Indeks odchudzicsieKKS Karpaty Krosno StrzelcyKKS Karpaty Strona kibicówKarpaty fauna flora KlimatKarpaty najmłodsze góry w PolsceKarpaty polskie Najwyższe szczytyKKS Karpaty KrosnoKarpaty piętra roślinneKarpaty mapa fizycznaKarpaty Wisła zdjęciaKarpatka ciasto przepis
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasia-art.htw.pl
  •  

    odchudzicsie

    LKS Zarszyn - KARPATY KROSNO
    Na pierwszy wyjazd do Zarszyna (fc Stali Sanok) w tym sezonie wybieramy się pociągiem w 45 osób. Na mecz dojezdzamy w ok.30 minucie i od razu ruszamy z głośnym dopingiem, który kontynuujemy do końca meczu. Wywieszamy jedną flagę - "KROŚNIANIE". Zarszyna i Sanoka w sumie około 30 osób, coś tam chwile śpiewają i bluzgają na nas. Po meczu jestesmy trzymani jeszcze godzine na stadionie. Wracamy pociągiem. Ze względu na bardzo dużą ilość policji bez żadnych atrakcji pozaboiskowych.



    Mosir Krosno-Polonia Przemyśl (koszykówka)

    Mecz w Krośnie zapowiadał się bardzo ciekawie. Zważywszy że graliśmy w mieście układowicza Czuwaju mogliśmy liczyć na wszelkiego rodzaju atrakcje. Do Krosna wybieramy się autokarem w liczbie 52 (w większości młodego składu). Przez większą część trasy jedziemy pod eskortą psów. Przed samym Krosnem widzimy ok. 50 osobową grupe Czuwaju i Karpat. Początkowo kierowca nie chciał się zatrzymać i przejechaliśmy obok nich, jednak po chwili wysypujemy się z autokaru i dochodzi do starcia. W tym czasie psy (1 radiowóz) próbują wepchnąć nas spowrotem do autokaru. Po krótkim starciu nasi przeciwnicy zrywają się! Warto zaznaczyć, że z ich strony leciały pojedyncze kamienie, a także jeden z nich uzywał brechę. Naszym łupem padają 2 kominiarki, tracimy jednak szal. Starcie bezapelacyjnie na naszą korzyść. Po chwili zjeżdżają się psy i eskortują nas na halę. Na miejscu spokój, prowadzimy głośny doping. Do Przemyśla wracamy już bez żadnych przygód, pod eskortą psów.


    Fotki później.
    Pozdrawiam.



    Stal II Sanok -CZARNI JASŁO 2:1
    Do Sanoka udalismy sie autokarem w 54 osoby (w tym 6 Sandecja). Na miejscu jestesmy w ok.20 minucie 1 polowy. Praktycznie caly czas dopingujemy. Na plocie wisi jedna flaga.
    W 2 polowie odpalamy 30 stroboskopow przez co mecz jest na chwilke przerwany
    Czasami razem z Sanokiem pozdrawiamy fanow Karpat oraz policje. Mlyn Stali to ok.60-80 osob bez flag. Po meczu ladujemy sie do autokaru i pod eskorta 3 radiolek jedziemy w strone Jasła.
    Tym razem w drodze powrotnej byly atrakcje. W Krosnie na droge wysypali sie fani Karpat w 15-20 osob ze sprzetem. Kierowca widzac co sie dzieje zatrzymuje autokar. Tylnymi drzwiami wyskoczylo kilka osob (4-8 reszta przyblokowala sie w drzwiach). Karpaty widzac co sie dzieje zaczeli rzucac w naszym kierunku brechy ktore mialy dodac im odwagi i zawineli sie w osiedle. Autokar stracil szybe i na tym sie atrakcje zakonczyly.

    W sobote 7 osob plus panna na CRACOVIA - Widzew




    wykończyłyście faceta, tak czułem że trza się z tych Gorganów mignąć
    I tak masz Basia fajnie że możesz kondycji do łażenia w górach nabierać właśnie tam jeżdżąc, u mnie to kilka trzydniowych wyjazów w ciągu roku więc nawet trudno sobie wmawiać że to zdrowotnie ma jakiekolwiek znaczenie.
    Długie spacery po płaskim mnie nudzą a po stumetrowym truchcie prawie zawał. Na razie rower, pomyślę nad powrotem do tenisa plus jakieś może zabawy z piłką, podbijanie itp


    Gwoli ścisłości to nie były Gorgany (tam byłam wcześniej) tylko Karpaty Marmaroskie.
    Piękne góry i technicznie łatwiejsze niż Gorgany (brak kosówki i "gorganu", chodzi się głównie drogami), tylko dość duże deniwelacje.

