odchudzicsie
w portugalii sie mowi "stary jak katedra w bradze".
bardzo ciekawym toponimicznym idiomem jest "meter o rossio na rua da betesga",
co znaczy "wcisnac rossio w ulice betesga" (rossio to duzy plac w centrum
lizbony a betesga to mala uliczka w sasiedztwie). tego idiomu uzywa sie gdy
ktos probuje zrobic cos niewykonalnego, odpowiada mniej wiecej naszym "mierzyc
sily na zamiary" albo "porywac sie z motyka na slonce".
roman_j napisał:
> Nominacje:
> - mgr Santię powołuje na kierownika Katedry Badań Rynku Napojów
> Niskowyskokowych i nadaje tytuł prof. h.c. CUD-u.
> [-] mgr inż. Roman J., prof. pot. n.t.
> Kanclerz Cezarejskiego Uniwersytetu im. Dionizosa.
>
Panie Kanclerzu jestem bradzo zaszczycona tym tytułem i bardzo mocno dziękuję
za takie zaufanie;-))
Ps. naprawdę napisałam pracę magisterską na temat nadanego mi tytułu:-))
zabrzmi to pewnie patetycznie (a dla niektorych zapewne i smiesznie), ale
zobaczylbys ludzi i miejsca, miejsca i ludzi, tworzacych to miasto; trudno mi
znalezc wlasciwe slowa, zeby to wrazenie opisac, ale ono po rpostu jest; Pessoa
mial znakomity zmysl obserwacyjny - poza bogata wyobraznia literacka i
znakomitym jezykiem, ktorym sie poslugiwal - i potrafil dostrezc drobiazgi, na
ktore malo kto zwraca uwage. Niekiedy mozesz dostrzec pewnego olsnienia:
przechodzisz uliczkami Alfamy, i poza jakimis juz odnowionymi albo jeszcze
szpetnymi fasadami budynkow niczego wiecej nie dostrzegasz (no moze stary
tramwaj linii 28); a po przeczytaniu Pessoy idziesz tymi samymi uliczkami,
schodzac z zamku w strone katedry, i juz widzisz usmiechajacych sie do Ciebie
ludzi i zakatek, o ktorym pisal Pessoa, a ktory w prawia Cie w zachwyt, i...juz
jestes w innej Lizbonie niz ta, w ktorej byles rok temu; jasne, ze mam bardzo
osobisty stosunek i do tego miasta, jak tez i do Porto, Coimbry, Bragi czy
Fatimy, ale niemalo w moim osobistym spojrzeniu na Lizbone inspiracji Pessoa
marouder.eu napisał:
> Ale to jakas metafora, Lizbona, ktorej naprawde juz nie ma, jak szarego,
> zapyzialego Krakowa z lat, ktore wspomnialem. Metafora miasta..on sam gdzies
> pisal, ze czasem zdaje mu sie, ze niektore metafory sa dla niego bardziej zywe
> ,
> niz zyjacy obok niego ludzie..ja sie z nim nie zgadzam..fajny bon bot, to
> wszystko..ja np. nie mowie po portugalsku, z ledwoscia rozumiem jakies proste
> zdania..wyobrazmy sobie, ze wchodze w odmet jego Lizbony, co zrozumiem poza
> widoczkami, scenkami rodzajowymi i zapachami?
Caminha - Aldeamento Turistico do Camarido
Jeżeli ktoś chciałby zatrzymać się na nieco dłużej na północy Portugalii
i 'poeksplorować' nieco Alto Minho (zachęcam, bardzo warto MZ :) to polecam
sprawdzony niedawno, miły ośrodek - Aldeamento Turistico do Camarido w Caminha.
Położony na dużym, ładnie zagospodarowanym, zielonym terenie (roślinność
zresztą przywodzi na myśl swojskie klimaty ;) kompleks domków-szeregowców, jest
całkiem ładny i duży basen (niestety niepodgrzewany, stąd pomimo upałów, jakich
doświadczyliśmy pod koniec maja, woda ziiimna, brrr, no ale pewnie w lipcu już
jest znośna..:). Jest także brodzik, kamienny grill, a także... 'mini-zoo',
czyli kilka klatek z papużkami (faliste, ale i nimfy;), parą gołębi, itp.- są
także 'ośrodkowe' psiaki ... czyli dodatkowa atrakcja dla dzieciaków ;)
Domki (piszę o typie T4) duże - dół to salon z aneksem i kominkiem (można
używać - w chłodniejsze wieczory b.dobrze to robi, szczególnie w połączeniu ze
szklaneczką porto ;), łazienka i sypialnia z dwoma pojedynczymi łózkami, zaś
góra (strome schody!) - sypialnia z dużym łóżkiem.
