odchudzicsie
Ciule z wyborczej kolejny raz piszą paszkwile na Śląsk. Tym razem w roli głównej wystąpił piękny kawaler Sarzało.
O czym świadczy to, że Sebastian Mila jest od początku sezonu filarem Śląska? Ano o tym, że po pierwsze - nie jest to najlepszy zespół, skoro właśnie taki piłkarz w nim błyszczy. Po drugie - polska liga musi być rzeczywiście mocno przeciętna, jeżeli beniaminek jakoś wiąże w niej koniec z końcem. Dopiero na trzecim miejscu można ewentualnie pomyśleć, że sam Mila jest wielkim piłkarzem. Ale to argument jednak mocno naciągany...
...Wreszcie wrócił do ojczyzny - i to wcale nie w glorii zdobywcy najsilniejszych lig. Co zrobił od tego czasu? Najpierw, wiosną 2008 r., pomógł uratować od spadku z ekstraklasy ŁKS. W Łodzi nazwano go królem koła środkowego, bo rzadko decydował się podreptać w inne rejony boiska. Jak dawniej nie był agresywny, grał tak, jaką minę zazwyczaj nosi na obliczu - płaczliwie. Od początku tego sezonu zakotwiczył we Wrocławiu. I tam - fakt - na razie w niezłym tempie nabija prywatne statystyki. Tyle że pokonał bramkarzy Odry Wodzisław, Jagiellonii Białystok i Arki Gdynia, a jego Śląsk jeszcze nie mierzył się ani z Wisłą Kraków, ani z Legią Warszawa, ani z Lechem Poznań. A z wyprawy do Polonii Warszawa wrócił rozbity 0:3...
...Popularne ostatnio nazywanie wrocławskiej ekipy "piątą siłą ligi" jest nawet bardziej komiczne niż ulubione przez komentatorów powiedzenie, że "czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowca". Inna sprawa, że z jednej strony Mila chyba rzeczywiście jak nikt nadaje się do czwartych miejsc i piątych sił, z drugiej zaś - on sam uważa takie osiągnięcia za wielkie, na jego miarę szyte sukcesy. Bo to jest właśnie największy problem Sebastiana Mili - brak mentalności nie tylko kilera, ale i w ogóle zwycięzcy.
cały paszkwil