odchudzicsie
O jeden most za daleko
http://www.merlin.com.pl/images_product/19/5903570101786.jpg
Tytuł Org.: A Bridge Too Far
Tytuł polski: O jeden most za daleko
Produkcja: Holandia , Niemcy , USA , Wielka Brytania
Gatunek: Wojenny
Data premiery: 1977-06-15 (Świat)
Reżyseria: Richard Attenborough
Scenariusz: William Goldman
Zdjęcia: Geoffrey Unsworth
Muzyka: John Addison
Od lat: 15
Język: angielski i polski lektor
Obsada
Robert Redford jako Major Julian Cook
Sean Connery jako generał Urquhart
Gene Hackman jako Stanisław Sosabowski
Dirk Bogarde jako Generał Frederick Browning
Michael Caine jako Pułkownik Vandeleur
Edward Fox jako Generał Brian Horrocks
Laurence Olivier jako Dr Jan Spaander
James Caan jako Sierżant Eddie Dohun
Elliott Gould jako Pułkownik Robert Stout
Anthony Hopkins jako pułkownik John Frost
Hardy Kruger jako Generał Ludwig
Ryan O'Neal jako Generał James Gavin
Maximilian Schell jako Generał Wilhelm Bittrich
Denholm Elliott jako oficer meterologiczny
Peter Faber jako Kapitan Harry Bestebreurtje
Christopher Good jako Major Carlyle
Frank Grimes jako Major Fuller
Liv Ullmann jako Kate Ter Horst
opis
" />Gdybym miał wybrać swoich ulubionych autorów fantastycznych to wyglądałoby to mniej więcej:
1. J. R. R. Tolkien – tutaj sprawa wydaje się oczywista.
2. Isaac Asimov – za Fundację, praktycznie Trylogię, ponieważ inne części według mnie odstają, oraz za świetne opowiadania, także 3 Prawa Robotyki
3. John Wyngham – za Poczwarki i Dzień tryfidów
4. Roger Zelazny – przede wszystkim za Stwory światła i ciemności, Aleję Potępienia oraz Amber, szczególnie dlatego, że na jego podstawie stworzono świetny system role playing
5. Stanisław Lem – za Cyberiadę, Bajki Robotów, Eden, Obłok Magellana, Powrót z gwiazd, Test pilota Pirxa
6. Arthur Clarke – za Miasto i gwiazdy oraz Spotkanie z Ramą, no i wynalezienie satelity telekomunikacyjnego
7. Kate Wilhelm – za powieść Gdzie dawniej śpiewał ptak
8. Robert Sheckley – ponieważ jego opowiadania są rewelacyjne
9. Clifford Simac – za świetną Stację Tranzytową oraz genialne opowiadania zawarte w zbiorach: Miasto oraz Światy Clifforda Simaca
10. Poul Anderson – przede wszystkim za opowiadania, za Podniebną krucjatę oraz za to, że miałem okazję go kiedyś spotkać
" />W SF to w ogóle kobiety zapełniły ładną grządkę dobrą literaturą, że rzucę z pamięci parę nazwisk: Octavia E. Butler, Pamela Sargent, Alice Sheldon właśnie, Kate Wilhelm, Catherine L. Moore, Carol Emshwiller, Vonda N. McIntyre, Joanna Russ, C.J. Cherryh. Wprawdzie nie jest to, ani finansowo, ani nawet chyba artystycznie, sam szczyt pierwszej ligi, ale z całą pewnością poziom solidnego środka tabeli ekstraklasy. Kobieca SF wydała i autorki bardzo feministyczne, i mniej zaangażowane - generalnie była i jest nurtem pełnym różnorodności.
Gorzej z fantasy, choć i tutaj kobiety chyba nie odbiegają od mężczyzn ani poziomem, ani rozmaitością stworzenia. Z drugiej jednak strony i tutaj nie wychodzą ponad poziom przyzwoitego pisarstwa, nie osiągają jakoś tego maksimum wirtuozerii. Czytam właśnie ogłoszoną wspaniałym debiutem powieść Steph Swainston "Rok naszej wojny", i jednak w tej samej konwencji lepsi są Erikson i chyba też Bakker. Tak samo nad przyzwoitą Kate Elliott góruje literacko Martin i Kay. Może wynika to ze szczupłości dobrej fantasy? A może z tego, że kobiety są w mniejszości? Z drugiej strony obok takich wyrobników fantastycznego pióra jak David Farland czy David Drake znajdziemy i wyrobnice, jak chociażby Lynn Flewelling i Maggie Furey, więc raczej nie wydaje mi się, by problemem była nieliczność piszących pań.
Zatem stawiam tezę, póki co popartą ledwie indukcyjnie, więc słabą: kobiety piszą anglojęzyczną fantasy gorzej. Rzeczywiście coś jest z kreacją świata, zresztą to naczelny problem w słabej fantasy... Dlaczego? Nie wiem. Dlaczego nie ma żadnej bezdyskusyjnie wielkiej pisarki fantasy (jeżeli odrzucimy Le Guin jako autorkę SF) ??