    Dwa tygodnie w górach to sporo.
    Po Karpatach Marmaroskich pojechałam jeszcze tylko z jedną koleżanką w góry Padisz (piękny obszar krasowy) i tam znowu byłyśmy w trasie z 15 godz bo pomyliłam szlaki (były niezgodne z mapą którą miałam) i zeszłyśmy nieco za daleko zaliczając przy okazji trzy kolejne atrakcje.

    W sumie przez te całe dwa tygodnie tylko raz przespałam normalnie całą noc, ale to z powodów obiektywnych - albo łaziliśmy całą noc, albo jechali pociągiem, albo wracali do namiotu około 24, albo spałam w łóżku razem ze swoim synem i on się wiercił.
    Jak już była chwila nadająca się do spania - zasypiałam natychmiast.



    "Dawny osobowy Jelenia Góra- Kłodzko- Nysa- Racibórz- Bielsko Biała- Żywiec- Limanowa- Nowy Sącz- Zagórz"

    To naprawde mega legenda... ciekawe ile by kosztowalo zrobienia takiej relacji jako retro/specjal czy cosik podobnego:)

    Jest to mało możliwe bo wyłączono z użytkowania część lini, a poza tym - co ja mówię - po pierwsze i najważniejsze PKP się jak zawsze nie opłaca a samorządy ani myślą dokładać do takich atrakcji – a szkoda.


    Co do ciekawych połączeń proponuje 381/13209 "Karpaty" Warszawa Wschodnia - Przemyśl/Bucuresti/Mangalia/Sofia
    przez Radom, Skarżysko Kam., Sandomierz, Stalową Wolę Rozwadów, Przeworsk, Medyke



    Sianki - Uzhorod
    105 km

    Początek dnia znowu leniwy. Przemęczenie po wczorajszym etapie dało sie we znaki wielu uczestnikom. Map-meeting rozpoczął sie później niż zwykle. Kiedy wstał Andrzej okazało sie ze jego namiot jest chyba przedostatnim do złożenia. Nie śpieszyło sie Crotosom ze względu na niezbyt długi etap jak i małe bogactwo podjazdów i hopek.

    Na początek calkiem ciekawy zjazd serpentynami do Uzoka - zjechaliśmy w ten sposób z głównego grzbietu Karpat. Niestety prędkości na zjeździe nie były imponujące znowu ze względu na niezbyt dobry stan nawierzchni drogi. Miłym zaskoczeniem było też to za nawet kiedy zjechaliśmy z przełęczy droga nadal wiodła lekko w dol - tak było przez kilkadziesiąt kilometrów. Do tego mila ciepła i słoneczna pogoda. Po drodze odwiedziliśmy ostatnia krytą strzechą chatę łemkowską, która zachowała sie w całkiem dobrym stanie.
    Pragnienie gasiliśmy woda pitna ze źródełek jaki mijaliśmy po drodze - ujścia tych źródełek miały niekiedy bardzo ciekawe kształty. A to dzban a jeszcze innym razem niedźwiedź.

    Około 12 km przed metą odwiedzamy ruiny zamku pochodzące z XIII wieku. Wspinaczka do nich to trzy kilometry wzomożonego wysiłku na rowerze. Ku naszemu zdziwieniu ruiny te nie były atrakcją tylko dla miłośników historii. Na szczycie zauważyliśmy pary nowożeńców, które w ruinach zamku zorganizowały swoje sesje zdjęciowe. Śmiesznie było oglądać panny młode idące chwiejnym krokiem w butach na obcasach po wąskich przejściach zamkowych lub wspinających sie na skarpy.

    Na miejsce dojechaliśmy około 18. Nocleg przygotowano w szkole ukraińskiej - zajęliśmy kilka klas lekcyjnych. Ciekawostka jest ze prysznic (jedyny w budynku) był już w szkole polskiej - ten sam budynek, ale oddzielne wejście do trzech pokoików gdzie w trakcie roku szkolnego odbywają sie sobotnie i niedzielne lekcje języka polskiego - prowadzi je nauczycielka, która specjalnie na te okazje przyjeżdża z Polski. Wieczorem dobra zabawa w szkolę, gdzie Sigitas był profesorem a Janek nauczycielem. Reszta siedziała w ławkach i odgrywała rolę uczniów. Zabawa była przednia. Trwała do pierwszej czasu ukraińskiego. Do zabawy przyłączył sie nawet woźny, który pilnował nas w budynku.
    Pozdrawiamy
    Michał i Andrzej

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •