odchudzicsie
Jakiś domek wink.gif
koszt : 30000zł.
zostało : 4058000000zł.
Nie wiem czy się orientujesz... ale za 30 tys to nie wykupisz nawet kawalerki Romowskiej :)
Domek to tak minimum: 400 000 zł (mały oczywiście)
A dla mnie :)
Mieszkanie na Piotrkowkiej w Łodzi (wynajem)
2000zł x 12 miesięczy x 7 lat = 168 000 zł
zostało 4 055 639 625
A co zrobić ma ten, kto chwilowo nie posiada domu, albo chociaż jakiejś posesyi?
.
Jak studiowałem, to wynajmowałem kawalerkę w Łodzi.
Wywieszałem w oknie szarego, komunistycznego bloku.
Znajomy zespawał mi rurkę z blachą.
Flaga była szyta w domu. Z czegoś obrzydliwego, co nazywało sie kresz.
Teraz może Pan wszystko kupić na allegro.
Akademik to nie luksus, aby kryterium jego przyznawania były dochody..
Załóżmy pokój 3 osobowy: 15m2, 230 zł na mc od osoby, daje nam to 690 zł na miesiąc za 15m2 w standardzie.. wiadomo jakim...
czyli daje nam to 46 zł za metr kwadratowy na miesiąc wynajmu mieszkania w akademiku PŁ.
Ceny mieszkań w Łodzi: za powiedzmy 1000 zł z całymi kosztami mamy kawalerkę 30m2 w co najmniej dobrym standardzie nieporównywalnie lepszymi niż nasze akademiki, co nam daje 33,33 zł za 1 metr kwadratowy. Trochę szukając znajdziemy spokojnie kawalerkę jeszcze w niższej cenie.
...
Ciekawe obliczenia, coś w tym racji jest. Zauważ też, że do tego roku kalendarzowego, kluby studenckie PŁ (w tym futurysta, sic!!!) płaciły po 9 zł za m^2 powierzchni. Lokale, które na siebie zarabiają, sprzedają wódę, itd. Teraz płacą coś ~25zł za m^2 (wg. kanclerza), więc wg Twoich obliczeń, moim skromnym zdaniem - zdecydowanie za mało...
evil - kawalerka 30m2 za 1000 zł z opłatami całkowitymi znajdziesz bez większych problemów z mediami.
gdybyś chciał zejść do 800 zł ze wszystkim przy kawalerce o tej powierzchni to już zaczynają się schody ale nie jest to niemożliwe.
Nie wspominałem nigdzie, że 1000 zł które wziąłem do wyliczeń to cena samego wynajmu, ceny od 500 zł za czynsz wynajmu zaczynają się w Łodzi. Za 600 (czynsz wynajmu) jest już całkiem porządna kawalerka.
Zaraz pewnie ktoś jeszcze o dojazdach wspomni, migawka na trasę to koszt 28 zł.
Studenci z V DS także muszą dojeżdżać.
hurra
no to ja powiem, że mi jest ganz bo we wszystkich tych miastach oprócz Łodzi mam nocleg gratis, a w Warszawie w weekendy mam do dyspozycji kawalerkę praktycznie w centrum miasta, w której mogę przenocować parę osób
Grydziu, a za co przepraszasz?
Do pewnego stopnia, Grydziu, nasze losy są takie same.
Jeszcze rok temu mieszkaliśmy z moją mamą. Mama kupiła kawalerkę i przeprowadziliśmy się. Mieszkamy dosłownie w jednym pokoju. Tata jakby nie żyje, bo od lat nie interesuje się mną. Prowadzę własny interes, a wiadomo jak w Polsce źle mają się małe firmy. Nasi synkowie, Grydziu, nie są z nami i właściwie pozostaje nam wiara, że gdzieś są.
Jednak udało mi się kilka rzeczy zmienić w życiu i myślę, że ta zmiana idzie w kierunku Łodzi (miasto mojej mamy), w twoim kierunku Bo zwykle tak jest, że jak w życiu coś się zmienia i wydaje nam się, że na gorsze, to mimo wszystko jakoś daje się potem żyć i znajdować szczęście.
Zdecydowaliśmy się na następne dziecko, wiedząc że będziemy mieszkać w jednym pokoju. Wcale nie jest tak strasznie ciasno. Co prawda, nie można robić wielkich zapasów w lodówkach i szfakach, w szafie musi panować porządek i letnie ciuchy trzeba spakować do pudeł i wywieźć do mamy, aby na to miejsce ułożyć zimowe.