" />Jeke--->Od razu gobliny ... Moim zdaniem karły są bardziej na miejscu, chociaż de facto wszystko to ma wspólne korzenie w starożytnej Norwegii.
Kate Wilhelm - Gdzie dawniej śpiewał ptak
Wprawdzie pisanie o książce wydanej u nas przed niemal ćwierćwieczem (1981) zatrąca trochę ścierwnictwem recenzenckim, ale mimo wszystko i tym razem postanowłem się z Wami podzielić paroma uwagami, bo pewnie książkę można jeszcze znaleźć w antykwariatach (nakład 50000!). Mimo, że powieść napisała kobieta, nie jest to pisarstwo kobiece. Wilhelm próbuje syntezy motywów klasycznych, naukowych (klonowanie, atomowa apokalipsa) z humanistycznymi, snując jednocześnie trzyczęściową opowieść o przetrwaniu rasy ludzkiej. Wychodzi z tego gwałtowny sprzeciw wobec nauki, dowód, iż człowiek nie powinien dotykać się do tego, czego nie potrafi pojąć. W epoce, kiedy wizja klonów staje się powoli rzeczywistością warto jest sięgnąć po tę powieść, by uświadomić sobie potencjalne zagrożenia. Myślimy obecnie o takich błahostkach jak np. długowieczność klonów, tymczasem Wilhelm wskazuje na zupełnie inny, prawdopodobny aspekt tej metody - ale o tym już powinniście sami przeczytać. Polecam miłośnikom SF z zacięciem naukowym, aczkolwiek uważny czytelnik znajdzie pewne białe plamy nie znajdujące uzasadnienia w samej treści książki. Wiele trzeba sobie podczas lektury dopowiadać i uzupełniać, a to wynika ze sposobu przedstawienia wypadków.
" />--------->Shadowmage:
zajrzalam do Twej recenzji "Menueta..." (i nie tylko) i choc forum nie jest na to najlepszym miejscem, musze tu glosno napisac, ze trafnie i z gracja uzywasz piora(klawiszy??), nie wiem, jak bylo naprawde, gdyz nawet nie mam szans na przeczytanie "Menueta".., ale trafila do mnie interpretacja tytulowego oksymoronu: powolny menuet i szalony taniec sw Wita oraz podejscie do walki o wladze... - czy powiesc jest osiagalna tylko w "Wydaniu specjalnym Fantastyki"?
----------------
co:FOREVER YOURS, ANNA
kto:Kate Wilhelm
czym: Nebulą-1987
jakie: FENOMENALNE opowiadanie, przeczytajcie koniecznie!!!!
(nie moge napisac wiecej, bo wlasnie pojawila sie na moich kolanach mruczaca przeszkoda.. )
---every sweet has its sour, every evil its good
" />Klasyk i lektura obowiązkowa - "Kantyk dla Leibowitza" Waltera M. Millera (Hugo 1959). Bez znajomosci tej książki ciężko się wypowiadać o motywach katastroficznych w SF. Poza tym, koniecznie trzeba się zapoznać z "Aleją potępienia" Rogera Zelaznego - przy niej "Autobahn nach Poznań" traci sporą część uroku świeżości, bo powieść Zelaznego jest opisem przejazdu przez całe Stany Zjednoczone po atomowej zagładzie. Z innych - "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm też opisuje pewną wersję przyszłości, udanie poruszając kwestię manipulacji genetycznych na tle problemu tożsamości jednostki. W "Nastaniu nocy" Isaac Asimov i Robert Silverberg przenoszą kataklizm w społeczeństwo Obcych, z interesującymi skutkami. Inna powieść Silverberga, "At Winter's End", również traktuje o czasach postapokaliptycznych, chociaż czas, jaki upłynął od zagłady znanej cywilizacji jest bardzo wielki. Z powieści wydanych po polsku, które koniecznie trzeba znać na polu katastroficznej SF przypomina mi się jeszcze John Wyndham i jego "Dzień tryfidów", robiący pierwsze wrażenie tandetnego horroru, ale na drugi rzut oka bardzo naukowy i zdumiewająco spójny.
" />Z tego, co wymieniałem, większość jest dostępna w księgarniach. "Kantyk dla Leibowitza" można czasem znaleźć na taniej książce, podobnie "Nastanie nocy". "Dzień tryfidów" bywa w księgarniach, tylko dość rzadko, problem jest z powieścią Kate Wilhelm i może też być z "Aleją potępienia", ja mam wydanie z początku lat 90. To, co wspomniał Shadowmage jest w księgarniach, zwykle bez problemów.
Jeszcze trochę podobnych lektur jest w zbiorkach opowiadań, na gorąco przychodzi mi na myśl "Kto zastąpi człowieka" Aldissa, ale musiało być więcej.
Mam nadzieję, że jak tylko coś z tego przeczytasz, to podzielisz się wrażeniami .