odchudzicsie
no tak.. powie sie ze jakis zespol dostal zlota plyte bo sprzedal 15 tys, ao tym ze plyty pogorelicha rozchodza sie w nakladach pokilkaset tysiecy o tym juz nikt nie mowi.( teraz juz mniej bo czesc koneserow klasyki przeniosla sie na druga strone)
ale dajmy na przyklad zespol poluzjanci. wydali 1 plyte, jezdza po calej polsce i daja koncerty. jest to muzyka niebanalna, miło sie slucha, teksty tez sa zastanawiajace. jednak jedyne radio w jakim raz udalo mi sie uslyszec kawalek polusiow jest radio merkury z poznania... oprocz tego, gdyby nie forum poluzjantow, nie byloby wiadomo kiedy maja koncert, co z nimi.
ostatni numer magazynu jakos mi sie srednio podobal ogolnie mial poziom taki " sredni" ale to tylko moje odczucie. moze zabraklo wiekszych nazwisk.
podobalo mi sie o perkusiscie w studio, szkoda ze tym razem nie bylo jednego wywiadu od producenta a jednego od wykonawcy. bardzo podobaja mi sie wywiady z polskimi wykonawcami. jednak strony od 52 do 66 nie przedstawiaja dla mnie wartosci, poniewaz uczyc sie na pamiec czegos co ktos kiedys zagral wg mnie mija sie z celem. szkolka to wg mnie wogole nietrafione przedsiewziecie, ale to tylko moja opinia. ogolnie jest fajnie. miloby bylo jakby sie udalo zrobic raport o stanie polskiego bebnienia z kims z "gory" np michalem dąbrowką albo czarkiem konradem. warto by moze pogadac z panem kazimierzem jonkiszem, albo marcinem jahrem. ale to moje takie sugesie tylko. ogolnie jest wporzadku
W czwartek, 17 stycznia, mija czwarta rocznica śmierci Czesława Niemena, jednego z największych polskich muzyków. Artysta zmarł na chorobę nowotworową.
Czesław Niemen urodził się 16 lutego 1939 roku w Wasiliszkach Starych koło Nowogródka jako Czesław Wydrzycki. Komponował muzykę rockową i jazzową. Był prekursorem big-beatu. Tworzył także muzykę teatralną i filmową, między innymi do filmu "Wesele" Andrzeja Wajdy. W swoich utworach wykorzystywał teksty Cypriana Kamila Norwida, Adama Asnyka i Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
Do 1967 roku był członkiem Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi zespołami: Akwarele, Niemen-Enigmatic oraz Grupa Niemen. Występował również jako solista. Jego największe przeboje to: "Dziwny jest ten świat", "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "Pod papugami" i "Sen o Warszawie".
Przełomowym momentem w karierze Niemena był występ z Akwarelami na V festiwalu w Opolu. Za piosenkę "Dziwny jest ten świat" został uhonorowany nagrodą specjalną Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji.
W ostatnich latach artysta skoncentrował się na pracy we własnym studiu muzycznym. W swoich kompozycjach chętnie wykorzystywał instrumenty elektroniczne i syntezatory. Na muzykę młodego pokolenia Niemen patrzył z rezerwą. "Dzisiaj wydaje się, że nie trzeba mieć żadnego pojęcia o śpiewaniu, żeby śpiewać. Rynek zachłysnął się czymś, co jest jedną, wielką balangą. Zapanowała pląsomania, w takt fokstrota na cztery. I każda próba odejścia, szczególnie w tekstach, od tematu damsko-męskiego jest nie do przeskoczenia, ponieważ media odmawiają publikacji" - mówił artysta podczas jednego z wywiadów.
Oprócz muzyki Niemen tworzył też prace plastyczne. Rysował od dziecka, później szczególnie zainteresowała go grafika komputerowa. W 2001 roku przeznaczył część swoich prac na licytację. Dochód z aukcji został przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej na kupno sprzętu edukacyjnego dla szkół na Litwie.
