odchudzicsie
Bez obrazy ale myśle że to by nie wypaliło, chodzi o to, że, ja mieszkam w Częstochowie i co do niej będe podawał moje przemyślenia, u nas z tego co się orientuje jest taki punkt gdzie zaopatrują się wszyscy kamieniarze, nie znam cen, ale jakim cudem chciałbyś przebić miejscowych kamieniarzy skoro oni kamień mają na miejscu tylko zrobić i sprzedać a Tobie dochodzi do tego jeszcze transport a ceny paliwa wysokie no i oczywiście wydłuża się czas realizacji nie dużo ale zawsze. Nie wiem być może się myle lub nie zrozumiałem tego co chciałeś przekazać
Z tego co się orientuję istnieję odwieczny spór pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami obu podejść do wszelkiej twórczości. A więc mamy zwolenników warsztatu, umniejszających wartość tego co wyrosło z talentu/intuicji/artyzmu/natchnienia/whatever, oraz mamy zwolenników tych wlasnie wymienionych rzeczy umniejszających wagę warsztatu. Wydaje mi się, że chociaż mogłabym tutaj się opowiedzieć po jakiejś ze stron to jednak musiałabym wpierw zastrzec o jaką konkretnie sztukę mi chodzi, o jaki gatunek, nurt czy rodzaj. Bo imvho to co uchodzi w pisaniu prozy a zwłaszcza poezji, nie uchodzi w grze na skrzypcach lub harfie, to co uchodzi w balecie i aktorstwie nie zostanie dobrze odebrane w pisaniu scenariuszy lub projektowaniu biżuterii. Otóż imho każdy rodzaj sztuki wymaga innej dozy talentu wymieszanej z inną dozą warsztatu. W balecie czy grze na skrzypcach żaden talent nie zastapi warsztatu, zaś w aktorstwie lub projektowaniu sukni można mieć wizję, a warsztat sobie później zorganizować - wszystko imo zależy jak prędko w danym typie twórczości efekt ma być odebrany przez odbiorcę, jeśli mamy film to aktor może albo stworzyć wybitną kreację od razu, i przez cały film pozostać w niej, albo też mozolnie kształtować ją w ciągu dubli, tak, aby w końcu w kinie wszystko ze sobą współgrało i imo takiemu kto ma warsztat będzie łatwiej, acz nie jest powiedziane, że ten, który ma talent i jest genialnym samoukiem, nie może przeskoczyć dokonań aktora z warsztatem, to się zdarza moim zdaniem, to możliwe. Takiemu z talentem ale bez warsztatu w kinie i teatrze będzie trudniej, ale nie jest on i jego dokonanie czymś niemożliwym. A mówiąc o warsztacie mam na myśli zarówno ten wyuczony w szkołach i akademiach, jak i ten zdobyty przez lata praktyki, w przypadku aktorów, którzy nigdy do szkół tego zawodu nie chodzili. Ale o ile w filmie można zrobić 15 go dubla i w końcu wspomagać aktora sztuczkami kamery, oświetleniem, efektami, muzyką a w końcu i montażem, który ulepszy role, to już np. w grze na skrzypcach czy organach, czy harfie, w ogóle w muzyce na żywo warsztat jest czymś czego się nie da wymienić na genialnego samouka, bo błędy w wykonaniu muzyki na żywo natychmiast są widoczne (czy też wysłuchane). Imo w pewnych sferach sztuki talent plus warsztat to najwazniejsze, to zmieszanie, ta zgoda między nimi jest kluczowa. W innych można sobie pozwolić na przewage talentu nad warsztatem, no, np. w projektowaniu biżuterii czy mody, gdyż tu zawsze można się dokształcić z rysowania, a posiadanie oryginalnej wizji jest ważniejsze.
