odchudzicsie
polecam Ci książki dotyczące medycyny chińskiej a wszczególności na początek
Odżywianie wg. Pięciu Przemian dla matki i dziecka Barbary Temelie i Beatrice
Trebuth - wydawnictwa Czerwony Słoń
w dużym uproszczeniu, w wersji radykalnej (którą stosuję tylko gdy mamy problemy)
zero nabiału, soków, słodyczy, cytrusów
mało surowego
dużo kasz - w szczególności kasza jaglana jest wskazana przy infekcjach (jest
taka kuracja, że żyje się tylko kaszą jaglaną ale to dla zdeterminowanych)- u
nas kasze+płatki z owocami suszonymi, pestkami, orzechami i owocem sezonowym na
śniadanie (kasze gotuję z imbirem)
dużo gotowanego, z przyprawami rozgrzewającymi ale nie pikantne- u nas
codziennie jakaś zupka, gotowane warzywa, rzadko mieso
oprócz tego placki z owocami (np jablami), z kaszami, warzywami (ostatnio dynia
wcześniej cukinia, kabaczek) w składzie
jabłko, gruszka w każdej wersji
bakalie
pijemy herbatki ziołowe m.in. teekane - u nas dostępna w Leclerku w wersji
immuni tea, pure beauty, power brain i sweet dreams oprócz tego rooibos kupowany
na wagę - też bardzo dobry dla dzieci
ja odstawiłam kawę, prawie nabiał (czasem cos dodam do obiadu), gotuję dla nas z
kolendrą, czosnkiem, cebulą
Pięć Przemian
Czytam ,,Wegetariański Świat", kupiłam dziś nowy numer,teraz wiem już ,że
masz zajęcia z prawdziwym mistrzem.Pisz jak najwięcej, ja jak gąbka wchłonę
wszystko, to co piszesz jest niezwykle ciekawe. Dostajecie tam jakieś materiały
typu klasyfikacja produktów wg smaków, przykładowe przepisy, ważne, szczególne
zalecenia? Pa-zrobię dzisiaj tą kawę.
patyska napisała:
> czyli spokoj, wewnetrzna harmonia - polecam przy walce z alergia!
Dokładnie tak!
Bo ja np, mimo że dokładnie wiem, jak się objawiają alergie, co je powoduje i
CO POWIE LEKARZ, gdy mu pokażę wysypkę, na początku uczulenia mojego dziecka
wpadłam w panikę.
I uległam presji "dobrych rad" i smarowałam to Pimafukortem. Oczywiście nie
dało to trwałej poprawy, a chwilową, która natychmiast zniknęła, jak tylko
przestałam smarować.
To na pewno naturalne, że chcemy pomóc naszemu dziecku i zrobić wszystko, by
było zdrowe i dobrze się czuło, ale najczęściej zbyt szybko ulegamy - lekarzom
i 'dobrym radom'.
A co do diety pt Nie mogę jabłuszka, to zjem ananasa - popieram w 100%
I jeszcze moja obserwacja - w ub roku trafiłam do lekarza medycyny chińskiej
(Polaka), który doradził mi stosowanie diety 5ciu Przemian (unikanie nabiału,
białej mąki, cukru) i powiem Wam, że czułam się po tym super. Mój niemąż schudł
na tym z 10 kg, ale oboje nagle odżyliśmy. Nie powiem, żebym wcześniej
odżywiała się byle jak, ale taka kuracja wpłynęła na nas bardzo korzystnie.
Potem znów wróciłam do mleka, bo jestem bardzo mlekożerna, a i ciasta lubię
piec i jeść, ale, tak sobie myślę, gotowanie przez czas jakiś wg tych zasad,
dobrze mi robi.
Na początku jest trudno, ale potem człowiek się przyzwyczaja i zamiast
czekolady piecze ciastka owsiane, a zamiast kawy pije herbatę z kardamonem.
Jest na pewno zdrowiej i ciekawiej.
Pozdrawiam ciepło,
Eliza
Nie za bardzo mam tak naprawde okazje zeby stosowac tego rodzaju zywienie, poniewaz ja pracuje a gotuje moja mama. W kazdyn badz razie udalo sie namowic mame aby do gotowania dawala ciutke przypraw ,,ogrzewajacych" takich jak bazylia, tymianek, imbir. Ugotowalam kiedys krupnik w ten sposob(wg.Ciesielskiej) i byl przepyszny. Moja mama daje nieco za duzo tych przypraw, psuje to smak, trzeba tego odrobinke.Medycyna chinska i zywieniem interesuje sie glownie moja siostra, ma sporo ksiazek na ten temat wiec zagladam do nich czasem. Z braku czasu wcielilam tylko pewne jej elementy jak juz wspomnialam. Zainteresowalam sie tym bardziej po ciazy(ale w ciazy juz cos czytalam), kiedy bardzo dlugo nie moglam dojsc do siebie(po zatruciu i wogole dziecko same wiecie).Brakowalo mi energi i strasznie marnie wygladalam ,poszlam za namowa siostry do pana ktory leczy lekami rodem z Chin, obejrzal, osluchal ,dal leki i po tygodniu nie ta sama dziewczyna. Jak twierdzil te leki mialy poprawic prace wotroby, sledziony, usunac nadmiar wilgoci. Zakazal jesc cytrusow, nabialu, pic kawy( o rany). Tylko ze ja tego nawet wczesniej nie jadlam. Ostatnio moja siostra przestala jesc tyle platkow owsianych, bo przeczytala w innej madrej ksiacze, ze mozna je jesc tylko raz w tygodniu, bo kradna wapno.Przeszla na musli. Mnie osobiscie najbardziej odpowiada to co pisze w swojej ksiazce p. Ciesielska. Zywienie wg pieciu przemian ale po polsku. Nawet kawe mozna pic tyle ze gotowana przez 1 minute. I golonka jest bardzo zdrowa. Sa przepisy na krupnik i inne polskie zupki ale z przyprawami. A najlepsza jest podobno kasza jaglana. Mario,chyba troche nie na temat napisalam, ale tak to wlasciwie u mnie wyglada. A u ciebie?
