odchudzicsie
" />12 grudzień 2009
Dawno nie pisałem, a wypadało by coś napisać, zwłaszcza po dniu dzisiejszym - czyli:
Giełda giełda i po giełdzie
Dzisiaj jak każdy pewnie wie w Katowicach odbyła się giełda.
No i co na niej ciekawego było?
Z owadziego punktu widzenia nic. Ze straszyków standardowo P. schultei, M. extradenta, C. morosous, S. hispidula.
Z ciekawszych A.paromalus, P.laetus, P.acanthanota, H.dilatata.
Cała gama i masa ptaszników i skorpionów. Przepiękne Damon variegatus.
Chrząszczy też bardzo mało a myślałem że coś kupie nowego do hodowli
Były przpiękne Dynastes hercules lichy ale niestety nie były na sprzedaż, jedynie pozowały do zdjęć i Allomyrina dichotoma septentrionalis. Poza tym standardy P. aumela, S. africana oertzeni, E. aethipica.
Modliszki wszelakiej maści, poczwarki Samia cynthia, skolki od JustGregga. Znalazły się również mrówki i formikaria.
Za to wije w wydaniu czeskim - fantastyczna sparwa. Po kilkanascie gatunków z Tanzani, Kamerunu, Indi itp itd.
Ja stałem się szczęśliwym posiadaczem bliżej nie określonego gatunku z Indii.
I jak zwykle gady, gady, gady (Felsumy, Lamparty, Boaski, Zbożówki, Anolisy, Agamy, Żółwie i można by tak wymieniać w nieskończoność)
I w tym momencie dochodzimy do kwestii co kupiłem:
Czyli na giełdzie wpadło w moje ręce:
*paczka wylęgu świerszcy
*paczka mączników
*terra
*akcesoria do wystroju terrarium
*wcześniej wspomiane wije z Indii
*i co najważniejsze i zarazem najciekawsze - pierwsze kręgowce w hodowli - Lepidodactylus lugubris (Gekon placzący)
Giełda jak dla mnie średnia. Niepotrzebnie zbiegła się w czasie z giełdą w Hamm. No ale cóż i tak było wspaniale
Jutro zamieszcze post co obecnie dzieje się w hodowli
Fur heute ist das alles xD
Katowicki dworzec przestanie śmierdzieć?
Jacek Madeja
2007-06-22, ostatnia aktualizacja 2007-06-22 20:35
Kolejna firma zgłosiła się do nas z pomysłem jak pozbyć się smrodu z katowickiego dworca. PKP mówi, że jest zainteresowane.
W zeszłym tygodniu opisaliśmy jak pozbyć się smrodu za pomocą mikroorganizmów, które w dużym uproszczeniu, żywią się nieprzyjemnym zapachem. Koleje do pomysłu odniosły się z rezerwową. - Czy takie bakterie nie zaszkodzą naszym pasażerom - pytali zarządcy dworca. Obiecali jednak, że sprawie się przyjrzą.
Tymczasem do naszej redakcji zgłosiła się kolejna firma, która twierdzi, że wie jak wygrać z dworcowym smrodem. Ponoć jej sposób doskonale sprawdza się na całym świecie, a środek jest naturalny i nietoksyczny. Chodzi o preparat o obiecującej nazwie "OdorGone" (w wolnym tłumaczeniu "Smród przeminął"). To mieszanka olejków eterycznych z wodą, które wchodzą w reakcję ze smrodem i trwale go neutralizują. Według informacji, które dostaliśmy środek radzi sobie z zapachem wymiocin, uryny, kału, dymu papierosowego i zwierząt domowych. Brzmi dobrze, coś jakby dworzec w pigułce.
Gdy zapytaliśmy o referencje trochę zakręciło nam się w głowie. - Sieć hoteli Hilton, Sheraton, duże linie lotnicze, np. nasz krajowy przewoźnik - wymieniał Jacek Chrząszcz z firmy MP Trade, która jest dystrybutorem preparatu, a my ze smutkiem pomyśleliśmy: "Za wysokie progi na nasze biedne koleje".
Po chwili jednak zeszliśmy na ziemię. Okazuje się, że preparat wykorzystuje jedna z katowickich spółdzielni mieszkaniowych, lecznice dla zwierząt i zwykli ludzie. Można go rozpylać w formie płynnej lub dolewać do środków czyszczących. - Jesteśmy w stanie spotkać się z zarządcami dworca i zademonstrować działanie preparatu - zaoferował Chrząszcz.
Podekscytowani nową możliwością pozbycia się smrodu od razu chwyciliśmy za słuchawkę i zadzwoniliśmy do zarządcy katowickiego dworca. Okazało się, że lepszego momentu nie mogliśmy wybrać. - Właśnie przygotowujemy pismo do naszej firmy sprzątającej w sprawie mikroorganizmów "zjadających" brud. A macie jakiś inny sposób? I ma wszystkie atesty? - dopytywała Barbara Piaszczak, zarządzająca dworcem. - To proszę przysłać nam namiary na firmę. Może to będzie lepsze. Aha i jeszcze jedno, proszę też zadzwonić do Polskich Linii Kolejowych - dodała.
