odchudzicsie
Widziales telebimy? Chyba tylko dlatego ze ktos Cie wzial na barana albo
dlatego ze masz ze 2,5 m wzrostu )) Mam 190 cm wzrostu, do najnizszych wiec
nie naleze, a widzialem jedynie gorne 20 proc ekranow (w porywach polowe
ekranu, jak podskakiwalem) i to bedac dokladnie na przeciwko sceny! Swietnie
slyszales? Moze z lozy VIPowskiej, ktora byla blisko glosnikow. Stalismy mniej
wiecej w pierwszej 1/3 czesci calego tlumu, czyli wlasnie na poziomie
VIPowskiej lozy. I ja swietnie slyszalem tylko rozmowy ludzi obok i prosby bym
sie lekko przesunal bo zaslaniam telebim. Naprawde szczerze wspolczuje ludziom
ktorzy stali jeszcze dalej.
Pewnie, bawic sie mozna bylo swietnie. Ale to w wielu wypadkach byla zabawa
wymuszona - w stylu takim, ze skoro sie przyszlo to mozna sprobowac ten czas
wykorzystac. Ale na pewno nie byla to swietna zabawa staraniami organizatorow.
Z jednym sie zgadzam calkowicie - w polowie koncertu nie bylo problemu z
podejsciem blizej sceny bo mnostwo ludzi w trakcie sobie poszlo. To chyba byl
pierwszy koncert, ktory widzialem, gdzie w trakcie wystepu frekwencja byla
NIZSZA niz na samym poczatku. Mam wrazenie, ze wiecej ludzi sluchalo Kayah niz
Stinga
Fajny link. Ten drugi byl podany na stronie z pierwszego linka i juz oblukalam
obydwie stronki :) Fajnie wiedziec, kto ile ma wzrostu ;)
A co powiecie o polskich gwiazdach? Ktore sa najwyzsze? :) Kayah ma podobno
175cm, ale widzialam ja na zywo i nie wygladala na tyle. Foremniak, Dygant,
Warchulska, Szapolowska, Kozuchowska? Chyba nie wiecej niz 172?
Nastraszona przez was zarejestrowałam się dziś na forum gazety - na szczęście udało mi się zachować ten sam nick - "imann". Mam nadzieję, że przeniesione forum eDziecka, bedzie czytelniej zorganizowane, niż obecne forum gazety; że będzie podzielone na duże działy (tak jak tu - "w oczekiwaniu", "poród", "rówieśnicy" itd) - a nie tak,jak w tej chwili - na tematy "kobyły" i wszystkie wątki wrzucane są do jednego wora! Cm mam w obwodzie brzuchacza ok.94, wzrost 164, więc w tej kwestii przodownikiem raczej nie jestem. Ale za to nie sądzę, żeby ktoś mnie prześcignął w przybieraniu na wadze. W 25 tyg - 12kg! Niezły słonik? Słowo wam daję, że nie wiem jak to się stało! Tyłam 3 kg na miesiąc! Lekarz na mnie krzyczy, a ja wcale tak nie objadam się słodyczami! W tym miesiącu wreszcie się wkurzyłam - i ważę się codziennie! Chcę ZOBACZYĆ kiedy ma miejsce ten przyrost wagi. No i co? Jem tak samo - a nie przytyłam nic przez 2 tyg. Moja Kajka (podaję Zosi dane do listy) kopie jak szalona i coraz bardziej wypycha mi brzuch! A najbardziej lubi słuchać Kayah. Pozdrowienia
i slusznie:)
ale kayah nigdy nie wygladala jakby miala za duzo kg, raczej jakby
byla niesamowicie wysoka. nie potrafie jej sobie wyobrazic inaczej,
niz ze wzrostem powyzej 1,80 a zdaje sie ze ma mniej:)
Ufff.... No to poszło...
Odważne to z Twojej strony, więc... czemu nie... chyba i tak nie zdradzę za
dużo :)))
imię: Agnieszka (trudno się domyślić ;)
wiek: 28 lat
wzrost: 169 cm
stan cywilny: mężata, ale nie dzieciata (jeszcze ;)
miasto: Warszawa
wykształcenie: niepełne wyższe ekonomiczne (WSE w Warszawie - niepubliczna)
jeżdżę: komunikacja miejska, a już niedługo będę wożona przez męża jego
samochodzikiem (po części też i moim ;)
mieszkam: z mężem; przez ścianę z teściami, ale to stan przejściowy - mam
nadzieję :)
ulubiony napój: soki owocowe, pepsi, herbata oraz... martini bianco i inne
vermuty
ulubione żarło: mięso kurczacze na różne sposoby przeżądzane (to samo z rybami)
i... ptasie mleczko
ulubiona muza: ja to nazywam muzyka przestrzenna, taka, która mnie porywa i to
niezależnie od gatunku, ale tak najbardziej, to lubie utwory Kayah i Wilków
ulubione zajęcie: forumowanie, spotkania z przyjaciółmi, wiercenie dziury w
brzuchu mężowi ;)
praca: biurowa, w dużym przedsiębiorstwie, bez szans na awans finansowy i w
związku z tym myślę o... zaciążeniu ;)
nie lubię: wstawać do pracy, obłudy ludzkiej i interesowności w szerokim tego
słowa znaczeniu...