Czesław Niemen był wielokrotnie wyróżniany. W 1974 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do 1980 roku, był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został wybrany wykonawcą wszechczasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka uhonorowała go "Supermateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za zasługi dla kultury.
Artysta zmarł w Warszawie 17 stycznia 2004 roku. Cierpiał na chorobę nowotworową.
Źródło: muzyka.onet.pl
Cytat:
Mijają dwa lata od uruchomienia kanału Religia.tv. Obecnie kanał dociera do 3,8 mln gospodarstw domowych. Cały czas trwają także rozmowy z Cyfrowym Polsatem. W przyszłym roku Religia.tv planuje wyjść także poza telewizję, udostępniając swoje produkcje w sprzedaży m.in. na płytach DVD.
Cały czas trwają rozmowy z Cyfrowym Polsatem na temat wejścia Religia.tv do oferty platformy.
- Chciałbym, aby w przyszłym roku nasza stacja pojawiła się w ofercie Cyfrowego Polsatu. Rozmowy jednak bardzo długo trwają i przedstawiciele Polsatu postanowili je jeszcze trochę przedłużyć, jednak mam nadzieję, że w przeciągu kilku najbliższych miesięcy uda nam się zakończyć negocjacje - mówi ks. Kazimierz Sowa. - Udostępniamy Religię.tv za darmo platformom i operatorom kablowym, w zamian oczekujemy jedynie dobrej ekspozycji w ofercie operatora. Zarabiać chcemy na sprzedaży powierzchni antenowej a także na sprzedaży naszego kontentu poza telewizją. Zresztą, jesteśmy stacją edukacyjną, kanałem misyjnym i uzyskanie rentowności nie jest dla nas najważniejsze.
Najprawdopodobniej w przyszłym roku ruszy sprzedaż materiałów multimedialnych z programami produkowanymi przez Religię.tv. Stacja stawia przede wszystkim na udostępnienie krótkich odcinków "Lekcji religii", które można by udostępniać katechetom w szkołach.
Religia.tv ogłosiła również konkurs na agencję, która miałaby wykonać serwis internetowy, w którym prezentowane byłyby treści związane z tematyką stacji. Wortal te jednak nie będzie telewizją internetową. Planowana jest ścisła współpraca z platformą Onet.tv (w ramach emisji programów nadawanych również w telewizji). Kontent różniłby się nieco od tego, co możemy zobaczyć na antenie stacji - pokazywane byłyby m.in. materiały, które nie zostały wyemitowane, np. fragmenty wywiadów z ekspertami. Wortal ruszy najprawdopodobniej jeszcze przed świętami w grudniu 2009.
Jeszcze w październiku tego roku na antenie Religia.tv ruszą nowe produkcje: "Lekcja Religii" oraz "Na Pokuszenie". Pierwszy format będzie stawiał na edukację w zakresie innych religii, nie tylko katolicyzmu. Będzie porównywał poglądy na pewne kwestie w różnych wyznaniach. Premiera odbyła się na początku października, program można oglądać pięć dni w tygodniu o godzinie 19:30.
"Na Pokuszenie" to program o grzechach, w którym nie zabraknie eksperymentów psychologicznych przeprowadzanych na mieszkańcach miast. Prowadząca Małgorzata Ohme, psycholog, będzie starała się wyjaśnić kwestie grzechu we współczesnym świecie. Premiera formatu: 25 października 2009 o godzinie 20:00.