No tak, prawie zapomnieliśmy. Podziemnymi pasażami i peronami zawiaduje inna kolejowa spółka. - Firma która dla nas sprząta używa środków odświeżających i nie ingerujemy w to jakie to są specyfiki - usłyszeliśmy od Włodzimierza Leskiego, rzecznika PKP Polskie Linie Kolejowe.
- To są środki, które tylko maskują zapach, ale go nie neutralizują - nie dajemy za wygraną.
Kiedy mówimy, że na dworcach PKP być może już wkrótce przetestują sposoby walki z brudem obydwu firm, przedstawiciel PLK nie chce być gorszy. - Proszę wysłać moje namiary do obydwu firm. Niech się ze mną skontaktują. Przeanalizujemy ich oferty - obiecuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4246296.html
Radni Wodzisławia: Odra jest słabym partnerem w rozmowach
Marcin Fejkiel 2010-06-17, ostatnia aktualizacja 2010-06-17 21:23:07.0
- Działacze klubu przyszli kompletnie nieprzygotowani. Byliśmy świadkami tarć pomiędzy nimi, a dodatkowo odpowiedzialność próbuje się przerzucić na nas. Na miłość boską, nie tędy droga! - nie dowierzał Lech Litwora, przewodniczący Rady Miasta Wodzisławia, po wizycie działaczy Odry w magistracie.
"Ponad godzina rozmów i żadnego efektu" - takimi słowami podsumował Litwora wczorajsze spotkanie przedstawicieli pierwszoligowego klubu z szefami komisji rady miasta oraz prezydentem. Klubowi działacze mieli przedstawić program naprawczy po spadku z ekstraklasy, a to z kolei miało być impulsem do uruchomienia określonych form pomocy klubowi w oparciu na budżecie miasta. Póki co nic z tego nie wyszło.
Zamiast prezentacji spójnego planu działania wizyta w magistracie zamieniła się w przepychanki słowne pomiędzy reprezentantami polskiej oraz czeskiej strony działającymi w wodzisławskim klubie. Jedni publicznie domagali się spłaty wynoszących 1,5 mln zł zobowiązań z tytułu niezrealizowanej umowy marketingowej z czeską firmą Albresa, drudzy przekonywali, że zapisy kontraktu reklamowego miały być realizowane nie poprzez bezpośrednie finansowanie, a pozyskiwanie do klubu innych reklamodawców. - Brak mi słów. I tak ma wyglądać odbudowywanie Odry? - dziwił się prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca.
Sytuacja Odry po degradacji rzeczywiście jest fatalna. Nieoficjalnie mówi się kilkumilionowej dziurze w kasie klubu. Na pomysł dokapitalizowania spółki poprzez emisję nowych akcji nie ma zgody ze strony czeskich udziałowców. Dodatkowo w tle cały czas przewija się tzw. dług Połczyńskiego i związana z nim prawdopodobna licytacji akcji przez komornika.
Radni przekonywali, że w takiej sytuacji trudno będzie udzielić klubowi pomocy. - Nie możemy wyrzucać pieniędzy w błoto! Bez zgody między udziałowcami nie da się niczego uzdrowić - twierdzi Litwora. Po godzinie debaty udzielono głosu także członkowi stowarzyszenia kibiców, co... szybko spowodowało zakończenie zebrania. Powód? - Zapytaliśmy tylko pana prezydenta, w jaki sposób szukał inwestorów podczas swoich wycieczek do Turcji czy Szwecji, a jako przykład podaliśmy urzędników z Olsztyna, którzy wystosowali ponad 200 ofert inwestycyjnych do firm. Nie wiedzieć czemu w tym momencie wszyscy opuścili salę - wyjaśnia Łukasz Chrząszcz ze SSOW.
Przedstawiciele władz miasta byli oburzeni argumentacją sympatyków Odry. - Kto wami steruje? - pytali. - Szkoda, że kibice zamienili swoje wystąpienie w wycieczki personalne pod moim adresem - kręcił głową Kieca. Prezydent podtrzymuje, że los Odry nie jest mu obojętny. - Gdyby nie zależało mi na klubie, dziś mógłbym triumfować: "Hurra! Nie ma zgody!". Jest inaczej. Ale do współpracy potrzeba dwóch stron. Za trzy miesiące mam złożyć projekt budżetu zakładający plany inwestycyjne. Naprawdę zostaje niewiele czasu na wypracowanie kompromisu - dodaje.
Co na to działacze Odry? - Stracony czas. Dalej nic się nie zmienia - rzucił tylko Andrzej Surma, pełnomocnik czeskiego udziałowca, firmy Rovina. Czesi podobno nawet nie oczekują finansowej pomocy z miasta. - Dla nich ważniejsze jest uzyskanie większości udziałów w Odrze - mówi przewodniczący rady nadzorczej spółki Odra SA Andrzej Rojek, drugi z akcjonariuszy, dysponujący 20-proc. pakietem. Sam też przyznaje, że spodziewał się takiego scenariusza wizyty w UM. - Mam wrażenie, że miasto potrzebowało postawić się w roli mentorów i wykazać, że w klubie istnieje konflikt, by w ten sposób mieć alibi przed zbliżającymi się wyborami - kończy rybnicki biznesmen.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... owach.html