Wyposażenie nieco starsze, małe odświeżenie przydałoby się zwłaszcza w
przypadku łazienki, niemniej drewniane meble (specjalność miejscowych
rzemieślników, sądząc po okolicznych sklepach ;) są solidne i sprawiają miłe
wrażenie.
Co jeszcze? Jest kafejka - poranną kawę można zatem wypić na tarasie przed
domkiem, pobliska plaża bardzo ładna, przy ujściu rzeki Minho do Oceanu, zatem-
"dwa w jednym":)
Sama Caminha też ładna, spokojne miasteczko, które czasy największej świetności
ma raczej już za sobą - jest dogodną bazą wypadową - Hiszpania na wyciągnięcie
ręki ;) Można wybrać się do Valency,a stamtąd mostem konstrukcji Eiffla na
drugą stronę do uroczego hiszpańskiego Tuy (ze średniowieczną imponującą
katedrą ), by wypić dwa razy droższą kawę, za to zatankować bak auta do pełna
(hehe- 1,10 zamiast PT 1,348 Euro - dane maj 2006 ;))
Pomysłów na wycieczki można miec zresztą sporo- Galicja z Santiago de
Compostella to jakieś 180 km w większości autostradą (płatną !), Guimaraes,
Barcelos, Braga, Moncao z winnicami,ehh ... Nam wręcz czasu zabrakło na
wszelkie atrakcje regionu:)
Polecam!
W kosciele(na nabozenstwie)w Portugalii bylam raz i za dalszy ciag podziekuje:-)
Zastanowil mnie pewien brak edukacji dotyczacy zachowania,ktory zauwazylam(tzn
w zestawiwniu z tym co zaobserwowalam u nas).
Przede wszystkim-totalny chaos!
Ludzie sprawiali wrazenie,ze nie bardzo orientuja sie po co tam
przyszli,oddajac sie ulubionemu sportowi Portugalczykow-ogladaniu sasiadow;-)
Natomiast z wizyt typowo zwiedzajacych odnioslam wrazenie, ze lubuja sie Ci
Portugalczycy masochistycznie umartwiac w tych kosciolach.Szczegolnie
zszokowaly mnie sanktuaria w Bradze-Bom Jesus i katedra(A wszczegolnosci muzeum-
polecam!) Bragi.
W momencie,w ktorym zobaczylam figure Matki Boskiej z XIX wieku
ubrana na czarno i fioletowo,z jakas okrutna czarna peruka zwieszajaca sie w
koltunach dookola i trzema sztyletami tkwiacymi w piersi-nie bylam zdziwiona
wiokiem potwornie wykrzywionej twarzy (rodem z horroru) i powyginanych palcy-
brrr.W zyciu czegos takiego nie widzialam i musze wyznac,ze do tej pory mnie
ten widok przesladuje.
Oczywiscie normalne sa ekspozycje relikwii swietych z najroznieszymi czesciami
ciala i organami wewnetrznymi,liczace sobie setki lat.
Kosciol portugalski musial chyba dokonac znzcznej reformy przechodzac do tak
delikatnego wizerunku Nossa Senhora da Fatima.
Oczywiscie wspolczesne koscioly wygladaja zupelnie inaczej-przystepniej i
bardziej optymistycznie.
Natomiast bardzo w to wierze,ze mentalnosc inkwizycyjna wciaz pokutuje gdzies
tam gleboko,w glowach wielu Portugalczykow-szczegolnie tych z Minho.
No i faktycznie-nawet piekarnie maja w nazwach imiona swietych.
Pelen kontrastow jest ten narod i niezmiernie ciekawy,prawda?
Strefa płatnego parkowania - polowanie na jeleni
Wczoraj wróciłem z Olsztyna. Wywiozłem z waszego miasta prawie same miłe
wrażenia, z wyjatkioem przygody z "płatnym parkowaniem".
Otóż zafascynowany pieknem starego Olsztna, nie zauważyłem, ze wjechałęm do
takiej strefy. Zaparkowałem samochód w okolicach Katedry i poszliśmy razem ze
znajomym profesorem UWM zwiedzać tę część Olsztyna. Po powrocie do auta
zauważyłem za wycieraczką jakąś kartkę (takich kartek, zazwyczaj są to
reklamy codziennie od rzau wyrzucam do kosza kilka) okazało się, ze jest
to "mandat" na 30 zł za brak opłaty parkingowej. Chciałem tę karę od razu
uregulować, ale nie wiedziałem gdzie. Mimo braku czasu podjąłem trud
odszukania tego/tych, którzy mi to coś właożyli za wycieraczkę. Znalazłem
tylko schowanego za samochody faceta sprzedajacego bilety parkingowe, który
mnie poinformował, ze muszę gdzieś tam jeźdźić żeby to uregulować. W sumie
nie uregulowałem tego "mandatu" bo nie znam Olsztyna poza tym bradzo się
spieszyłem.
