka Oprządek - studentka śpiewu solowego w
Bazylei i Hubert Niewiadomski - student konserwatorium w Genewie. Oboje
specjalnie na ten koncert przyjadą ze Szwajcarii. Listę siedlczan zamyka
pomysłodawca przedsięwzięcia, dyrygent Mariusz Orzełowski. Ponadto będziemy
gościć Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Narodowej, Warszawski Chór
Międzyuczelniany oraz dwójkę solistów Teatru Wielkiego. Ten koncert koniecznie
trzeba zobaczyć!!!
>Listę siedlczan zamyka ... - nie zupełnie, w składzie chórzystów WCHM
wystąpiła jeszcze jedna (b.) siedlczanka, absolwentka Królówki.
ble,ble,ble,
ze tez ci sie chce
jasne,ze moj wlasny gust wyrazam, bo o MOJA opinie Dana pyta.
Jasne,ze wymyslil pan C, jak juz gdzies powyzej napisalem,zydowska architektura
jest wtorna, nawet pod wzgledem budowy prostopadloscianow.
No i miasto Brasil, jednak troche inaczej wyglada.
Ale sama rozumiesz, ze nieladnie sie nabijac, jesli to wspolplemieniec osoby
nabijajacej sie nasral w krajobraz,parafrazujac pewnego profesora z watku Danki
I to tyle,gwoli wyjasnienia, dyskusji nie zamierzam ciagnac z kims kto nazywa
interlokutora ignorantem, jakby sam Notredamu nie widzial i Kordoby,chocby na
zdjeciach
eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/2152/idc/2/
Wpływ sztuki arabskiej na europejską
Rozwój sztuki i architektury muzułmańskiej rozpoczął się w VII w. w Syrii, po
czym kultura ta rozprzestrzeniła się na kraje islamskie od Atlantyku po Ocean
Indyjski, tworząc lokalne odmiany stylów. Ta swoista kultura artystyczna nie
pozostała bez wpływu na sztukę europejską (chrześcijańską).
Z meczetu kordobańskiego późniejsi architekci zaczerpnęli m.in. łuki
wielolistne, np. w katedrze w Durham w Anglii i w klasztorze na Mont-Saint-
Michelle na północy Francji. Dwukolorowe łuki, złożone z cegieł lub kamieni na
przemian ciemnych i jasnych, pojawiają się już w sztuce romańskiej (XI-XIII
w.), np. w kaplicy pałacowej Karola Wielkiego w Akwizgranie (Niemcy), w
katedrze w Bazylei (Szwajcaria), a także w Pizie i Sienie (Włochy). W gotyku
(XII - XV w.) rozwinięto konstrukcję arabskiej kopuły, podtrzymywanej przez
przecinające się łuki na jej sklepieniu. Szczególnie zainteresował się tym
barokowy architekt włoski Guarino Guarini, który zastosował taką kopułę w
kościele w Turynie.
Mauretańska architektura ceglana w Toledo i Sewilli wpłynęła bezpośrednio na
wygląd Pałacu Dożów w Wenecji i zamków zakonu krzyżackiego w Prusach. Również w
baroku powstało w Europie wiele budowli nawiązujących do słynnej Alhambry lub
tzw. kiosków, czyli pawilonów ogrodowych, w których podawano kawę. Przykładem
mogą być budowle angielskiego architekta Owena Jonesa w Kensington i Sydenham z
poł. XIX w.
Szwajcaria-8
01.09.06
W nocy okropnie zimno, bo ok. 5.00 skończył się gaz, herbatę parzymy grzałką,
przed 9.00 przy bezchmurnym niebie odjeżdżamy, najpierw znaną, jedyną właściwie
tu drogą, w kierunku Interlaken, które przejeżdżamy bez zatrzymywania się,
okazuje się, że to duże, ale chyba niezbyt ciekawe miasto. Oddalamy się od gór
i wjeżdżamy w szwajcarski Mittelland, prawie równinny, potem pojawiają się
coraz wyższe pagórki. Planowy postój w Bazylei zaczynamy na podziemnym
parkingu, za który płacimy potem 7.-SF, tym razem zapisuję sobie w notesie
nazwę parkingu („Claramatte”) i ulicy, żeby potem nie błądzić w poszukiwaniu
samochodu. W niewielkim barze pytam o drogę do MĂźnsterplatz, kilka osób z
ogromną życzliwością i uśmiechami mi ją wskazuje. Przechodzimy przez most na
drugi brzeg Renu - tu jest już bardzo szeroki i o wartkim prądzie. Przypadkiem
nasza trasa wiedzie przez Marktplatz, który też mieliśmy w planie. A odpowiada
swej nazwie, bo trwa na nim targ warzyw, serów, owoców i kwiatów. Gdy stojąc
przy straganie rozważamy jaki ser kupić, sprzedawca nieoczekiwanie pyta, czy
chcemy "ser od krowy, kozy, czy owcy", a na pytanie skąd zna język polski,
odpowiada, że jest Polakiem, jak i towarzysząca mu kobieta. Z solidarności
narodowej za porcję sera, która wg. wagi miała kosztować 12, liczy nam 10,-SF.
Wzdłuż dłuższej strony targu stoi wspaniały ratusz pomalowany na jaskrawy
kolor czerwony i ozdobiony freskami, złoceniami i wielkim zegarem. Stąd
dochodzimy do katedry, dużej i dostojnej, ładnie udekorowanej licznymi
rzeźbami, a zbudowanej z różowego kamienia z poziomymi wtrętami szarymi i
białymi, z dachem pokrytym wzorzystą dachówką. Trwa remont, wnętrze jest
puste, sporo wyraźnych akcentów romańskich (szczegóły murów, okna, krużganek).
Duża krypta, w katedrze pochowany jest Erazm z Rotterdamu, ale nie możemy
znaleźć jego nagrobka. Katedra stoi wysoko nad brzegiem Renu, z urwistego stoku
można przyglądać się wartkiej rzece, mostom, statkom i pomysłowemu promowi,
który zaczepiony o łączącą brzegi linę, przepływa z jednego brzegu na drugi i z
powrotem wykorzystując siłę prądu wody, przez zmianę "halsu" i manipulacje
sterem. Dochodzimy jeszcze do jedynej pozostałości dawnych murów obronnych
Spalentor. Jeszcze kawa, zagryziona rożkiem z marcepanowym nadzieniem
(Marzipangipfel), za resztę bilonu kupujemy trzy ciastka i jedziemy do granicy
niemieckiej, mijamy ją żegnani machnięciem dłoni straży granicznych.
I to koniec szwajcarskiej części podrózy.