http://media2.pl/media/57477-religia...-polsatem.html
jeśli chcą oddać kolejny kanał tvn do Polsatu to na zasadzie jakiejś wymiany, powinni sączyć z tym ze oddając swoje kanały nie biorą w zamian żadnego od konkurencji, Polsat i C+ maja większość kanałów n ,a sama n niema żadnego kanału ich produkcji, jak tak dalej pójdzie to nawet nfilmy się u konkurencji pojawią( przesadziłem) ale może my tez np. byśmy chcieli jakiś kanał z C+ albo CP np. ale kino albo , tv4
jeśli oddadzą bez wymiany to ja jestem przeciwny !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wykluczanie (2)
Pierwszą część tego felietonu zakończyłem tydzień temu wzmianką o mordobiciu rynkowym pomiędzy „Dziennikiem” a „Wyborczą”, która obraziła springerowski organ plując: „Der Dziennik”. W ramach trwającej już długo wymiany ciosów „Dziennik” opublikował świetny artykuł Macieja Rybińskiego o Michniku jako głównym winowajcy parszywieńkiej III RP budowanej przez Salon po roku 1989, i sugerował, że jest to oskarżenie chwalebnie pionierskie, niemające równie bezkompromisowego precedensu. „Dziennik” mija się tu kompletnie z prawdą, przemilczając całą serię moich publicznych wystąpień antymichnikowskich (od roku 1990), zwieńczonych puentą atymichnikowskiej książki „Salon” (2004) – puentą, która jasno mówi, iż A. Michnik to „człowiek, co skrzywdził mój kraj jak nikt inny po 1989 roku”. Na kilkuset stronach książki (prawie ćwierćmilionowych nakład) udowodniłem ową tezę miażdżąco.
Wykluczenie mnie przez „Dziennik” ze świadomości odbiorców gazety Springera wpisuje się w szerszy nurt wykluczania mnie jako michnikobójcy (zwanego niegdyś „wrogiem publicznym numer 1 Adama Michnika”) przez różne salonowe plus kryptosalonowe media, chociaż brakuje tu konsekwencji, bo nieomal w tym samym czasie springerowski tygodnik „Newsweek” sflekował mnie po nazwisku piórem Kazimierza Orłosia, mego starego wroga, który zresztą kilka tygodni temu listem do redakcji „Rzeczypospolitej” upublicznił swe wyznanie, iż wbrew pogłoskom on nie nienawidzi Łysiaka z przyczyn personalnych, tylko ideologicznych. Ideologie salonowców bywają wszelako giętkie, czego dowodem również „Rzeczpospolita”, gdzie układacz list bestsellerów, Andrzej Rostocki, po latach karcenia Łysiaka za zwalczanie michnikowszczyzny, i ledwie miesiąc po oświadczeniu, że wskutek obrzydzenia zupełnie nie może się zmusić do lektury „Salonu 2”, raptownie... zmienił front o 180 stopni i w komentarzach styczniowej listy bestsellerów (którą całkowicie zdominowały osobne klasyfikowane oba tomy „Salonu 2”, bijąc całą konkurencję, różnych Lisów et consortes) oznajmił – uwaga, uwaga! – że nie tylko czyta z przyjemnością, ale nawet, „zaczyna rozumieć punkt widzenia pisarza” (sic!!). Incredibile! – jak mówią Włosi.
Gdy już jesteśmy przy listach bestsellerów – ze zdumieniem zobaczyłem, iż w ogólnopolskich rankingach prasowych za grudzień i za styczeń, tudzież za cały 2006 rok, nie figuruje bliska tematycznie „Salonowi 2” i sprzedawana równocześnie książka Rafała Ziemkiewicza „Michnikowszczyzna”. Nie dostała się do pierwszej dziesiątki „Rzeczypospolitej”, i nawet tam („Magazyn Literacki – KSIĄŻKI”, „Angora”) gdzie lista obejmowała aż pierwszą trzydziestkę bestsellerów. Co mnie dziwi, bo książka Ziemkiewicza miała spotkania promocyjne i mnóstwo pochlebnych recenzji prasowych (pochlebnych również we wszystkich prawie salonowych pismach, jak „Życie