Natomiast granie na instumentach, a już zwłaszcza balet, to typy twórczości, gdzie warsztat musi mieć pierwotną przewagę, aby talent w ogóle miał szansę się stopniowo objawić. Imo fajnie jest jeśli sa one w równowadze, ale imo zwykle jedno ma przewagę nad drugim, bo musi, bo tego wymagają warunki, że tak powiem techniczne, fizyczne i ekonomiczne danego typu twórczości. Wiadomo, że rzeźbiarzem czy tancerzem bez warsztatu się nigdy nie będzie, ale już na przykład aktorem lub malarzem może się bywać, przy warsztacie minimalnym, lub jego braku, bo typ dzieła tego nie wymaga. Lub wymaga znacznie mniej, gdyż stawianie barwnych plam na pewnej powierzchni jest łatwiejsze od obrabiania np. kamienia lub od złotnictwa a osobnika grającego w filmie podrasowuje się na rozmaite sposoby, dodając mu atrakcyjności a jego roli głębi, jak mówiełam muzyką, scenografią, charakteryzacją, montażem, dialogiem, scenariuszem pisanym pod niego, czy nawet odpowiednim postawieniem go na tle innych aktorów/ról, zaś tancerza nie da się podrasować, on musi potrafić się wyrazić fizycznie, musi znać możliwości swego ciała i je doskonale kontrolować. Aktor może być naturszczykiem, malarz może być artystą ludowym, ale tancerz, harfista czy skrzypek po prostu muszą mieć technicznie opanowany instrument, którego używają, gdyż ich amatorszczyzna natychmiast będzie widoczna.
Malarz może być ludowy lub abstrakcyjny i nikt się nie połapie, że nie ma warsztatu, aktora można podrasować, wspomagać go, i robić setkę dubli, aż w końcu coś mu wyjdzie choćby przypadkiem, tak, jak chciał tego reżyser, ale pewnych spraw nie da się zrobić bez warsztatu. Natomiast najłatwiej w tej kategorii mają pisarze, gdyż składać litery uczą każdego w szkole, więc pisarzem teoretycznie może być każdy. Ale krzypkiem i tancerzem już nie. Aktorem też nie każdy choć tutaj jest już łatwiej. Oczywiście taka sytuacja sprawia, że rynek obfituje potem w rozmaite Masłowskie itp. ale tak to już jest. Myślę, że aktorstwo to taki typ twórczości, który leży gdzieś pośrodku, na styku wymagania warsztatu i wymagania talentu/instynktu/iskry/wizji/czegoś niewyuczonego. Nagorzej mają instrumentaliści i tancerze, najłatwiej pisarze i malarze, gdzieś pośrodku są aktorzy. Natomiast wszelkie sztuki użytkowe, jak projektowanie mebli, czy biżuterii, mają najgorzej, one wymagają maksimum warsztatu. Co do projektowania mody to nie wiem, ale wydaje mi się, że także, podobnie jak samo zwyczajne malowanie/rysowanie nie należy ono do hardkoru warsztatowego. Każdy jakoś umie rysować - nie ma chyba ucznia, który by nie próbował rysować czy malować w pewnym okresie dziecinstwa - niektórzy nawet twierdzą, że tak naprawdę to, każde dziecko umie rysować, tyle, że potem nie ćwiczy i ów talent zanika, u większości (Podobnie, jak większośc dzieci umie plywać, bo przecież pływały przez 9 miesięcy - tylko potem zapominają, jeśli nie ćwiczą). Można wyobrażać sobie model sukni a nauczyć się rysować nieco potem. I można dobrać sobie warsztat, nauczyć się go, dla owej wyobraźni projektanta mody. Dla tego talentu. Tak samo można mieć planowany wyobrażony obraz, który najpierw narysuje się kiepsko, ale potem się nauczy rysować lepiej, coraz lepiej, aż w końcu wykona się go warsztatowo dobrze. Natomiast nie można być tancerzem lub harfistą (lub pianistą/kompozytorem/śpiewakiem/flecistą/i każdym innym muzykiem) bez opanowanego choćby w stopniu podstawowym warsztatu, bazując tylko na słuchu muzycznym i łatwym chwytaniu rytmu. Bo koślawe nutki i koślawe kroki natychmiast zostaną wychwycone. Chyba najtrudniej mają projektanci sztuk użytkowych, artyści rzemiosła, stolarze, kamieniarze, złotnicy, płatnerze, kowale itp gdyż ich wytwórczość, jako najbardziej materialna, widzialna, najbardziej fizyczna musi się rozpoczynać od nauki warsztatu, a więc wszelkiego spawania, zgrzewania, kucia czy innego rzeźbienia, rytowania, emaliowania i lutowania. Dopiero sporo później mogą się popisywać wizją, talentem. pomysłowością itp sprawami.
Co myślicie?
poz
tal