lubię: nic nie musieć :)))
nałogi: słodycze, cukier i... mój mąż ;)
czytam: w pracy: instrukcje, procedury i zarządzenia, w domu: Tolkiena,
Chmielewską i gazety kolorowe dla pań (mąż mi znosi z racji swojej pracy ;)
ubieram się: wygodnie i stosownie (tak myślę) do miejsca i sytuacji oraz...
figury mojej nieszczęsnej (patrz wyżej: słodycze), choć wszyscy na około
twierdzą, że przesadzam - jak to kobeta, zresztą ;)))
zapach: Sunflowers (Elizabeth Arden) oraz Pur Blanca (Avon)
mój idol: Bóg
credo życiowe: jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma ;)
Użytkownik "Michał Gancarski" <wysyisb@tnijtotlen.plnapisał w
wiadomości
On Mon, 06 Mar 2006 22:59:14 +0100, Jarosław Wiechecki
<j@poczta.onet.plwrote:
[...]
| Przeszkadza brak popytu wewnętrznego. Gdyby był, nie byłoby
| problemu.
Przy ciągle otwierających się granicach brak popytu wewnętrznego to akurat
ostatni problem.
Ciekawe. Tylko, żeby wykorzystać popyt poza granicami kraju, należy
zainwestować czyli mieć pieniądze. Poza tym trudno wymagać od Pana Staszka,
który dzisiaj prowadził księgarnię czy małą firmą usługową by zaczął
eksportować.
| Przy zwiększających
| się kosztach mamy mniejsze zyski.
A skąd wziąłeś te zwiększające się koszty?
Koszt energii chociażby.
| Po wykorzystaniu wszytkich naturalnych
| rezerw zaczyna się szukanie dalszych. Jedyne co zostaje to psioczenie na
| wysokość składek i podatków.
Jezu, a co to są te "naturalne rezerwy"? O czym w ogóle piszesz?
Np. inna organizacja pracy której skutkiem jest ograniczenie zatrudnienia
przy utrzymaniu wydajności.Większość firm by przetrwać dość drastycznie
ograniczyło zatrudnienie w latach 1997-2001. Potem było już tylko utrzymanie
zatrudnienia.
| Przeszkadza także zły rodzaj produkcji
| (produkty niskoprzetworzone, na których niewiele się zarabia). Dobrym
| wskaźnikiem kondycji gospodarczej jest ilość pubów, restauracji, popyt
na
| dobra kulturalne (kino, książki, muzyka). Sprawdź ile pubów przybyło w
| Twojej okolicy w ciągu ostatnich 5-6 lat. U mnie ubyło 5. Za to pojawiły
| się
| lumpeksy.
To ciekawe co piszesz, bo ciągle twierdzisz, że w zasadzie biznes w Polsce
się kręci tylko niekoniecznie każda firma należy do Polaków (i chwała
Panu).
Jak myślisz na czym lepiej się zarabia? Na dżinsach w lumpeksie
za 5 zł, na dżinsach z Chin za 20 zł czy na oryginalnych Lewisach? Dżinsy
możesz zastąpić jakimkolwiek produktem. Jak myślisz jakie koszty stałe są
ponoszone we wszystkich 3 przypadkach? Prawie identyczne a zyski się różnią,
prawda? Jest różnica między zastępowaniem droższych produktów tańszymi po to
by oszczędzić i przeznaczyć na inne dobra konsumpcyjne a zastępowaniem,
ponieważ budżet domu/firmy się nie dopina. W tym pierwszym przypadku mamy
nadal rosnącą gospodarkę, w drugim stagnację albo zwijanie się
gospodarki.W Polsce, w większości regionów mamy do czynienia z tą drugą
sytuacją. Co najlepiej widać po strukturze zakupów, z których wypadają
produkty i usługi zbędne do przeżycia. W latach dziewięćdziesiątych płyta
Kayah i Bregovica w cenie 50 zł za egzemplarz, sprzedała się w nakładzie 500
tys. egzemplarzy,
mimo kolosalnego piractwa. Dzisiaj są trudności z osiągnięciem nakładu 50
tys. przy cenie 30 zł. Nie jest to winą piractwa a brakiem pieniędzy.
Obniżanie lub choćby brak wzrostu pensji o wysokość inflacji
powoduje naturalne cięcie wydatków, przekładające się na wyniki finansowe
firm. Obniżenie składki zdrowotnej to spadek wydatków na ochronę zdrowia,
obniżenie składek emerytalnych to spadek wpływów do ZUS-u z których
wypłacane są emerytury. Ta dziury trzeba będzie wyrównać zadłużając państwo
albo podnosząc podatki. Jedynym sensownym rozwiązaniem to inwestycje
tworzące nowe miesca pracy. A tych nie będzie, ponieważ przedsiębiorcy dość
czarno widzą przyszłość zarówno na rynku wewnętrznym jak i zagraniczym. W
przypadku eksportu krytyczny jest kurs euro, który jest na granicy
opłacalności.