Warszawy”, „Newsweek”, „Wprost” i in.!), zaś moja odwrotnie, żadnych promocji, dwie recenzje (pozasalonowe), i to wszystko. A jednak we wszystkich rankingach weszła na czub. Swego czasu sam Ziemkiewicz dziwił się (udzielając wywiadu miesięcznikowi „Kultura i Biznes”), że książki Łysiaka fenomenalnie się sprzedają bez żadnej promocji ni szerszej reklamy. To trwa dalej, mimo swoistej zmowy – pomimo epidemii medialnych wykluczeń, i pomimo faktu, że około 30% księgarzy (salonowcy) programowo nie wpuszcza książek Łysiaka do swych księgarń. Wróćmy jednak ku leitmotivovi felietonu:
Salonowi i kryptosalonowi recenzenci i publicyści, piszący przez te dwa miesiące wiele razy o książce Ziemkiewicza, zgodnie kłamali, że jest to pierwsza antymichnikowska książka w RP. Inaczej mówiąc: całkowicie wykluczyli „Salon” (2004) i Łysiaka. Weźmy dla przykładu dwa hagiografujące Ziemkiewicza teksty z „Rzepy”. Antoni Dudek twierdzi, że dopiero dzięki Ziemkiewiczowi Michnik „dostał to, na co sobie zasłużył, szkoda tylko, że tak późno”, a Grzegorz Górny głosi – też wbrew ewidentnej prawdzie – iż dzieło Ziemkiewicza to „pierwsza książka poświęcona Michnikowi” (sic!). Jak można tak łgać na prawicy? Ano widać można –deklarowana prawicowość nie jest szczepionką chroniącą mniemanego konserwatystę przed mataczeniem.
Tylko jeden hagiograf R. Ziemkiewicza, Artur Górski z „Życia Warszawy”, raczył był przypomnieć „Salon” i moje nazwisko, ale wyłącznie po to, żeby promować swego bohatera kosztem Łysiaka. Poświęcił mi całe pół szpalty, czyniąc nędzną literaturę antymichnikowską Łysiaka tłem uwypuklającym geniusz literacki konkurencyjnej tematycznie ksiązki Ziemkiewicza. Stwierdził, że w przeciwieństwie do tworów Łysiaka książka Ziemkiewicza jest dla „wymagających” (znaczy: inteligentnych, a nie prostaków), że sprzyja temu m.in. „bardziej atrakcyjna literacko fraza Ziemkiewicza”, a Łysiak to ktoś w rodzaju piszącego Leszka Bubla (sic!). Mój wydawca uznał, że są to haniebne metody niszczenia konkurencji (promowanie kolesia metodą gnojenia konkurenta); moi znajomi twierdzą, że sam Ziemkiewicz maczał tu palce (jego hagiograf powołuje się w tym obrzydliwym tekście na rozmowy z nim) – ja jednak nie winię R.Z., choć jest mi przykro. Każdemu byłoby smutno, gdyby go przezwano Bublem (nomen omen), prawda, panie R.Z.?
Jest to zresztą problem szerszy, godny już nie felietonu, lecz osobnego eseju – problem niechęci vel nienawiści, jaką czuje do mnie publicystyczne pokolenie wcześniejsze (jedna generacja wstecz – dzisiejsi trzydziestolatkowie i czterdziestolatkowie) mniemanych konserwatystów-prawicowców (rodem z „Frondy”, „Arcanów”, „Nowego Państwa”, „Ozonu” itp.), których mózgi ukształtował Salon, wbrew temu co sami sądzą o sobie. Nolens volens łyknęli salonową trutkę, do czego nie umieliby się przyznać nawet pod wpływem tortur, niczym rośliny nieświadome decydującego (zwłaszcza w młodości) absorbowania spalin.
Kiedy półtora roku temu red. Sakiewicz zaproponował mi współpracę z „GP” – spotkaliśmy się pierwszy raz. Przy pożegnaniu spytał przez ciekawość:
- Czy pan wie, że nienawidzi pana równie dużo prawicowców co lewicowców?
- Wiem doskonale – odparłem. – Tak zawsze było i tak ma być. Kocham Platona, ale prawdę bardziej, po celtycku: prawda przeciw wszystkim.
- Więc z własnego wyboru jest pan outsiderem...
- Z własnego. Tak ma być.
Waldemar Łysiak
Gazeta Polska nr 9 z 28.II.2007r.