W związku z tym "incydentem" kilka refleksji:
1) Olsztyn jest chyba jednym z ostatnich miast w Polsce, gdzie istnieje taka
strefa (stąd może ją przegapiłem);
2) Dlaczego ten facet, który sprzedaje bilety parkingowe nie stoi w widocznym
miejscu przed wjazdem do tej strefy ?
3) Zatykanie dokumentów za wycieraczkę nie jest sposobem na dostarczanie
korespondencji, przecież ten kwit mógł wyrwać wiatr, lub dla zabawy zabrać
jakiś przechodzień, kto i jak mi udowodni, że ten "mandat" rzeczywiście
otrzymałem?
4) W Rzeszowie skąd piszę juz dawno takie strefy zlikwidowan, powód ?
Kierowcy masowo "olewali" opłaty parkingowe, "mandaty" od razu wyrzucali do
kosza. Było kilka rozpraw, Urząd miasta wszystkie je przegrał i m. in.
dlatego wycofali sie z takich stref.
Gdybym był mieszkańcem Olsztyna najprawdopodobniej ten "mandat" wrzucił bym
do kosza. ale nie chcę się szarpać na odległość. Tym bardziej, ze znajomy
podjął się załatwić tę sprawę.
I tak na koniec, do tych, którzy wkładaja takie "mandaty" - wiecej
wyrozumiałości dla gośći spoza Olsztyna, myślę że jest to typowe polowanie na
jeleni.Olsztyn jest piękny.
Pozdrawiam.
Jechałem tą trasą 10 lat temu.
Nocleg w rejonie Lourdes najlepiej w Tarbes, konieczne podjechać do
Gavarnie. Dalej na wybrzeżu Biarritz a w Hiszpanii San Sebastian oba miasta
godne uwagi.Ciekawe jest też miasteczko St.Jean-de-Luz
gdzie "załapałem się" na Baskijskie święto
W Hiszpanii warto odwiedzić po drodze Burgos ( koronkowa katedra podobna do
mediolańskiej) i Leon, też piękna katedra.
Santilanę del Mar można sobie darować , natomiast w pobliżu jest grota Altamira,
ale tam konieczna jest rezerwacja bo wstęp jest ograniczony.
Dalej Luarca - miasteczko rybackie i La Coruna.
Będąc w Santiago należy koniecznie spróbować małży Św.Jakub niegdyś posiłek
ubogich pielgrzymów a teraz wykwintne danie.
Na wysepce A Toxa koło Pontevedra jest kapliczka wyłożona muszlami tych małży.
W Portugalii oczywiście Porto i degustacja tutejszych win a dalej
kalwaria Bom Jesus i sanktuarium Sameiro koło Bragi.
Po drodze do Fatimy jest jeszcze Guimaraes - średniowieczne miasto oraz zamek i
pałac książęcy.
Batalha (katedra),Sintra ( trzy zamki i piękny park), Tomar (konwent) oraz
Mafra(konwent) to kolejne miasta, których nie powinno się omijać.
My byliśmy też w Peniche i na wyspie Berlenga.
Lisbona poza samym centrum oraz Belem ( klasztor Hieronimitów )oraz figurze
Chrystusa konieczne akwarium-oceanarium największe w Europie.
Trasa przez Niemcy, Szwajcrię, Francję, Hiszpanię i Portugalię wyniosła 10200km,
w czsie 12 czerwca do 18 lipca.
Wracaliśmy przez Algarve, Sewillę i dalej wybrzeżem Hiszpanii.
Miło powspominać.
Udanej wyprawy.
> Brzydota jest rzeczą względną. Mnie często podobaja się rzeczy, na które inni
> mówią "obrzydliwość"
oczywiscie, ale jest te zogolne poczucie piekna i estetyki, ktore jest w sposob
obiektywny stwierdza co jest dobre i piekna, a co szpetne i kiczowate, i
przeklada sie to na ok 90% spoleczenstwa, tak wiec na przyklad katedry gotyckie
ogolnie uwazane sa za piekne a bloki z wielkiej plyty za brzydkie, i podobne
wrazenia estetyczne ma wiekszosc ludzi. mowimy tutaj na forum o pewnym ogole i
traktujemy problem generalnie, a jesli ty jestes w tych kilku procentach
zupelnie przeciwnie postrzegajacych otoczenie, to twoj problem...
> Polska i Polacy są za biednym krajem, żeby aż tak się przejmować "wyglądem
> okolicy". Gdyby chcieć wszystko dopasować, to na zatwierdzenie projektu czekało
> by się 10 lat. A co z osiedlami budowanymi na wsiach - wśród domów z lat 70?
