Indeks odchudzicsiekałamarnica wampirzaKazimierz Konieczko OlesnoKawasaki ZZR 1200kk Baczyński rycerzKazaa downlandKazimierz GodłowskiKKS 1925 Kaliszkągres wiedeńskiPuzzle ExpressKarnityna Activita
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl
  •  

    odchudzicsie

    Jak parobek Jędrek przechytrzył gaździnę Marynę.
    W Kościelisku koło zakopanego żyli bogaci gazdowie Sobczakowie. Gazdówkę mieli sporą. Gazda zajmował się handlem, a jego baba Maryna siedziała w chałupie i pilnowała gospodarstwa. Do pracy na roli mieli parobka Jędrka z Cichego. Jędrek od świtu do nocy ciężko pracował, a to kosił siano, drzewo rąbał, karmił świnie, owce pasał. Baba Maryna nie była dobrą dla Jędrka. Za prace Jędrek miał tylko spanie w stajni i jeden posiłek dziennie. Jędrek często głodował, nie zawsze zdołał coś upolować czy też złowić rybę, by się posilić. Jedynie w niedzielę Jędrek był proszony na obiad, a to za sprawą gospodarza, który bardzo parobka lubił, bo wiedział, że dobrze pracuje, a i znał swoja babę, że jest skąpa. Jak tylko gazda wyjeżdżał na jarmarki, Maryna zaraz krzyczała, że za długo śpi, że mu nie da nic do jedzenia.
    Jędrkowi było smutno, ale to już taki los parobka, myślał. Postanowił dać Marynie nauczkę, w końcu jej skąpstwo zostanie przechytrzone i ukarane, a może się wówczas i zmieni na lepsze?
    Następnego dnia Jędrek przyszedł do kuchni, a Maryna gotowała dla siebie obiad, była to bodajże zupa z kapustą.
    - Co tam gotujecie gaździno? Pięknie pachnie w izbie - zwrócił się Jędrek do Maryny.
    - Żadnego obiadu nie gotuję tylko stare portki chłopu, bo są strasznie brudne - odrzekła gaździna do Jędrka. Na taką odpowiedź Jędrek tylko czekał.
    - Wiecie ja mam jeszcze bardziej brudne portki niż wasz chłop i szybko wrzucił je do garnka z obiadem dla Maryny. Gaździna tylko popatrzyła na parobka i wszystko zrozumiała. Od tego czasu Maryna każdego dnia częstowała parobka obiadem, bo się bała, że jej znów wrzuci portki do garnka z obiadem.


    Opracowanie: Stanisław Kałamacki.



    O kleryku co zbójnikom prawdę powiedział.
    Młody kleryk z Witowa szedł przez las do Zakopanego. W lesie przy ognisku siedzieli zbójnicy, którzy świętowali udaną wyprawę na Orawie. Kleryk wystraszył się zbójników, przeżegnał się, zbójnicy otoczyli go.
    - Nie bój się, nic ci nie zrobimy, ale musisz powiedzieć nam kazanie krzyknął jeden z nich. Tylko mów prawdę, bo w przeciwnym razie powiesimy cię na świerku, roześmiał się jeden ze zbójników.
    - Powiem wam tylko prawdę o waszym życiu! - odpowiedział kleryk, który się nieco uspokoił.
    - No mów! Szybciej mów, bo my kazania dawno nie słuchali - głośno roześmiali się zbójnicy. Kleryk się przeżegnał i zaczął mówić kazanie.
    - Wasze życie jest podobne do życia Pana Jezusa. Urodził się on w ubogiej rodzinie, tak jak wy. Za młodu pracował w domu, pomagał rodzicom.
    Wy tez jako młodzi chłopcy pomagaliście swoim rodzicom w pracach w polu i w lesie.
    - Dobrze mówi! Święte słowa mówi! - krzyczeli zbójnicy. Mów dalej, a my sobie cos zjemy i popijemy - śmiali się zbójnicy.
    Kleryk, chwilę się zastanowił, po czym zaczął mówić.
    - Potem, Pan Jezus ruszył w świat. Wy też ruszyliście w świat, tylko że na zbójnicką ścieżkę.
    - Dobrze mówi! Mów dalej, nasz kochany kleryku! - przekrzykiwali się zbójnicy.
    Kleryk mówił dalej.
    - Pana Jezusa ujęto, torturowano. Was tez złapią, wsadzą do więzień.
    - Głupiś kleryku, my się hajdukom złapać nie damy! - śmiali się zbójnicy.
    - Masz tu trochę złota! Tylko mów prawdę a nie głupoty! - śmiali się zbójnicy.
    - Teraz powiem wam końcowe słowa, weźcie je sobie do serca i rozważajcie! Powiedział kleryk do zbójników. Zbójnicy byli tak rozbawieni, że nie dosłyszeli końcowych słów kazania kleryka, który powiedział:
    - Pan Jezus wstąpił do nieba! A wy tam nie wstąpicie!
    Tych słów kleryka zbójnicy już nie dosłyszeli, a szkoda.


    Opracowanie: Stanisław Kałamacki.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  •