odchudzicsie
To był sezon!
12.10.2007.
Znacznie większa frekwencja pod Śnieżką i zadowalająca w Szklarskiej Porębie. Tak wygląda ocena kończącego się sezonu turystycznego w Karkonoszach. Gości przybywa, bo wielu Polaków coraz więcej zarabia, a w obu kurortach (zwłaszcza w Karpaczu) przybywa różnych atrakcji. Z udanego sezonu cieszą się gestorzy oferty turystycznej
W tym roku, w porównaniu z poprzednim, mieliśmy ponad dwa razy więcej gości! - cieszy się Joanna Prokop z hotelu Promyk w Karpaczu. - Zwykle lipiec był martwy, a tym razem - nie! Ruch był wielki przez całe lato, i to zarówno w hotelu, jak i restauracji. Przez główną ulicę przewalały się tłumy, jak na Krupówkach.
O rosnącej lawinowo popularności Karpacza świadczą różne dane, na przykład z kościółka Wang - największej atrakcji turystycznej miasta i jednej z największych na Dolnym Śląsku. - Sierpień był rekordowy pod względem frekwencji - informuje pastor Edwin Pech. - Świątynię odwiedziło 37421 dorosłych oraz ponad 20 tysięcy dzieci i młodzieży. W sierpniu ubiegłego roku było 18900 dorosłych i ponad dziewięć tysięcy dzieci i młodzieży. Gości było znacznie więcej także w lipcu.
- Turystów przybywa nam, rocznie o kilka-kilkanaście procent, od 2002 roku - twierdzi zastępca burmistrza Karpacza, Ryszard Rzepczyński. Ocenia to na podstawie, m.in., wzrostu wpływów z opłaty miejscowej, zużycia wody oraz ilości śmieci.
Lepiej niż w kraju
Ruch turystyczny w Karpaczu rośnie, choć w całym kraju nieco zmalał.
- Hotele poszerzają swoją ofertę o spa, baseny i inne atrakcje. W mieście jest coraz więcej możliwości uprawiania turystyki. Organizowane są wycieczki piesze, powstał ośrodek nordic walkingu. Bardzo dobrze, że zainwestowano sporo pieniędzy w promocję - tłumaczy Joanna Prokop, która na jeleniogórskim wydziale Akademii Ekonomicznej będzie bronić pracy magisterskiej pt.: „Strategia rozwoju turystyki w gminie Karpacz”.
- Powstał park linowy obok Muzeum Sportu i Turystyki, Centrum Sportów Ekstremalnych i dodatkowe atrakcje na Orlinku - wylicza Ryszard Rzepczyński. - Wybudowaliśmy boisko wielofunkcyjne. Z myślą o kolonistach, których wypoczywało u nas około tysiąca, raz w tygodniu były na nim organizowane bezpłatne zajęcia.
Idąc z duchem czasu Karpacz, postarał się o nowoczesną stronę internetową, której mocną stroną są informacje praktyczne. Turysta może za jej pośrednictwem zarezerwować noclegi.
Odrobić się nie dało
Na tym tle Szklarska Poręba wypada dość blado, ale w tym kurorcie zarabia się głównie zimą. Lato szefowie niektórych pensjonatów i hoteli z góry skazują na straty i wyjeżdżają na urlopy.
Ostatnia zima była łagodna, więc biznesowo słaba. - Latem odrobić się tego nie dało - opowiada Anna Markiewicz z Domu Wczasowego Marysieńka. - Ale wakacje były lepsze niż w 2006 roku. W lipcu nie było dużo ludzi, bo był upał - nieodpowiedni, by chodzić po górach. W sierpniu były deszcze i powódź. We wrześniu ratowali nas studenci.
O tym, że lato było lepsze, mówi też szefowa promocji Szklarskiej Poręby Grażyna Biederman. Strzałem w dziesiątkę okazał się park linowy, do którego ustawiały się kolejki. Miasto potwierdziło też opinię górskiej stolicy rowerowej Polski. Rowerzystów było pod Szrenicą zatrzęsienie, i to nie tylko w weekendy, gdy w mieście odbywały się imprezy rowerowe.
W obu miastach mówią, że duży wpływ na poprawę frekwencji miały krótkie przyjazdy - weekendowe i na 4-5 dni. Można to powiązać z rosnącą zamożnością wielu Polaków. Do niedawna stać ich było tylko na wyjazdy urlopowe (jeśli w ogóle mogli sobie pozwolić na jakikolwiek wyjazd), a teraz mają pieniądze również na wypady kilkudniowe.
Do tego dochodzi moda na zdrowy tryb życia. Stąd popularność spa i aktywnego wypoczynku - jazdy na rowerze czy nordic walkingu. Oba karkonoskie kurorty promują się z myślą o takich właśnie, aktywnych gościach.
Kurort dla krawaciarzy
W Karpaczu przeciętny klient wkrótce się jednak zmieni. Gdy powstaną wielkie ośrodki Gołębiewski i Sandra, miasto stanie się miejscem wielu konferencji, kongresów i innych tego typu zjazdów. Zastępca burmistrza Ryszard Rzepczyński zaciera ręce: - Turysta wydaje średnio dziennie od 80 do 160 złotych. Gość kongresowy zostawia nawet do 500 złotych dziennie!
Trzeba jednak uważać, by nie przeholować. Jeśli w Karpaczu będzie za dużo bogatych krawaciarzy, ceny mogą pójść w górę i miasto stanie się za drogie dla „normalnych” ludzi. Tańsze hotele zamienią się w agencje towarzyskie. Jedna ogłosiła już nawet nabór. Pewnie właśnie z myślą o kongresmenach z grubymi portfelami.
W Szklarskiej Porębie zagrożenia są zupełnie inne. - Jak będzie w końcu z tą planowaną kanapą? - pyta Cecylia Ochenkowska z hotelu „Hermes” (dawnej „Wenedy”). - I co z nartostradami? Jak będą wyglądały? Czy zostaną poszerzone?
- Stanie w miejscu to cofanie się - podkreśla Anna Markowska z Marysieńki w Szklarskiej Porębie. - W Świeradowie powstaje gondola. To też jest dla nas jakieś zagrożenie. Zimą każdy narciarz choć raz, z ciekawości, pojedzie tam ze Szklarskiej. No, ale na szczęście nie będą mieć tam tak długiej trasy, jak nasza Lolobrygida...
Leszek Kosiorowski
http://www.nowiny.home.pl/index.php?opt ... 8&Itemid=1