> Czy kazać dostosowywać nowe domy do budynków na działkach siedliskowwych
> rolników??? Przeciez to bzdura. Poza tym są plany zagospodarowania, które
mniej więcej określają wygląd budynku. A im MNIEJ go okreslają tym lepiej. Czy
> chcialibyście mieszkać na osiedlu, w którym WSZYSTKIE domy sa jednakowe? Jak
> baraki w Oświęcimiu???
no widac ze masz male pojecie o temacie. po pierwsze od kiedy zamoznosc panstwa
i obywateli decyduje o wpisaniu w krajobraz i ladzie urbanistycznym?? co ma
piernik do wiatraka?
w polsce jest burdel urbanistyczny wlasnie dlatego, ze brakuje szczegolowych
planow zagospodarowania. zupelnie przeciwnie jest na zachodzie, gdzie definiuje
sie czesto oprocz lini regulacyjnych i wysokosci budynkow, rowniez stosowane
materialy, pokrycie dachu itp. dlatego w polsce bola oczy. a brak szczegolow
zapisanych w planach doprowadza do tego, ze na przyklad w centrach miast buduje
sie supermarkety (tez usluga), a karczme z Podhala buduja w sopocie...
mowienie, ze w zwiazku z tym wszystko ma byc jednakowe jest bardzo prymitywne, i
wlasnie na tym polega praca urbanistow i architektow, zeby bylo roznorodne, ale
podobne... zajzyj do literatury z dobra architektura i urbanistyka
>
> To może i powinien sobie ocenić INWESTOR. Nic architektowi do tego. jeden lubi
> nasłoneczniony taras i podwórko, a kto inny woli cień (np. ja).
> > Bryła, która narzuca debilną funkcję, czego wynikiem są pomieszczenia o
> > dziwacznych kształtach: nieustawne i źle doświatlone.
>
> To też może sobiuee ocenic inwestor. A jak nie umie to trudno. Jego strata.
> Gdyby tak podchodzić do wszystkiego w zyciu, to do sklepu z odzieżą trzeba by
> chodzić z projektantem mody, do dealera samcohodowego z rzeczoznawcą PZMOT, a
> do restauracji z dietetykiem.
a niech sobie ocienia inwestor co chce i jak chce. to on wyrzuca pieniadze.
skoro moze miec dobry i przemyslany projekt ale uwaza ze sam na wszyskim zna sie
lepiej to niech buduje co chce, tylko niech nie kaze potem na to patrzyc
sasiadom i calemu otoczniu.
> A może ja nie mam chmary dzieci i bedę się ubierał SAM w przedpokoju.
>
> > - gdzie rowieszać pranie (zaznaczam, że przy 2 małych dzieci korzystający
> ch z
> > dobrodziejstw ogródka pralka chodzi non-stop)
prosze bradzo, ale wiekszosc ma.. mowa o pewnym ogole i powiedzmy statystycznym
czlowieku z rodzina dziecmi itd..
> Ja mam prawie 2 m wzrostu i poddasze wogóle nie biore pod uwagę. Ale jak ktoś
> ma wzrost prezydencko-premierowy - to co mu szkodzi.
gozej jak zona jest np. koszykarka i ma 2.15
>
> A po co tam robić WC? Nie lepioej schowek na odkurzacz i mopa?
wiadomo, ale w wielu projektach katalogowych sa takie rozwiazania....
> Każdy projekt ma swojego amatora i im większa jest ich różnorodnośc tym lepiej.
>
> Ja znalazłem gotowca i uważam, że jest dla mnie idealny. Nie zmieniałem w
> ABSOLUTNIE NIC.
a moze dla otoczenia i krajobrazu nie jest idealny?? jak idziesz do fryzjera o
tez dopasowywujesz sie do jednej fryzury z zestawu, czy strzyzesz sie tak jak
tobie pasuje najlepiej??
problem w tym, ze dom sie robi dla konkretnego klienta, a nie dorabia klienta do
gotowego juz domu....
>
> Uważam, że powinno sie zmienić prawo budowlane tak, aby gotowców nie trzeba
> było adaptować. Gotowiec powinien być w pełni gotowym produktem.
jeszcze jakies ciekawe pomysly? w prawie budowlanym powinien byc zakaz stawiania
pseudodworkow, kolumien z rur PCV, gzymsow ze styropianu, okien z doklejanymi na
szybie podzialami itd, plotow bwtonowych i wielu innych rzeczy. przykre ze
polska musi byc posmiewiskiem dla innych krajow, gdzie spoleczenstwo rozumie co
to lad przestrzenny i wspolnie o nie dba, nie wystawiajac katalogowych gargameli
. w polsce kazdy widzi tylko czubek wlasnego noca, i nie obchodzi juz go to co
jest za plotem... przykre ale tak jest