Podaje- Anna Ciesielska ,,Filozofia zdrowia" wyd. Anna,1998. Mozesz jej nie zdobyc, naklady wyczerpane takze w MERLINIE. A znasz ,,Odzywianie wg Pieciu Przemian" Barbary Temelle. Tam nie ma przepisow tylko opis. Wiesz sa ludzie ktorzy jedza wszystko jak leci i nie maja zadnych problemow zdrowotnych. Pala papierosy, pija alkohol i zyja 80 lat. Inni z kolei musza uwazac co jedza. Dlatego, jak we wszystkim sa zwolennicy i przeciwnicy. Zgadzan sie takze z innymi dziewczynami co napisaly, ze sezam czy migdaly nie rosna u nas, wiec niby nie powinno sie ich u nas jesc tak jak cytrusow. Imbir tez u nas nie rosnie ani cynamon a jednak jest wskazany. Jarzyny jak uczyla histioria, sprowadzila do Polski Krolowa Bona, wiec to tez nie jest nasze . Pokomplikowalo sie to. Nadal jestem jednak za tym co pisza o 5 przemianach. Moi rodzice nie wiedzieli co to banan, pizza, jogurt,prawdziwa kawa. Jedli ziemniaki z kwasnym mlekiem, jaja, mleko od krowy i sery, kluchy, pierogi i zdrowi byli. Teraz jak sa starsi to wracaja do takiego jedzenia, nie lubia tych dzisiejszych przepisow gdzie w jednym daniu jest troche chinskiego, wloskiego,meksykanskiego ani amerykanskiego. Od dzisiaj postaram sie jeszcze bardziej przylozyc do ,,naszego zywienia,,. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Gotuję wodę(szklankę),na wrzątek wsypuje około 2 łyżeczek czubatych kawy(lubię
mocną)gotuje 2 min,dodaję łyżeczkę miodu po chwili cynamon,odrobinę
imbiru.Następnie dosłownie kroplę zimnej wody i kilka kropel soku z cytryny.Jest
to kawa wg. kuchni pięciu przemian.
Tort karmelowy może być?
Biszkopt:
4 jajka + szklanka mąki + 1 szklanka cukru + szczypta proszku do pieczenia
Białka ubić na sztywno z solą
Dodać żółtka – mikser
Cukier – mikser
Mąkę dodawać łyżkami, zamieszać, dodać proszek
Piec ok. 35 minut w piekarniku nagrzanym wcześniej do 150 st, potem podgrzać do 180.
Krem:
2 puszki mleka skondensowanego słodzonego + 1 (i 1/2)paczki masła
Mleko gotować 3 godz, ostudzić
Otworzyć po ostudzeniu, wmiksować masło
Nasączenie:
6 szt kwaśnych landrynek + spirytus + pół szkl ciepłej wody
Landrynki rozpuścić w ciepłej wodzie
Dodać do spirytusu (wg uznania, możemy nawet otrzymać tort nazywany wśród mojej Rodziny i znajomych "Alkoholik", bo można się nim regularnie ululać...), kiedy ostygnie.
Wykonanie:
Biszkopt po upieczeniu przekroić na dwie lub więcej części
Ciasto nasączać dokładnie do brzegów
Smarować konfiturą wiśniową na przemian z konfiturą i kremem. Całość obsmarować resztą kremu karmelowego na wierzchu.
Boki obkleić mieszanką: np. okruszki + orzechy + kawa + wiórki. Ja używam często krokanta i płatków migdałowych albo grubo tartej czekolady.
A na wierzchu to wiadomo, wg własnej fantazji ;) Pięknie sprawdzają się wisienki koktajlowe, bo pasują do wypełnienia.
