odchudzicsie
Trybuna Sląska, 13 kwietnia 2002 roku
(za www.naszemiasto.pl)
Sztorm na ulicach
REGION: Samochody tonęły w wodzie . Piorun zabił wędkarza
Sztorm na ulicach
Blisko godzinę szalała wczoraj po południu nad Bielskiem ulewa
połączona z gradobiciem. W kilkanaście minut ulice w centrum zamieniły
się w rzeki. Woda zalała m.in. kilka kawiarni, a także przepompownię
"Thermy". Strażacy musieli interweniować kilkanaście razy.
- Zgłoszeń o zalanych piwnicach było kilkadziesiąt, ale jechaliśmy
tylko do najpoważniejszych przypadków - mówi oficer dyżurny straży
pożarnej.
W Świętochłowicach 47-letni mężczyzna łowiący ryby na stawie przy
ośrodku rekreacyjnym "Skałka" zginął od uderzenia piorunem. Tuż po
godz. 16 wędkarz wraz z kolegą schowali się przed burzą pod drzewo, w
które trafił piorun. Drugi mężczyzna stracił przytomność, jego życiu
nie zagraża niebezpieczeństwo.
Burza spowodowała też uszkodzenie kilku linii tramwajowych w
Katowicach. Na ul. Pośpiecha w dzielnicy Załęże zalane zostało
torowisko, tramwaje w ogóle tam nie kursowały. W Rudzie Śląskiej nie
jeździł tramwaj nr 9, gdyż uderzenie pioruna spowodowało przepalenie
sieci. Podobne zdarzenie miało miejsce w Bytomiu.
W Częstochowie ulewa zamieniła znaczną część ulic w rwące potoki,
samochody z trudem przejeżdżały przez centrum miasta. Zwłaszcza, że na
większości skrzyżowań przestała działać sygnalizacja świetlna. Na
skutek wyładowań atmosferycznych włączała się natomiast sygnalizacja
alarmowa, zarówno w zaparkowanych autach jak i chronionych w ten
sposób budynkach. Jednym z nich - gdzie zadział alarm - był gmach
oddziału zamiejscowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Według meteorologów wczorajsze burze można zaliczyć do tzw.
termicznych. Powstają na skutek intensywnego parowania ziemi. Mają
charakter miejscowy. Stąd gdy w Czechowicach świeciło słońce, w
Bielsku padał grad. ? orka, mokr, max
[zdjęcie i podpis: Tak wyglądała ulica Partyzantów w Bielsku-Białej w
chwilę po ustaniu ulewy.]
Dziennik Zachodni, wydanie w Katowicach, 8 maja 2002 roku
(za www.naszemiasto.pl)
Bezpieczne miasto
KATOWICE. Kibice jeżdżą autobusami i z eskortą
Tłum kibiców idący przez centrum miasta, nawet ochraniany oraz
pilnowany przez liczną grupę policjantów, stwarza wiele problemów.
Stąd zrodził się pomysł przewożenia kibiców, gościnnie występujących
na Śląsku drużyn, autobusami na stadion. W budżecie Katowic znalazło
się na ten cel 5 tys. złotych i w ten sposób były już organizowane dwa
mecze wiosennej rundy rozgrywek pierwszoligowych piłki nożnej.
- Koszt ochrony i przewozu kibiców oscyluje wokół tysiąca złotych.
Zabezpieczany był w ten sposób, m.in. mecz między Legią Warszawa a GKS
Katowice i metoda się sprawdziła. Nie doszło do walk kibiców, a także
dewastacji miasta przez tłum zarówno przed, jak i po zakończonym
spotkaniu - wyjaśnia Bogumił Sobula, naczelnik Centrum Zarządzania
Kryzysowego w katowickim Urzędzie Miasta.
Policjanci, proponujący takie rozwiązanie problemu, nie widzieli
możliwości przeprowadzenia kilkusetosobowej grupy kibiców z dworca
centralnego przez całe miasto aż na ul. Bukową, na stadion GKS
Katowice. Zwykle kibice wysiadali na stacji w Załężu, ale teraz trwa
tu remont stacji oraz dróg w tym rejonie, więc powstał problem co z
nimi zrobić.
- Miejscowi kibice nie podarowaliby sobie takiej okazji do rozpoczęcia
regularnej bitwy, podczas której ucierpieliby nie tylko kibice,
policjanci, ale także mieszkańcy. Nie zabrakłoby także poważnych strat
materialnych, dlatego kibice wysiadają daleko od centrum miasta i są
przewożeni autobusami pod czujnym okiem policji. Kiedy już są na
stadionie, dużo łatwiej jest ich opanować. Trasy przejazdu, jak i
stacje przesiadkowe są utrzymywane w tajemnicy i przy każdym meczu
zmieniane - dodaje Mirosław Cygan, komendant policji w KMP w
Katowicach. (BL)
[zdjęcie i podpis: Kibice piłkarscy są dużym zagrożeniem.]