Marzycie o własnym mieszkaniu, a wierz mi, że ja już mam dość mieszkania bez kogoś, kto z przyjemnością zajmie się dziećmi (nie stać nas na opiekunkę). Dlatego marzymy teraz o wiekszym mieszkaniu, chociaż trzypokojowym, ale... z powrotem z mamą. dopiero jak ma się swoje dzieci, dostrzega się jak fajne były wielopokoleniowe rodziny w jednym dużym domu.
Już prawie rok temu przestałam "zachrzaniać" w swojej firmie. Sprzedaliśmy kawiarnię internetową. Potem - Oliwierek i niestety, zaciskanie pasa. Realizacja małych zleceń za parę groszy.
Teraz myślę o innej pracy, zupełnie innej. Zaraz po macierzyńskim zamknę swoją firmę. Mąż będzie w stanie nas utrzymać, na szczęście. Jakoś tak się układa, wg powiedzenia "jak będzie dziecko, to i będzie na dziecko". Wiem, Grydziu, że w to nie wierzysz, ale często tak jest.
A cio do materializmu: Życie bez pieniędzy to wegetacja. Niestety. Nie wyjeżdża się na wakacje ani nie idzie do kina, bo nie ma za co. Jak ma się dzieci, to jakieś pieniądze na codzień są koniecznością.
Zauważyłam, że jesteś bardzo ambitna. Ja daję sobie więcej luzu, odkąd zrezygnowałam z kafejki (wiesz sama, jakie to może być trudne. To rezygnacja z marzeń).
I myślę, że nie ma czegoś takiego jak "prosta" w dorosłym życiu. Choć chętnie wróciłabym do swojej nastoletniej nieświadomości i wiary w przyszłość, można iść tylko naprzód.
Myślę, że jesteś w momencie przejściowym i niedługo wiele się zmieni. To brzmi jak wróżba z tarota. Cierpliwości, wszystko układa się na zmiany.
Katarzyna i Dariusz Krukowie (...) kamienicę (...) odziedziczyli po dziadku. Nie wiedzieli, co z nią zrobić. (...) Wpadli na pomysł przerobienia jej na akademik. Duże mieszkania zamieniają właśnie na studenckie kawalerki. Każda z aneksem kuchennym, łazienką, meblami i dostępem do internetu. Oddali już siedem studenckich mieszkań. Gotowa jest pralnia i suszarnia. Na parterze powstanie recepcja, świetlica i oddzielny pokój dla gości. - Gdyby ktoś z odwiedzających chciał zostać na noc, nie musi "waletować" na podłodze - mówi Katarzyna Kruk. W całej kamienicy będzie mieszkać 20 żaków. (...)
Chętnych na mieszkanie w prywatnym akademiku nie brakuje. (...)
W prywatnym akademiku obowiązują podobne zasady, jak w akademikach uczelnianych. Studenci podpisują z właścicielami umowę najmu na rok akademicki oraz regulamin porządku domowego. Zapisane jest tam, że w pokojach nie wolno palić papierosów, a cisza nocna obowiązuje od 22 do 7 rano. Goście mogą za to przebywać tu znacznie dłużej niż w akademikach uczelni. - Nie sprawdzamy legitymacji i nie pilnujemy, o której studenci wychodzą -zapewnia Dariusz Kruk. Wynajęcie pokoju w prywatnym akademiku kosztuje od 260 do 400 zł. W akademikach uniwersytetu i politechniki - od 200 do 280 zł. Niestety, by zamieszkać w prywatnym akademiku studenci muszą wpłacić kaucję za mieszkanie - trzykrotną sumę miesięcznego czynszu. I tylko tu, jeśli zalegają z opłatami, właściciel może wymówić umowę najmu nawet w ciągu miesiąca.
Prywatne akademiki, podobne do tego, który powstaje przy ul. 6 Sierpnia, funkcjonują od ponad pięciu lat w Krakowie. Obecnie to miasto przeżywa szczyt zainteresowania wynajmowanymi mieszkaniami. Regularne poszukiwania prowadzi tu każdego dnia kilkanaście tysięcy studentów.
Pełny artykuł na http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3025788.html