Acha, ja gotuję mleko te 3 godziny, często dolewając wody, bo też mi kiedyś puszka wybuchła, jak się zagapiłam. Faktycznie - dzięki losowi, że cała kuchnia w kafelkach, to tylko zmywałam cholerstwo z dwójką znajomych i Bratem cały dzień, ale sufit był do malowania... XD
W życiu ten karmel nie przeżył dłużej niż kilka dni, więc nie wiem, ile można go trzymać ;)
A herbatę można zrobić wg Pięciu Przemian? Ja robiłam tą kawę , pachnie
obłędnie, ale ja z kręgu herbaciarskiej.
Prosze bardzo, moje Mile, ponizej przepis. Ciasto nazywa
sie po niemiecku Bienenstich, czyli dokladnie
przetlumaczone "uklucie osy" ale naprawde powinno sie
nazywac "niebo w gebie"
ciasto:
400 g maki
okolo 50 g drozdzy
75 g cukru
75 g masla lub margaryny (z maslem smaczniejsze oczywiscie)
200 ccm mleka
szczypta soli
Krem:
2 opakowania budyniu waniliowego
3/4 l mleka
80 g cukru
Wierzch ciasta:
100 g masla
200 g miodu
300 g migdalow pokrojonych w platki lub slupki
3 lyzki slodkiej smietanki
Drozdze rozprowadzic z paru lyzkami cieplego mleka i 2-3
lyzkami cukru. Pozostawic na 15-20 minut. Potem dodac
reszte lekko podgrzanego mleka, make, miekkie maslo, sol
i cukier i tak dlugo mieszac, az ciasto bedzie odstawac
od dna miski. Przelozyc na posypana lekko maka deske i
jeszcze ugniatac okolo 5 minut. Ciasto przelozyc z
powrotem do miski, przykryc sciereczka i zostawic w
cieplym miejscu az podwoji swoja objetosc.
W miedzyczasie przygotowac krem: proszek budyniowy
wymieszac z paru lyzkami zimnego mleka. Pozostale mleko
razem z 80 g cukru zagotowac, polaczyc z wymieszanym
budyniem i jeszcze raz zagotowac. Dodac maslo i
wymieszac. Ostudzic.
Wyrosle ciasto jeszcze raz szybko ugniesc, rozwalkowac i
polozyc na natluszczonej blasze. Kilkakrotnie nakluc. I
jeszcze 15 minut dac do wyrosniecia. Posmarowac
powierzchnie kremem waniliowym (czyli naszym budyniem).
Migdaly wymieszac zze stopionym maslem, miodem i smietana
i rowno rozlozyc na wierzchu kremu. Do pieca
nastawionego na temperature 200 stopni piec okolo 25
minut (powierzchnia powinna byc zloto-brazowa i chrupka).
Teraz jeszcze mala uwaga: To jest przepis niemiecki, nie
mam pojecia czy sa i jakie roznice w wadze opakowan
budyniow (sama mieszkam w Izraelu i nie moge tego
sprawdzic). Ale jako doswiadczone kucharki, to same
wiecie, ze pudding ma byc gesciejszy niz normalnie. Albo
po prostu zrobcie krem budyniowy wg przepisu polskiego.
A jak juz sie rozbieglam, to w tym pedzie daje Wam
jeszcze przepis na pyszne ciasto zimowe z fantastyczna nazwa:
Cos slodkiego w deszczowy dzien (u nas zima to deszcze)
400 g miekkiego masla
3 szklanki cukru
5 jajek o temperaturze pokojowej
1 szklanka mleka, rowniez o temperaturze pokojowej
2 lyzeczki esencji waniliowej
3 lyzki syropu "Maple"
1 lyzka proszku do pieczenia
4 szklanki maki
szczypta soli
cukier-puder do posypania
Mikserem przy duzej predkosci mieszamy maslo z cukrem, az
mieszanka bedzie puszysta. Dodajemy jajka (po jednym) i
mieszamy dokladnie po kazdym jajku. W dodatkowej misce
mieszamy wszystkie suche dodatki i w trzeciej malej
miseczce mieszamy mleko, wanilie i syrop Maple. Drewniana
lyzka mieszamy ostroznie na przemian dodatki suche i
plynne z mieszanka masla i cukru, zaczynajac i konczac
dodatkami suchymi. Mieszamy tak dlugo, az wszystko sie
dobrze zjednoczy, ale nie dluzej. Przekladamy do formy i
uwazamy, zeby wysokosc nie przekroczyla 2/3 wysokosci
formy. Mnie wychodza z tej porcji 2 ciasta, w 2 sredniej
wielkosci formach. Pieczemy ciasto w piecu ogrzanym juz
wczesniej na srednia temperature, az wykalaczka wlozona
do ciasta jest sucha. (okolo godziny). Wyjmujemy z pieca,
ochladzamy okolo 10 minut i przekladamy na talerz (czasem
potrzeba pomoc noza). Jeszc ze troche ochladzamy i
posyujemy grubo cukrem pudrem.
Stawiamy na stole, obok filizanki kawy i modlimy sie,
zeby jej nam nikt nie zjadl.
Prawda jest, ze u mnie w domu wszyscy rzucaja sie na to
ciasto jak jest jeszcze cieple i normalnie ta pysznosc
nie przezywa popoludnia.
Smacznego i Dobrego Roku.